44 dni - Daniel Hurlak - E-Book

44 dni E-Book

Daniel Hurlak

0,0
6,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Tomasz Król niby jest pianistą, niby jest rzeźbiarzem, niby wie, o co mu w życiu chodzi. Niby, bo coraz mniej rzeczy jest pewien. Zagadka numer jeden, w której się pogrąża z każdym krokiem, coraz bardziej czując jej kres, lecz coraz mniej i ją i siebie rozumiejąc: co się stanie, gdy zabije ostatnią osobę z listy? Im bliżej finału do zrealizowania czterdziestu czterech zadań, tym więcej pytań i kuriozów spada na głowę Tomasza. Zaczyna wręcz zastanawiać się, dlaczego w ogóle zabija. I to zabija ludzi, którzy – obiektywnie rzecz ujmując – ani nie mają ze sobą nic wspólnego, ani nic w ich życiorysach nie wskazuje na to, że mogliby komukolwiek aż tak zaleźć za skórę. Bo komu, na przykład, mogłoby zajść za skórę dziecko? Tomasz nie wie i choć czasem zaprząta mu to głowę, to ponad czterdzieści razy skreślił z listy stosowne nazwisko, czym zadowalał swojego przyjaciela, który powierzał mu owe "misje", nigdy nie mówiąc czemu. Czy w takim ferworze nienaturalnej determinacji możliwe jest zaprzestanie dotychczas podjętych działań? I czy w całym tym szaleństwie pochłaniającym bohatera cokolwiek dzieje się naprawdę? Na te i wiele innych wątpliwości odpowiedzi należy szukać w debiutanckiej powieści Daniela Hurlaka "44 dni", nad którą autor pracował blisko dwa lata.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.


Ähnliche


Daniel Hurlak "44 dni"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok, 2014 Copyright © by Daniel Hurlak, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Wydawnictwo Psychoskok Projekt okładki: Wydawnictwo Psychoskok Zdjęcie okładki © Jacek Chabraszewski - Fotolia.com Zdjęcie okładki © travnikovstudio - Fotolia.com

ISBN: 978-83-7900-161-3

Wydawnictwo Psychoskok ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin tel. (63) 242 02 02, kom.665-955-131

wydawnictwo.psychoskok.pl

Daniel Hurlak
44 dni

Prolog

– Tak, słucham?

– Gdzie jesteś?

– Już wdrodze.

– Wiesz, że masz dzisiaj spotkać się zta dziewczyną.

– Wiem, wiem. Ale trochę jestem opóźniony, bo był korek na drodze. AJeszcze na dodatek jest gołoledź icholernie gęsta mgła…

– ,Postaraj się nie spóźnić, bo inaczej może zrezygnować. – Robię, co wmojej mocy. Uspokój się. Atak wogóle, gdzie jesteś?

– Jeszcze wGoussainville, ale już za chwilę jadę na samolot. Powinienem być dziś wieczorem wWarszawie.

– Przyjechać po ciebie na lotnisko?

– Nie trzeba, poradzę sobie, ale zadzwoń, jak znią porozmawiasz.

– Dobra, zadzwonię.

– Posłuchaj, jeszcze…

– O, kurw…!

– Co się stało?! Halo! Słyszysz mnie? Co się stało!?

Rozległ się dźwięk głuchego sygnału …

Rozdział I

Jest szósta rano. To godzina, októrej zaczyna się każdy dzień Tomasza Króla. Czasami można odnieść wrażenie, że nazwisko to dane mu zostało zupełnienieprzypadkowo. Jego życie wyglądało tak, jakby posiadał pewną władzę. Był to jednak zwykły mężczyzna, ale tylko zpozoru. Dla człowieka, który go znał, był momentami chodzącą zagadką, wręcz przerażającą postacią. Jak każdy miał swój cel wżyciu, atakże swoją pasję, która sprawiała mu radość. Najważniejsze, aby być usatysfakcjonowanym, aTomek taki właśnie był. Mieszkał sam wmałym domku, który znajdował się na obrzeżach Tarnopola, położonego we wschodniej Polsce. Znatury nie był człowiekiem gadatliwym. Jego twarz sprawiała wrażenie ciągle zamyślonej iskoncentrowanej. Znajomość zsąsiadami polegała tylko na mówieniu ,,dzień dobry”. Czasami podejmował polemikę, lecz było to wręcz wymuszone. Na przykład wsytuacji, gdy przez przypadek potrącił siedmioletniego syna swojej sąsiadki. Wypadek był niegroźny iwina nie stała po stronie Króla, jednak musiał na przekór swoim chęciom, przeprowadzić wymianę zdań.

Tomasz był uważany wswoim mieście za dobrego człowieka, ale tak naprawdę nikt go nie znał od jego innej strony, można rzec, tej mrocznej. Budził się zawsze oszóstej rano. Musiał iść do warsztatu, aby przygotować materiał na wykonanie zamówienia. Trzydziestopięcioletni Tomasz był rzeźbiarzem. Miał małą firmę, wktórej sam się zatrudniał. Przyjmował zamówienia, także zpoza miasta. Potrafił grać również na pianinie, którego obudowę sam wykonał. Czasami, gdy potrzebował chwili na rozmyślenie, to siadał igrał. Oddawał się muzyce tak, jakby to ona miała rozwiązać jego problemy lub zmotywować go do dalszego działania. Gry nauczył się, gdy chodził do szkoły podstawowej, jego nauczycielem był nieżyjący już pianista, Jan Dąbrowski, przyjaciel jego matki. Tomasz od urodzenia mieszkał wTarnopolu. Jego rodzice zginęli wwypadku samochodowym, gdy miał dwadzieścia pięć lat. Śmierć ojca odczuł najmocniej, to on był jego największym przyjacielem. Król nie miał rodzeństwa, anawet żadnej ciotki, czy wujka ani kuzynostwa. Był po prostu samotnikiem. Miał jedynie swojego przyjaciela, którego poznał niedługo po śmierci wspomnianych rodziców. Nazywał się Jacek Morawiecki. Mieszkał kilka ulic dalej. Często spotykali się wdomu Tomka igrali wpokera, pijąc przy tym wódkę ipaląc niezliczoną ilość papierosów. Tak naprawdę, to podczas tych spotkań, kończyło się życie pewnych osób. Podczas jednego ztakich spotkań, Król wpadł wstan głębokiego zamyślenia. Odłożył papierosa, dopił kieliszek ciepłej wódki, wstał ipowolnym krokiem udał się wstronę okna. Skupionym wzrokiem spojrzał przez szybę izaczął mówić do Jacka:

– Jak myślisz, tym razem mi się uda?

– Przecież tobie zawsze się udaje – odparł Jacek ze sporym zdziwieniem.

– Wiem, ale tym razem czuję jakiś niepokój, tak jakby coś miało się wydarzyć – powiedział Tomasz, przypatrując się przez okno wiosennej zieleni.

– Wbarku jest lista – rzekł Jacek wypuszczając dym zust.

– To już dziewiąta – odparł zniepokojem Tomek.

– Tak, to już dziewiąta lista – potwierdził melancholijnie Jacek.

Mężczyźni przez kilka dobrych minut byli wstanie głębokiego zamyślenia. Sprawiali wrażenie osób, które są zupełnie odłączone od świata. Ciszę przerwało stukanie do drzwi. Tomek nie wykonując żadnych ruchów ciałem, spojrzał na Jacka ipowiedział:

– Nikogo się nie spodziewałem – następnie wstał iposzedł otworzyć drzwi. Okazało się, iż był to listonosz, którego Tomasz wprawdzie nie lubił, mimo, iż widział go najwyżej raz wtygodniu.

– Dzień dobry – rzekł zuśmiechem dostarczyciel listów, próbując zachęcić Króla do rozmowy.

– Nie taki dobry – odburknął Tomasz iwziął kopertę, która już czekała wdłoni doręczyciela – jeszcze coś?

– Już nic – odparł listonosz zmałym grymasem na twarzy ipożegnał się. Król nie odpowiedział, zamknął drzwi, trzymając nerwowo wręce kopertę. Następnie wszedł do pokoju, gdzie wcześniej grali wpokera irzekł do Jacka:

– On będzie następny.

– Nie żartuj sobie, to zwykły listonosz – odparł Jacek, odkładając już wypalonego papierosa na stół.

– Powiedz mi lepiej, co do ciebie przyszło – rzekł Morawiecki. Tomasz otworzył kopertę, szybko przeszył zawartość wzrokiem iodparł:

– Ehh, pieniądze za stół ilist zpodziękowaniem.

– Jaki stół? – spytał zzaciekawieniem Jacek.

– Dwa tygodnie temu była umnie jakaś starsza kobieta ichciała, abym jej zrobił stół taki, jaki był na zdjęciu, które przyniosła. Mówiła, że to dzieło jej zmarłego męża, który zginął wpożarze ich domu – mówił zprzejęciem Tomasz– wszystko, co było wśrodku, spłonęło, nawet ten stół. Bardzo chciała, bym wykonał jej identyczny mebel, nie mogłem jej odmówić – powiedział Król, trzymając wręce kilka polskich banknotów. Jacek nie wiedział, czy jego przyjaciel zrobił to zlitości czy dla pieniędzy. Słowa ,,nie mogłem jej odmówić” wypowiedziane przez jego kolegę, który jednocześnie trzymał gotówkę wdłoni, raczej nie wskazywały na bezinteresowną przysługę. Morawiecki postanowił jednak to przemilczeć, ponieważ wiedział, że jeżeli spyta czy Tomasz zrobił to dla pieniędzy (a przykładał do nich dużą wagę), czy też zdobrego serca (choć określenie to wstosunku do Króla było wręcz kłamstwem), to ten może się zdenerwować. Następnie rzeźbiarz schował gotówkę do kredensu izaczął kontynuować wypowiedź. – Wracając do naszej rozmowy, coraz częściej mam wrażenie, że już wystarczy. Czasami mam dosyć. Ale ciągle męczy mnie dziwne uczucie, że to jeszcze nie koniec.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!