Dziennik praktykującego wójta - Marek Waszkiewicz - E-Book

Dziennik praktykującego wójta E-Book

Marek Waszkiewicz

0,0
6,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Dziennik praktykującego wójta… Rzecz o codziennym życiu wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych zależnych od wyboru nawet największego tłuka w Polsce to prawdziwe zapiski z prawdziwego życia, prawdziwego wójta, prawdziwie praktykującego to zajęcie przez ponad dwanaście lat.Przeciętny wyborca nie zdaje sobie sprawy, ile trzeba zabiegów i najróżniejszych układów, żeby sprawy załatwiać pozytywnie. To, co zostało zapisane, może się zdarzyć nawet w najmniejszej gminie w kraju nad Wisłą. Niewykluczone również, a raczej bardzo prawdopodobne, że takie historie zdarzają się w każdej gminie.Relacje między organem wykonawczym a uchwałodawczym na poziomie samorządu gminnego są często napięte. Nierzadko w codziennych kontaktach pomiędzy tymi organami dochodzi często do sytuacji wręcz śmiesznych. Można płakać ze śmiechu przy opisie tak zwanych opozycjonistów wójta i zarzutów pod jego adresem kierowanych. Można też włosy drzeć na głowie z powodu głupoty ludzkiej, z jaką przeciętnemu wójtowi przychodzi się nierzadko spotykać i mierzyć.Dziennik… to również zapiski, jak ludzie potrafią być małostkowi, zawistni i zupełnie nie rozumieją, czym jest wspólnota samorządowa, już nawet na poziomie wsi.Nie brakuje w Dzienniku… notatek lub cytatów z donosów i skarg czy to na wójta, czy to na ludzi na stanowiskach kierowniczych w gminie, aż wreszcie na sąsiadów.Jednak Dziennik… to także opis wyniszczającego wpływu władzy publicznej na jednostkę. Człowiek obejmujący stanowisko publiczne z wyboru, staje się zakładnikiem wyborców, radnych i obietnic złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Ci, którzy chcą się w pełni oddać temu zajęciu, zauważają po jakimś czasie, że ich życie prywatne, życie rodzinne jest powoli zawłaszczane przez wyborców i prywatne interesy poszczególnych mieszkańców gminy.Ogólnie rzecz ujmując, to bardzo smutna opowieść, w której wiele może śmieszyć, ale nie mniej może też przerażać.W świetle tego, co napisano w Dzienniku… można sobie wyobrazić, jak może wyglądać życie polityków ze sceny krajowej i uświadomić sobie, że politycy nie ułatwiają nam życia. Co najwyżej robią wszystko, aby utrzymać się na powierzchni i zabezpieczyć jak najbardziej własne interesy.Myślę, że Dziennik… może być ciekawą lekturą, zwłaszcza dla tych, którym po głowie chodzi zaangażowanie się w pracę samorządową.Wszyscy z pewnością znajdą tu coś dla siebie!Autor

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB

Veröffentlichungsjahr: 2016

Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Marek Waszkiewicz

Dziennik praktykującego wójta

©Copyright by Marek Waszkiewicz

http://waszkiewiczmarek.blogspot.com

Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części niniejszej publikacji jest zabronione bez pisemnej zgody autora. Zabrania się jej publicznego udostępniania w Internecie oraz odsprzedaży.

Wydanie I

Nr ISBN 978-83-7859-570-0

Konwersja do epub

Wstęp

Podział na poszczególne rozdziały nic w tej książce nie znaczy. Nie oddzielają one bowiem ani konkretnych dat, ani ważnych wydarzeń. Wprowadziłem ten podział tylko po to, aby uporządkować redakcję zapisków, a dopiero później okazało się, że dwanaście rozdziałów odpowiada dwunastu latom spędzonym przeze mnie w pracy na rzecz gminnego samorządu terytorialnego.

Zawsze, odkąd pamiętam, miałem potrzebę zapisywania przemyśleń, wrażeń i spostrzeżeń chwil. Tak też było w pracy samorządowej. Każdą wolną chwilę wykorzystywałem na utrwalenie swoich myśli na temat tego, co robię, widzę, przeżywam…

Kiedy w końcu większość wyborców powiedziała mi NIE; powiedziała NIE za mnie, wyręczyła mnie, ponieważ sam sobie tego powiedzieć i wytłumaczyć nie mogłem, początkowo poczułem się oszukany, później zauważyłem, że jestem sam, a po kilku miesiącach życia w dziwnym letargu zacząłem odczuwać dziwną ulgę.

Z dnia na dzień po tym NIE coraz bardziej uświadamiałem sobie, że teraz mogę żyć dla siebie i najbliższych. Nie muszę już martwić się problemami innych czy też problemami narzuconymi mi przez administracyjną machinę państwową.

Przestałem budzić się nocą z myślą, ile sił trzeba będzie, żeby załatwić piętrzące się problemy i czy wystarczy na to następnego dnia.

Zauważyłem, że śpię spokojniej, nie budzę się już nocą zlany potem albo z rozkołatanym sercem i nie szukam panicznie w pamięci czegoś, co właśnie było wyrwało mnie ze snu.

Kiedy zacząłem redagować swoje zapiski, zauważyłem jasno, jak bardzo te 12 lat samorządowej pracy pozbawiło mnie codziennej ludzkiej radości. Jak bardzo zająłem się problemami, które nie dotyczyły mnie!

Teraz wiem, że to bardzo źle!

Czy żałuję?

Wiem, że mogłem przez ten czas zrobić dużo więcej dla siebie i swojej rodziny.

Tymczasem sprawy gminy były zawsze ważniejsze, a takie w rzeczywistości nie były. Nie były warte tego, żeby rezygnować ze zwykłych codziennych radości i zarywać czas, który powinien być zarezerwowany dla najbliższych i dla siebie.

Pamiętam, jak kiedyś jeden z kontrolerów powiedział mi, iż dziwi się wójtom, których zna. Całą swoją energię, czas i zdrowie poświęcają tej robocie. Gdyby skupili się z taką siłą i determinacją, na przykład na prowadzeniu najmniejszego biznesu, osiągnęliby podobne sukcesy do tych samorządowych. I z pewnością byliby szczęśliwi i oni, i ich najbliżsi.

W samorządzie natomiast jedyne, co osiągną, to zszarpane nerwy i brak wdzięczności zdecydowanej większości tych, którym służą i pomagają.

Nie żyje już osoba, która mi to powiedziała.

Po latach przyznaję jej rację.

Czy żałuję?

Dzisiaj wiem, że muszę zrobić coś dla siebie!

Popełnianie błędów to nauka! Szkoda tylko, że najbardziej pasuje człowiekowi nauka na własnych, a nie cudzych, błędach! Ale to też można zmienić. Trzeba tylko chcieć!

Ja chcę!

Czy żałuję?

Nie!

Jeśli głupotą miałoby być wchodzenie w samorządowe bagienko, to jeszcze większą byłoby żałowanie tego!

Nie żałuję!

To, co przeżyłem w samorządzie i co mnie nie zabiło, wzmocniło mnie i przygotowało do następnych bitew w życiu.

Czy jest łatwo?

Jest cholernie trudno!

Tylko ci to wiedzą, którzy byli nawet na najmniejszym topie, z gromadą pochlebców, a później zostali z garstką przyjaciół albo sami!

Narzekam?

Skąd!

Nikt mi przecież nie obiecywał słodyczy ni w pracy zawodowej, a tym bardziej w życiu!

Dlatego nie żałuję!

Dlatego nie narzekam!

Innym też tego życzę!

Rozdział I

Poniedziałek przed wyborami

Podejmuję decyzję o starcie w wyborach samorządowych.

Co mi tam! Próbuję zmienić swoje życie!

Podjąłem decyzję, żeby spróbować tego, co niewiadome!

Gonię jak szalony w kampanii wyborczej.

Śpię kilka godzina na dobę, a spać bardzo lubię.

Spotykam się z moimi wyborcami. Tłumaczę swój program wyborczy. Rozmawiam o wszystkim i niczym.

Czasem trochę też muszę z kimś tam pomilczeć.

Wysłuchuję żalów, skarg na sąsiadów, zwierzeń o chęci zemsty czy też zwierzeń o niespełnionych miłościach.

A niech mnie, myślę sobie. Ciekawa, jak cholera, praca mnie czeka. Oczywiście, jeśli wygram!

Kręte ścieżki

A zatem postanowiłem zostać jednym z ponad dwóch tysięcy Polaków władających gminami w kraju nad Wisłą.

Jak będzie, zobaczymy za kilka dni.

Codziennie sobie to powtarzam, jakbym nie wierzył, że podjąłem taką właśnie decyzję.

Muszę przyznać, że trochę mnie to kręci.

Jeszcze pewnie do tematu kręcenia wrócę.

Wielu pisze książki o własnym widzeniu Polski. Jej świetlanej przyszłości i paskudnej przeszłości. Ja postanowiłem tę Polskę trochę zbudować na gminnym poletku.

Mam program i przekonuję do niego ludzi.

Dzisiaj trafiłem do domu, gdzie właśnie spożywano skromny chłopski obiad. Zaproszono mnie do stołu. Zjadłem zupę, bo tylko zupa była na obiad. Podziękowałem i poprosiłem o poparcie w wyborach.

Nie możemy nie poprzeć kogoś, kto z nami siedział przy stole i wspólnie spożywał posiłek, odpowiedzieli domownicy przy pożegnaniu.

Piękne staropolskie myślenie. Jakby czas się zatrzymał!

Jakież kręte są ścieżki docierania do ludzi!.

Mogę zjeść nawet tysiąc obiadów składających się z najchudszych zup, byleby pokonać moich przeciwników w wyścigu do fotela wójta.

Wtorek przed wyborami

Wszyscy politycy głośno krzyczą, że ich pomysły na Polskę są najlepsze. Tacy mogą liczyć na wydanie albo upublicznienie każdej głupoty, jaką wymyślą.

A już szczęściarzami trzeba nazwać byłych notabli – prezydentów, premierów, ministrów…. Tych wydawnictwa wydają w ciemno, a media w ciemno publikują, nie wnikając zbytnio w meritum tego, co mają do powiedzenia.

Jak to powiedział jeden z polityków: Ciemny tłum wszystko kupi!

Skoro tłum to kupi, to reporterzy wietrzą pismo nosem i nagabują byłych prominentów, nawet jeśli słabo piszący i mówiący są, żeby książki pisali przy ich pomocy.

dziennikarz zredaguje pytania, podpowie, jak ma odpowiedź gładko brzmieć i jazda, piszemy książkę!

Pytany nie musi się zatem zbytnio martwić odpowiedziami, a pytający już na początku cieszy się, że pisze książkę, którą tłumy kupią!

Nie wiem, dlaczego w wyborczej podróży od wioski do wioski myślę o takich sprawach?

W drodze od domu do domu, od człowieka do człowieka, od problemu do problemu… trzeba jednak pomyśleć czasem o najzwyklejszych w świecie głupotach, bo w innym wypadku przyszłoby zwariować, jak nic!

Jeszcze kilka dni pisana mi taka wędrówka od… do…

Później cisza wyborcza i w niedzielę chwila prawdy.

Nie chcę naprawiać Polski!

Chcę zająć się małymi ludzkimi sprawami z mojego gminnego podwórka.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!