Dwunasta warstwa - Olaf Tumski - E-Book

Dwunasta warstwa E-Book

Olaf Tumski

0,0
2,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Świat za 160 lat, w 30 roku Ery Doskonałości.Poznań, którego już nie ma, bowiem w tym miejscu, na jego gruzach, wybudowano Nowy Londyn.Świat, który znamy, zwany dawnym światem, został niemal całkowicie wymazany ze zbiorowej świadomości. Pozostawiono szczątkowe fakty, wyłącznie negatywne.Ziemią rządzą Doskonali, daleko wyewoluowane istoty, z odległych części Wszechświata, które uratowały ludzkość przed kosmiczną katastrofą.Nie wszystkim podoba się taki świat. Nieliczni nie chcą okazywać wdzięczności Doskonałym.Dzięki niezwykłym fotografiom z zamierzchłych czasów dawnego świata nasi bohaterowie wyruszają w wędrówkę po starym Poznaniu, którego ludzie już nie pamiętają, a nawet nie wiedzą o jego istnieniu. Nie jest to jednak podróż w czasie. Przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu tego terminu. To raczej fragment czasu przychodzi do nas. Ten czas jest częścią miasta, a miasto częścią czasu.No i jest jeszcze Ametyst.Olaf TumskiOlaf Tumski (pseudonim) mieszka w Poznaniu i dobiega czterdziestki. Pracuje, jako dziennikarz i pisze o codziennych, zwyczajnych, miejskich sprawach. O rzeczach niezwyczajnych pisze w swoich e-bookach, których dotąd ukazały się trzy.W jego książkach zjawiska tajemnicze i mistyczne kryją się w przyziemnej, szarej rzeczywistości oraz w pozornie banalnych przedmiotach. Wystarczy je tylko zauważyć, ale tylko nieliczni posiadają takie zdolności.W książce "Wymyślony" główni bohaterowie odkrywają zaskakujące możliwości swoich umysłów, a wszystko w scenerii patologicznie skomercjalizowanego państwa. W "Dwunastej warstwie" stare fotografie wykraczają daleko po za swoje tradycyjne znaczenie. Nawet w zbiorze opowiadań dla dzieci - "Tomkowe historie" - pięcioletni chłopiec spostrzega, że może nawiązywać kontakt z niecodziennymi zjawiskami i obiektami. Nie inaczej jest w najnowszej powieści "U Źródła".

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



JEDEN

E. D. 30
15 kwietnia
Po raz drugi wyciągnął z kieszeni swojej kurtki kartę papieru. Podobnie jak w poprzednim przypadku nie miał pojęcia, kiedy i w jaki sposób znalazł się w jej posiadaniu. Po pierwszej kartce był szczególnie wyczulony i rozglądał się uważnie w każdym miejscu, w którym się znajdował – w naziemnym promie, na przystanku, na ruchomych chodnikach, mijając stanowiska sterowania poszczególnymi segmentami montażu, wreszcie na swoim własnym stanowisku. Wszędzie wyglądał podejrzanych osób i sytuacji, co chwilę klepał się po kieszeniach, ale nikogo nie przyłapał. Znalazł za to drugą kartkę. Gdy już zamknął za sobą drzwi mieszkania, włączył przyciemnienie okien i usiadł na fotelu, rozwinął ją. Tak jak poprzednia była złożona na czworo. Znowu wielkie litery, napisane odręcznie. Znikały miej więcej po minucie. Papier ulegał ekspresowemu rozkładowi. W mgnieniu oka na jego dłoni zmienił się w białe granulki, potem w jeszcze drobniejszy proszek, aż wreszcie zniknął, pozostając jedynie porozrzucanym zbiorem atomów niewidocznych gołym okiem. Bardzo dokładnie umył ręce, wychodząc z założenia, że nigdy niewiadomo, czy papier nie został nasączony jakimś świństwem. Mydląc obficie dłonie zastanawiał się, czy to już koniec dziwnych liścików, i przypominał sobie poprzedni. W czasach, kiedy treść zapisana na papierze praktycznie nie występowała, a w szkołach nie uczono odręcznego stawiania liter, sam widok takiego zjawiska musiał budzić zdziwienie, a co dopiero ich treść. Zdanie z pierwszej kartki było dla niego całkowicie niezrozumiałe. Nie miał pojęcia, o co w nim chodzi i kogo dotyczy. Drugi napis to już jawna profanacja. No, może nie zupełnie jawna, ponieważ wiedział o niej tylko on. Przynajmniej taką miał nadzieję. Oczywiście treść kartek znał jeszcze ich autor, tajemniczy kartkopisarz. Zakładając, że ktoś taki istniał. Biorąc pod uwagę, że kartki zwyczajnie pojawiały się w jego ubraniu, mogła to być robota jakiegoś ducha. Chyba, że napis wywoływany był na odległość.
Intuicja podpowiadała mu, że nie jest przypadkowym adresatem tych słów, a to nie nastrajało optymistycznie. Ich treść oznaczała koszmarne kłopoty. Poważnie brał pod uwagę, że wiadomość, o którą nie prosił, podrzucili mu Doskonali, aby sprawdzić jego reakcje. Gdyby tylko wiedział, jakiej reakcji oczekują. 
Formalnie, jako sumienny obywatel, Falun Mortensen powinien teraz poinformować o wszystkim SOPD, czyli Służby Ochrony Procesu Doskonalenia albo SNRP − Służby Nadzoru Reszty Populacji. Ale nie zrobił tego. Po pierwsze nie był całkowicie sumiennym obywatelem. Po drugie − co miał im powiedzieć? Napisy zniknęły, papier stał się częścią atmosfery. Nie miałby, więc niczego na potwierdzenie swoich słów. Służby mogły równie dobrze przyjąć obywatelskie zawiadomienie, jak i uznać go za wariata albo, co gorsza, dojść do wniosku, że ton on jest twórcą tych haseł.
Druga możliwość to poinformowanie stowarzyszenia, równie fatalna jak poprzednia. Gotów był założyć się o cokolwiek, że Vaduz Polder, przewodniczący Stowarzyszenia na rzecz Zachowania Odrębności Natury Ludzkiej wpadnie w panikę i zostawi go samego z tym problemem albo doniesie Doskonałym. 
Falun pamiętał, jak zachował się Vaduz, kiedy na początku stycznia próbował przekonać go, aby przyjąć do organizacji trójkę stażystów podzielających jego program i bardzo pragnących do niej wstąpić. Członkowie Reszty Populacji nie mieli dostępu do pełnego wyższego wykształcenia i tytułów magisterskich. Mogli być przyjmowani na uczelnie jedynie w ramach kursów licencjackich. Dla odróżnienia od NiemalDoskonałych i WPołowieDoskonałych studentów, nazywano ich stażystami. Po zakończeniu edukacji mogli pracować najwyżej jako asystenci wyższych kast bez szans na awans.
− Powinniśmy ich przyjąć, to ożywi nasze stowarzyszenie – przekonywał Falun.
− Co masz na myśli? – Polder popatrzył na niego z podejrzliwością i niepokojem. 
Falun już pożałował, że zaczął tę rozmowę, ale postanowił kontynuować.
− Pomyśl Vaduz . – Starał się, aby ton głosu podkreślał szacunek dla Poldera. – Od ilu lat już działamy, a na spotkaniach ciągle te same twarze. Dlaczego nie przyciągamy nowych ludzi?
− To nie jest dobry pomysł, nasza działalność poddawana jest stałej ocenie Doskonałych. – Polder nerwowo dłubał w paznokciach. – Doskonali dali nam margines niezależności pod warunkiem, że nie będziemy zagrażać stworzonemu przez nich porządkowi.
− Czy przyjęcie trójki nowych członków raz na parę lat zagraża ich porządkowi? – dziwił się Falun.
− Dzisiaj trójka, jutro następni.
− Dużo opowiadałem im o naszym stowarzyszeniu, zapewniałem, że z pewnością zostaną przyjęci.
− Twój problem, trzeba to było wcześniej ze mną uzgodnić.
Ostatecznie Polder zgodził się spotkać ze stażystami, ale jak zaznaczył,  bez obecności Faluna. Ten w dobrej wierze przystał na to, sądząc, że Vaduz chce w ten sposób podkreślić swoje przywództwo i samodzielność, aby nie sprawiać przed nową trójką wrażenia, że uległ namowom Faluna, ale sam podjął decyzję. Falunowi było wszystko jedno, na kogo spadnie zasługa powiększenia organizacji. 
Niestety, Polder spotkał się z trójką tylko po to, aby przepędzić ich na cztery wiatry, skrytykować za zbytni radykalizm i ostrzec, że lepiej zrobią trzymając się z daleka od jego organizacji. Falun był wściekły i bezsilny. 
Vaduz postępował według woli Doskonałych, zadowalając się nikłym marginesem swobody i złudzeniem, że może coś robić poza ich kontrolą. Dla Doskonałych był świetnym alibi, że tolerują inny punkt widzenia. W rzeczywistości ich organizacja od dawna była martwa, spotykali się co najwyżej przy okazji grzecznych dyskusji o roli i przyszłości gatunku ludzkiego i o tym, czy Doskonali ingerują w sztuczny sposób w ewolucję człowieka, czy też jest to jej kolejny, naturalny etap. 
Falun złościł się na Vaduza z jeszcze jednego powodu. W tej trójce była atrakcyjna dziewczyna – Florencja Conti. To ją przede wszystkim chciał wprowadzić do stowarzyszenia. Bardzo mu na tym zależało. Tamtej dwójki nawet nie znał. Przyjaciółka Florencji ze swoim kuzynem. Wiedział tylko, że razem z Florencją organizowali klub dyskusyjny na uczelni. Florencja wspominała mu, jak się nazywają, ale nie wysilił się, aby zapamiętać ich nazwiska. Nie była pewna, czy powinna zabierać ich na pierwszą rozmowę, ale oboje już wcześniej mówili, że myślą o wstąpieniu do stowarzyszenia. 
− Nie ma problemu Florencjo – zapewniał Falun. – To nawet lepiej. Będzie ci raźniej podczas spotkania z Polderem. Ja, niestety, nie mogę przy tym być. Wyraźnie zażyczył sobie tego. Chce pokazać, że to on o wszystkim decyduje. 
− Przedstawię ci ich przed spotkaniem, zanim zaanonsujesz nas Polderowi – zaproponowała Florencja.
− Nie trzeba Florencjo, powiedziałem Vaduzowi, że odwiedzi go trójka stażystów. Kiedy już was przyjmie, poznam ich i wyskoczymy gdzieś na piwo we czwórkę – ekscytował się Falun, a Florencja podzieliła ten entuzjazm. 
Wypad w czwórkę nie doszedł do skutku.

DWA

E. D. 29
lipiec - listopad
Faluna i Florencję łączyły wspólne pasje, poczucie humoru oraz częsty i urozmaicony seks, na przemian łagodny i wyuzdany. Florencja była jedyną kobietą podzielającą jego poglądy i wątpliwości oraz kontestacyjne spojrzenie na świat. Całymi popołudniami wspólnie zgłębiali archiwa historyczne z czasów, zanim nastało zagrożenie zagładą, a później Era Doskonałości. Wieczorami, dla odmiany, zgłębiali wzajemnie swoje ciała, a nad ranem, jeśli czas pozwolił, powtarzali tę czynność. 
Kobiety, z którymi Falun się wiązał, nie były w stanie wytrzymać z nim dłużej niż kilka tygodni. Początkowo jego radykalizm wydawał się atrakcyjny, ekscytujący, jednak, kiedy okazywało się, że traktuje to wszystko na poważnie, wycofywały się w obawie przed kłopotami, jakie mogą spaść na nie lub kogoś z rodziny. Jedna z nich dosłownie wyskoczyła nawet z jego łóżka, kiedy po zakończonym stosunku zastanawiał się, jak te sprawy rozwiązują Doskonali. Falun mimowolnie uśmiechał się, przypominając sobie jej oburzenie. Nazywała się Praha Dvorakova.
− Przestań mówić takie rzeczy – zaprotestowała, kiedy rozważał, czy Doskonali mają narządy płciowe.
− Daj spokój jesteśmy w łóżku – roześmiał się Falun. – Gdzie mam o tym rozmawiać?
− Nigdzie – oświadczyła Praha. – Nie można traktować Doskonałych według ziemskich kryteriów. Twoje słowa ośmieszają naszych wybawców. 
Falun przyjrzał się jej uważnie. Chwilę wcześniej głośno i namiętnie szczytowała, a teraz temat erotyki Doskonałych budził w niej zgorszenie.
− To, że są naszymi wybawcami nie oznacza, że nie mogą czerpać satysfakcji z życia erotycznego. Chyba takowe mają i kto wie, jak bardzo są w nim Doskonali. Mogliby wiele nas nauczyć, tymczasem nie wiemy nawet, czy występuje między nimi podział na samców i samice.
− Przestań Falun, bo sobie pójdę – zagroziła Praha.
− Nie sądzisz chyba, że to obojnaki, które uprawiają masturbację. – Falun postanowił sprawdzić, czy Praha nie żartuje.
− Jesteś obrzydliwy! – Zerwała się z łóżka. – Nie chcę mieć z tobą do czynienia. Nie doniosę na ciebie do SNRP tylko dlatego, że przez usta nie przejdą mi świństwa, które wygadujesz.
Falun z przyjemnością przypomniał sobie, że przez jej usta niejednokrotnie przechodził jego penis wraz z tryskającą zawartością, co wzbudzało w niej gigantyczne zadowolenie. Nie wypowiedział swojej refleksji, obawiając się, że nabuzowana Praha rzuci się na niego.
− O Doskonali! Gdzie ja miałam rozum! – Rozpaczała świeżo upieczona była kochanka, ubierając się pośpiesznie. – Po co się z tobą zadałam?
− Zgłaszasz reklamację? – zapytał Falun, nie wstając z łóżka, ale odpowiedział mu tylko odgłos trzaskających drzwi.
Z Florencją było zupełnie inaczej. Już okoliczności, w jakich się spotkali, zapowiadały, że będzie ciekawie. Poznali się za sprawą Bazylei Schwarz, która dopiero co przestała być jego kochanką, chociaż to zbyt poważne słowo. Spali za sobą raptem dwa razy. Nauczony poprzednim doświadczeniem, Falun unikał tematu seksu Doskonałych. Nie uniknął innych pól konfliktu związanych z nimi. Po drugiej nocy przy śniadaniu Bazylea, która skończyła astronomię, zachwycała się geniuszem Doskonałych, wyruszających w odległe podróże we Wszechświecie, jakby to był miły spacerek.
− Pomyśl Falun, jacy my jesteśmy przy nich marni.
− Dlaczego zaraz marni? – W Falunie jak zwykle odezwał się zagorzały obrońca rodzaju ludzkiego.
− A co takiego osiągnęli mieszkańcy Ziemi? Malutki kroczek na Księżycu w dwudziestym wieku, potem długo, długo nic i te żenujące misje na Marsa.
− Próby z podbojem Marsa rzeczywiście kończyły się makabrycznie – przyznał Falun. – To jednak nie powód, abyśmy pod każdym względem uważali się za gorszych.
− Falun wkraczasz na niebezpieczny grunt. – Bazylea chrupała grzankę.
− Ja po prostu myślę sobie Lea, że oni musieli pojawić się na długo przed nami, co najmniej tysiąclecia, jeżeli nie setki tysięcy lat. Mają więc przewagę. Tak sobie myślę, bo przecież nic nie wiemy o ich przeszłości.
− Mówisz, że być może pojawili się na długo przed nami, a wiesz, co ja myślę?
− No?
− Doskonali nie mogli pojawić się ot, tak po prostu jak my. Chwilami mam wrażenie, że oni powstali razem z Wszechświatem, a może nie powstali, tylko zawsze byli. Kto wie, czy nie tworzyli Wszechświata lub przynajmniej niektórych jego elementów.
− I to mówi racjonalistka? – Falun wypowiedział te słowa niemal ze zgorszeniem. – Bardzo mnie rozczarowałaś.
− Ty mnie rozczarowujesz brakiem wyobraźni – odcięła się Bazylea. – Rusz trochę głową. Istoty, które potrafią założyć bazę na Słońcu, mogą wszystko.
− Baza na Słońcu budzi moje największe wątpliwości. Przecież to pulsująca kula ognia.
− Pulsująca kula energii, którą Doskonali potrafili ujarzmić  i spożytkować. 
− Jeżeli są tacy Doskonali, to wytłumacz mi jedno. Pracuję w montażowni naziemnych promów dalekobieżnych, ich technologia nie zmieniła się znacznie od czasów sprzed Ery Doskonałości. Dlaczego Doskonali nie podzielą się z nami częścią swoich odkryć, abyśmy mogli ulepszyć swoje produkty.
− Nie jesteśmy na to przygotowani. – Bazylea na wszystko miała gotową odpowiedź. – Ich technologia przerasta nasze zdolności pojmowania, nie potrafilibyśmy jej zastosować. Narobilibyśmy katastrofalnych szkód, tak jak zawsze bywało w przeszłości. Muszą edukować i rozwijać nas bardzo ostrożnie. Powinniśmy być im wdzięczni, że wzięli na siebie ciężar poprowadzenia naszej ewolucji w sposób skoordynowany, pozwalający na wyeliminowanie ślepych zaułków, błędów i katastrof. Dlaczego tak się przed tym bronisz Falun? 
Wypowiadała wyuczone formułki, utrwalone jeszcze mocniej przez jej zwierzchników w Instytucie. Falun nie wiedział już , jak ma z nią rozmawiać.
− Lea, Lea, wcale nie sprzeciwiam się temu, aby Doskonali prowadzili ewolucję ludzi. Tych, którzy sobie tego życzą. Natomiast ci, którzy chcą ewoluować tak jak dotąd bez dodatkowych stymulacji, powinni mieć do tego prawo. 
− Chcesz pozostać na dnie drabiny ewolucji? – parsknęła Bazylea.
− Mój wybór, moje ryzyko.
− Ludzkość już to przerabiała i nic dobrego z tego nie wyszło. Gdyby nie Doskonali, nie rozmawialibyśmy teraz, ponieważ zwyczajnie nie byłoby nas. Nikogo i niczego nie byłoby. Trzeba odrzucić wszystko, co było w dawnym świecie, w przeciwnym razie ludzkość nigdy nie osiągnie Doskonałości i prędzej czy później wpakuje się w kolejną katastrofę.
Śniadanie dokończyli w milczeniu. Przed wyjściem do pracy Bazylea zakomunikowała mu, że więcej już się z nim nie spotka. 
− Zbyt wiele nas dzieli Falun. W Instytucie Wszechświata, gdzie pracuję, takie poglądy jak twoje nie są dobrze widziane, a ja mam zamiar zbliżyć się do wiedzy Doskonałych maksymalnie jak będzie to możliwe.
Bazylea miała sporo szczęścia, że dostała tam pracę, i rozpierała ją z tego powodu duma, do tego stopnia, iż umykał jej uwagi pewien szczegół, mianowicie, że zatrudniono ją, jako asystentkę. W Instytucie Wszechświata Bazylea nie zajmowała się badaniami naukowymi. Pozwalano jej niekiedy obserwować jedynie nasz Układ Słoneczny i pisać akademickie opracowania na temat tworzących go planet. Najczęściej pełniła funkcję asystentki pracujących w Instytucie NiemalDoskonałych i WPołowieDoskonałych, bardzo często parząc przysłowiową kawę. Nie traktowała tego jako ujmy, ekscytował ją sam fakt, że może obracać się w towarzystwie tych, którzy ze wszystkich istot na Ziemi najbardziej zbliżyli się do Doskonałości. Zwierzyła się Falunowi, że czuje, jak emanuje z nich Doskonałość, a kto wie, może jej mili cząstka spłynie na nią. Oczywistym było, że Falun ze swoim podejściem do Doskonałych, nie mógł stanowić konkurencji.
− Twoja wola. – Wzruszył ramionami Falun. – Pamiętaj, że przez najbliższe pokolenia nikt nie osiągnie pełnej Doskonałości. 
− Wiem, ale mogę zostać dopuszczona do pewnych aspektów wiedzy Doskonałych, których ludzie nie osiągną nawet za kilka pokoleń. Kierownik Wydziału, w którym pracuję, WPołowieDoskonały, mówi, że jeżeli będę wydajnie pracować, mam na to szansę.
Nie słuchał już jej trajkotania. Gotów był się założyć, że nie zostanie dopuszczona do żadnej istotnej wiedzy, a Kierownik Wydziału po prostu umiejętnie podpuszczał Bazyleę, aby harowała jak wół i była na każde skinienie. 
Falun skupił się na rozważaniach, czy nie powinien przesunąć urlopu zaplanowanego na drugą połowę lipca. Pierwotnie zamierzał zaproponować Bazylei, aby spędzili go razem, ale po tej porannej rozmowie plan stał się niewykonalny. Miał ochotę poradzić Bazylei, aby przespała się z WPołowieDoskonałym kierownikiem, to może dopuści ją do kilku tajemnic. Z pewnością nie odmówiłby dużej blondynce z równie dużym biustem. Co prawda, relacje intymne między kastami były zakazane, ale jeżeli oboje nie puściliby pary z ust, nikt nie dowiedziałby się  o tym. Nie powiedział tego, bo chciał się z nią rozstać w poprawnym klimacie. Okazało się, że dobrze na tym wyszedł. Na początku sierpnia spotkał ją na urodzinach znajomego. Przyszła tam ze swoją koleżanką Florencją.
− O Florencjo, poznaj Faluna Mortensena, który podobnie jak ty miewa dziwne refleksje na temat Doskonałych i ludzi. – Bazylea nie mogła odmówić sobie kpiącego tonu, zignorowanego przez Faluna, który w jednym momencie stwierdził, że miał nosa przesuwając urlop. 
Istotnie okazało się, że Florencja i Falun mogą swobodnie rozmawiać o swoich wątpliwościach, niezależnie od tego, czy dotyczyły one lotów w kosmos, gospodarki czy seksu. Temat seksu Doskonałych bardzo spodobał się Florencji. Kiedy odpoczywali w łóżku po seksualnej uczcie, wymyślali sobie, jak też może to wyglądać w przypadku perfekcyjnych istot.
− Czy są tak Doskonali, że nie muszą tego robić? – zastanawiała się Florencja.
− Więc jak się rozmnażają, przez podział? – prowokował Falun.
Zaśmiała się.
− Kto wie. Nie mamy wiedzy o ich cechach biologicznych. Podczas sporadycznych przekazów widzimy zamglone, pomarańczowe fantomy, przemawiające do nas przetworzonym unijęzykiem. Równie dobrze mogą wcale nie rozmnażać się, stanowiąc stałą, zamkniętą populację…
− Starzejącą się – wpadł jej w słowo Falun.
− Twierdzą, że dzięki ich medycynie bardzo długo są młodzi i sprawni. Równie dobrze mogą się nieustannie regenerować.
Doskonali mówili, że dożywają nawet pięciuset lat. Po śmierci rozpadają się na pojedyncze atomy, które płyną przez Wszechświat. Ich cząstki nie obumierają, zachowując świadomość, osiągają błogostan i ukojenie, pewnego rodzaju nieśmiertelność, raj Doskonałych. Doskonali orzekli, iż wszystkie wcześniejsze wyobrażenia religijne i wierzenia były jedynie instynktownym, podświadomym wyobrażeniem Doskonałych istot, które nareszcie nawiedziły ludzkość, rozpoczynając nową erę bez kultów i związków religijnych. To oni stali się jedyną religią i przedmiotem kultu. W sprawach seksu nie wskazywali preferowanych zachowań, pilnując jedynie utrzymania stałej populacji na Ziemi. Należało uzyskać pozwolenie na zajście w ciążę, przy czym niedopuszczalne było potomstwo pomiędzy kastami. Aby ograniczyć nadmierny wzrost ludności, wprowadzono wobec osób starszych i nieuleczalnie chorych tak zwany system Przeniesienia w Stan Spoczynku. Przenoszono ich z Ziemi do jednej z baz kosmicznych, aby tam otoczyć należytą opieką i kontynuować proces Doskonalenia.
− Załóżmy, że oni jednak to robią – kontynuowała Florencja. – Jak myślisz, czy to wygląda podobnie jak u nas?
− Hm, chcesz powiedzieć, że na przykład pani Doskonała dosiada pana Doskonałego?
− Może jest odwrotnie? 
− Odwrotnie?
− No pani Doskonała ma przyrodzenie i wchodzi w pana Doskonałego.
− A pan Doskonały zachodzi w ciążę niczym konik morski?
Oboje tarzali się ze śmiechu, mimo że za takie żarty groził co najmniej tydzień w Ośrodku Zadośćuczynienia. Rozumieli się znakomicie i odbierali na tych samych falach.
− Wolę nasz wspólny seks – uśmiechała się figlarnie Florencja.
− Ależ Florencjo seks ludzi nie jest Doskonały – Falun udawał srogi wyraz twarzy.
− O nieprawda, Doskonali mogliby wiele się od ludzi nauczyć.
− Nie chciałabyś spróbować z Doskonałymi? 
− Wolę ciebie. A może ty masz na oku jakąś panią Doskonałą?
− Nie wiem nawet, czy u nich występuje rozróżnienie płci na męską i żeńską.
− Nikt tego nie wie, zastanawiałam się kiedyś, czy Połówki i Niemale zmieniają swoje zachowania seksualne. – Połówkami Florencja nazywała WPołowieDoskonałych, a Niemale to oczywiście NiemalDoskonali. Falunowi bardzo spodobał się rzadko spotykany, ostentacyjny brak szacunku dla kast wyższych. – Aż do czasu – ciągnęła Florencja - kiedy jeden z NiemalDoskonałych zaproponował mi seks. Typowy kryzys wieku średniego i znudzenie starzejącą się żoną.
− I co przyjęłaś propozycję? – Falun znowu chciał ją sprowokować i oberwał poduszką. – Już dobrze, wiem, że tego nie zrobiłaś. To mogła być podpucha. 
− Nawet, jeżeli nie – odparła Florencja, zdejmując z niego poduszkę – on wykaraskałby się z tego, a ja miałabym przechlapane. Teraz mam propozycję dla ciebie. Przeleć mnie od tyłu.
− Wolałbym, żebyś mnie dosiadła.
− Jesteś leniwy, chcesz sobie leżeć, a ja mam się gimnastykować.
− Proponuję wariant kompromisowy, najpierw wskoczysz na mnie, a później przejdziemy płynnie do drugiej pozycji i zakończę od tyłu. 
− Zawsze musisz się targować, nawet w sprawach seksu – zaśmiała się Florencja, odrzucając do tyłu swoje włosy, aktualnie blond. Florencja co miesiąc zmieniała kolor w sekwencji złocisty blond, czerń, platynowy blond, miedziany połysk. Wyjaśniła Falunowi, że to dlatego, by zbyt szybko mu się nie znudziła. On zapewniał, że przy niej nie można się nudzić, ale nie miał nic przeciwko takiemu urozmaiceniu. Za każdym kolorem była to ta sama Florencja, ale o drobinę inna. 
− No to jak, przystajesz na kompromis? – nie ustępował Falun.
Przystała. 

TRZY

E. D. 30
styczeń
Falun obiecał Florencji i jej znajomym, że zostaną przyjęci do stowarzyszenia. Muszą tylko odbyć rozmowę z Vaduzem Polderem, ale to formalność. Jak to często z formalnościami bywa, sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Vaduz rozwiał nadzieję trójki stażystów, że kiedykolwiek zostaną przyjęci do organizacji oraz zarzucił im ukryte tendencje do kwestionowania porządku zbudowanego przez Doskonałych.
− Stowarzyszenie nie jest organizacją wywrotową – grzmiał Vaduz mentorskim tonem, purpurowiejąc na twarzy i szeroko rozciągając usta oraz swoje gęste wąsy. – Działamy w ramach ustalonego porządku, jesteśmy wdzięczni Doskonałym za uratowanie ludzkości, cieszymy się jednocześnie swobodą, jaką nam dają,  i nie zamierzamy jej nadużywać. Tacy jak wy są dla nas zagrożeniem.
Falun przepraszał ich i obiecywał, że jeszcze będzie próbował przekonać Vaduza. Florencja, trochę smutna, zapewniła, że nie ma problemu. Obiecali sobie, że skontaktują się po spotkaniu Faluna z Polderem. Z rozmowy nic nie wyniknęło, a Polder tylko podtrzymał swoje stanowisko. Wściekłość Faluna zmieniła się w zaskoczenie, kiedy nie mógł nawiązać połączenia z Osobistym Łącznikiem Florencji. Podjechał do jej mieszkania, jednak było na głucho zamknięte. Udał się na uniwersytet i tam dopiero dowiedział się, że Florencja wypisała się z uczelni. Zdziwiło go to, ponieważ został jej ostatni rok do zakończenia stażu. Nie chciano mu udzielić informacji, czy Florencja przeniosła się na inną uczelnię. Każdy obywatel Ziemi zmieniający miejsce zamieszkania, pracę lub uczelnię miał obowiązek poinformowania odpowiednich instytucji, dokąd się udaje. Informacje te można było udostępnić osobom trzecim lub utajnić bez podania przyczyn. Tak postąpiła uczelnia Florencji, co  w praktyce oznaczało, że utajnienia zażądało SNRP. Falun nie miał pojęcia, dokąd się przeniosła. Zniknęło również jej dwoje przyjaciół, którzy chcieli przystąpić do organizacji. To już zaniepokoiło Faluna. Zastanawiał się, czy nie zgłosić tego do SOPD, które władne było uchylić decyzję SNRP, ale obawiał się, że efekt może być odwrotny. Nie tylko nie ujawnią miejsca ich pobytu, ale uznają całą trójkę za podejrzanych. Zresztą niewykluczone, że tak już się stało. Inną możliwością było zgłoszenie się do Brygad Porządkowych. BP składały się wyłącznie z przedstawicieli Reszty Populacji i miały niewielkie kompetencje. Należało do nich pilnowanie, aby ludzie nie śmiecili na ulicach, nie parkowali w miejscach niedozwolonych, nie wyprowadzali zwierząt tam, gdzie nie wolno. Pożytek z Brygad był taki, że mieli przełożenie na SNRP i mogli zasięgać tam języka w różnych sprawach. Falun chciał to wykorzystać, ale powstrzymał go Kobe Nakamura, któremu Falun powiedział o swoich zamiarach.
− Nie rób tego Falun, to niczego nie zmieni. – Jego głos wyrażał stuprocentową pewność. 
− Czy ty coś wiesz Kobe?
Nakamura westchnął.
− Ta dziewczyna naprawdę przeniosła się na inny uniwersytet, jak najdalej stąd. Uczelnia, naciskana przez SNRP postawiła jej ultimatum. Florencja miała do zrobienia ostatni rok, więc nie mogła ryzykować. 
− A ty skąd o tym wiesz?
Nakamura ponownie westchnął, tym razem mocniej.
− Vaduz poczuł się w obowiązku poinformować Uniwersytet i SNRP o trojgu stażystach chcących przystąpić do naszego stowarzyszenia i zdradzających niebezpieczne zamiary. Uczelnia porozumiała się z SNRP, uzgodniono, że całą trójkę trzeba odizolować od siebie i od ciebie. 
Falun najpierw zaniemówił, a potem wybuchnął:
− Szuja, jak on mógł, obiję mu mordę!
− Spokojnie Falun, to niczego nie zmieni – powtórzył Kobe.
− Mam dosyć tego nędznego tchórza, chciał popisać się przed Doskonałymi, jaki to jest czujny i sumienny. Ta dziewczyna zaufała mi, a ja ją wkopałem. 
− To nie twoja wina. Vaduz wystraszył się ich radykalizmu, wyobraził sobie, że przystępują do nas, żeby organizować rozróby i drażnić Doskonałych. Ciebie też oskarżał, uważał, że to ty nastawiłeś tak bojowo tę dziewczynę. Sprawę i tak udało się załatwić w miarę bezbolesny sposób, aby Florencja i jej przyjaciele nie ucierpieli. Masz szczęście, że ty nie zostałeś przeniesiony albo, co gorsza ,osadzony w którymś z ośrodków. 
− Ty nie postąpiłbyś w ten sposób Kobe, nie doniósłbyś SNRP.
− Więc trzeba było z tym przyjść do mnie – stwierdził bez ogródek Nakamura. 
− Muszę ją odnaleźć i przeprosić.
– Nie rób tego Falun, bo naprawdę jej zaszkodzisz. Florencja skończy staż na innym uniwersytecie, na innym kontynencie. Ma zakaz kontaktowania się z tobą. W jej Łączniku założono blokadę na twój kod osobisty. Jeżeli zaczniesz jej szukać, to skończy się to dla was obojga o wiele gorzej. 
− Skąd wiesz, że nic jej nie jest?
− Mam znajomego na uniwersytecie, który ma znajomego  w SNRP. 
− A jeżeli SNRP kłamie? Kto wie, czy nie wpakowali jej do jakiegoś Ośrodka Zadośćuczynienia albo jeszcze gorszego obozu.
− Masz lepsze źródło informacji? – odpowiedzią na pytanie Nakamury było milczenie Faluna. – Być może po stażu Florencja będzie mogła wrócić do Nowego Londynu. Wtedy odnowicie wasz związek. 
− Nie zdziwiłbym się, gdyby nasz związek definitywnie należał już do przeszłości. – Falun wyglądał na zrezygnowanego. – Nie wiem, co teraz myśli sobie Florencja, ale ma prawo obwiniać mnie o to, co się stało, i czuć się zdradzona. Nie zdziwiłoby mnie to. Wszystko przez tego wiecznie posranego skurwiela − obdarzył Poldera kolejnym czułym epitetem.
− Trzeba było przyjść do mnie – powtórzył Nakamura. 
Falun musiał przyznać rację Nakamurze. Popełnił błąd, zwracając się od razu do Poldera, który mu nie ufał, natomiast darzył szacunkiem Kobe. Nakamura miał dwa ważne atuty swojej osobowości dzięki, którym stowarzyszenie jeszcze funkcjonowało. Jako jedyny potrafił wpływać na decyzje Poldera i w przeciwieństwie do niego, nie był panikarzem, potrafił rozmawiać z NiemalDoskonałymi i zawsze coś od nich uzyskać. Nie żeby odstawiał jakiś heroizm, ale w przeciwieństwie do Poldera, nigdy nikogo nie wkopał dla własnego spokoju. Zawsze kiedy Falun wchodził w konflikt z Polderem i groził mu wylot, Kobe bronił go i potrafił odwieść od takiego zamiaru. Falun przypomniał sobie sprawę konsultacji w sprawie zagospodarowania fragmentu Nowego Londynu. O tak – rozmarzył się Falun – nieźle się wtedy działo.

CZTERY

E. D. 29
noc z 6 na 7 czerwca
Już w pierwszym roku nastania Ery Doskonałości, zdecydowano, że Wyspy Brytyjskie zostaną przekształcone w zamknięta strefę penitencjarną dla Piątej Strefy Kontynentalnej. Jedno olbrzymie więzienie dla całej Europy i Północnej Afryki. Trafiać mieli tam przede wszystkim najgroźniejsi przestępcy, czyli tacy, którzy popełnili zbrodnię przeciwko Doskonałości. Oprócz nich siedzieli również mordercy i gwałciciele, ale stanowili mniejszość. Ludność Brytanii przesiedlono w inne rejony Świata, co po katastrofie schronowej nie było trudne. Postanowiono również o odbudowaniu Londynu, jednego z najważniejszych miast Ziemi. Jako nową lokalizację wskazano miasto w Europie Środkowej o nazwie Poznań. W praktyce oznaczało to zrównania z ziemią Poznania i wybudowaniu na tych obszarach Nowego Londynu, oczywiście odpowiednio większego. Rdzennych mieszkańców Poznania ulokowano w jednej z dzielnic. Płynąca przez miasto rzeka została nazwana Nową Tamizą. Budowa Nowego Londynu zajęła dziesięć lat, a jej zakończenie stało się okazją do zorganizowania wielkiego spektaklu podkreślającego geniusz Doskonałych. W rzeczywistości w mieście nieustannie trwały jakieś budowy, przebudowy i dobudowy, a niespełna dwadzieścia lat po oficjalnym zakończeniu prac budowlanych, nazywanych „Stworzeniem Nowego Miasta”, władze Nowego Londynu ogłosiły zamiar nowego zagospodarowania części miasta znajdującego się po obu stronach rzeki na wysokości Wyspy Dwurożnej, oblanej dookoła przez Nową Tamizę i jej odgałęzienie zwane Małą Tamizą. Ten fragment miasta pierwotnie przeznaczono na magazyny i punkty przeładunkowe. Kiedy jednak zapadła decyzja o przeniesieniu wszystkiego na obrzeża Nowego Londynu, pomyślano, że ciekawy kawałek w centrum metropolii trzeba wykorzystać. Zgodnie z oficjalnymi zasadami zorganizowano konsultacje miejskie, co nie miało żadnego znaczenia, ponieważ władze wcześniej przygotowały własny projekt, którego na razie nie ujawniały. Falun postanowił jednak zgłosić w imieniu stowarzyszenia własną propozycję. Od zawsze ciągnęło go do poznawania dawnego świata, i to najlepiej sprzed kampanii na rzecz budowy systemu schronów. Uważał, że dawny świat tak naprawdę się skończył, kiedy pojawiło się zagrożenie zagłady, a Rada Światowa wydała swoją najbardziej znaną i zarazem ostatnią dyrektywę.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!