Akropolis - Stanisław Wyspiański - E-Book

Akropolis E-Book

Stanisław Wyspiański

0,0
1,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Akropolis” to dramat Stanisława Wyspiańskiego. Wydarzenia dramatu rozpoczynają się o północy, po zakończeniu nabożeństwa rezurekcyjnego w katedrze wawelskiej i trwają do świtu pierwszego dnia Wielkanocy.
Dramat „Akropolis” był efektem fascynacji Wyspiańskiego Wawelem jako miejscem symbolicznym, skupiającym w sobie nie tylko istotę polskiej historii i kultury, ale też cywilizacji europejskiej, miejscem łączącym tradycje biblijne i antyczne. Akropolis nie jest dramatem we właściwym tego słowa znaczeniu, lecz poematem scenicznym o paru wątkach, zbiegających się w całość wysoce nowatorską i prekursorską.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Wydawnictwo Avia Artis

2018

ISBN: 978-83-65922-69-4
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

AKT I

Akropolis

Dramat w czterech aktach

Rzecz dzieje się na Wawelu w Noc Wielką Zmartwychwstania

Poszli i na kościele ostawili dymu

powłoczną chmurę; — oplotła kolumny.

Pieśniarze, co śpiewali pieśni Rzymu,

pokłony bijąc u ołtarza-trumny.

Wonne obłoki rozpletły się w mroku,

pajęczą chustą wiążąc w sieć filary.

Przychodzą tutaj na ten dzień Ofiary

raz tylko jeden do roku.

Przychodzą jeden raz tylko do roku,

Ofiarę pełniąc świętą, tajemnicę,

i płoną wszystkie na menzach gromnice.

Czytane są Słowa wyroku.

Jako rzeczono przed tysiącem laty,

tej nocy ma się duch przetworzyć;

przybyć ma Ten, co zbawiać wyrzekł światy

i powstać z martwych i ożyć.

Poszli, — i dymu snują się obręcze

i mrok coraz gęsty pada

i ciemność padła na głazów przełęcze,

aż pełna noc już włada.

Cichość się stała i weszło milczenie

i objęło owe mroki i cienie.

I stał się moment wielki czaru,

gdy zadrgały młoty zegaru

i północ ozwała się z wieży.

Wtedy ci, co w srebrnej odzieży,

na rąk wzniesionych podporze,

dźwigali straszydło-boże,

trumnę, — jarzmo z bark zdjęli

i unieśli nieco i dźwignęli

i umocnili samą na ołtarzu.

Słychać było: — opadł ciężar święty,

umocnion menzą kamienną

a oni się chwycili rączęty,

by odgonić precz larwę trumienną.

Ocknęli się ze snu i patrzą:

ciemno. —

Wtedy jeden młody śrebrzysty

ucałował stułę, którą związan,

podjął ręką strój szerokofałdzisty

i zestąpił.

Scena 1

ANIOŁ 1

Czyli sam jestem? O gdzież to bracia moi?

Ugięły się i drgają kamienie u mych stóp.

Cyt. Czyjeś łzy? Ktoś płacze. — Tam ktoś stoi?

O ręce! — Kędy stąpię grób.

Cyt! — Bracie, czy to ty? — To ty!

ANIOŁ 2

wszedł

O! Jakże ręce, ręce bolą,

dźwigać we wiecznej męce

trumnisko straszne. Dolo!!

ANIOŁ 1

O ręce, ach, jak bolą.

Ach, a, swobodo!

Siłę poznaję młodą.

Siła we mnie wstępuje.

Ach, a, ramiona! — —

Trumna?

ANIOŁ 2

Tam porzucona,

na ołtarzu ostała cicha.

ANIOŁ 1

Cyt! — Słyszysz? — Szemrze....

ANIOŁ 2

Wzdycha.

ANIOŁ 1

To tam wiatr biegł u wrót

i zaświsnął u progów bramy.

ANIOŁ 2

O bracie, jako my się kochamy.

Wiesz luby bracie? Myśl mą znasz.

Jak męka twoją zżarła twarz.

Wielki ten ciężar, wielki głaz.

ANIOŁ 1

Ramiona rozprzeć! — Jeszcze raz!

Ach, a, swobodo! — Idzie. Cyt.

To on?

ANIOŁ 2

Nasz brat.

ANIOŁ 3

wszedł

Pójdziem na spyt?

ANIOŁ 1

Pójdziemy.

ANIOŁ 2

Czy przyjdzie jeszcze

nasz inny brat?

ANIOŁ 3

Dążcie słuchem ot tam, za szelestem...

Pod kolumną przyklęknął. — Stąpił.

ANIOŁ 2

O! Jak strudzony!

ANIOŁ 4

wszedł

Jestem.

ANIOŁ 1

Oto my czterej wieszcze.

Ach, a, swobodo!

Postać my mamy młodą!

Ręce rozprzężcie się!

Rozpostrzeć skrzydła!!

— O! Jakże mi ta trumna obrzydła.

CHÓR

Ach! A! Swobodo!

ANIOŁ 4

Trudu nam nie poskąpił

nasz PAN.

ANIOŁ 3

Stwórca i kat.

ANIOŁ 2

Ach ileż bo to lat!

Dźwigamy całe dnie,

wstrzymując dech,

by nie poznał kto z ludzi

i tylko ledwo nocą,

co możem spocząć chwilę.

ANIOŁ 1

Lat tych ile?

ANIOŁ 4

Nie pomnę.

Przeznaczenie to nasze

i wyroki te nasze niezłomne.

ANIOŁ 3

O bracie! Ty, jak ptaszę

znękane, bólem drgasz.

ANIOŁ 4

O bracie! Męką zżarta twarz.

ANIOŁ 1

— Pójdziemy je budzić śpiące?

ANIOŁ 2

Pójdziemy.

ANIOŁ 1

Podajcie dłonie!

powiódł ich ku kropielnicy

Wodą zmyjemy świętą skronie.

ANIOŁ 2

W Imię Ojca i Syna i Ducha.

Godzina nasza. Świat słucha!

ANIOŁ 3

Wodą zmyjemy świętą skronie.

ANIOŁ 1

Podawajcie wzajemnie dłonie.

ANIOŁ 4

W Imię Ojca i Syna i Ducha.

przystanęli

przeżegnali się

milczą

ANIOŁ 1

Widziałeś Go w ciernistej koronie,

jak głowę pochylił,

głowę w lokach czarnych, gdzie zasłona.

ANIOŁ 2

Nie śmiem tam pójść, — On kona.

Straszliwe Jego westchnienia

i krew ciecze z rąk i stóp i twarzy

na ołtarz, — gdzie zwisło strzemię.

ANIOŁ 3

Kiedyż się Jego męka skończy?

Jak piersią smutnie dyszy...

Czy On słyszy, — jak my mówimy,

czy On swoje tylko jęki słyszy?

ANIOŁ 4

Czujesz? — — jeszcze kadzideł dymy

ostały woniącą mgłą,

i snują się, jak pajęcza sieć — ?

Ach, świece! Sądziłem, że zaduszą.

Płonąłem w tym ogniu łuny,

słabnący pod ciężarem truny;

w twarz mi świecono.

ANIOŁ 2

Oczy ich twoje nie zmuszą

drgnąć?

ANIOŁ 4

Ha! Gdyby byli z duszą! — —

O słysz, — znów Ten z koroną

jęczy. — — Te mgły ku Niemu

idą...

ANIOŁ 2

Nie chodźmy.

ANIOŁ 4

Czemu?

ANIOŁ 3

Nie, nie, nie mogę.

Pierś Jego czarna, sina,

twarz czarna, posiniała

i krew!, o we krwi cała.

Za czarną tą zasłoną

okrutnie dyszący, — — Nie!

Na śmierć Jego patrzeć co dnia.

O ta nad zbrodnie zbrodnia,

co dnia tu męką święcona!

Nie pójdę!! — On tam kona,

z koroną, mrze z koroną! —

ANIOŁ 4

Trwożysz się?

ANIOŁ 3

Wstręt mnie zrywa.

ANIOŁ 4

Drżysz. — — Zapomnij!!!

ANIOŁ 3

Ha.

ANIOŁ 4

To nasza jedyna żywa

godzina!!

ANIOŁ 2

Godzina nasza żywa!!!!

przystanęli

milczą

ANIOŁ 3

Cóż myśli nasze struło?

ANIOŁ 1

Żegnaliśmy się wodą święconą. — —

Znaczmy się raz drugi i trzeci

a złe i trwoga odleci.

stąpił ku kropielnicy

Jedna nasza żywa godzina.

W Imię Ojca i Syna...

ANIOŁ 2

Noc głucha.

ANIOŁ 3

W Imię Ojca i Syna i Ducha.

przeżegnali się

przystanęli

milczą

ANIOŁ 1

Czujesz już w rękach moc — — ?

Że w srebro ciała płynie krew — ?

ANIOŁ 2

Czuję, jak płynie — —

ANIOŁ 1

Mam wolę; — rosnę jako lew.

ANIOŁ 3

Wskrzeszę ducha w godzinie.

Krew płynie. — Siła, — siła!

ANIOŁ 4

Noc przyszła, — wyzwoliła.

Jestem jako spiż i żywy;

na lot, przez jednę noc

szczęśliwy.

ANIOŁ 1

Zbyliśmy jarzma, bracie,

ach, o swobodo, — — —

Wiecie, co czynić macie!?

Wyciągają wedłuż ramion skrzydła,

których pióra dźwięczą i szeleszczą;

w ruchach rosną brzęczące straszydła

a pióra głaszczą i pieszczą.

Co ku sobie oczy jasne zwrócą,

jako gwiazdy mają te oczy,

to ku dawnym ruchom zwolna wrócą,

w skrzydeł kryjąc się dźwięcznej otoczy.

I znów naraz ku sobie stąpili,

strzęśli włosów uloczone grzywy,

znów się jeden przed drugim pochyli.

Złomy pomruk wydały straszliwy.

Przystanęli. — Słuchają. — Już idą,

kędy, skryty za złomów filarem,

grób przygasłej Ankwicza pamięci:

Amor ze zgaszonym ogarem

u stóp stupa, — w sen głazu ujęci. —

Przystanęli. — I rąk wzniesień czarem

napierśnic zatrzęśli egidą.

Kamień naraz oto stał się żywy.

Scena 2

NIEWIASTA Z POMNIKA ANKWICZA

O strato!

O strzaskana kolumno!

O trumno,

czyliżeś wszystko szczęście skryła?

O lato!

O skoszone zboże;

któż to cię wiąże w snopy

i rzuca snopy na wicher?

Skąd ten wicher dmie — co porywa?

O burzo — zawiejo straszliwa,

zabijasz; Na śmiertelne łoże

rzuciłaś pełń młodzieńczych lat!

O śmierci, — gdzieżeśkolwiek przeszła,

pustość ostawiasz chat

O łzy wy moje — ukropy.

O żalu, żalu,...

ANIOŁ 1

Cicho — — ...

Czego ty płaczesz?

do Aniołów

Cyt.

ku niewieście

Zbudź się, — ty śnisz —

NIEWIASTA

Kto wy?

ANIOŁ 1

Idziem na spyt. —

Czego ty płaczesz? — Kogo?

NIEWIASTA

Płacz ten we mnie zaklęto

i uznano mnie świętą

w płaczu i moim żalu.

ANIOŁ 1

Rozdziej się z tego szalu.

Odchyl włosów, rozpogódź lico.

NIEWIASTA

Oczy twoje się świecą.

ANIOŁ 1

Oczy me błyskawicą.

Poznaj we mnie zwiastuna:

Wstań!

NIEWIASTA

Tu pode mną truna.

ANIOŁ 1

Zejdź, zestąp, — zapominaj.

NIEWIASTA

Co? — Skąd ten głos? — Ta mowa?

ANIOŁ 1

Nie płacz i nie przeklinaj.

NIEWIASTA

O słyszę, sierpy dźwięczą.

To koszą pszeniczny łan?

ANIOŁ 1

Nie, to włosy me brzęczą

srebrzystych splotów zwojem,

z moim się plącząc strojem,

co naszyty srebrną liliją,

mieniącą połysku tęczą.

NIEWIASTA

Ja mam zapomnieć trun?

ANIOŁ 1

Zapomnieć. —

NIEWIASTA

Zapominać?! — —

ANIOŁ 1

Nie łkać i nie przeklinać.

NIEWIASTA

Nie płakać? Nie narzekać?

ANIOŁ 1

Nie wyrzekać, — nie szlochać.

NIEWIASTA

Nie wspominać nic — ?

ANIOŁ 1

Kochać!

NIEWIASTA

Kochać? — Kochać —

ANIOŁ 1

Miłować.

NIEWIASTA

Miłować —

ANIOŁ 1

Sercem rość.

Na przyjęcie się Jego gotować.

NIEWIASTA

On przyjdzie?

ANIOŁ 1

Świątyni gość.

NIEWIASTA

Przyjdzie?! On miły, luby!!

ANIOŁ 1

Przybędzie oblubieniec.

NIEWIASTA

Dla Niego miłość serca,

dla Niego młodość, wieniec.

ANIOŁ 1

Młoda, w krasie rumieńca,

ty Jemu podasz wieniec.

NIEWIASTA

Przybędzie Oblubieniec!!!

ANIOŁ 1

O jak ty piękna, zrumieniona,

ty się uśmiechasz, czulisz.

NIEWIASTA

Raduję się. —

ANIOŁ 1

Stęskniona

ty za wesołością.

NIEWIASTA

Miłością, będę żyć miłością.

ANIOŁ 1

Kochaj, — daj ust.

NIEWIASTA

Bierz usta.

Przytul, — osłoni nas chusta,

całun osłoni biały;

Ty mój, ty mój, mój cały.

Daj ust.

ANIOŁ 1

Kochanko, dziewo.

NIEWIASTA

Promienny!

ANIOŁ 1

Białobrewo!

Czujesz ty płynącą krew?

NIEWIASTA

Czy to noc — ?

ANIOŁ 1

Noc!

NIEWIASTA

Noc. — — Mój oddechu śpiew —

oddecham — żyję, żyję.

Kocham — ..... niech całun skryje.

ANIOŁ 1

Pójdź — za mną, ze mną, w blask.

NIEWIASTA

To światło — —

ANIOŁ 1

Gwiazdy świecą!

NIEWIASTA

Upadają i lecą,

ANIOŁ 1

Potok łask.

NIEWIASTA

Strumienie na mnie biją?

Czyją żem to jest? — Czyją?!

Kto ty — ?

ANIOŁ 1

Nie pytaj nic.

NIEWIASTA

Nie — ?

ANIOŁ 1

Żyję jednę noc

i ty na jedną chwilę

ockniona, — masz tej chwili moc.

NIEWIASTA

Ja żyję!!

ANIOŁ 1

Pójdź w ramiona!

NIEWIASTA

Ktoś szepce — — ?

ANIOŁ 1

Inne duchy.

NIEWIASTA

Duchy? —

ANIOŁ 1

To inni żywi.

NIEWIASTA

Szczęśliwi. — Czy szczęśliwi?

Cóżem to przepomniała?

Ktoś był ze mną.

ANIOŁ 1

Ja z tobą.

NIEWIASTA

Był ktoś, co przed moją żałobą,

gdym jeszcze była smutna,

pochylił pochodnię gasnącą

i dłoń podnosił z pociechą.

Ktoś mówi — ? Kto to mówi — ?

ANIOŁ 1

Echo.

NIEWIASTA

Zapomnieć? — Zapomniałam. —

A przecie byłam z kimś, gdy stałam

na onym piedestale

i teraz nie pomnę wcale.

Drasnąłeś mnie miłości grotem.

ANIOŁ 1

przesuwa jej rękę po czole

Nie myśl o tem.

przechodzą po za kolumny

Scena 3

ANIOŁ 2

do Amora na pomniku Ankwicza

Rzuć ten gasnący żar.

Wstań — powstań.

AMOR Z POMNIKA ANKWICZA

Czar?

ANIOŁ 2

Wstaj. Czar!

Pochodnię rzuć — młodzieńcze.

Chłopcze! Zeskocz, a żywo.

AMOR

Ktoś ty? — Kim jesteś ty?

ANIOŁ 2

Jestem duszą szczęśliwą!

Szczęśliwą jestem duszą,

duszą szczęśliwą, wolną.

AMOR

Wolną?

ANIOŁ 2

I ty stań się wyzwolon!

AMOR

Wolny! — Zaklął mnie tu Apollon.

Czyli Apollon każe?

ANIOŁ 2

Powstań, chwila szczęśliwa.

AMOR

Czyjże rozkaz mnie wzywa?

ANIOŁ 2

To nie rozkaz.

AMOR

Wołanie!

Słyszę.

ANIOŁ 2

Kto słyszy, wstanie.

AMOR

wstaje

ANIOŁ 2

Zestąp.

AMOR

zstępuje

Dotknąłem ziemi.

Ach. — Co to jest?

ANIOŁ 2

Ocknienie.

AMOR

Chcę lotami orlemi

latać, biedz — polatywać.

Czem ten dreszcz?

ANIOŁ 2

To jest życie.

AMOR

Czy to noc — ?

ANIOŁ 2

Noc. — O świcie

swobodzie naszej koniec.

AMOR

Żyję!!

ANIOŁ 2

Teraz ty goniec!

AMOR

Żyję!!! — Czuję, napływa siła!

ogląda się na pomnik

Gdzie ta, co ze mną była?

ANIOŁ 2

Zapomnij, — pięknolicy.

Mnie się przypatrz, orlicy.

Widzisz, widzisz mnie żywą?

Serce bije, — a twoje?

AMOR

Larwę miałem straszliwą.

Tak, — tak, — serce mi bije;

bije serce, pierś dycha,

o żyję!! — Tyżeś piękną!

ANIOŁ 2

Zbliż się, przytul —

AMOR

Zadźwiękną...

Zabrząkłeś twoją szatą.

ANIOŁ 2

Strojną jestem, bogatą!

Obejmij ty mnie w pół.

Chcę, bym twe ręce czuł

około mojej piersi

i lice przy mej twarzy.

AMOR

Ogień w oczach się twoich pali.

Żar w oczach twych się żarzy.

ANIOŁ 2

Kocham. —

AMOR

Piękna, lilijo!

Cóż te szaty cię kryją?

Szaty srebrne te płachty brzęczące.

ANIOŁ 2

Pierś twoja obnażona;

przytulasz mnie do łona;

o radości, w oczach twoich słońce.

AMOR

Promień, dar Apollina.

Łaską uznał mnie syna

i udzielił mi dam promienia.

Ty mię budzisz z kamienia.

ANIOŁ 2

Ty uczynisz, że rajem godzina.

AMOR

Kto są tamci — ?

ANIOŁ 2

Za tamtą kolumną?

AMOR

Ci, co idą, — kto ona?

ANIOŁ 2

Kochanka wywiedziona.

AMOR

Znałem.

ANIOŁ 2

Znałeś? Zapomnij!

AMOR

Idą, jak nieprzytomni.

ANIOŁ 2

Kochanka, oblubieniec;

jako my zakochani.

AMOR

Jako my?! — Jego pani?!

ANIOŁ 2

Jako ty mój młodzieniec.

O pójdź, — nie patrz, — pójdź ze mną.

AMOR

Kochasz. —

ANIOŁ 2

Kocham, w noc ciemną

dam ci miłość tajemną.

Ty mój.

AMOR

Ja twój, ty moja.

Odchyl tych szat.

ANIOŁ 2

To zbroja.

Luby, jestem dziewicą.

AMOR

Zapłoniło się lico.

ANIOŁ 2

Kochaj.

AMOR

Kocham.

ANIOŁ 2

Ja twoja.

przechodzą za kolumnami

Scena 4

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Scena 5

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Scena 6

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Scena 7

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Scena 8

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Scena 9

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Scena 10

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

AKT II

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

AKT III

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

AKT IV

TEKST DOSTĘPNY W PEŁNEJ WERSJI.

Podziękowania

Wydawnictwo Avia Artis dziękuje serdecznie wszystkim ludziom zaangażowanym w powstanie tej książki.

*****

Stanisław Wyspiański

AKROPOLIS

Projekt okładki: Avia Artis

W projekcie okładki wykorzystano obraz

Stanisława Wyspiańskiego "Autoportret" 1902.

Wszystkie prawa do tego wydania zastrzeżone.

©Wydawnictwo Avia Artis

2018