3,49 €
„Cudaczek-wyśmiewaczek” to zbiór osiemnastu opowiadań dla dzieci o tytułowym Cudaczku-Wyśmiewaczku, czyli maleńkim stworzeniu chowającym się we włosach i ubraniach dzieci. Karmi się on ich złym zachowaniem, do którego nieustannie namawia. Kiedy dziecko zaczyna grymasić lub jest niegrzeczne, Cudaczek wyśmiewa się z niego, a ze śmiechu pęcznieje mu brzuszek. Na szczęście istnieje sposób, aby uwolnić się od tego małego złośliwca.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2020
Julia Duszyńska
Cudaczek-Wyśmiewaczek
Warszawa 2020
Cudaczek-Wyśmiewaczek i panna Obrażalska
Było sobie miasteczko nad rzeczką. A w tym miasteczku stał sobie domek ani mały, ani duży – taki w sam raz. I w tym domku mieszkała panna Obrażalska.
Panna Obrażalska miała osiem lat, zadarty nosek i jasne warkoczyki. Nazwano ją panną Obrażalską, bo się wciąż obrażała.
Obrażała się dziesięć razy na dzień. Wtedy mówiła: „nie bawię się” albo: „nie potrzebuję”. Potem nadymała buzię, zadzierała jeszcze wyżej ten zadarty nosek i siadała w kącie nastroszona jak sowa.
Długo siedziała w kącie, tak długo, póki cała obraza nie wyparowała z niej jak woda z kociołka. Wtedy panna Obrażalska wracała do zabawy z dziećmi.
I co dalej?
Ano, za chwilę mówiła znów: „nie bawię się” albo: „nie potrzebuję” i znowu odchodziła do kąta. Drugiej takiej Obrażalskiej nie było w całej szkole, nie było nawet w całym miasteczku nad rzeczką.
A wszystkiemu kto był winien? – Cudaczek-Wyśmiewaczek.
Cudaczek-Wyśmiewaczek, licho malusie i cieniutkie jak igła, mieszkał w tym domku, co to nie był ani duży, ani mały, tylko w sam raz. A ten Cudaczek nie jadł i nie pił, tylko śmiechem żył. Śmiał się i śmiał do rozpuku, a brzuszek pęczniał mu i pęczniał, aż napęczniał jak ziarnko grochu. Wtedy Cudaczek był syty i zadowolony.
Otóż ten Cudaczek-Wyśmiewaczek chował się w jasne warkoczyki panny Obrażalskiej i ciągle szeptał jej do ucha:
– Obraź się! Obraź się!
Bo ta nadęta buzia panny Obrażalskiej była taka śmieszna. I ten nosek, co się do góry zadzierał, był taki śmieszny. I to: „nie bawię się” było takie śmieszne.
Cudaczek patrzył na to i śmiał się w jasnych warkoczykach do rozpuku. A brzuszek mu pęczniał i pęczniał, aż napęczniał jak to ziarnko grochu.
Najweselej Cudaczkowi było w szkole, bo chodził z Obrażalską do szkoły, a jakże! Schowany w jasnych warkoczykach.
Myślicie, że chodził się uczyć? Gdzie tam! Chodził, bo w szkole ciągle się Obrażalska obrażała, a Cudaczek śmiał się i śmiał do rozpuku.
Siedzą dzieci w ławkach i piszą, Obrażalska też. A tu trrach! – złamała się jej stalówka.
Panna Obrażalska odwraca się do sąsiadki Małgosi i mówi:
– Małgosiu, pożycz mi stalówki.
Małgosia jest uczynna. Wyjmuje zapasową stalówkę z piórnika i daje Obrażalskiej.
– Masz, ale nie krzyw tak pióra, bo i tę złamiesz. A już nie mam więcej stalówek.
Panna Obrażalska już wyciągnęła rękę po stalówkę, a tu Cudaczek-Wyśmiewaczek szepce jej do ucha:
– Co, ona ma cię uczyć? Obraź się!
I panna Obrażalska nadyma buzię, zadziera nosek i mówi:
– Nie potrzebuję twojej stalówki.
Oj, jak śmieszna jest ta nadęta buzia! Jaki śmieszny ten zadarty nosek! Cudaczek-Wyśmiewaczek śmieje się w głos, śmieje się do rozpuku, a brzuszek mu pęcznieje, pęcznieje...
Potem jest przerwa. Dzieci idą na boisko i bawią się piłką. Obrażalska nie złapała piłki raz i drugi. Woła do Wicka:
– Naumyślnie źle mi rzucasz! Nie bawię się!
I już buzia nadęta. Już zadarty nosek jedzie jeszcze wyżej do góry. Ach, jak śmiesznie! Jakże się zaśmiewa Cudaczek-Wyśmiewaczek! A brzuszek mu pęcznieje... pęcznieje... pęcznieje...
Potem Obrażalska obraziła się na Felę, bo Fela powiedziała, że jej zeszyt ładniejszy. A potem na Władka, bo Władek przyczepił jej rzep do sukienki. A wreszcie obraziła się na samą panią nauczycielkę. Pani nauczycielka zapytała, ile to pięć razy sześć. A Obrażalska na to:
– Dwadzieścia sześć.
– Źle – mówi pani nauczycielka. – Pomyśl chwilę.
Obrażalska myśli, myśli i mówi:
– Pięć razy sześć... pięć razy sześć... to będzie... aha... to będzie dwadzieścia pięć.
– Moje dziecko, trzeba się lepiej uczyć tabliczki mnożenia. Siadaj.
Obrażalska siada, buzię nadyma, nosek zadziera. Oj, jak śmiesznie! Oj, jak się zaśmiewa z niej Cudaczek-Wyśmiewaczek! A brzuszek mu pęcznieje...
– Co to za śmieszna dziewczynka! Co za śmieszny głuptas! O, jak mi wesoło!
I Cudaczek-Wyśmiewaczek zasypia w jasnych warkoczykach. Dobrze mu jest. Brzuszek ma pękaty jak to ziarnko grochu.