2,49 €
„W czwartym wymiarze” – to zbiór dwunastu fantastycznych opowiadań Antoniego Lange, opublikowany w 1912 w Krakowie. Choć opowiadaniom zbioru zdecydowanie bliżej do baśni, powszechnie uważa się je za głównego przedstawiciela wczesnego okresu rozwoju fantastyki naukowej w Polsce. Treść dzieła oscyluje przy tym wokół różnorodnych tematów, z czego na pierwszy plan wysuwają się wątki temporalne, psychoanalityczne oraz patriotyczne. Tytuł zbioru odnosi się do pojęcia „czwartego wymiaru” obecnego w naukach ścisłych i filozofii XX wieku. W powszechnym mniemaniu pojęcie to zwykło się pojmować jako synonim czasu. W rzeczywistości może to być również klasa równoległych wszechświatów; przez analogię można stwierdzić, że czwarty wymiar jest dla przestrzeni trójwymiarowej tym co trzeci dla dwuwymiarowej.Skład zbioru składa się z 12 niżej wymienionych opowiadań: Babunia, Władca czasu, Kometa, Sen, Eksperyment, Amor i Faun, Almanzor, Rozaura, Lenora, Memoriał doktora Czang-Fu-Li, Rebus, Nowe mieszkanie
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2017
Antoni Lange „W czwartym wymiarze”
Copyright © by Antoni Lange, 1912
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017
Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania
lub edytowania tego dokumentu, pliku
lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.
Tekst jest własnością publiczną (public domain)
ZACHOWANO PISOWNIĘ
I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.
Skład: Kamil Skitek
Projekt okładki: Kamil Skitek
Druk: Drukarnia Narodowa w Krakowie
Wydawnictwo: Spółka Nakładowa "Książka"
Kraków, 1912
ISBN: 978-83-8119-147-0
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Pierwsza połowa października była owego roku tak ciepła, że wnaszym ogrodzie wszystkie niemal drzewa: jabłonki, wiśnie, kasztany, bzy — od strony południowej, wystawionej na mocniejsze działanie słońca, zajaśniały drobnemi liśćmi żywej, świeżej, jaskrawo zielonej barwy ipokryły się nowym młodocianym białoróżowym kwieciem. Raz jeszcze zakwitły sasanki, konwalje, prymulki iniezabudki, aw ptaszarni słychać było, niby na wiosnę, gęganie gęsi, gdakanie kur ikwakanie kaczek, złudzonych żarem październikowych promieni, co wnich budził niby nowo-wiosenne tęsknoty miłosne.
Oglądaliśmy te cuda, podnieceni szczególnym fenomenem, inie tyle dziwiły nas nasze własne kostiumy letnie otak późnej porze, ile ta nowa wiosna, to odrodzenie świata roślinnego, ten rozkwit młodocianych kwiatów wpaździerniku. Byliśmy tak wzruszeni tym widokiem, że zamilkliśmy zupełnie itylko moja żona, osoba zawsze przytomna, czuwała nad inną kategorją zjawisk; — oczy jej były utkwione raczej wstronę werandy naszego domu, niż wstronę cudów natury, iw pewnej chwili powiedziała:
— Proszę państwa na czarną kawę!
Jakoż, posłuszni temu głosowi, mechanicznie ruszyliśmy ku werandzie, gdzie już Roch na stolikach porozstawiał przybory do poobiedniej czarnej kawy.
Sąsiad nasz, p. Feliks, który lubił aluzje polityczne, powiedział wówczas:
— To wszystko robota księcia Światopełka-Mirskiego. Powywracał kalendarz do góry nogami, zjesieni zrobił wiosnę iz tego, broń Boże, wyjdzie jakaś bolesna konstytucja!
Zasiedliśmy dokoła paru stolików na werandzie, amoja żona zp. Elżbietą zaczęły rozlewać kawę wfiliżanki.
Jedna zpań, która już nieco frisait la quarantaine, zmelancholją patrząc na białą pianę, powstającą wkawie ztopniejącego cukru, mówiła jakby do siebie:
— Gdyby to wżyciu człowieka choćby na chwilę powtórzyć się mogła taka druga kwiecista wiosna!
Ale pani Emilja, mniej więcej tych samych lat osoba, zaprotestowała: