Erotyczny zodiak: 10 opowiadań dla Barana - Christina Tempest - E-Book

Erotyczny zodiak: 10 opowiadań dla Barana E-Book

Christina Tempest

0,0

Beschreibung

"Im dłużej siedziała mu na kolanach, tym bardziej wzmagało się w niej pożądanie. Skończyły im się tematy do rozmowy i przez jakiś czas jechali w milczeniu. Marzyła o tym, żeby położył jej rękę na udzie. Wtedy uległa impulsowi i zaczęła się o niego ocierać. Założyła nogę na nogę, a potem jeszcze raz się poprawiła. Udawała, że szuka wygodniejszej pozycji. Nagle do jej uszu dobiegły jego westchnienia i ciche pomruki. Była w siódmym niebie." Alice i Eddie tak naprawdę się nie znają. Do tej pory widywali się tylko za pośrednictwem internetu. Gdy po raz pierwszy spotykają się w realu, jadąc na plażę zatłoczonym autobusem, spowodowana ściskiem fizyczna bliskość natychmiast rozpala ich zmysły. Ich swobodne podejście do seksu zwalnia wszelkie hamulce i nic nie jest już w stanie powstrzymać tej dwójki, nawet tłum otaczających ich pasażerów. To będzie podróż, której długo nie zapomną (Letni seks, Alexandra Södergran) Jesteś "zodiakarą"? Seria "Erotyczny Zodiak" jest w takim razie dla Ciebie! Wydawnictwo LUST przedstawia nowy cykl, który zainteresuje zwłaszcza miłośników/miłośniczki horoskopów i wszystkie osoby, które wierzą w moc znaków. Kolejna część powstała z myślą o Baranach i jest związana z ich miłosną charakterystyką. Osoby spod tego znaku są gorącymi i namiętnymi kochankami, uwielbiają w łóżku wyzwania, chętnie też przejmują kontrolę. Potrzebują więc partnera czy partnerki, którzy potrafią się dopasować do ich szybkiego tempa. Barany kochają stan podniecenia i burzę emocji; są w stanie wcielić w życie najbardziej perwersyjne fantazje. Ten ognisty znak lubi prowadzić inteligentne, pełne pasji i dowcipu rozmowy, które sprawią, że nawet gdy minie początkowa fascynacja, związek z nimi ma szansę przetrwania. Niech ten tom dostarczy Wam dreszczyku emocji, zmysłowych doznań i przyjemności równie gorącej co wspomnienie letniego romansu! W skład zbioru wchodzą następujące opowiadania: Zakazane miejsca: Kino Pożądanie 4: Pawilon Pożądania Zwiąż mnie Peep Show Wszystko w twoich rękach Zamiana Letni seks 1: Autobus Zabawka mojej współlokatorki Rozmowa o pracę Pokój 241

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 99

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Saga Stigsdotter Malva B. Christina Tempest Alexandra Södergran Julie Jones Vanessa Salt Sarah Skov

Erotyczny zodiak: 10 opowiadań dla Barana

Tłumaczenie Anna Krochmal

Lust

Erotyczny zodiak: 10 opowiadań dla Barana

 

Tłumaczenie Anna Krochmal

 

Tytuł oryginału Erotyczny zodiak: 10 opowiadań dla Barana

 

Język oryginału szwedzki

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2023 Sarah Skov, Vanessa Salt, Julie Jones, Alexandra Södergran, Christina Tempest, Malva B., Saga Stigsdotter i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788727094823 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Zakazane miejsca: Kino - opowiadanie erotyczne

– Zagramy w „prawdę czy wyzwanie”?

– Nie, daj spokój, Emmo! – Gapię się na scenę przede mną – na dywan, szklaną butelkę i dwie dziewczyny, które mrużąc oczy, patrzą na mnie zamglonym, alkoholowym wzrokiem. – Coś takiego robiło się w wieku dwunastu lat.

– E tam. – Emma klepie miejsce obok siebie. – Siadaj, wszystko przygotowałyśmy.

– Boże, byłam w łazience jakąś minutę…

Emma czka.

– Jesteśmy szybkie.

Siadam na dywanie między Emmą a Gabriellą, biorę łyka jasnoniebieskiego drinka i śmieję się, gdy Emma natychmiast zaczyna kręcić butelką.

Jesteśmy u Gabrielli na Kungsholmen. Kawalerka jest niewielka, lecz przytulna – w pokoju wiszą kolorowe dzieła sztuki w postaci obrazów, które sama stworzyła, natomiast meble są w ciemnych odcieniach i odznaczają się na tle całej tej bieli ścian. Wszędzie leżą bluzki i skarpetki – nawet stanik dynda na klamce do drzwi toalety, co zdradza, w jakim stanie jest teraz Gabriella. Stan: świeżo porzucona. Wymaga to oczywiście babskiego wieczoru z nieprzyzwoitą ilością wódki, Smirnoff Ice i niezliczonymi czekoladami Marabou. Trzeba do tego dodać kilka obsypanych cukrem pączków, chipsy z dipem i parę ciast czekoladowych, a będziemy w domu. Jasne jest chyba, że większość stoi nietknięta na stole w salonie z powodu naszego przejedzenia.

– Alvo… – bełkocze Gabriella i lekko mnie popycha. Jej blond włosy zaczęły się wymykać z ciasnego końskiego ogona, a oddech czuć alkoholem. – Twoja kolej. Prawda czy wyzwanie.

Przewracam oczami.

– Pewnie, że wyzwanie.

– To było odważne. Chcę, żebyś otworzyła okno i…

– Nie, nie, nie! Wiem! – Emma podskakuje i gestykuluje wokół siebie. – Powinnyśmy zrobić edycję dla dorosłych. Nie „Krzyknij coś żenującego przez okno”, ale coś bardziej dla dorosłych.

– Jak co na przykład? – pyta Gabriella.

– Jak na przykład iść do ICA i kogoś uwieść.

– O Boże! Nie można przecież tego zrobić!

– Jesteśmy przecież singielkami czy nie?

Wypijam drinka jednym haustem. Płyn piecze, spływając do gardła.

– To… ICA? Wchodzę w to.

– Nie, Alvo, to był tylko przykład. – Emma teatralnie wzdycha. – Chcę, żebyś znalazła mężczyznę czy też kobietę w kinie.

Gabriella kiwa głową.

– I uwiodła go?

– „Uwiodła” to się tylko tak mówi. Chcę, żebyście uprawiali seks.

– Potem?

– Nie, nie. Na sali kinowej. Co powiesz, Alvo? Da się zrobić?

Patrzę raz na jedną, raz na drugą dziewczynę i się śmieję.

– Jesteście kompletnie pieprznięte, wiecie o tym? Kompletnie. Pieprznięte.

– Biorę to za „tak”. – Emma siada z powrotem, trochę bardziej wyprostowana niż wcześniej. – Masz tydzień.

 

Czat

Nazajutrz

ALVA: Na co ja się, do cholery, właściwie zgodziłam? To był sen czy mam uprawiać z kimś seks w kinie? EMMA: To nie sen, dziecinko! GABRIELLA: Kurde, ale entuzjazm, Emmo. Nie pamiętasz, że ty też dostałaś cudooowne wyzwanko? EMMA: Muszę przyznać, że mam luki w pamięci… Ale nie było chyba gorsze niż to, co ma zrobić Alva? Cha, cha! Od tego nic nie może być gorsze. ALVA: Zależy, jak się na to spojrzy. Może masz łatwiej, bo już oboje będziecie nadzy? Przynajmniej prawie;) EMMA: Jak to nadzy?!?! GABRIELLA: Basen. Baw się dobrze! ALVA: A ty, Gabbi? Seks z nauczycielem! Powodzenia, nie chodzisz chyba nawet na żaden kurs? GABRIELLA: Nie przypominaj mi. Muszę migiem wskoczyć gdzieś na coś… Może malarstwo? Chyba jest tego pełno tu w, Sztokholmie. ALVA: Brzmi dobrze. W niedzielę znowu widzimy się u Gabbi i te, którym się nie uda, zostaną ukarane. Surowo. EMMA: Teraz to ty jesteś zarozumiała. Jak możesz być taka pewna, że ci się uda? ALVA: Pewność siebie, dziecinko! Do zobaczenia. Teraz idę do kina…

Kiedy wchodzę do ogromnej sali kina Rigoletto na Kungsgatan, czuję się trochę jak szpieg. W ogóle nie jestem tu po to, żeby obejrzeć film jak wszyscy inni. Nie, ja mam misję, sekretne zadanie. Czuć maślany popcorn, pot i ten specyficzny zapach, który panuje tylko w kinach. Może to siedzenia obite czerwonym aksamitem, które wydzielają całkowicie własną, charakterystyczną esencję zapachową? Czy to zapach oczekiwania płynący od tych, którzy siedzą i gawędzą w ciemności, zanim wszystko zostanie wygaszone?

Nowy film i luka w codziennym życiu. Miejsce, gdzie można się wyłączyć i po prostu… rozkoszować. Wszyscy są tutaj, żeby dobrze się bawić i nikt nie planuje przemieszczać się, dopóki film się nie skończy. Problemem jest właśnie film. Zostanie włączony i będzie głośny, i wtedy nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać – przynajmniej nie, jeśli uzna go za interesujący. I nawet gdy znajdę kogoś, kto faktycznie będziechciałpogawędzić, pozostałym widzom może to przeszkadzać, mogą zwrócić uwagę, a może nawet poskarżyć się komuś, kto tu pracuje.

Siadam tak daleko z tyłu, jak mogę dojść, pod długim i szerokim balkonem. Jest tam ciemno i głucho i o ile nikt inny nie siądzie w tym samym rzędzie, będę niewidoczna. Ale potrzebuję też oczywiście mężczyzny. Chętnie stylowego mężczyzny, który sprawi, że moje tętno przyspieszy, serce popędzi, a w brzuchu będzie łaskotać od różnych uczuć. Tak – mężczyzny, który sprawi, że mi zapłonie między nogami. Chcę się zmoczyć i podniecić.

Ale na szczęście wybrałam na tę okazję romans – jeśli w tym filmie nie będzie żadnej sceny seksu, będę mocno zawiedziona. Chcę, żeby ich jęki zmieszały się z moimi i żebyśmy ja i mój tajemniczy mężczyzna uprawiali równie namiętny seks, jak ci w filmie.

Sala powoli wypełnia się widzami. To głównie pary, które uśmiechają się, przytulają i trzymają za ręce, przemierzając gigantyczną salę z wysokim sufitem. Przepełnione pojemniki z popcornem, chlupoczące czerwone kubki z papieru oraz czekolady, które szeleszczą przy otwieraniu. Szukam wzrokiem samotnego mężczyzny. Tam może jakiś jest? Ale siada za daleko z przodu. Cholera. Nie wiem nawet, czy dobrze wygląda, ale moje wymagania obniżają się z każdą sekundą w miarę zbliżania się reklam. Kurtyna jest nadal zaciągnięta. Musztardowożółta. Czy w zamyśle miała przypominać złoto? Po bokach stoją dwa prastare posągi przypominające wartowników.

– Hej – odzywam się do kolesia w wieku dwudziestu pięciu lat, który wybiera siedzenie dokładnie przede mną.

Odwraca się i przygląda mi przez kilka sekund, po czym odwraca się z powrotem. Jak można być tak bezczelnym? Nie ma nawet zamiaru odpowiedzieć? Tak mało można chyba wymagać.

– Hej! – powtarzam przesadnie głośno, aż kilka dziewczyn w jeszcze dalszym rzędzie patrzy na mnie i chichocze.

Mężczyzna odwraca głowę tak, że jednym okiem patrzy na mnie. Jest ciemne, prawie czarne. Jak mokry mahoń. Skóra ma te same odcienie.

– Mówisz do mnie?

– Jasne, że tak, do kogo innego?

Przypatruje mi się i zdaje się dogłębnie przetwarzać mój wygląd. Moje długie włosy pofarbowane na czerwono, dzięki którym wyglądam jak Ariel z Małej Syrenki, i makijaż, który nadaje mi wygląd gwiazdy porno. Albo nie, to może przesada, ale można zupełnie śmiało powiedzieć, że przeholowałam, strojąc się dzisiaj. Mam nadzieję, że wyglądam bardziej jak modelka niż jak ktoś z branży porno. Cholernie seksowna modelka. Coś jakby Angelina Jolie czy Scarlett Johansson, chociaż o czerwonych włosach.

– Podoba ci się to, co widzisz? – pytam zuchwale, bo nie ma tu czasu do stracenia. To niemal ten poziom, że powinnam podejść do każdego widza i spytać: „Hej, chcesz uprawiać ze mną seks w ostatnim rzędzie? Mam zakład do wygrania, a ty nadajesz się idealnie do tej roboty”.

– Spotkaliśmy się kiedyś?

– Nic mi o tym nie wiadomo. – Zakładam jedną nogę na drugą i uśmiecham się tak uwodzicielsko, jak tylko potrafię. – Poznajesz mnie?

– Nie, ale powiedziałaś „Hej”.

– Pomyślałam tylko, że wyglądasz na miłego. Sympatycznego. No, może też trochę seksownego. Chciałam po prostu zacząć rozmowę i w takiej sytuacji zwykle zaczyna się od „Hej”.

– Więc próbujesz podrywać w kinie?

– Nie próbuję podrywać. Po prostu normalnie być miła.

– Przez nazywanie mnie seksownym?

– Cześć wam. Kto to? – Wysoka kobieta z warkoczykami podchodzi do mężczyzny, daje mu kubek z napojem i zaczyna ściągać z siebie zimową kurtkę. – Spotkałeś kogoś znajomego, Ari?

– Tylko obcą osobę, która chciała trochę pogadać. – Mężczyzna, który najwidoczniej ma na imię Ari, odwraca się do mnie z powrotem. – To Evelina, moja dziewczyna. – Unosi brew.

Kumam. Zbłaźniłam się – nie był tu sam. Kto niby chodzi do kina sam na romantyczny film? Kto niby chodzi do kina sam w ogóle?

– Hej – mamroczę do kobiety i zagłębiam się trochę w fotelu, gdy jednocześnie zaczyna się reklama. – Miło mi…

 

Kolejnego wieczoru wybieram thriller, bo to chyba lubią mężczyźni? Afisz filmowy składał się w pięćdziesięciu procentach z lśniących pistoletów, a w pięćdziesięciu z pozujących umięśnionych facetów z odsłoniętymi ramionami. Nie sądzę, że wśród wykonawców głównych ról widziałam choćby jedno kobiece imię. Smutne. Ale akurat w tym przypadku może mi się to przyda.

W istocie to głównie mężczyźni walą przez drzwi kina, ale niewielu przychodzi samych. Robię kilka niezdarnych prób rozmowy z ludźmi, zanim usiądą, ale nie jest to nic, co dokądkolwiek prowadzi. Niektórzy w ogóle nie odpowiadają, a inni niemal na mnie syczą. Jakbym była męczącym sprzedawcą.

W końcu się wycofuję, siadam i przemęczam się przez film, ale nie przestaję wyglądać ewentualnych ofiar. Dopiero gdy zaczynają się pojawiać napisy końcowe, uznaję się za pokonaną. Jak, u diabła, mam sprawić, żeby ktoś się ze mną przespał, kiedy nie potrafię skłonić go do podtrzymywania rozmowy przez dłużej niż dwie minuty? Powinnam przystopować i wypadać na mniej zdesperowaną? Złagodzić nieco makijaż i ubrać się bardziej jak na co dzień? Nie wiem. Ale muszę znaleźć sposób, żeby mi się powiodło.

EMMA: Hej ho, dziewczynki! Zgadnijcie, komu się dziś udało na basenie? Mnie! GABRIELLA: Co? NIE! EMMA: Pojechałam na przedmieścia, bo wczoraj szło tak kiepsko, kiedy próbowałam w Eriksdalsbadet, i przynęta chwyciła! GABRIELLA: Gdzie dokładnie? ALVA: Kłamiesz. EMMA: Nie, to prawda! Na Jakobsberg. No więc nazywa się Roland, jest wysoki i silny, i cholernie seksowny. Może zobaczymy się znowu. ALVA: To niemożliwe. Na Jakobsberg nie ma chyba nawet parku wodnego? To znaczy… Nie ma żadnych zakamarków ani miejsc, gdzie można się schować. EMMA: E tam, rozwiązaliśmy to. Mogę kiedyś pokazać, jak chcesz;) ALVA: Nie, dziękuję, nie chcę wiedzieć. GABRIELLA: Już nigdy nie pojadę na Jakobsberg. EMMA: A wam jak poszło? GABRIELLA: Ź-L-E. ALVA: No to tak, idzie bardzo dobrze. Byłam blisko kilka razy. Jutro jest mój dzień, wtedy to się stanie. EMMA: Cha, cha, nie dasz sobie rady. GABRIELLA: Emmo, chcę dowód w postaci zdjęcia tego mężczyzny. Skąd mamy wiedzieć, że po prostu nie zmyślasz?

Odkładam telefon i wchodzę na stronę Filmstaden, żeby zarezerwować bilet do kina na jutro. Tym razem nie może być porażki.

 

Ponownie wybieram romans, bo też muszę sobie poradzić z obejrzeniem filmu, a niestety tamten thriller nie był dla mnie. Ten wydaje się jednak odrobinę bardziej erotyczny niż pierwszy, co brzmi absolutnie cudownie. Szkoda tylko, że większość widzów jest chyba płci żeńskiej. Nie mam nic przeciwko kobietom – przeciwnie! Ale mnie nie pociągają. Nie, to mężczyzny pragnę. Jak ten, który tam idzie. Jest sam? Wątpliwe. Z moim szczęściem ma żonę, która tylko chwilowo znajduje się w toalecie.

Śledzę go wzrokiem, kiedy tak siedzę w ciemności pod balkonem. Tym razem kupiłam popcorn – bo muszę jeść na pocieszenie, gdyby okazało się to jeszcze jedną klapą – więc gdy obserwuję ofiarę, rozkoszuję się smakiem masła na języku, biorę łyka przesłodzonej fanty i zjadam jeszcze jedno smakowite ziarno, które chrzęści, kiedy je rozgryzam. Jakby to były truskawki oblane czekoladą, próbuję je jeść w tak seksowny sposób, jak to możliwe. Jedno naraz. Powoli. Następnie zlizuję sól z warg.

Mężczyzna zdejmuje czapkę i odsłania faliste włosy, które sprawiają, że przeszywa mnie między nogami. Są ciemnobrązowe i ładne, chociaż wyraźnie rozczochrane, dokładnie tak jak zarost jest o kilka dni za długi. Sexy. Jakby wyglądał jednocześnie stylowo i niechlujnie – tak, po prostu na trochę zmęczonego. W kwestii wyglądu ma wszystko, co powinien mieć mężczyzna, nie poświęcił tylko czasu na załatwienie tej odrobiny więcej. Płaszcz jest pokryty płatkami śniegu i gdy zaczyna go rozpinać, widzę, że ma pod spodem zwyczajną koszulkę polo. Ale to chyba nie tak, żeby jakakolwiek rozsądna osoba stroiła się przed wyjściem do kina? Przynajmniej nie, jak wybiera się samemu. W takim razie on może rzeczywiście przyszedł sam.

Patrzy intensywnie na pognieciony bilet, spogląda w moją stronę, a potem znowu na bilet. Reklama się zaczyna, a ja wzdycham. Co za hałas. Jednocześnie gdy zaczyna ruszać się na ekranie, sala zostaje nieco wygaszona, a głosy widzów stają się cichym pomrukiem. Zerkam w kierunku mężczyzny. Idzie w tę stronę. Boże Święty. Prostuję plecy i kontynuuję swoje zmysłowe jedzenie popcornu. Odrzucam włosy, jakby tylko trochę przeszkadzały, i udaję, że patrzę na reklamę szamponu, której światło wypełnia całą salę.

Kątem oka widzę, jak mężczyzna siada jakieś pięć foteli na prawo. Też całkiem z tyłu. Jak ja. Siedzimy tu tylko my. Jak na razie może jeszcze przyjść więcej osób, ale sala jest wypełniona tylko w jakichś trzydziestu procentach, więc wątpię, że usiądą akurat tutaj. Mam nadzieję, że nie.

Zdejmuje płaszcz, kładzie go na fotelu obok i zaczyna się rozsiadać. Lekko wzdycha, wyłącza telefon, zsuwa buty i ziewa ze spokojem. Wygląda pewnie. W jakiś sposób stabilnie. Jednocześnie nie przestaje być tak strasznie seksowny.

Okej, Alva. To teraz.

Uśmiecham się i wkładam słony popcorn do ust. Przeżuwam powoli, powoli, bawiąc się palcami na oparciu fotela przed sobą. Moje paznokcie są długie i pomalowane na ten sam czerwony kolor, co wyposażenie sali. Chrząkam.

– Zawsze tyle reklam. Mówią, że film zacznie się pięć po ósmej, ale to właściwie reklamy się wtedy zaczynają.

Zerka w moją stronę.

– Tak, do ciebie mówię – dodaję ze śmiechem. – Wiem, jestem obcą osobą, a my jesteśmy w Szwecji, więc powinnam milczeć, ale nie jestem przyzwyczajona chodzić do kina sama.

Obdarza mnie ciepłym uśmiechem. Wargi ma grube i pełne. Takie, które prawdopodobnie mistrzowsko całują.

– Ja też nie. Ale tym razem tak wyszło.

Och, jaki głęboki głos.

– Nie ma żony, która też chciała iść?

– Absolutnie nie. – Robi znak krzyża, cały czas nie przestając się do mnie uśmiechać. – Jesteśmy od dawna rozwiedzeni i nikt nie cieszy się z tego bardziej niż ja. – Gruba ręka przesuwa się po zaroście. – Przepraszam, to chyba w sumie trochę za dużo informacji. Ale ja też nie jestem przyzwyczajony chodzić do kina sam.

– Może będziemy czuć się mniej sami, jak siądziemy obok siebie?

– Taaak… Jasne. Tak myślę. Mogę przyjść do ciebie?

– Jak najbardziej. – Klepię miejsce obok siebie, podczas gdy wiwatuje we mnie słodycz zwycięstwa. – Więc ty też lubisz siedzieć na samym końcu?

– Tak, muszę przyznać, że chciałem akurat dzisiaj. I cieszę się z tego, teraz, kiedy cię zobaczyłem. – Bierze swoje rzeczy i sadowi się obok mnie. Zapach sandałowca płynie w moją stronę. Jaki ładny.