2,49 €
„Risztau. Pustelnia w górach – Czukcze” to zbiór trzech powieści autorstwa Wacława Sieroszewskiego. „Risztau” została napisana wkrótce po podróży pisarza na Kaukaz, przedstawia żyjącą tam polską rodzinę Strasiewiczów: wdowę po powstańcu z 1863, zesłanym na Syberię, jej synów Szymona i Jurka oraz przygarniętą sierotę Helenę. Między Heleną, którą Jurek darzy skrytym uczuciem, a przybyszem Stanisławem Wichlickim rodzi się miłość; kiedy jednak Stanisławowi grozi w górach śmiertelne niebezpieczeństwo, Jurek ofiarnie spieszy na pomoc wraz z Heleną. Świetne opisy przyrody kaukaskiej, z dominującym szczytem Risztau, towarzyszą dramatycznym perypetiom, w których sprawdzają się charaktery. W lichej górskiej wioszczynie, przed karczmą, stał wóz zaprzężony w rosłego karego konia. Na wozie siedział bokiem ze zwieszonemi nogami młody, barczysty mężczyzna, ubrany w szarą bluzę i czarny pilśniowy kapelusz. Przez ramię miał jedną dubeltówkę, na kolanach drugą — u pasa nóż myśliwski. Na koźle, z niezmierną powagą, mieścił się tłusty, gruby wyrostek w niebieskiej koszuli i białym, góralskim kołpaku. Obaj niecierpliwie spoglądali na drzwi szynkowni, przed którą snuł się różnobarwny tłum świąteczny… Są to mieszkańcy Pustelni znajdującej się w górach. Dlaczego wybrali taką drogę? Przekonajcie się sami… Noc zimna, podbiegunowa wisiała nad okolicą. W dole, ponad ziemią, mąciły ją opary mroźne; w górze w nieskończoność rozściełało się niebo żałobne i gwiaździste.Na schodkach niewielkiego domku, o małych oknach i płaskim dachu, stał mężczyzna z gołą głową i rękoma głęboko zasuniętemi w kieszenie. Bezmyślnym, lecz uporczywym wzrokiem wpatrywał się w południową stronę, skąd po wielu dniach ciemności miało trysnąć pierwsze świtanie. Chwilami zdawało mu się, że tam już świta, że coś drga w bezbrzeżnej pomroce. Ale to tylko kołysały się kapryśne tumany i drżały gwiazdy na widnokręgu; zmęczone oczy zwrócił więc na miasteczko, na którego skraju stał jego domek…Tak o to rozpoczyna się powieść „Czukcze” - paleoazjatycki lud syberyjskich autochtonów zamieszkujący północno-wschodnią Rosję. Chcesz dowiedzieć się jak żyli w tych ekstremalnych warunkach, oraz jakie mieli przygody? Koniecznie przeczytaj tą powieść i zobacz oczami wyobraźni, to czego oni doświadczyli…
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2017
Wacław Sieroszewski „Risztau. Pustelnia w górach - Czukcze”
Copyright © by Wacław Sieroszewski, 1911
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Kamil Skitek
Projekt okładki: Kamil Skitek
Zdjęcie na okładce: © Pixabay - valtercirillo
Druk: Drukarnia Ludowa w Krakowie
Wydawnictwo: Spółka Nakładowa "Książka"
Kraków, 1911
ISBN: 978-83-8119-200-2
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Dolina rzeczki Auczi należy do najpiękniejszych na południowo-zachodnich stokach Kaukazu. Dno jej wyściela bujna, prawie egzotyczna roślinność; boki ma strome, opoczyste, przerznięte mnóstwem szczelin ijarów, wśród których płyną liczne potoki iwodospady. Zjednej strony przez szeroką szczerbę wpodgórzu otwiera się rozległy widok na morze; zdrugiej — ciemną masę spiętrzonych gór zamyka śnieżny wierzchołek Risztau.
Niegdyś mieszkali tu Czerkiesi, ale przed trzydziestu laty wynieśli się winne strony. Tam, gdzie przedtym były uprawne pola iludne auły, dziś szumi las, aw zdziczałych ogrodach nocami zbierają się niedźwiedzie, dziki iszakale, by staczać bójki odojrzałe owoce. Myśliwi strzelają do nich wciemnościach „po głosie“. Piękne to polowanie coraz mniej jednakże znajduje zwolenników. Jurek Strasiewicz lubił je namiętnie. Kilka dni temu Ormianie zsąsiedniej wioski dali mu znać, że wblizkości błąka się ogromne niedźwiedzisko. Na wieść otym krucza splątana czupryna myśliwca jeszcze się bardziej zwichrzyła.
— Idź już!... Puść go, Szymonie, niech idzie! — rzekła matka do starszego syna, gdy wieczorem zasiedli do herbaty na ganeczku, obrosłym pnącemi różami.
— Siedzi, jak mruk, wąsy skubie ipatrzy na te bory...
Szymon podniósł ostrzyżoną, jak melon, głowę ispojrzał na brata. Jurek zarumienił się izaprzeczył.
— Ani myślę patrzeć... Mamie się zdaje... Amilczę, bo nie mam nic do powiedzenia...
Istotnie, co miał mówić? Rozumiał przecie dobrze, że przedewszystkim należało się śpieszyć zokopaniem kukurydzy, nim ziemia przez deszcz spulchniona nie skamienieje znowu od piekielnego skwaru; wzdychał więc tylko, ilekroć spoglądał na ciemniejącą wgasnącej zorzy puszczę, iczuł dziwny niepokój, jak gdyby ciężka jakaś ręka uciskała mu serce... Tegosamego doznawał uczucia, gdy długo nie widział Heleny.
I puszczę idziewczynę znał jednakowo dawno, gdyż rodzice jego przygarnęli tę sierotę po przyjacielu jeszcze przed przybyciem swoim wte strony iwychowywali jak swoją. Siedziała ona teraz naprzeciw niego za stołem ispoglądała nań przyjaźnie. Pod tym spojrzeniem Jurek czuł się jeszcze bardziej zmieszanym.