Msza za Aleppo - Andrzej Zduniak - E-Book

Msza za Aleppo E-Book

Andrzej Zduniak

0,0
2,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Książka "Msza za Aleppo" skierowana jest zarówno do młodzieży jak i dorosłych. Dotyczy bratobójczej wojny w Syrii widzianej przez pryzmat doświadczeń Pawła, młodego dziennikarza z Polski i Miriam, syryjskiej nastolatki, podopiecznej Oratorium Don Bosco w Aleppo, których losy splatają się w Aleppo w czasie dziennikarskiej misji Pawła w Syrii oraz w Krakowie podczas celebrowania, wraz z grupą pielgrzymów z Bliskiego Wschodu, Światowych Dni Młodzieży.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB

Veröffentlichungsjahr: 2017

Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Andrzej Zduniak

Msza za Aleppo

ISBN: 978-83-63080-38-9

W dwudziestym wieku za wiarę zginęło 50 milionów chrześcijan.

Ponad 100 milionów jest nieustannie prześladowanych.

Pamięci tych wszystkich ofiar książkę poświęcam.

Aleppo - Październik 2012.

Czternastoletnia Miriam z radością podążała do odległego o trzy przecznice domu. Powodem jej zadowolenia były wypakowany po brzegi plecak i dwie ciężkie torby wypełnione produktami, które udało się jej zdobyć. Kilkugodzinne wyczekiwanie w kolejce przed rządowym ośrodkiem do spraw zaopatrzenia zostało uwieńczone sukcesem. Oczekiwany od kilku dni konwój z pomocą humanitarną dotarł wreszcie na miejsce i przywiezione dary nieomal natychmiast zostały rozprowadzone przez woluntariuszy wśród czekających na pomoc mieszkańców. Miriam z westchnieniem ulgi powitała widok domu, w którym na pierwszym piętrze od wielu lat mieszkała jej rodzina. Jeszcze kilka kroków, krótki bieg po schodach i dziewczynka stanęła przed drzwiami mieszkania. Pukanie do drzwi pozostało bez odzewu więc Miriam posługując się zawieszonym na szyi kluczem odblokowała zamek i wreszcie znalazła się w mieszkaniu. W kuchni wypakowała z toreb cenne produkty umieszczając je skrupulatnie w kuchennych szafkach i lodówce. W tym momencie usłyszała dobiegający od wejścia chrobot klucza w zamku i trzaśnięcie drzwi. Na progu pojawiła się trzydziestopięcioletnia kobieta pozdrawiająca uśmiechem krzątającą się Miriam.

— Dzień dobry córeczko. Jak ci minął dzień?

— Wyjątkowo dobrze. W szkole znów mamy zajęcia w pełnym zakresie więc spędzamy tam pół dnia. A w drodze do domu stanęłam w kolejce przed ośrodkiem i miałam szczęście. Przyjechał nowy konwój więc dostałam sporo potrzebnych rzeczy. Teraz mamy zaopatrzenie co najmniej na miesiąc. Może do tego czasu skończy się wreszcie ta przeklęta wojna.

— Niestety obawiam się, że jednak potrwa znacznie dłużej. Ale skoro mamy żywność to przygotuję coś do jedzenia. Pewnie jesteś głodna i zmęczona.

— Niespecjalnie. A ty mamusiu jak się czujesz? Co tam u ciebie w pracy?

Lamis Tahira, skromna urzędniczka firmy energetycznej usiadła na krześle i z uśmiechem odpowiedziała.

— Pomyślne wieści. Prawie wszystkie dzielnice w naszej strefie znów mają prąd. Sytuacja powoli wraca do normy. Musimy jeszcze tylko poczekać na przywrócenie dostaw wody i będziemy żyć jak przed wojną. Ale póki co zajmijmy się obiadem.

Kobieta spojrzała na pojemnik z wodą.

— Obawiam się, że wody starczy nam zaledwie na przygotowanie obiadu. Trzeba zrobić zapas na noc i poranek. Córeczko zostań w domu a ja wezmę wiadra i przejdę się do studni.

— Mamuś jesteś zmęczona. Zajmij się obiadem a ja przyniosę wodę. Załatwię to w kilka minut.

— Skoro tak mówisz. Niech będzie. Tylko proszę uważaj na siebie.

— Nic mi nie będzie. To przecież tylko kawałek. Chodzę tam prawie codziennie.

— Dobrze. Leć. Zanim wrócisz, ja przygotuję wyjątkowo pyszne danie. Będziesz zachwycona.

— Świetnie. Już nie mogę się doczekać — Miriam chwyciła dwa stojące obok kuchni wiadra i wybiegła z domu. Czynny kran z wodą, dumnie nazwany studnią Józefa znajdował się dwie przecznice dalej. Dziewczynka stanęła w kolejce czekając, aż będzie mogła napełnić swoje naczynia. Piętnaście minut później, uginając się pod ciężarem pełnych wiader, podążała niespiesznie do domu, starannie omijając gruz i kamienie aby przypadkiem nie potknąć się na nierównościach i nie rozlać cennej zawartości. Przebyła właśnie połowę drogi kiedy w powietrzu rozległ się przeraźliwy świst, a chwilę później ulicą wstrząsnęło kilka następujących po sobie potężnych wybuchów. Ziemia i budynki zadrżały od detonacji, a powietrze wypełniły tumany ciemnego kurzu. Dziewczynka nauczona doświadczeniem rozejrzała się dokoła poszukując schronienia by na koniec, po kilku sekundach wraz z grupką innych przechodniów przycupnąć pod solidnymi, betonowymi schodami prowadzącymi do pobliskiego domu.

Minęło kilkanaście minut. Wydawało się, że bombardowanie tego terenu minęło i ostrzał przesunął się w stronę sąsiedniej dzielnicy. Kurz powoli osiadał na ulicy i tylko dobiegające z dalszej odległości basowe odgłosy odpalanych moździerzy, huk detonacji przeplatany jazgotem pocisków wystrzeliwanych z broni automatycznej świadczyły, że atak wciąż trwa.

Miriam wydostała się z ciasnego zakamarka, stanęła na nogi i chwyciła stojące obok wiadra z nieco zakurzoną wodą.

— Jedna z kobiet szukająca schronienia w tym samym miejscu chwyciła dziewczynkę za rąbek sukni.

— Mała zaczekaj. Tam jest niebezpiecznie — ostrzegała życzliwie. — Atak może się w każdej chwili powtórzyć.

— Albo i nie — dziewczynka odpowiedziała nieco zadziornie. — Muszę wracać. Mamusia będzie się niepokoić. A do domu mam tylko kilka kroków.

Nie zważając na kolejne protesty ruszyła dalej. Jednak kiedy minęła budynek przysłaniający dalszą perspektywę ulicy skamieniała. Czteropiętrowy blok do tej pory kryjący bezpiecznie ich mieszkanie, trafiony burzącym pociskiem zmienił się w olbrzymią stertę gruzów, nad którą wciąż wirował kłąb żółtego, gryzącego w oczy pyłu.

Dziewczynka stojąca bez ruchu, przez dłuższy czas nie chciała przyjąć do wiadomości tego co obserwowały jej oczy. Lodowate ostrza przeniknęły jej ciało i niezmierny żal ścisnął młode serce. Palce rąk podtrzymujące uchwyty wiader rozprostowały się bezwiednie i naczynia upadły na ziemię wylewając cenny płyn na zakurzoną ulicę.

Miriam powoli podeszła do ruin i jak w transie zaczęła zdejmować ze sterty pojedyncze kawałki gruzu odkładając na bok. Po chwili pochyliła się nad odsłoniętą szczeliną przejmująco nawołując.

— Mamusiu jesteś tam? Odezwij się. Mamusiu…

Nie słysząc odpowiedzi opadła bezsilnie na leżący obok fragment muru zanosząc się rozpaczliwym płaczem.

Tego dnia kontrofensywa rebeliantów prowadzona przez bojowników Wolnej Armii Syrii, Radę Rewolucyjną i Front Obrony Ludności Lewantu, gdzie celem ataku były głównie dzielnice chrześcijańskie, spowodowała śmierć kilkunastu osób, raniąc kolejnych kilkadziesiąt. Siły rządowe zostały wyparte z większości kontrolowanych do tej pory dzielnic. Tylko niewielki obszar miasta pozostawał nadal pod nadzorem regularnej armii połączony wąskim korytarzem z terenami strzeżonymi przez rząd. Dla mieszkańców Aleppo nadeszły wyjątkowo ciężkie dni.

Matkę Miriam wydobyto spod gruzów następnego dnia rano. Na ciele i twarzy nie było widać żadnych obrażeń. Wyglądała tak jakby spała. Jedynie kurz, który osiadł na twarzy i nieruchome rysy świadczyły, że był to sen wieczny. Pogrzeb odbył się godzinę później na cmentarzu przyległym do niewielkiego starożytnego kościółka. Ciało owinięte w płótno spoczęło w płytkim grobie żegnane przez Miriam i kilku znajomych. Sędziwy ksiądz, proboszcz tutejszej parafii odmówił modlitwę za zmarłych, poświęcił całun i skinął na grabarzy, którzy w ciągu kilku minut uformowali nagrobek zwieńczony niewielkim krzyżem i metalową tabliczką zawierającą personalia pochowanej osoby. Ksiądz po skończonej ceremonii ujął dziewczynkę za rękę mówiąc.

— Dziecko chodź ze mną. Nie zostaniesz bez opieki. Przy kościele mamy schronisko dla kilku osób więc i dla ciebie znajdzie się miejsce.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!