2,99 €
Czy zwykłe życie może być niezwykłe? Problemy i wybory życiowe pokolenia marca 68 na przełomie PRL i III Rzeczypospolitej. Brak konformizmu połączony z niechęcią do uczestnictwa w awangardzie – zarówno tej dawnej jak i nowej skazuje bohatera tej opowieści na egzystencję bez perspektyw, co ostatecznie skłania go do podjęcia decyzji o emigracji. Andrzej JanczewskiUrodziłem się pod sam koniec wojny. Potem normalne dzieciństwo w niezbyt normalnych czasach i barwna młodość w szarej rzeczywistości. Dalej studia i lata zawodowo związane z elektroniką: pierwsze telewizory kolorowe, pierwszy internet szerokopasmowy. Niedawno przekazałem pałeczkę młodszym. A poza tym proste, zwyczajne życie: żona, dzieci, dom i domownicy mniejsi.Co lubię? Cztery pory roku, lasy, rzeki, zwierzęta.Coś tam pisałem zawsze – niegdyś artykuły w czasopismach branżowych, teraz czas na prozę i trochę wierszy.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2014
Andrzej Janczewski
Wszystko już zblakło, spłowiało...
© Copyright by
Andrzej Janczewski & e-bookowo
Projekt okładki:
e-bookowo
Zdjęcie na okładce:
sxc.hu
Korekta: Patrycja Żurek
ISBN 978-83-7859-386-7
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie II 2014
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Sto razy rozważał podjęcie tego kroku, chodził z tym, spał – dziesiątki dni i nocy. Jako rozważny, doświadczony życiowo człowiek, argumentami za i przeciw zapisany miał niemal cały notatnik. I prawie dwie trzecie z nich było za. A teraz Wiktor – wysoki, chudy mężczyzna z dwudniowym, posypanym siwizną zarostem – stał przed drzwiami biura linii lotniczych i bał się wejść. Już trzymał rękę na klamce, po czym cofał ją, przepuszczając innych klientów. Wszyscy się spieszyli i nikt nie miał żadnych wątpliwości. Tylko on.
Trzeba wejść. A może zastanowić się jeszcze... Ale przecież tyle razy... Co robić! Najlepiej po prostu zdać się na los. Więc tak: jeśli następnym wchodzącym będzie mężczyzna, nie przepuści go już i wejdzie przed nim. Jeśli kobieta, wróci do domu i przemyśli wszystko kolejny raz.
Stanął nieco z boku i czekał w napięciu. Drzwi otworzyły się i wyszła kobieta z dwójką dzieci. Ale wyszła, więc to się nie liczy. Znowu kobieta. Wyjątkowo piękna. Wychodząc, zaczepiła pasek torebki o klamkę i szamotała się krótką chwilę. Jednak nie zatrzymał na niej wzroku, bo kątem oka dostrzegł zbliżającego się mężczyznę w granatowym płaszczu. Szedł wzdłuż ściany budynku i nie wiadomo było – przejdzie dalej, czy skręci do środka. Skręcił! Trudno. Słowo się rzekło.
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!