3,99 €
Lidia Stefek - chrześcijanka. "AnieleNie" jest zbiorem opowieści zainspirowanych Biblią. To współczesne, śmiałe i oryginalne wyobrażenia Autorki na temat istot niebiańskich, których istnienie w rożnych sytuacjach splata się z losami mieszkańców Będzina. Anioły, ich natura, posłannictwo, związane z nimi historie są jedynie pretekstem, by pokazać o wiele więcej. Podróżniczka. Twórczyni bloga podróżniczo-kulturalnego "Świat to za mało". Prowadzi wykłady i prelekcje podróżnicze dla szkół, bibliotek, miejsc związanych z ogólnie pojętą turystyką i kulturą. Podstawową misją Lidii jest przybliżanie i dokumentowanie piękna świata poprzez bliskie turystyce dziedziny na przykładzie autorskich zdjęć i przeżyć przywiezionych z różnych zakątków globu. Miłośniczka Będzina. Założyła stronę promującą miasto "Będzin to za wiele", na której dostarcza informacji o atrakcjach turystycznych, wydarzeniach w mieście oraz prezentuje relacje z nich. Za lokalną działalność za rok 2016 otrzymała Nagrodę Prezydenta Miasta Będzina i Przewodniczącego Rady Miejskiej Będzina za szczególne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury. W 2016 r. wydała powieść "Strachy" z tłem historycznym Będzina czasów II wojny światowej.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2018
Lidia Stefek
AnieleNIE
© Copyright by Lidia Stefek & e-bookowo
Grafika na okładce: Agnieszka Markowicz
Korekta i skład: Katarzyna Krzan
Ilustracje: Agnieszka Markowicz
Grafika przedstawiająca Anioła z lusterkiem: Marta
ISBN e-book 978-83-7859-945-6
ISBN druk 978-83-7859-946-3
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2018
Konwersja do epub i mobi A3M Agencja Internetowa
Temu, który od wtedy ma mnie na wyłączność,
a przedtem miał dla mnie więcej niż „anielską cierpliwość”.
Na początku ludzie o tym nie mówili. Był jakiś wewnętrzny nakaz, by wiedzę napotkaną niby przypadkiem trzymać tylko dla siebie. Być może wynikał on z obawy, że inni nie dostąpią zaszczytu dziewiczego posmakowania własnymi zmysłami owej wiedzy, a właściwie – tajemnicy. Ci, którzy widzieli tajemnicę i zdobyli wiedzę, nie chcieli poprzez odgrzewane słowa zatrzeć pierwszego, ważnego wrażenia lub uronić choć jednego momentu ze spotkania. Może też nie chcieli, by inni, wysłuchawszy o tym, zanosili historię z dopowiedzianymi przez siebie wyrazami lub zabraniem kilku, co nie byłoby pełnym i autentycznym obrazem. Zaniepokojeni nie dzielili się nią, bo mogło okazać się, że im samym nigdy więcej nic takiego się nie przydarzy. Nie chcieli więc płoszyć kolejnego zdarzenia o podobnym przebiegu. Gdyby kiedykolwiek komuś jeszcze przydarzyła się analogiczna sytuacja, to rozumiano, że najlepiej będzie nie odtwarzać jej przebiegu innym. Natrętni dopytywacze mogliby uczynić z tajemnicy niepotrzebną sensację. Najbardziej prawdopodobne jest wytłumaczenie, iż nie chcieli dzielić się opowieścią, by odbierać od słuchaczy oczywisty gest pukania palcem w czoło. Wiara przecież nie jest rzeczą wszystkich.
Obraz wydarzenia był spójny oraz całkowicie rzeczywisty jedynie w mniemaniu tych, którzy je przeżyli. Dzielenie się tym na sposób typowo człowieczy mogło skutkować zabraniem czegoś z aury boskości, poufności oraz spersonalizowanego posłannictwa. Tajemnica przeważnie rozgrywała się między osobą a osobnikiem, dwiema parami oczu i rękami. Możliwe, że rąk oraz oczu było więcej niż normalnie.
Czy po przypadkach spotkań reakcją najbardziej pożądaną była cisza? Tego nie wiem. Jednakże z czasem wieści zaczęły się rozchodzić. W różnych okresach i okolicznościach, od czasu do czasu od nowa przecinano je ciszą. I znowu mogę próbować odpowiedzieć, czy zamilkli z obawy, niepokoju czy zaistniały inne przesłanki. Ludzie oczekiwali podobnych spotkań, ale im więcej czekali, tym bardziej nic się nie wydarzało. Po następujących po sobie strachach, zmyleniach, własnych przestrogach, domysłach po raz któryś postanowili odczarować brak tego spodziewanego. Mówili zatem o tym głośno i dosadnie. Na rogach wiejskich domów, w kolejce do spowiedzi, na podwórku listonoszowi przyjeżdżającemu z pocztą z miasta, na świetlicy. Potem znów, z niewiadomego lęku, iż sprofanowali coś z opowieści – od nowa otaczali ją bądź to zmową milczenia lub też gadali o tym tylko „po domach”, przy zasłoniętych oknach, przy tłamszonym świetle i tylko w gronie życzliwych. Ci, którzy mieli spotkanie z istotą, do przekazu wydarzenia używali słów nader oszczędnych, z których dało się jednak wyczytać pewne prawidłowości.
Zatrwożeni faktem, że to coś może już nigdy nie przyjść i w związku z tym zapomną co działo się podczas takowych spotkań, postanowili spisywać wydarzenia krok po kroku. W ten oczywisty sposób pragnęli wyciągnąć pewne stałe cechy, które towarzyszyły ziemskim spotkaniom z nieziemską naturą istot. Tak udało się sporządzić listę reguł, okoliczności i zachowań, jakich można się spodziewać, gdy to znowu przyjdzie. Po analizie zapisu poszczególnych sytuacji stwierdzono nawet, iż ma się sposób by to przywołać.
Ludzie od dawien dawna wymyślali sposoby na wszystko. Robili to z potrzeby, opierając się na własnych doświadczeniach, mądrości starszych, intuicji, na zgromadzonej wiedzy książkowej. Tutaj jednak, zdaje się, wszystkie z reguły cielesne możliwości zawodziły. Bowiem spotkania owe były integralną częścią autonomicznego planu, którego nie można było tak zwyczajnie podyktować Suwerenowi.
Jednakże z przyzwyczajonej wiary babcie przypominały wnukom, że to może przyjść i wtedy nie zdążą nawet pomyśleć, że to jest to, a już będzie po! Moja kochana babciunia też mnie ostrzegała.
Melanżowa płachta szarości i granatu późnego wieczora przykryła zaniedbany dom, który stał za krzyżem. Krzyżem ogólnie nazywali ludzie coś na kształt kapliczki przydrożnej ogrodzonej drewnianymi płotkami, które wyglądały jak kolorowe kredki, trochę większe niż zwykłe. Od krzyża do kredek przywiązane były wstążki. Choć kredki były niskie, a kawałki materiału sięgały dość wysokiego krzyża, to w środku, pomimo że było wystarczająco miejsca na modlitwę, nikt nie przewidywał kawałka przestrzeni dla pospolitego człowieka. Tylko ten, który dbał o krzyż, mógł wchodzić do świętego miejsca. Inni jedynie za płotkiem dosięgali tajemnicy modlitwy. Posługacz krzyża raz na jakiś czas poza zmienianiem brudnych wstążek, malowaniem kredek, które naruszył deszcz, przecierał napis na symbolu zbawienia: „Anioł Pański zwiastował pannie Maryi”. Za krzyżem właściwie kończył się świat. Był tam raptem kawałek pola, żwirowa droga do krzaków czarnego bzu i zaniedbany dom obłapiony przez gęstwinę iglastego lasu.
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollst?ndigen Ausgabe!