2,49 €
„Dary wiatru północnego” to kolejna powieść autorstwa Wacława Sieroszewskiego. Syn biednej komornicy wyrusza na koniec świata, by pomścić swoją krzywdę. Sprawca tej krzywdy, wiatr północny, wynagradza chłopaka, ten jednak nie potrafi rozsądnie korzystać z darów – traci wszystkie. Dopiero pracowite życie, walka ze zbójnikami o uwięzioną królewnę pozwalają mu odzyskać szacunek ludzi, miłość królewny, bogactwo.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2017
Wacław Sieroszewski „Dary wiatru północnego”
Copyright © by Wacław Sieroszewski, 1936
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Kamil Skitek
Projekt okładki: Kamil Skitek Zdjęcie na okładce: © Pixabay - skeeze
Druk: Zakłady Graficzne „FENIKS“
Wydawnictwo: Towarzystwo Wydawnicze „Rój“
Warszawa, 1936
ISBN: 978-83-8119-201-9
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Rok był zły, nieurodzajny, a przednówek taki srogi, że nawet uzamożnych gospodarzy mysz wśpiżarni niebardzo się mogła pożywić.
Wdowa, komornica, mieszkająca na końcu wioski wubogiej chałupce, dawno już głodowała. Aponieważ lepsze kęski wtykała zawsze synowi isama ledwie coś niecoś czasem liznęła, więc od tego niedojadania zaniemogła. Położyła się na ławie izipie:
— Zaco to nas taka kara boska spotyka!? Czyśmy to nie pracowali? Nie harowali od świtu do nocy?!... Czyśmy długów nie płacili?... Czyśmy ludzi krzywdzili?... Na cudze się łakomili? Oj, oj! Niema na świecie sprawiedliwości!... Niema! Och, och!...
— Nie gadajcie, matulu, nie krzywdujcie sobie... Robili my pięknie, co na nas przystało, to teraz możemy każdemu woczy śmiało spojrzeć iswego nie popuścić! — pocieszał ją syn, Tomek.
— Niema już co, synku, popuszczać, niema!... Rychło pomrzemy!...
Tomek popatrzał na chorą żałośnie.
— Jak mamy umrzeć, matulu, to poco tę krzynkę mąki wkomorze chowacie?
— Dla ciebie, synku, dla ciebie!... Może jakoś do zwiesny zdołasz przedychać... Apotem dostaniesz robotę, poprawisz się...
— Nie, matulu, nie zgodzę się na to! Kiedy umierać, to razem!... Przyniosę ja tę mąkę, zagniotę klusek, ugotuję... Najemy się do syta, matulu, ajutro, co Bóg da!... Choć się poweselimy przed śmiercią!... Amoże się jeszcze wszystko na dobre obróci!... Wróżyła mi przecie cyganka, że będę królem!
— Gdziezaś królem!... Choćby dobrym gospodarzem!...
— Tyle mi do gospodarza, co ido króla!... Dlaczego niemam sobie podchlebić!? Teraz to każdy los swój wswojej garści nosi!... Tylko nie należy żałować mozołu...