Spisek autorów - Anna Parker - E-Book

Spisek autorów E-Book

Anna Parker

0,0
1,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

A gdyby tak władzę w kraju przejęli pisarze? Jak zmieniłaby się sytuacja autorów? Kto by zyskał, a kto stracił?Zuzanna od zawsze chciała pisać książki, poświęciła im większość życia. Marek jest wydawcą. Czy wspólna pasja ich połączy? Czy odnajdą swoje miejsce w nowej rzeczywistości?Anna Parker w przewrotny sposób ukazuje kulisy pracy wydawniczej lęki sfrustrowanych autorów i nadzieje na sukces.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB

Veröffentlichungsjahr: 2017

Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



 

© Copyright by Anna Parker & e-bookowo 2017

Projekt okładki: e-bookowo

ISBN e-book 978-83-7859-821-3

ISBN druk 978-83-7859-822-0

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2017

 

 

 

 

 

 

„Możesz śnić i nic o tym nie wiedzieć. Na jawie możesz mieć wątpliwości, czy to nie sen, i nie wierzyć. W przypadku książki, obojętne, czy czytasz ją, czy piszesz, musisz być przebudzona. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Właśnie dlatego pisanie książki tak bardzo podobało się Sophie. W książce znała swoje miejsce. Ponieważ – jakkolwiek byłaby zwodliwa i wieloznaczna – zawsze pozostawała książką.”

 

Susan Taubes Rozwiązek

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mężowi i córkom

PROLOG

 

 

– Mamo, będę pisać książki. – Spojrzała na matkę z buntem w oczach. Odkąd skończyła piętnaście lat coraz mniej czytała, za to zamykała się w swoim pokoju, włączała głośno muzykę i nie pozwalała sobie przeszkadzać. Jak mogła nie zauważyć, że próbowała pisać!

– Jak ty to sobie wyobrażasz? – Próbowała być spokojna, choć głos jej drżał. Miała ochotę jednocześnie ją uściskać z radości i sprać tyłek, by wybić jej to z głowy. Jeśli miałoby to cokolwiek pomóc... Czuła złość, ale i matczyną dumę. Ona pisze! Naprawdę pisze. Choć wie, że może jej to złamać życie. Być może ma więcej odwagi ode mnie, pomyślała z radością, ale i poczuciem żalu, że sama nie była w stanie sprostać wyzwaniu. Poddała się zbyt szybko. Nie spełniła swoich marzeń, teraz jej córka ma na to szansę. Jest taka młoda...

– Normalnie, mogę debiutować jako szesnastolatka, przecież wiesz. Mam już kilka pierwszych rozdziałów. Znajdę wydawcę. Wyprowadzę się… – ostatnie słowa wypowiedziała już mniej pewnym głosem.

– Ale… wiesz przecież jakie to niebezpieczne. Dla nas, dla naszej rodziny... to wielka odpowiedzialność. Przemyślałaś wszystko?

– Podjęłam już decyzję.

Wyszła z kuchni, zostawiając matkę siedzącą nieruchomo na krześle. Co teraz będzie? Z jednej strony cieszyła się, że przyszła najpierw do niej, ale czeka ją jeszcze rozmowa z ojcem. A ten już nie zachowa spokoju. Będzie musiała, wbrew sobie, stanąć po jego stronie, ale w końcu to jej córka, a może jeszcze uda się ją przekonać, że to nie najlepszy pomysł? W głębi serca była jednak z niej dumna. Gdyby jednak czasy były inne, bardziej sprzyjające… Ale czy kiedykolwiek były lepsze?

CZĘŚĆ I

Marek Kozacki siedział od rana przy laptopie, odbierając maile z propozycjami wydawniczymi, próbując skupić się na korekcie. Co jakiś czas dzwonił telefon. Dzień jak co dzień. Od rana do wieczora. Wszyscy chcieli wydawać książki, a tylko nieliczni je kupować. Redaktor Kozacki miał więc zapewnione zajęcie na lata, tym bardziej, że był dobry w tym, co robił. Potrafił zrobić książkę praktycznie z każdego tekstu. Ceniono zatem jego umiejętności. Autorzy byli zachwyceni tak tempem, jak i jakością jego usług. Tak też się często czuł – jak sługa. Ludzie przysyłali niedopracowane, źle napisane teksty, które on potem obrabiał, czyniąc z nich literaturę. Wszystko przez to, że tak naprawdę miał miękkie serce. Znał realia rynku, w końcu siedział już w tym wątpliwym biznesie od przeszło dziesięciu lat. Od osiemnastu, jeśli liczyć okres studiów i praktyk w innych wydawnictwach. Gdy dojrzał do założenia własnego wydawnictwa, czuł, że oto otwiera się przed nim świetlana przyszłość. Nagrody literackie, bankiety, ekranizacje, wreszcie pieniądze płynące rwącymi strumieniami. Z tego wszystkiego w praktyce pozostały tylko rwące strumyczki. Pieniądze wpływały, a raczej kapały małymi kroplami. Z tego musiał utrzymać siebie, biuro, płacić podatki, no i oczywiście wypłacać honoraria. Taka była kolej rzeczy przecież. Wszyscy mieli zarabiać na pisaniu.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!