Hiobowe wieści - George Rodson - E-Book

Hiobowe wieści E-Book

George Rodson

0,0
3,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Hiobowe wieści” Georga Rodsona to powieść kryminalna.Rok 1999. De Luizjany z Houston przylatuje detektyw George Rodson, aby wesprzeć tamtejsze służby w schwytaniu tajemniczego mordercy, który zabił miejscowego Michaela Higgsa. Ofiara została znaleziona przez swojego przyjaciela na łódce na środku jeziora, zabita nieznanym narzędziem. Na jej klatce piersiowej widniał zastanawiający znak w kształcie iksa, a w dłoń wpleciono tajemnicze pióro. Policja jest bezradna i niechętna do współpracy, więc Rodson decyduje się na prowadzenie śledztwa, bez niczyjej wiedzy i zgody. Przesłuchuje Seana Dowley'a studenta, którego odciski palców znaleziono na miejscu zbrodni. Sprawa komplikuje się jednak, gdy młodzieniec ginie w podobny sposób. Zostaje znaleziony w komórce z ranami kłutymi i iksem na klatce piersiowej, lecz tym razem zamiast pióra w dłoni, morderca pozostawia bardziej wymowną poszlakę – goli głowę ofierze. Zdeprymowany detektyw przypadkiem natrafia na fragmenty Biblii, dzięki którym uświadamia sobie, że zabójca działa według zapisanego w Piśmie Świętym schematu. George dochodzi do pewnego wniosku, że w mieście istnieje sekta. To odkrycie sprawia, że Rodson staje się niewygodny. Zostaje zmuszony do opuszczenia Luizjany lecz nie zamierza się poddać i staje twarzą w twarz z niebezpiecznymi wyznawcami. Jak zakończy się to spotkanie dla detektywa? Czy uda mu się wymierzyć sprawiedliwość?

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.


Ähnliche


George Rodson
Hiobowe wieści

George Rodson „Hiobowe wieści”

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2015 Copyright © by George Rodson, 2015

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Jacek Antoniewski

Projekt okładki: Robert Rumak

Korekta: Paweł Markowski

Ilustracje na okładce: © vectorfusionart; Jorge Anastacio – Fotolia.com

ISBN: 978-83-7900-438-6

Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-500 Konin

tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]

Pamięci George’a Rodsona,

zmarłego w 2005 roku na zawał serca

14 stycznia

I

Nad wielkimi lasami otoczonymi bagnami przestawało świecić słońce. Nawet wLuizjanie otej porze roku nie było to zrozumiałe, no ale cż, trudno zaprzeczyć - czasy się zmieniły.

Odciągnęli mnie od ciepłego stołka wHouston, tłumacząc, że tutejsza policja nie mogła sobie poradzić zczymś poważniejszym od kradzieży lizaka wpierwszym lepszym sklepie. Iwciąż, po tylu latach pracy, nie mogłem pojąć fenomenu powołania niektrych policjantw iich wyjątkowej skuteczności wpodbramkowych sytuacjach. Ale te rozważania itak nie miały większego sensu, tak samo jak znaczenie traciły przy nich chęci do zajmowania się nowymi problemami.

I znw zapał rozpłynął się wpowietrzu, gdyż ryk silnika starego hydroplanu, do ktrego siłą mnie wpakowano, zagłuszał nawet najmniejsze uszczypliwości. Cwany pilot kazał mi się zrelaksować ipodziwiać widoczki, ale itak nie umiałem skupić się na niczym innym jak tylko na niebezpiecznie zardzewiałej podłodze ikilku, żeby nie powiedzieć sprchniałych, dzyndzelkach, ktre zniej wystawały.

Robiło się chłodniej, wręcz lodowato, asucha skra zaczynała piec istawać się szorstka podobnie jak ta na rękach, widać miejscowego, pilota. Czyli docieraliśmy do celu.

Mj wyszczekany podniebny przewodnik wciąż opowiadał mi otutejszej faunie, podtopionych lasach iinnych bzdurach, ktre wpadały jednym, awypadały drugim uchem. Zczasem starałem się nawet, by wogle do tego ucha nie wpadały... Jego wypociny itak były absurdalne; ostatnia rzecz, ktrej chciałem słuchać.

W końcu wskazał coś palcem, azza drzew pojawiło się wąskie jezioro. Podszedł do lądowania swoim rozklekotanym hydroplanem iw tamtym momencie marzyłem tylko, by nie przemienił go wsamolot samobjcw. Gdyby to ode mnie zależało, zdecydowałbym się na samochd, albo od biedy pociąg zlokomotywą parową, wszystko, byle nie to. Niestety, jak mi powiedziano, samolot był jedynym sposobem na to, by dostać się do tego przeklętego miejsca.