Dzieci Soma Seba - Jacek Grzelakowski - E-Book

Dzieci Soma Seba E-Book

Jacek Grzelakowski

0,0
4,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

„Dzieci Soma Seba” Jacka Grzelakowskiego to opowieść psychologiczna. Bohaterem jest Konrad, student prawa, smakujący uroki dorosłego życia, dzięki zamożnym rodzicom. Człowiek szczęśliwy, posiadający wszystko, o czym zamarzy, a do tego bezgranicznie zakochany w Ewie. Jego dotychczasowe i beztroskie życie ulega gwałtownemu przeobrażeniu, kiedy jego ukochana ginie w wypadku, a wierny dotąd przyjaciel knuje perfidną intrygę. Traumatyczne wydarzenia doprowadzają go do przewartościowania swojego dotychczasowego życia. Doznaje przeżyć paranormalnych, które wywierają na nim głębokie wrażenie i wpływają na nowe widzenie świata. Czuje się samotny, wyobcowany z otoczenia, z nikim nie może nawiązać kontaktu emocjonalnego, a wokół siebie widzi tylko wrogo nastawione osoby. Zamyka się w stworzonych przez siebie wyimaginowanych światach, by obronić się przed brutalną rzeczywistością. Stara się walczyć, jednak coraz bardziej pogrąża się w postępującej chorobie psychicznej. Szuka pomocy u starego, tajemniczego nauczyciela Mansweta, u którego jego nieżyjąca ukochana ćwiczyła swoje zdolności paranormalne.Czy to halucynacje, doznania spowodowane psychicznymi objawami pourazowymi będącymi następstwami wypadku, czy może wpływ doświadczeń pozazmysłowych z pogranicza parapsychologii i mistyki?

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Jacek Grzelakowski "Dzieci Soma Seba"

Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2014 Copyright © by Jacek Grzelakowski, 2014

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.

Skład: Arkadiusz Woźniak INFOX e-booki Projekt okładki: Jacek Grzelakowski; Wydawnictwo Psychoskok Zdjęcie okładki: © Jacek Grzelakowski Korekta: Paweł Markowski

ISBN: 978-83-7900-269-6

Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. ul. Chopina 9, pok. 23, 62-507 Konin

Jacek Grzelakowski
Dzieci Soma Seba

Jeśli pójdziesz za mną,

Zniszczę cię.

Jeśli odejdziesz,

Rozpływając się w mgle purpury,

Cierpieniem odnajdę cię, przytulę.

Rozdział I. Wyjazd

- Wziąłeś ten biały sweter? - matka z troskliwością dopytywała z drugiego pokoju.

- Ależ mamo, przecież jest lato. Jest za gruby. Nie zmieści się już w torbie - odpowiedział z wyraźną irytacją.

- Lepiej się zabezpieczyć. Noce na pewno będą chłodne - nie ustępowała.

- Mamo, nie mogę wziąć przecież więcej pakunków od Ewy. Jakby to wyglądało. Nie obawiaj się. Przecież w razie czego, mogę pożyczyć coś od Marcina. Nie jedziemy na bezludzie.

- Lepiej nosić niż się prosić - zdecydowanie odparła - zresztą jedziesz samochodem, dodatkowy bagaż nie będzie ci przeszkadzał.

- Oj, mamuś! Jestem już dorosły!

- Dla matki, nigdy!- stanowczy głos matki a jednak niezwykle miękki i ciepły usłyszał nagle nad uchem. Pocałowała go czule w policzek.- Dla mnie zawsze będziesz moim małym Kondziem - szybkim ruchem nałożyła mu sweter na głowę.

- Oj, mamo - zajęczał, ściągając go szybko.

- Spakuj, spakuj. Nie dręcz starej matki - odrzekła ze śmiechem.

- Dlaczego nigdy nie potrafię ci odmówić? - zrezygnowanym głosem stwierdził Konrad. Wepchnął jednak, byle jak, sweter do torby. Ledwo się zmieścił.

- Bo jesteś moim najukochańszym synem - doszło go już z kuchni.

- Tak, bo jedynym.

- No, może właśnie dlatego - odrzekła przekornie. Wróciła z wypełnioną reklamówką.

- Mamo!

- Pakuj, pakuj, bo jeszcze coś ci zaraz dorzucę - ponagliła.

- Już wychodzę. Nie da rady - próbował się bronić.

- Jeszcze prowiant na drogę.

- Mamo, Ewa mówiła, że przygotowała całą torbę. Wystarczy nie tylko na drogę, ale i na cały miesiąc.

- To ładnie z jej strony, ale bitkami schabowymi przecież nie pogardzisz. Całą noc je smażyłam. Zobaczysz, przydadzą się na pewno - wepchnęła mu pod pachę wypchaną prowiantem reklamówkę.

- No..., nie pogardzę. Chociaż po drodze jest tyle restauracji, zajazdów. Jest gdzie zjeść przecież. Niepotrzebnie się martwisz. To nie te czasy.

- Tak, wystarczy tylko mieć pieniądze. Ojciec zaopatrzył cię, chociaż w jakieś drobne?

- Dał mi nawet swoją kartę kredytową.

- Co się stało? Mnie nigdy takim zaufaniem nie obdarzył.

- To tak na wypadek, gdyby coś się stało z samochodem.

- Aha, samochód to przecież najważniejsza rzecz pod słońcem.

- Jesteś chyba dla niego trochę niesprawiedliwa.

- Wiesz Kondziu, chciałabym żeby, chociaż jedną setną tego, co wydaje na konserwację swojego pupila przeznaczył na renowację mojej skromnej osoby.

- Mamuś, ty nadal jesteś młoda i nie potrzebujesz żadnych upiększeń a tym bardziej operacji plastycznych.

- Och, wy mężczyźni, solidarni aż do bólu, chociaż ze sobą nie potrafią rozmawiać.

- No idę już, Ewa pewnie z niecierpliwością czeka. Trochę już jestem spóźniony, a ona tego bardzo nie lubi.

Konrad pośpiesznie założył letnią kurtkę i podniósł spakowane torby podróżne. Gotowy do wyjścia, już przy drzwiach, spojrzał jeszcze czule na matkę. Cieszył się z zaplanowanego wyjazdu, a jednak coś go męczyło, jakieś wyrzuty sumienia dręczyły jego duszę. Zostawiał najbliższą sobie osobę, która do tej pory zajmowała jego serce, umysł, dla której całe życie kręciło się wokół jego osoby.

Widział jej zatroskane oczy, kryjące obawę przed czymś niewytłumaczalnie nieznanym. Ta irracjonalna obawa zawsze towarzyszyła jej, kiedy Konrad gdzieś wyjeżdżał na dłużej. Nie lubił tego momentu, ale wiedział, że i tak nie wytłumaczyłby matce, że nie ma żadnych podstaw do niepokoju. Ona przeciwnie, zawsze musiała się martwić. Nieważne czy był ku temu powód, czy też nie.

Matka boleśnie westchnęła. - Tyle czasu będziesz poza domem, jak ja to wytrzymam? Cały miesiąc - próbowała powstrzymać łzy.

- Mamo..., mówisz tak, jakbym pierwszy raz wyjeżdżał na wczasy.

- Uważaj tylko synuś na siebie.

- Tak, tak. Wódki do ust nie wezmę, a bandziorów będę omijał z daleka - grzecznie zapewnił, podnosząc dwa palce do góry, z poważną miną. Po czym roześmiał się widząc niedowierzanie na twarzy matki.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!