2,99 €
Życie jakie jest – każdy widzi. Nie dziwi więc, że co wrażliwsze osoby, starają się zbudować w sobie wewnętrzny świat równoległy, do którego wpuszczają tylko te emocje, które są im niezbędne dla utrzymania równowagi.Taka jest też tytułowa „Renezja”, Bezpańska Poetka o kilku niebach w zapatrzonych oczach, często stojąca jedną nogą w rzeczywistości, a drugą zakreślająca/rozszerzająca granice wyobraźni.Poezja Renaty Grześkowiak jest o dobru – w ludziach, naturze, faunie i florze. Autorka gani, by zaakcentować co niewłaściwe i głaszcze by osuszyć łzy i zażegnać smutek. Sprawiedliwie i bez zniekształceń ocenia otoczenie. Śmieje się też zazwyczaj z siebie, gdyż na podstawie własnych potknięć wskazuje na przywary dotykające ogól ludzkości. Jednak motywem łączącym wszystkie wiersze w jej tomiku jest miłość i wręcz namacalna empatia. Tomik poezji zdobią repliki obrazów uznanego artysty, Marka Haładudy.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Renata Grześkowiak „Renezja”
Copyright © by Renata Grześkowiak, 2018
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2018
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Korekta: Bożena i Janusz Sigismundowie
Skład: MAG
Projekt okładki: MAG
Ilustracja na okładce: Fragment obrazu Marka Haładudy
„Malarz i modelka”, olej/płótno, 50 x 50 cm, 2011 r.
Skład epub i mobi: Kamil Skitek
ISBN: 978-83-8119-170-8
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
twój gest uwolnił
z marazmu niby-bycia
jestem realna
Marek Haładuda „Przy stole”, z cyklu: „Około południa, około północy…”,
olej/płótno, 100 x 210 cm, 2006 r.
Kiedyś, kiedy zniknę, tak już
na całego, nie będzie mnie w domu
ani w ogrodzie…
Gdy kwiaty same będą miały kwitnąć,
zabraknie rozmowy mojej – z nimi,
co dzień.
Gdy Alejami nie będę przemierzać
w kierunku tak dobrze nam znanym…
I nie pomacham więcej
w twoje okna, i nie pomyślę
– „witaj, kochany”.
Kiedyś, gdy pamięć o mnie już
odpłynie z wszystkich umysłów,
które zaprzątałam i każdy we własny
powóz zaprzęgnięty zapomni o tym,
w którym ja istniałam.
Coraz rzadziej wywołana będę
na czyjeś usta czy do snu czyjegoś
i coraz trudniej odtworzą w pamięci
obraz wizerunku mojego.
A ogień, który we mnie płonął? Tlić się
w końcu przestanie – kochanie…
Zostaną wiersze, cząstki tej miłości,
którą nie sposób będzie ignorować,
zawieszę nuty na deszczowych chmurach,
spadną na ciebie, wiem, że je zachowasz.
Choć ogół świata w galopie przed sobą,
batem życie siecze, nań się mocno gniewa,
ja ci o szczęściu zaśpiewam. Tylko blask oczu
zapamiętaj, on lód w twoich oczach skruszył
i przeto, stały się one zwierciadłem
prawdziwie pięknej duszy.
***
Spoglądam na wydłużający się cień.
Zachęca, by porzucić embrionalną postawę,
wyprostować kręgosłup, podnieść głowę.
Niebawem oboje utoniemy w czeluściach nocy.