Grudka bursztynu - Piotr Bednarski - E-Book

Grudka bursztynu E-Book

Piotr Bednarski

0,0
2,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Boratino, bohater powieści "Grudka bursztynu" przypomina świeckiego franciszkanina. Wspólną ich cechą jest dobroć i pogoda ducha. Los obdarzył go zwierzęcym instynktem i anielskim sumieniem, rzadką wyobraźnią i "łutem" szczęścia. Dzieciństwo miał biedne, ale niedostatek procentuje głębokimi przemyśleniami.Za to młodość Boratina była bujna i zawadiacka. Z każdej opresji wychodził cało. Pił jak Sergiusz Jesienin, ale nigdy w jego wyczynach nie było niczego, co mogłoby znieważyć ludzką godność. Był szczery, ponieważ nigdy nie utracił dziecinnego widzenia świata, a także rozrzutny i wielkoduszny. Wszyscy lgnęli do niego jak pszczoły do miodu.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB

Veröffentlichungsjahr: 2009

Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.


Ähnliche


Piotr Bednarski

Grudka bursztynu

e-bookowo

Wydanie I 2009

Copyright by Piotr Bednarski & e-bookowo 2009

ISBN 978-83-61184-36-2

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Wydanie I 2009

1.

Niezależnie od pory roku i stanu pogody budził się zawsze o tej samej porze – przed świtem. Nie wiedział, która godzina, ale był pewien tego, że za chwilę niebo rozjaśni poranna zorza. Odrzucił kołdrę i naciągnął na siebie ubranie, cicho, prawie bezszelestnie, ale matka i tak usłyszała. Nie można jej było przechytrzyć.

– Dzisiaj nie płyniesz – sztorm. Posłuchaj jak wiatr śpiewa w kominie.

Pamiętał, słuchał ostatnią prognozę, ale nie potrafił leżeć bezczynnie, ani rozmyślać w łóżku; myśli nie wiązały się ze sobą jak, dajmy na to, ściegi robótki ręcznej, lecz szybko zaczynały deptać sobie po piętach, zgrzytać i splątywać się w kołtuny. I wyłaziła z tego paranoja. Wypił resztkę herbaty ze szklanki stojącej na nocnym stoliku i wyszedł na oszklony ganek. El, owczarek kaukaski, czekał już na niego, poklepał go po głowie i poczuł ciepło. „Wierne ciepło".

– Co śniłeś?

Zamerdał ogonem, zaskowytał cicho i polizał dłoń.

– A jednak śniłeś, a ja nic nie zapamiętałem. Myślę, że śniłbym to samo – rejsy na Daleki Wschód, albo do Afryki. Lubię te sny, tyle w nich kolorów. Wszystko za mną, minęło i ja minąłem. Bo co teraz znaczę?

Pies nie zareagował.

– Chyba coś znaczę, skoro istnieję? I to już tyle lat.

Nie powiedział, że ma trzydzieści trzy lata, nigdy też nie obchodził urodzin ani imienin. Nie chciał wiedzieć ile ma lat, „bo to nic dobrego". W czasie mieści się czerń, matowa czerń z ssącym otworem. Przerażający widok.

Nie bał się ciemności, sztormów, tropikalnych ulew czy błyskawic. Bał się samotności. Aby czuć się człowiekiem musiał mieć przy sobie żywą istotę, jak wtej chwili psa. Bał się także matowej czerni, która jest częścią natury i jest we wszystkim, jak życie. Tak twierdził i tak to widział. Jeśli ta tajemnicza matowa czerń stawała się widzialna, był to znak, że grozi mu niebezpieczeństwo, coś, czego należy się obawiać – uciekać lub omijać.

Bał się samotności, a jednocześnie nie znosił tłumu, wystarczał mu do towarzystwa jeden człowiek, zwierze czy ptak, stworzenie, w którym wyczuwał rytm serca i którego oczy chwytały światło.

Był nadwrażliwcem, dźwięk docierał do ucha przez serca. To boli, serce przecież nie do dźwięku stworzone. Uważał, że każdy reaguje na wydarzenia tak jak on i dziwiło go to, że ludzie świadomie zadają sobie ból, nie mając o to do siebie pretensji. Złorzeczą sobie w oczy bez powodu, a wieczorem siedzą przy jednym stoliku i piją piwo, snują plany na przyszłość, albo opowiadają o kobietach, które na nich czekają z tęsknotą. Czyżby nie zdawali sobie sprawę z tego, że ich słowa kaleczą słońce i gwiazdy, i oceany z ich potężnymi niezliczonymi falami, które zawierają w sobie tyle piękna i tajemnicy. Powiedział im o tym. Nie byli w stanie tego zrozumieć.

–„Ludzie kłócą się od zawsze i od narodzin złorzeczą sobie."

–„Wasze słowa są ostre jak brzytwy. Musicie cierpieć z tego powodu."

–„Tak, cierpimy – odpowiedzieli – ale potem jest lżej, łatwiej iść do przodu."

–„Ale wypowiedziane zło nie ginie, zawsze się do kogoś przykleja i niszczy".

Spojrzeli po sobie znacząco.

–„Nikt z nas ci nie ubliża. Daj spokój."

Przez chwile milczał, analizował to, co przezywał, kiedy oni skakali sobie do oczu. A kiedy harmonijka zmarszczek wyrównała się podniósł głowę i omiótł ich spojrzeniem.

–„Jakbym na to nie patrzeć kaleczycie. Boli mnie to."

–„Adrenalina dodaje życiu smaku."

Tego z kolei on nie rozumiał. Wpadał w dziwne podniecenie z powodu ostrego słowa, odpychającego gestu, nagannego spojrzenia. Nie było to dobre emocje, nie przyjaciele. W takim stanie był w stanie popełnić czyn kryminalny i trafić za kraty. Tak mu się przynajmniej wydawało. Bał się podniecenia, szczególnie wtedy, gdy przebywał wśród ludzi, chyba że wyzwalało to wybuch radości, wtedy cieszył się jak dziecko latawcem.

To było dawno.

Teraz czuł wschód słońca i szedł z psem, ramie w ramię, dokładniej to El wyprzedzał go o pół kroku, był przecież nie tylko przyjacielem, ale i ochroniarzem, drugim po Aniele Stróżu. Wiedział o tym i nie chciał się zbłaźnić.

– Uważasz, że spotkamy? – zadawał to pytanie mając na myśli miłość.

– Spotkamy – usłyszał odpowiedź.

– A może jesteśmy spóźnieni? – I wydłużył krok.

– „Nigdy nie należy się śpieszyć, co ma przyjść – przybiegnie, czeka na nas od stworzenia świata, albo dłużej. Z Boga przecież każda światłość".

Zwolnił, a następnie przystanął i spojrzał na niebo. Potok szarych chmur wgórze, niżej czarne, poszarpane grzywy spłoszonych koni zmieszane zespódnicami wiedźm. Zachodni wiatr upaj a się mocą. Ma do dyspozycji to, co na ziemi, na morzu i to, co otacza nasz świat. Dużo do zniszczenia. Pomaga mu woda i ludzkie grzechy – złe emocje.

– Mimo wszystko, jestem dzielny. – I położył rękę na głowie El.

Stał przy nodze, ale nie patrzył na niebo, drażnił go nieznany zapach.

– I bardzo wstydliwy. Tylko tobie to mówię.

– Wszyscy o tym wiedzą.

– I wykorzystują. To nie jest w porządku.

2.

Przeszli przez asfaltową jezdnię i weszli w zagajnik. Luźno rosnące sosny zawierały w sobie cichą elegancję i niezłomność wpisaną w ich głębokie korzenie, elastyczny pień i gałęzie ułożone tak, aby nie niszczył je wiatr. Arcydzieło.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!