1,49 €
„Warszawianka” to dramat autorstwa Stanisława Wyspiańskiego.
„Warszawianka” zawiera komentarz powstania listopadowego. Ukazuje nastrój niewiary będącej udziałem zgromadzonych generałów i arystokratycznych przywódców powstania.
Rzecz dzieje się w dniu baitwy o Olszynkę Grochowską 25 lutego 1831 r. w sztabie gen. Józefa Chłopickiego, stacjonującego w Dworku Grochowskim.
Osobami dramatu są generałowie Powstania Listopadowego: Józef Chłopicki, Jan Skrzynecki, oficerowie sztabowi oraz dwie dziewczyny: Anna i Maria, których narzeczeni biorą udział w boju o Olszynkę Grochowską.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Wydawnictwo Avia Artis
2018
Rzecz dzieje się w roku 1831, 25-ego lutego, w dniu trzecim bitwy pod Grochowem.
DEKORACJA
Na przedmieściu; w dworku; na parterze. Salon obszerny. Styl cesarstwa. Sala jasna biała; ściany dzielone pilastrami wysokimi; czasem szczegół jaki zazłocony. W głębi dwa szerokie okna, ledwo pilastrami rozdzielone, tak bliskie siebie — zajmują całą prawie ścianę. Z prawej i lewej drzwi wysokie; nad drzwiami sczerniałe obrazy: portrety w strojach z roku 1810. Między oknami, na wysokim postumencie: popiersie Cesarza Napoleona jako Augusta Imperatora, z opaską liści laurowych; popiersie marmurowe, białe. Posadzka ciemna, nieomal czarna. Stary garnitur mebli białych pierwszego cesarstwa; na oparciach krzeseł lutnie toczone w przeźroczach. Na środek sali wysunięty klawikord. Od stropu zwisa kinkiet brązowy.
Spoza białych tiulowych firanek w oknach widać gościniec tuż popod oknami; w dali ogrody i miasto w śniegu i śnieg jak prószy.
Poranek: blisko siódma. —
Nieustanne dalekie huki strzałów armatnich, przyciszone, ledwo słyszalne, trwające przez cały czas sceny. Osób dużo: generałów, oficerów, obywateli w strojach z r. 1830: grupami chodzą i rozmawiają ożywienie półgłosem; wojskowych miny wyzywające: są starsi wysłużeni pod Napoleonem, są młodsi wolontariusze.
Na przodzie, z lewej, stoi Chłopicki w ubraniu cywilnym, ciemnym, w zarzuconym i udrapowanym bardzo szerokim płaszczu siwym; ręce założone na piersiach, głowa zadarta do góry; w całej staturze sztywnej, dumnej, pogardliwej widać energię, siłę, moc, nieprzystępność. Stoi sam jeden zamyślony, zniecierpliwiony myślami...
Na sali znajdują się; generał Jan Skrzynecki, generał Ludwik Michał hrabia Pac, generał Jan Nepomucen Umiński, Piotr Wysocki, Barzykowski, Kazimierz Małachowski, Rybiński, dwaj Niemojowscy, dwaj Mycielscy, Ledóchowscy, Wołowski, Błendowski, Borzewski, Zawisza, Plichta.
Maria i Anna, dorosłe panny, córki pani domu, obiedwie ubrane biało; u sukien spódnice szerokie; rękawy baniaste sztywne, nisko od ramion; — tyłem do widza zwrócone, siedzą przy klawikordzie i grają, sposobiąc się do śpiewu. — Na sali głośna rozmowa, która w miarę gry ustępuje.
— gdy się ucisza:
do Anny
— — — — — — — — — — — —
Odbiegł — mnie groza opadła i lęki; —
siadał na koń — gdym właśnie ku oknu podeszła; —
świt był szary — — snać dostrzegł sukienki
mojej białej,
bo zwrócił ku mnie głowę i rękę do piersi
przycisnął; — razem z tymi był, którzy najpiersi
odjeżdżali; wiedz, że sam generał
znaczył mu posterunek; wyznał mi — to dowód
niezwykłego uznania...
Ale jakiż powód
mógł zajść, bieżyć tak szybko od nas,
gdy inni wszyscy są jeszcze tu razem.
Chciałam, by się odznaczył.
Twoim więc rozkazem?...
Nie nazywaj rozkazem, czego pragnie dusza.
Pragnę dlań Sławy; — lęk mnie przed Losem zejmuje,
muzykę szczęścia oddala i zgłusza.
Niepokój cienie swe nade mną snuje.
— — — — — — — — — — —
do Chłopickiego
. . . . . . . .
Ja się kocham w młodszej,
w blondynce tej, panie generale.
nagle głowę zwraca ku pannom, mierzy je wzrokiem i wraca głową do dawnej pozycji
Starsza mi się podoba więcej,
— to i ty rozkochany,
a pewno rozkochanyś na śmierć;
czemuż nie tamta —?
Zazdrościłbym dumy, co jej rysuje czoło.
Jej narzeczony właśnie jest w naszym pułku
i nawet blisko pana, generale.
...Oczywiście młody —
skoro szlify czuje u ramion,
tylko się kochać — któż to?
która posłyszała
Powiemy, aż się czym odznaczy.
Odznaczy się — niewątpliwie, że się odznaczy,
bo za tym goni; —
jedno, że ci młodzi romantyzują;
oni poetyczni są — udzielne króle
fantazji; każdy z nich gra wielką rolę
komandorską;
patrzę po czołach, wszędy samowolę
bajrońską czytam:
jako żołnierz w portfelu układa poemat
własnego bohaterstwa; marszałkowskie laski
rozchwytaliby może na usługach Francji;
w Polsce nie będzie z nich nic, jako zwykle. —
Tu potrzeba Cezara, tu wzajem się głuszą.
Ktoś nieugięty, jako Cromwell, Bonaparte,
gdyby się nagle stał działania duszą...
To my Bonapartowscy — myśmy tu przynieśli
orły napolijońskie, pochwytane w lot.
Każdy z nas za Cyncynnata się ma, za źródło cnót; —
myśląc, że gdy obejmie godność, którą sobie
nałoży sam, zdziwi pół świata.
Naśmieszy pół świata.
Orły padają z bólu; gną, łamią się im skrzydeł loty,
gdy je obsiadła zawiść stadem wronim
a w orlich piersiach serca są bijące,
zbyt czułe, wzajemnymi zdradami krwawiące.
Rzuciłem już raz bułat, bo rózgi liktorskie
za moją togą siekły zbyt powolnie; —
widziałem, że nie zdzierżę, królów takie tłumy
znajdując co dzień.
Wydałeś sąd dumy;
że nikt prócz ciebie dziełu nie podoła.
Niechaj kolejno rosną dyktatory; —
patrz po sali, jak nasi statyści się puszą;
co jeno który cień idei schwyci,
kruszynę inszej, niż myśl Chłopickiego,
już tworzy książkę — kreśli pamiętniki;
Wzrasta wolumen, traitement polityki,
polowych działań, taktyka, brawura,
jaką kiedy w boju
stosować należało; po szkodzie, jako zawsze,
będzie można rozmyślać nad nią w czas pokoju.
Już widzę: jak się księgą błędów przyszłość pieści,
gdy zasiędzie spłakana czytać, zdarta z cześci;
po wojnie — jutro.
Generał nas satyrą mierzy, godząc trafniej,
niż dyktatorską dłonią w myśl spraw narodowych.
Satyrą trafnie kłuty, sok trucizn surowych
wszczepiłem sobie w krew i krew się burzy.
Znam ją z dawna — niech jeno dłoń krajowi służy.
grają i śpiewają
«Oto dziś dzień krwi i chwały,
oby dniem wskrzeszenia był;
w gwiazdę Polski orzeł biały
patrząc, lot swój w niebo wzbił
a nadzieją podniecany,
woła na nas ze wszech stron:
powstań, Polsko.........»
Ogólne poruszenie; przerywają wołaniami, nucą półgłosem; śpiew panien ginie w zamieszaniu wykrzyków; po chwili znów słychać:
śpiewają
«powstań Polsko, skrusz kajdany,
dziś twój tryumf, albo zgon.»
— — — — — — —
RESZTA TEKSTU DOSTĘPNA W PEŁNEJ WERSJI.
Wydawnictwo Avia Artis dziękuje serdecznie wszystkim ludziom zaangażowanym w powstanie tej książki.
*****
Stanisław Wyspiański
WARSZAWIANKA
Projekt okładki: Avia Artis
W projekcie okładki wykorzystano obraz
Stanisława Wyspiańskiego "Autoportret" 1902.
Wszystkie prawa do tego wydania zastrzeżone.
©Wydawnictwo Avia Artis
2018