2,99 €
Każdy ma swoje własne aremil. Niedokończone sprawy, które ciągną się za nim do końca życia.Dwoje iluzjonistów, Ellen Incerno i Yaxiel Nastemoon, bada sprawę morderstwa sprzed roku, w które zamieszana jest ich zbiegła przyjaciółka - Luv. W pogodni za odpowiedziami zmuszeni będą opuścić kraj i zmierzyć się z inną rzeczywistością, w której nic nie jest takim, jakim się wydaje. Wkrótce nieoczekiwane wydarzenia rzucą na sprawę nieco więcej światła.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2018
Alicja Makowska
Aremil Iluzjonistów
Wschodnie rubieże
Alicja Makowska
„Aremil Iluzjonistów: Wschodnie rubieże”
© Copyright by Alicja Makowska
projekt okładki: Dominika Makowska
ISBN e-book 978-83-949381-1-6
Wydanie II 2018
Dystrybucja, konwersja do formatów mobi, e-pub: Wydawnictwo Internetowe E-bookowo
Wszelkie prawa zastrzeżone
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Mojej Alter Ego
Bez Ciebie by się nie zaczęło
Pamiętała, że zaczęła przegrywać. Dłonie dzierżące miecz zadrżały. Uświadomiła sobie, że ból przeszywający jej ciało, jest ostatnim odczuciem w jej życiu. Pomyślała, że to koniec.
Nie pamiętała, co chciała osiągnąć. Wiedziała jednak, że było to coś ważnego. Istotnego. Ból otoczył ją i zwalił z nóg jak uwolniona z tamy rzeka. Ból i świadomość przegranej. Straciła kontrolę nad ciałem. Powoli ogarniała ją ciemność, otaczając jej umysł coraz ciaśniej i ciaśniej. Napierając na nią ze wszystkich stron. Wystarczyło wziąć oddech, by ciemność dostała się także do płuc.
Zacisnęła zęby. Nie, nie mogła na to pozwolić. Czuła, że wystarczyło zachłysnąć się ciemnością, by umrzeć. Czy gorejąca w niej wola walki potrafiła jednak powstrzymać wszechobecny mrok? Znała odpowiedź na to pytanie. Z każdym uderzeniem serca ogień walki przygasał, aż w końcu stał tylko nikłym płomykiem.
W chwili, gdy pomyślała, że to już koniec, nieoczekiwanie zjawiła się pomoc. Nie rozproszyła jednak ciemności. Zjawiła się tuż przy niej, a właściwie to ujawniła się w niej samej. Cudza wola oplotła ją ciaśniej niż ciemność. Wyrwała z rąk zbliżającej się nieuchronnie śmierci.
Była tak silna, że nie sposób było z nią walczyć. Można było tylko się jej poddać. Gdy to uczyniła, ciemność rozproszyła jaskrawa błyskawica, a ona poczuła, że znów może wstać. Obca nie tylko nakazała jej to uczynić, ale wręcz zrobiła to za nią. Uniosła jej ciało z łatwością, jakby było lżejsze niż piórko i zaczęła nią sterować jak kukiełką.
Pojmana chciała zamrugać, gdy zorientowała się, że podłoga, na której stoi, śliska jest od krwi. Jej własnej krwi. Chciała, lecz nie miała kontroli nad własnymi powiekami. Zdawała się nieobecna we własnym ciele. Skurczona do roli biernego obserwatora.
Widziała lęk w oczach swojej przeciwniczki. Rudowłosej kobiety siedzącej na posadzce. Rozbrojonej. Czemu się starły? O co walczyły? Nie wiedziała.
– Na nogi. – Jej wargi poruszyły się bez udziału jej woli, wydając rozkaz. Wydobyła z siebie głos, który brzmiał obco, choć wypowiadane słowa były zrozumiałe. Miała wrażenie, że od długiego milczenia zaschło jej w gardle.
– Wygrałaś, iluzjonistko z Atermii. – Rudowłosa się poddała.
Iluzjonistko z Atermii? Tak, pochodziła z Atermii. Nie miała wątpliwości. Była iluzjonistką. Iluzjonistką w służbie Atermii. Pokonana nie kłamała. Nie wiedziała, skąd ma tę pewność, ale tak było. Zwycięstwo nie zadowalało jednak Obcej Woli. Ta chciała więcej, chciała krwi… walki… chciała… Tak, rozrywki. Chciała się zabawić i w żaden sposób nie można jej było powstrzymać.
Iluzjonistka zupełnie tego nie rozumiała. Nie rozumiała tej żądzy, która ją napełniała. Nie pojmowała jej źródła.
– Nie… – szepnęła Wola jej ustami. – Dopiero zaczynam. Broń swojego marnego życia. Dostarcz mi trochę rozrywki.
Używając jej ciała, Obca Wola ruszyła do ataku. Łaknęła krwi. Ale nie krwi rudowłosej. Ona była nieważna. Ona była tylko rozrywką, zabawką, która kilkanaście uderzeń serca później grzmotnęła o posadzkę, gdy Wola się znudziła. Źródło jej pragnienia krwi, obiekt jej gniewu był blisko. Tuż obok. Iluzjonistka zobaczyła go, gdy obie idealnie równym krokiem ruszyły w stronę podwyższenia wysoko sklepionej komnaty.
Coś głęboko w środku niej krzyknęło, gdy zobaczyła, że kierują się w stronę młodej wojowniczki o kruczoczarnych włosach. Wola usłyszała jej sprzeciw i pozwoliła jej ciału się zatrzymać.
Na podwyższeniu stała Luv Incerno. Tak. Nie było wątpliwości. Młodą wojowniczką była Luv Incerno. A Obca Wola zjawiła się, by ją ukarać.
Iluzjonistka nie wiedziała, kim była Luv. Nie wiedziała, co takiego zrobiła, że Wola chciała ją ukarać. Wiedziała tylko jedno. Objawiło się jej to tak krystalicznie jasno, jak nigdy nic innego w całym życiu. Nie mogła dopuścić, by Obca skrzywdziła Luv.
Bo Luv była kimś cennym. Kimś drogim jej sercu. Dla niej przebyła szmat drogi. Dla niej walczyła z rudowłosą. Iluzja zaczęła się rozpadać, a ona wszystko sobie przypomniała.
Nazywała się Ellen Incerno.
A Luv była jej siostrą.
Jak rozpoznać, że znalazłeś się w czyjejś iluzji?
Zacznijmy od tego, że iluzjonista może posłużyć się różnymi rodzajami iluzji. Może pokryć Cię złudzeniem niewiele odbiegającym od rzeczywistości. Wtedy trudno Ci będzie się zorientować, że znalazłeś się w pułapce, ale bez paniki. Im bardziej realna iluzja, tym gorszy poziom reprezentuje jej twórca.
Drugim rodzajem złudzenia jest iluzja nierealna. Tu możesz zacząć się bać. Utrzymanie nierealnej iluzji świadczy o nieprzeciętnym talencie wykonawcy.
Pamiętaj, jeśli poczujesz subtelny sygnał, a świat w jednej chwili będzie Ci się wydawał mieszaniną rozmaitych plam, które przybrać mogą każdy kształt, to niezawodny znak, że znalazłeś się w iluzji.
Plakat zdjęty z murów Natarabii przez służby porządkowe
24 dzierzbca (3) 4041
Nad Rhuadą zapadł zmierzch. Dnia ubywało wraz z przyjściem jesieni, wieczory stawały się dłuższe i chłodniejsze. Mimo niesprzyjającej aury, Yaxiel siedział na progu Kwater Iluzjonistów. Z oddali, z placu koszar dobiegały odległe komendy ostatnich wieczornych ćwiczeń dla rekrutów.
Yaxiel ochłonął już po indywidualnym treningu. Z reguły ćwiczył razem ze starszymi oficerami, dzisiaj jednak zdecydował się na ćwiczenia w samotności, by łatwiej zebrać myśli. Budynek za jego plecami, choć nazwany Kwaterami Iluzjonistów, służył głównie żołnierzom. Iluzjoniści, jako uprzywilejowani wojskowi, zajmowali tylko jego zachodnie skrzydło, podczas gdy reszta zgodnie z przepisami Sztabu należała do korpusu oficerów i podoficerów. Yaxiel jednak nie traktował tego miejsca jak placówki rządowej. Dla niego Kwatery były prawdziwym domem. Mieszkał tu, odkąd pierwszy raz – jeszcze jako dzieciak – zjawił się w Atermii, wiele lat temu. Jeśli wyprowadzał się ze swojego pokoju, to tylko na czas przydzielonych mu misji.
Wyciągnął z tobołka za plecami fajkę i nabił ją świeżym zielem. Przytknął do ust i zaciągnął się, czując ostry aromat ziół z Natamiru. Nie miał ich za wiele i właściwie używał ich bardziej z sentymentu niż prawdziwej chęci palenia.
Przymrużył oczy, rozkoszując się przyjemnością, gdy w kącie jego pola widzenia coś się poruszyło. Obrócił lekko głowę i zobaczył chłopca biegnącego truchtem w jego stronę. Przez prawe ramię miał przewieszoną błękitną szarfę, symbol początkującego w konfraterni posłańców.
Yaxiela nie zdziwiła sama obecność posłańca o tej porze. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że posłańcem był dziewięcioletni chłopak, początkujący w roznoszeniu wiadomości, przynajmniej tych mających dotrzeć do armii. Do Kwater z reguły przybywali o wiele starsi posłańcy, nawet wtedy, gdy chodziło o rzeczy błahe. Armia była zbyt prestiżową kastą społeczną, by ktokolwiek chciał urazić swego adresata przez niedopasowany do sytuacji wiek posłańca. Chyba że jakaś nadgorliwa matka koniecznie chciała doręczyć wiadomość dla jakiegoś rekruta.
Zbliżając się do schodów, chłopiec zwolnił i zerknął niepewnie na Yaxiela, jakby się zastanawiał, czy może ma do czynienia ze strażnikiem.
– Panie… – zaczął.
– Powiedz, kogo szukasz, ułatwię ci zadanie – rzekł przyjaznym tonem, widząc bojaźń na twarzy młodziutkiego posłańca.
– Mam przekazać wiadomość dla generał Ellen Incerno – wymamrotał.
– Dla Ellen? – zdziwił się. – Przecież jej nie ma w Kwaterach. Mieszka w zachodniej części stolicy, w dzielnicach klanu.
Chłopak niepewnie przygryzł wargę. Wyglądał, jakby usilnie próbował coś sobie przypomnieć.
– Powiedziano mi, że znajdę ją… to znaczy, że pani generał jest tutaj. Zameldowana – powiedział niezbyt gramatycznie.
Yaxiel zmarszczył brwi. Czemu Ellen miałaby być zameldowana w Kwaterach, skoro od zawsze mieszkała u wujostwa? Poza tym, jeśli naprawdę by tu była, wpadliby na siebie prędzej czy później. Yaxiel na stałe mieszkał w Kwaterach, a jednak nie widział jej nigdy przy śniadaniu na stołówce ani na żadnym placu treningowym.
– Jestem przekonany, że jej tutaj nie ma – upierał się przy swoim.
– Panie, ale mi nie pozwolą wejść do dzielnic klanu o tej porze, ona musi tutaj być – panikował chłopak.
Yaxiel uniósł uspokajająco dłoń.
– Powiedz mi, jaką masz dla niej wiadomość. To coś pilnego?
Chłopak przez chwilę się wahał. Posłańcom zawsze wbijano do głowy, że wiadomości przeznaczone są dla adresatów. I to do nich powinni trafiać. Chodziło głównie o wiadomości naprawdę istotne, ważne dla losów armii czy polityki obronnej kraju. Yaxiel wiedział jednak, że chodziło też o samą regułę. Kto nie trzymał się zasad w sprawach błahych, nie trzymał się ich także w sprawach istotnych.
Młody posłaniec jednak nie wahał się długo.
– Mam uprzedzić ją, że za chwilę zjawi się tutaj… taka pani z wojska. Złapała mnie przypadkiem, nawet nie wiem, jak się nazywa. Ma rude włosy.
Yaxiel postukał się ustnikiem fajki po dolnej wardze.
– Ruda? Hmm…
Znał kilku rudych oficerów. Kto jednak i po co miałby odwiedzać Ellen o tej porze? I dlaczego w Kwaterach? Coś tutaj nie trzymało się kupy.
– Ta ruda ma tu przyjść?
Chłopak energicznie pokiwał głową.
– W porządku – zdecydował Yaxiel. – Pogadam z nią. Wypełniłeś zadanie. Możesz wracać.
Chłopak okręcił się, jakby chciał odejść, ale jednak tego nie zrobił. Obejrzał się z wahaniem na Yaxiela.
– Naprawdę pan to zrobi?
– O nic się nie martw. Słowo iluzjonisty.
Posłaniec rozdziawił buzię.
– Na Iluzora… pan jest iluzjonistą, naprawdę?
Yaxiel pokiwał głową, widząc jak oczy chłopca rozszerzają się z podziwu.
– To w porządku, że… tak to zrzucę wszystko na pana? – spytał głupio.
– Nie martw się. Dam sobie radę.
– Ale… to tak głupio, jak się dowiedzą w konfraterni.
Yaxiel przyjrzał się rumieńcom na jego twarzy.
– Zmykaj. To rozkaz – ukrócił sprawę i chłopak w mig go usłuchał.
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!