Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
"Jak tylko zaparkował, przesiedliśmy się na tylną kanapę, a ja niczym koala wtuliłam się w jego ramię. Film już się zaczynał, a Arlo wyjął z tajemniczej torby różne przekąski i napoje w plastikowych butelkach. Trzeba przyznać, że się przygotował. Rozpraszał mnie zapachem, ale także dotykiem, gdy kciukiem gładził moje nagie ramię. Film, który puszczali, był daleki od romansu, wyglądał raczej na erotyk w czystej postaci. – Miał być romans – odpowiedział na moje nieme pytanie, gdy spojrzałam na niego przy pierwszej scenie. – Nie zrobiłem tego specjalnie – dodał z błyskiem w oku i zadziornym uśmiechem. Naprawdę próbowałam się skupić na filmie, ale przy kolejnych scenach zaczęłam się niespokojnie kręcić. To było silniejsze ode mnie i zamknęłam oczy, gdy poczułam jego usta przy płatku ucha. – To ja tak działam na ciebie czy film? – wymruczał w moją szyję, zostawiając na niej mokre pocałunki. Jęknęłam, gdy pociągnął za płatek ucha zębami." Eloise to była piłkarka, której kontuzja przekreśliła sportowe marzenia. Nie zamierza jednak rezygnować z pasji, którą zamieniła na kibicowanie na lokalnym boisku. Arlo to przystojny zawodnik z numerem sześć. Porzucił karierę piłkarską na rzecz gry towarzyskiej na miejskim stadionie, wykorzystując swój talent w grze ze znajomymi. Dzięki swoim umiejętnościom mężczyzna szybko zyskuje wierną fankę, która dałaby wszystko, aby dotrzeć na sam szczyt...
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 17
Veröffentlichungsjahr: 2022
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Ewa Maciejczuk
Lust
Droga na sam szczyt – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022, 2022 Ewa Maciejczuk i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728449585
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Przez kontuzję kostki zostałam zmuszona do rezygnacji z żeńskiej drużyny piłkarskiej. Pogodziłam się już z tym faktem, ale nie na tyle, żebym nie odwiedzała miejskiego stadionu, aby chociaż popatrzeć na boisko, szczególnie że miałam do niego kilka minut na piechotę. Nieraz udawało mi się też trafić na rozgrywane amatorskie mecze szkół. W naszym mieście nie odbywały się rozgrywki, które przyciągały tłumy, choć raz czy dwa widziałam, że na trybunach siedzą – jak ich nazywaliśmy – łowcy gwiazd, którzy przechodzili na treningi. Łowcy wyszukiwali młode talenty, proponując im treningi u najlepszych, a później dużą kasę za mecze, bo zazwyczaj tacy piłkarze trafiali do reprezentacji. To nie zdarzało się często, musieli mieć wcześniej cynk, że warto przyjechać na taki trening czy mecz. Dawno ich jednak nie było albo ja zwyczajnie nie trafiałam na mecze, które warto oglądać, chociaż bywałam na stadionie prawie codziennie.
Dziś także planowałam iść z książką na trybuny. Zawsze jakąś brałam ze sobą, na wszelki wypadek, gdyby nie było żadnego treningu, na którym mogłabym zawiesić oko i pokomentować sama do siebie, wytykając błędy niedoświadczonych młodych piłkarzy. Miałam szczęście, bo dziś rozgrywali mecz tacy, którzy wynajęli boisko, ale raczej amatorzy, sądząc po ich różnych strojach. Zachwycona zasiadłam na najniższej trybunie, aby mieć lepszy widok. Podekscytowanie we mnie rosło z każdą sekundą, bo tego typu mecze lubiłam oglądać najbardziej. Niemalże podskakiwałam na siedzeniu, zacierając dłonie. Mężczyźni dla rozgrzania mięśni zaczynali trucht po otaczającej boisko bieżni. Moje spojrzenie przyciągnął pewien dobrze zbudowany oraz wysoki zawodnik. Wyróżniał się wśród innych wzrostem, ale i mięśniami, które prężył, łapiąc się za stopę i rozciągając łydki. Dwie minuty później ruszył truchtem, a ja nie mogłam się doczekać, aż znajdzie się bliżej mnie i będę mogła go lepiej zobaczyć z bliska.
Nie spuszczałam z niego wzroku, miał coś w sobie, co mnie przyciągało i nie pozwalało odwrócić spojrzenia. Może chodziło jedynie o zaciekawienie nową osobą, może siła wyższa postanowiła ze mnie zakpić, a może po prostu wyróżniał się na tle innych? Wstrzymałam niemalże oddech, odliczając w myślach, kiedy się zrówna ze mną. Wówczas jakby zwolnił i puścił mi oczko, błyskając śnieżnobiałymi zębami, aż zaparło mi dech. Trzeba przyznać, że był przystojniakiem, a to, że kopał piłkę, dawało mu u mnie plus dziesięć w skali męskiej atrakcyjności.