3,99 €
IDoL to pierwsza powieść podejmująca temat imigrantów i uchodźców. Autor wcześniej znany z powieści obyczajowych, historycznych w ostatniej mikropowieści zderza dwa światy cywilizacyjne, nie szczędząc sarkazmu przy opisie starzejącej się cywilizacji europejskiej. W naturalnej kompozycji utworu nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie: jak zakończy się w Europie narastający konflikt z uchodźcami; autor daje co najmniej dwie możliwości, z których jedna zostanie zrealizowana w niedalekiej odległości czasowej.Akcja powieści z gatunku political fiction rozgrywa się na polskiej wyspie Uznam, z której za czasów faszyzmu powstawała najgroźniejsza broń V1, której użycie mogło zmienić przebieg wojny i zadecydować o zwycięstwie nad światem Niemiec. Na szczęście zabrakło kilku miesięcy do jej pełnej sprawności. Czy wyspa ta raz jeszcze przejdzie do historii jako miejsce ważnych decyzji dla europejskiej cywilizacji? Nie zabraknie czasu na opamiętanie, rozsądek Europejczyków?
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2016
Marian Kowalski
IDoL
Political fiction
© Copyright by
Marian Kowalski & e-bookowo
Grafika na okładce: Alina Śliwińska alinasliwinska.com
Projekt okładki: e-bookowo
Korekta: Magdalena Rewers
ISBN 978-83-7859-617-2
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2016
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Jest czas rodzeniaiczas umierania; czas sadzeniaiczas wyrywania tego, co zasadzone.
Księga Kaznodziei Salomona [Księga Eklezjasta] 3.1 BrytyjskieiZagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1975
Kiedy Bóg pożałował wreszcie poniewczasie, że stworzył był ludzki gatunekiprzerażony skutkami własnej lekkomyślności postanowił potopić nieudane swoje podobizny, uznał, jak wiadomo, Noego za jedyną figurę godną ocalenia. Popełnił przy tym jedną nierozwagęijedną niesprawiedliwość. Nierozwagę – bo mógł już na tyle znać ludzi, aby przewidzieć, że jeżeli choć jedna para ludzka zostanie na ziemi, wszystko się zacznie od nowaipo paru latach wrócą wszystkie kłopoty. Niesprawiedliwość – bo zezłościły go tylko ludzkie zbrodnie, więc po co przy okazji wytępił wszystkie zwierzęta, którewkońcu nie były winne?
Leszek Kołakowski, Klucz niebieski albo opowieści budującezhistorii świętej zebrane ku pouczeniuiprzestrodze.
Warszawa, PIW [1964] str. 14
Kiedy od Morza Śródziemnego do Morza Północnego i Bałtyku, od Pirenejów do Karpat upowszechniły się programy partii Zasada i Sprawiedliwość, stara Unia Europejska – bezlitośnie krytykowana za inercję zasiedziałych na stanowiskach urzędników – przekształciła się w Centrum Danych o Ludności. Zmiana nazwy, nie do końca określonych zadań, pozwoliła na powoływanie, praktycznie bez ograniczeń, instytutów zatrudniających bliższych i dalszych krewnych.
Prawo stworzenia regionalnego instytutu dostała także wyspa Uznam, jedna z dwóch głównych wysp oddzielających Zalew Szczeciński od Morza Bałtyckiego, przed wielu laty awanport Szczecina, w zachodniej części z ośrodkiem badającym tajną broń Hitlera, której rakietowe pociski balistyczne mogły zadecydować o losach II wojny światowej.
Instytut Danych o Ludności góruje nad kurortem trzema dziewiętnastopiętrowymi skrzydłami, w słoneczne dni połyskującymi aluminiowymi blachami w stalowych ramach, kolektorami słonecznymi oraz szybami Pilington Activ Bluez neutralną niebieską barwą odbicia. Stoi w lewobrzeżnej nadmorskiej dzielnicy Świnoujścia, na wyspie odciętej od stałego lądu wodami Świny, Zalewu Szczecińskiego, Piany i Morzem Bałtyckim. Zatem jej łączność z lądem jest możliwa tylko promami. Miasto nie jest wielkie. Gdy rozciągają się nad nim mgły, to sprawia złudzenie wynurzającego się z oparów bajecznego świata, na którego obejście nie trzeba więcej niż pięciu godzin. W dni pogodne jest zawieszone między błękitem nieba i wody, wówczas wydaje się nieco większe, na poznanie którego trzeba by poświęcić sześć, a nawet osiem godzin. Przez jeden miesiąc zimowy – tak krótko trwa tutaj ta pora roku – miasto jest sparaliżowane mrozem. Kra na Odrze, Świnie zatyka koryto rzeki tym, naciera na szalandy, na sterburty1*ibakburty statków, barek. Nieraz bywa jeszcze i tak, że sztormi wiatry północne powodują cofkęi wówczas sytuacja staje się dramatyczna. Wydłuża się kotwiczenie statków na przedportowych akwenach, armatorzy straszą zarząd portu żądaniem kar postojowych. Nie chodzą promy, wojsko detonuje zatory dynamitem, ruszają lodołamacze z załogami w grubych sztormiakachi wtedy mieszkańcy dość dotkliwie odczuwają status wyspiarzy. W urzędzie miejskim radni wypijając wiele dzbanków mocnej kawy zwanej szatanem albo siekierą rozpoczynają gorącą dyskusję na temat konieczności budowy tunelu lub mostu, kandydaci na radnych, posłów i do Sejmu w swoje programy wpisują niezwłoczne pochylenie się nad kwestią połączeń wyspy z lądem, liczne delegacje udają się do krajów, w których tunele czy mosty buduje się w szybkim tempie. Ta polityczna euforia wokół projektów trwa do czasu, aż saperzy i lodołamacze nie rozkruszą kry, ale kiedy z przystani znów odbiją promy, wszyscy zapominają o niedawno palącym problemie, by pochylić się nad nowym – nad kwestią wczasowiczów nadciągających na wyspę jak biblijna szarańcza, nad uchodźcami z Syrii, Afganistanu, Erytrei czekającymi na okazję wypłynięcia portu do krajów skandynawskich, gdzie mogą liczyć na większe wsparcie socjalne. Wówczas wiele delegacji miasta jeździ do różnych światowych kurortów, by zobaczyć, jak nich organizuje się życie dla turystów, dla uchodźców, by nie stali się zmorą dla stałych mieszkańców ośrodku wczasowym.
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!