Pogoń - Pożar - Anne-Marie Donslund - E-Book

Pogoń - Pożar E-Book

Anne-Marie Donslund

0,0

Beschreibung

"Czuję się jak ścigana zwierzyna. Cały czas na baczności. Cały czas oglądam się przez ramię. Znalazł nas już? Czy to już koniec?"Po przybraniu nowych imion, przerażone rodzeństwo ucieka przed swoim agresywnym, znęcająym się nad rodziną ojcem. Podczas gdy oni poszukują nowego życia, ojciec poszukuje ich. Czy kiedykolwiek się od niego uwolnią?Czy rodzeństwu uda się pozbyć mrocznych wspomnień z przeszłości i wybaczyć bliskim wyrządzone krzywdy?Pogoń to niebagatelna, ważna i porywająca seria o życiu, które nie jest łatwe. Jednocześnie jest też ciepłą i aktualną opowieścią o przyjaźniach, pierwszych miłościach i nowych początkach.

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 44

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Anne-Marie Donslund

Pogoń - Pożar

Tłumaczenie Zuzanna Zywert

Saga Kids

Pogoń - Pożar

 

Tłumaczenie Zuzanna Zywert

 

Tytuł oryginału Jagten - Branden

 

Język oryginału duński

Copyright © 0, 2023 Anne-Marie Donslund i SAGA Egmont

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728236888 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

[p. 7]

Czuję się jak ścigana zwierzyna

Cały czas na baczności.

Cały czas oglądam się przez ramię.

Znalazł nas już? Mój ojciec.

Czy to już koniec?

 

Podczas gdy my szukamy nowego życia, on poszukuje nas.

Nigdy nie zostawi nas w spokoju.

Przenigdy…

Rozdział 1 

– Tam widać Fårevejle! – woła zdyszana Alma, wskazując na kilka niewielkich kropek w oddali.

Weszłyśmy na szczyt o wiele wcześniej niż reszta naszej grupy. Roztacza się z niego wspaniały widok na otaczający nas krajobraz. Świeci słońce, morze jest niebieskie, a żółte pola rzepaku błyszczą w promieniach słonecznych.

Mimo to widzę wszystko jak przez mgłę. Mam wrażenie, że to mi się tylko śni. Że już tu kiedyś byłam. Gdy odwracam się, żeby spojrzeć na ląd, jak grom z jasnego nieba uderza mnie wspomnienie koszmaru.

Biały dom.

– Co się dzieje? – pyta Alma. – Zobaczyłaś ducha czy co?

– Nie, nie – odpowiadam i siadam na trawie, odwracając się do niej plecami.

– To co? – Alma ląduje z impetem obok mnie.

– Po prostu mam wrażenie… jakbym już tu kiedyś była.

– Boże, może masz déjà vu?

Nie rozumiem, o co jej chodzi. Brzmi, jakby mówiła po francusku.

– To wspomnienia z poprzedniego życia, kiedy twoja dusza żyła w innym ciele.

Kątem oka zerkam na duży, biały dom z podwórzem. Wygląda na opustoszały i jest w opłakanym stanie. Nagle zauważam jakiś cień poruszający się w środku budynku. Kładę się na brzuchu, obserwując jego okna przez źdźbła trawy.

Alma odwraca się na plecy i patrzy w niebo.

– Pomyśl tylko, że mogłaś tu być w swoim poprzednim życiu.

Ma rację, już tu byłam. Ale nie w sensie, o którym myśli Alma. Moje poprzednie życie nie ma nic wspólnego z duszą wchodzącą w nowe ciało. W poprzednim życiu miałam to samo ciało, ale inne imię. Byłam kimś innym. A więc ciało mam to samo, ale dusza jest zmieniona. W pewnym sensie.

Z daleka dochodzi nas wołanie Sulaimy. Alma opiera policzek na dłoni i zaczyna uważnie mi się przyglądać. Odwracam się na bok, lekko się od niej odsuwając.

– Może się tu kiedyś spotkałyśmy? Byłam tu wiele razy – mówi Alma.

– W twoim poprzednim życiu? – pytam.

– Ach, nie – odpowiada, po czym wskazuje palcem w dół. – O, idzie reszta.

Nasze koleżanki wspinają się szybko na szczyt. Sulaima pada obok nas.

– Ale długo wam to zajęło – stwierdza Alma.

– Zachciało mi się siku.

Mój telefon wydaje dźwięk przychodzącego SMS-a. Udaję, że nic nie słyszałam.

– Nie sprawdzisz? – pyta Sulaima.

– Nie… – odpowiadam.

– Dlaczego nie? Z kim piszesz?

– To tylko moja mama – mówię.

– Jasne – mówi Sulaima.

– Wie ktoś, jak na to odpowiedzieć? – pyta Alma.

Sulaima wyjmuje z kieszeni kartkę i czyta:

– „Ile metrów nad poziomem morza się znajdujecie?” Skąd niby mamy wiedzieć? Tysiąc metrów, co najmniej!

– Sto dwadzieścia jeden – stwierdza Sille.

Jest jedyną osobą, która nie położyła się na ziemi.

– Kujon!

– Tak jest napisane na kamieniu.

– Ta, nieważne – odpowiada Sulaima. – Przysuńcie do mnie głowy.

Alma i ja robimy, co nam każe. Sulaima podnosi telefon w powietrze, żeby zrobić grupowe selfie.

Zasłaniam twarz dłonią.

– Ej, no dawaj, to tylko na snapa – mówi. – Wyślę tylko do Mika i jego kolegów. No dalej, uśmiechnij się! Przecież zdobyłyśmy szczyt.

Telefon pstryka. Sulaima spogląda na zdjęcia i po chwili je wysyła.

– Johanne właśnie miała déjà vu. Była tu w poprzednim życiu – mówi Alma.

– Nie… – zaprzeczam.

– Ach, tak – mówi Sulaima. – To pewnie też kłamstwo.

– Nigdy wcześniej tu nie byłam – wyjaśniam szybko.

– To dlaczego tak powiedziałaś?

– Po prostu mi się to przyśniło.

Rozdział 2 

Już tu wcześniej byłam.

 

Ojciec i Minken się obejmują. Mój młodszy brat i ja siedzimy w samochodzie. Nie słyszymy, o czym rozmawiają, ale widzimy, że długo klepią się po plecach, po czym zapalają papierosa.

– Myślisz, że Minken to jego prawdziwe imię? – pyta mój brat.

– Nie mam pojęcia – odpowiadam.

– Kiedy pojedziemy do domu?

– Nie wiem – mówię.

Ojciec i Minken otworzyli po piwie. Piją je, znów klepiąc się po plecach. Nagle odwracają głowy, patrzą na samochód i wybuchają głośnym śmiechem.

– Dlaczego nie wychodzicie? – krzyczy tata i otwiera drzwi. – Wychodźcie, do jasnej.

Odpinamy pasy i wychodzimy z auta. Brat staje za moimi plecami.

– Kurczę, skąd ty ich wytrzasnąłeś? – ryczy Minken.

– Wyjąłem ich z automatu, no wiesz, takiego na parkingu przy autostradzie. – Tata się śmieje.

– Albo z parku rozrywki – rechocze Minken. – Pewnie wygrałeś ich w Jednorękim bandycie!

– Ha, ha, w Jednorękim bandycie! – Tata parska śmiechem. – Nie wydaje mi się.

– Przecież w ogóle cię nie przypominają. – Minken się śmieje.

– Sam ich zrobiłem, koleś – mówi ojciec. Jego oczy ciemnieją. Bierze mojego brata na ręce, a mnie chwyta za ramię. Jego uścisk jest trochę za mocny.

– Spokojnie, przecież tylko żartuję – odpowiada Minken. – Wyglądają kropka w kropkę jak ty.

Ojciec wyrzuca z siebie krótki rechot.

– Jestem spokojny. Myślałeś, że się obraziłem? – mówi.

– No co ty, ziom – odpowiada Minken. – Wchodźcie do środka, do diabła.

 

W ścianie pokoju, w którym mamy spać, jest dziura. To pozostałość po tym, jak Minken wpadł w szał. Ze ściany zwisają długie płaty tapety, a pościel brzydko pachnie.

Do pokoju przez dziurę sączy się dym. Ojciec i Minken palą w salonie. Wspominają stare dzieje. To były czasy! Pili wtedy tyle piwa. Teraz zresztą też.

– Możemy wyjść na dwór? – pytamy.

Ojciec rozkłada ręce.

Idziemy ścieżką na szczyt wzgórza.

Jest mgliście, ale udaje nam się dostrzec morze po drugiej stronie wzniesienia. Dom Minkena znika we mgle. Ścieżka prowadzi przez pole zboża, którego kłosy są wysokości mojego brata. Przechodzimy przez mur z kamieni i idziemy wzdłuż pola, na którym pasą się owce. Przecinamy asfaltową drogę. Schodzimy w dół, aż w końcu docieramy do plaży.

– Jestem głodny – mówi mój brat, smakując glinę z muru.