Dlaczego - Tomasz Szlijan - E-Book

Dlaczego E-Book

Tomasz Szlijan

0,0
3,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
  • Herausgeber: e-bookowo.pl
  • Kategorie: Krimi
  • Sprache: Polnisch
  • Veröffentlichungsjahr: 2013
Beschreibung

Edward Miodek to osiedlowy nieudacznik, niedołęga. Przez pomyłkę otrzymuje telefon z pogróżką odebrania jego życia. Przerażony próbuje domyślić się motywu działania mordercy. Jego wspomnienia, jak i podjęte czynności mają znaczący wpływ na niego samego jak również na otaczających go ludzi. Przy okazji odkrywa, że nie tylko on może być uznawany za dziwaka. Czy uda mu się odkryć prawdę? Czy udaremni plany zabójcy? Czy jego życie w końcu nabierze kolorów?...Tomasz SzlijanUrodzony w Polsce (1978r), obecnie mieszkający w Niemczech. Pracujący jak każdy na kawałek chleba. Pisarz z zamiłowania. Pisze o życiu w sposób ciekawy, z domieszką humoru i satyry, często patrząc na przywary ludzkie przez krzywe zwierciadło.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.


Ähnliche


Dlaczego

Tomasz Szlijan

© Copyright by Tomasz Szlijan & e-bookowo

Projekt okładki: e-bookowo

zdjęcie: sxc.hu

© copyright by wydawnictwo e-bookowo 2013

ISBN 978-83-7859-167-2

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2013

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

kochanej żonie - Justynie

Wtorek. Potężny silnik powoli wciąga windę na dziesiąte piętro. Na tym piętrze mieszkam. Winda cała drży. Słychać zgrzyt pracujących trybów silnika oraz naciągniętych do granic wytrzymałości lin. Ósme piętro, dziewiąte, jeszcze tylko jedno. Silnik wyciągarki wyłącza się automatycznie po przekroczeniu przez kabinę czujnika. Już tylko siłą rozpędu kabina dociera na odpowiednią wysokość. Trzask blokujących się na prowadnicach automatycznych hamulców. Nareszcie. Dotarłem bezpiecznie na swoje piętro. Zawsze jadąc windą jestem pełen obawy, że liny pękną. Nie wytrzymają naprężenia i kabina windy ze mną w środku zacznie gwałtownie spadać w dół. Hamulce bezpieczeństwa nie będą w stanie zatrzymać spadającej kabiny i tak w otoczeniu iskier wydobywających się spod klocków hamulcowych, zgrzytu metalu o metal i mojego własnego przeraźliwego pisku, straciłbym życie rozbijając się na dnie szybu windowego. Teraz jestem szczęśliwy, przekroczywszy próg windy i słysząc zatrzaskujące się za mną drzwi. Paranoją jest to, że mając lęk wysokości mieszkam w wieżowcu na dziesiątym piętrze, klatki numer 7 mieszkania 32. Cały ten nieszczęśliwy blok znajduje się na ulicy Kwiatowej. Jest wybudowany z elementów żelbetowych, obskurny i brudny. Jest on częścią dosyć dużego osiedla, na którym takich bloków znajduje się kilkanaście. Po obskurnych klatkach tłuką się „blokersi”, sączący tanie wino po ciemnych kątach i płodzący nowe pokolenie dzieci zaniedbanychi wychowujących się tak jak ich rodzice – na klatkach schodowych. Cudem na mojej klatce zachował się spis lokatorów.

W rubryce pod numerem 32-im można odczytać „EDWARD MIODEK”. Tak się nazywam. Z reguły nigdy nie wracam do domu tak późno. Mój dzień jest bardzo prosty. Rano wcześnie wstaję, robię sobie śniadanie – najczęściej zupę mleczną z płatkami kukurydzianymi – myję się i wychodzę do pracy. Wracam około godziny siedemnastej, oglądam Teleexpress i przygotowuję sobie obiad. Zjadam go i biorę kąpiel. Później czytam książkę, oglądam dobranockę i idę spać. I tak codziennie, oprócz niedziel oczywiście. Dzisiaj było jednak nieco inaczej. Spotkałem bowiem kolegę z podstawówki. Zaprosił mnie do kawiarenki „Jagódka” na kawę i opowiadając historię swojego życia, zajął mój czas prawie do północy. Wracając do domu, bałem się trochę, że gdzieś w ciemnej klatce napadną mnie „blokersi” i obiją mi twarz celem zdobycia pięciu złotych na butelkę wina. Na szczęście nic takiego się nie stało, i teraz spokojnie wkładam klucz do zamka marki „Łucznik”. Przekręcam dwa razy. Zawsze zamykam na dwa razy. Nie posiadam, bowiem drzwi antywłamaniowych. Są po prostu dla mnie za drogie. Przekręcenie więc klucza dwa razy, daje mi poczucie bezpieczeństwa, pomimo tego, że drzwi składają się tylko z podwójnej warstwy dykty. Zamykam drzwi. Zapalam światło w przedpokoju. Moje mieszkanko nie jest zbyt duże. Około czterdziestu metrów kwadratowych. To, jak na kawalera, jest bardzo dużo. Posiadam więc przedpokój, kuchnię, dwa małe pokoiki, z których jeden jest moją sypialnią, oraz mam jeszcze łazienkę z ubikacją włącznie. W przedpokoju stoi wbudowana we wnękę szafa. Jest bardzo ładna i pojemna. Za jej zrobienie musiałem zapłacić aż siedemset złotych! Długo na nią zbierałem, ale w końcu się udało. Jedne z drzwi tej szafy, asą to drzwi przesuwane, mają przyklejone na swojej powierzchni duże lustro. Dzięki temu zabiegowi posiadam również w przedpokoju lustro, w którym codziennie mogę podziwiać swoją sylwetkę. Nie jest może ona zbyt imponująca, ale mi absolutnie wystarcza. Jestem mężczyzną ważącym około siedemdziesiąt pięć kilogramów. Mój wzrost określa się jako wysoki. Dokładnie mierzę sto osiemdziesiąt trzy i pół centymetra. Mam czarne włosy z białymi plamkami prześwitującej gdzieniegdzie skóry. Noszę okulary w czarnych, grubych oprawkach. Moje szkła to: minus dwa na prawe oko i plus trzy na lewe. Jestem więc nieco ślepy, i być może dzięki temu nie dostrzegam u siebie zbyt wielu błędów. Kiedy patrzę na ludzi bez okularów, to muszę bardzo mocno mrużyć oczy i przyglądać się im z bliska. Ich twarze są bowiem dla mnie niewyraźne, zamazane i widzę tylko sylwetkę człowieka rozmawiającego ze mną. Znajomych poznaję wówczas po głosie, a niektórych po zapachu. Jeżeli jednak moim rozmówcą jest osoba, z którą spotykam się po raz pierwszy, no to mam poważny problem. Nie tylko nie wiem jak wygląda, ale również jego barwa głosu jest dla mnie prawdziwą zagadką. Trudno jest mi bowiem przyporządkować dany głos do kogoś, jeżeli nie znam jego twarzy. Skutkiem tego, często zdarza mi się spotykać ludzi, którym podobno coś obiecałem i później swojej obietnicy nie dotrzymałem. Lecz jak miałem ją dotrzymać, skoro nie wiedziałem jak dana osoba wygląda? Poza tym często obiecuję coś na odczepnego, tak po prostu, żeby dana osoba dała mi święty spokój. Przecież powinna zdawać sobie sprawę, że jej nie widzę, jeżeli oczywiście nie mam na nosie okularów, i że ta rozmowa toczy się bez jakiegokolwiek ładu i składu.