4,99 €
Co może łączyć niewierną małżonkę, anioła, seryjnego mordercę, kobietę po przejściach i niedoszłego samobójcę? By poznać odpowiedź na to pytanie, wyrusz z nami w podróż po meandrach erotyki w opowiadaniach zawartych w niniejszej antologii. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich tekstów niech będzie skrót MDS, którego rozwinięcie pozostanie tymczasowo naszą słodką tajemnicą. Jesteście ciekawi czym jest ów sekret? Cóż, przekonajcie się sami, smakując przy okazji mieszanki: słodyczy pierwszych uniesień, pikanterii zakazanych uczuć, goryczy utraconej miłości. Spis treści:Niespodzianka - La Noir: Anna TuziakNie-boskie stworzenie - La Noir: Katarzyna „Kami” BatkoMajówka - La Noir: Wioletta SzulcRok z życia rozwódki - La Noir: Ada „Dev” KrollDwa Oblicza - La Noir: Anna TuziakPewnego razu w drodze do Meksyku - La Noir: Katarzyna GreńNiewypowiedziane - La Noir: Er & LucaTrzydzieści cztery kroki - La Noir: Monika BochenkoPiętno szaleńca - La Noir: Agnieszka BiardzkaIgrając z ogniem - La Noir: Margo ShawZagraj ze mną - La Noir: Er. A. HoldenMiranda - Gościnnie: Magdalena RewersNastia - Gościnnie: Jessica SmeetCzerwień Amarylis - La Noir: Ada „Dev” KrollOpętany - La Noir: Sienna AdellIdealna - La Noir: Magdalena MroczkowskaCarezza - La Noir: Anna TuziakInwersja - La Noir: Renata „Rain” KamińskaSu - La Noir: Anonim
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2015
La Noir
MDS
Antologia tematyczna Grupy La Noir
© Copyright by Grupa La Noir
Anna Tuziak, Katarzyna „Kami” Batko, Wioletta Szulc,
Ada „Dev” Kroll, Katarzyna Greń, Er & Luca,
Monika Bochenko, Agnieszka Biardzka, Margo Shaw,
Er. A. Holden, Magdalena Rewers, Jessica Smeet, Sienna Adell, Magdalena Mroczkowska, Renata „Rain” Kamińska, Anonim
Grafika na okładce: Monika Bochenko
Projekt okładki: Anna Tuziak
Antologię dedykujemy wszystkim autorom Ailes.
Jeżeli macie marzenia, nie bójcie się ich spełnić, nasza grupa jest przykładem tego, że nie ma rzeczy niemożliwych.
AUTORZY TEKSTÓW WCHODZĄCYCH W SKŁAD
ANTOLOGII ZYSK Z JEJ SPRZEDAŻY PRZEZNACZAJĄ NA ZASILENIE KONTA FUNDACJI PAJACYK.
ISBN 978-83-7859-595-3
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2015
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Grupa La Noir powstała kilka lat temu jako inicjatywa zrzeszająca początkujących autorów, dla których pisanie jest prawdziwą pasją. Choć zrzesza ona bardzo różne osoby, które na pierwszy rzut oka nie mają z sobą wiele wspólnego, wszystkich łączy jedno: miłość do pisania. Naszym celem jest przede wszystkim rozwijanie warsztatu pisarskiego każdego z uczestników, jak i grupy jako całości. Stąd też narodziła się potrzeba warsztatów literackich, wyzwań, prac skojarzeniowych. One zaś doprowadziły do tego, że postanowiliśmy napisać antologię tematyczną. Dziś mamy ich już kilka na koncie, a MDS jest pierwszą, którą chcemy zaprezentować szerszej grupie czytelników. Jednak La Noir to nie tylko przedsięwzięcie mające na celu samodoskonalenie jej członków. Przyczyniło się także do założenia profilu Ailes, na którym wielu młodych, zdolnych autorów publikuje swoje powieści i opowiadania, a także Ailes_Writers, gdzie odbywają się warsztaty literackie dla autorów z powyższego profilu.
Co może łączyć niewierną małżonkę, anioła, seryjnego mordercę, kobietę po przejściach i niedoszłego samobójcę? By poznać odpowiedź na to pytanie, wyrusz z nami w podróż po meandrach erotyki w opowiadaniach zawartych w niniejszej antologii. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich tekstów niech będzie skrót MDS, którego rozwinięcie pozostanie tymczasowo naszą słodką tajemnicą. Jesteście ciekawi czym jest ów sekret? Cóż, przekonajcie się sami, smakując przy okazji mieszanki: słodyczy pierwszych uniesień, pikanterii zakazanych uczuć, goryczy utraconej miłości.
Gdy otworzył oczy, oślepiło go jasne światło. Zacisnął pospiesznie powieki, chroniąc się przed niepożądanym oddziaływaniem. Poczuł nagły niepokój. Starł się zebrać myśli w logiczną całość, ale przychodziło mu to z ogromnym trudem. Miał wrażenie, że w jego głowie znajduje się jedna ogromna luka i czuł się z tym bardzo niekomfortowo. W ustach miał jakiś cierpki posmak. Leżał na twardej podłodze i nie docierały do jego uszu żadne dźwięki, które mogłyby mu cokolwiek powiedzieć. Gdzie do jasnej cholery był?
Ostrożnie uchylił powieki i od razu zorientował się, że nie zna miejsca, w którym się znajdował. To nie wróżyło niczego dobrego. Całkiem dużych rozmiarów pokój pomalowany był na biało, przez co wszystko wydawało się być jeszcze bardziej przestronne niż w rzeczywistości. Na wszystkich ścianach wisiały liczne kinkiety, a na środku sufitu ogromny żyrandol z tysiącami kryształków. Oprócz tego w pomieszczeniu nie było niczego. Żadnych mebli, żadnych dekoracji, absolutnie żadnego wyposażenia. Jedynie cztery jasno oświetlone ściany, w których nie było ani jednego okna.
Spróbował usiąść, ale dokonał kolejnego niepokojącego odkrycia. Jego dłonie były skrępowane w nadgarstkach. Teraz wystraszył się nie na żarty. Co się stało? Kolejne odkrycie zupełnie go zdezorientowało. Miał rozpięty rozporek, a spodnie lekko zsunięte. Przez chwilę zbierał myśli i coraz bardziej drażniła go ta niewiadoma. Jasna koszula pobrudzona była czerwoną szminką, a obolały członek i resztki spermy na ubraniu jasno dawały mu do zrozumienia, że czyjeś usta sprawiły mu ogromną rozkosz.
– Co tu się dzieje? – mruknął sam do siebie.
Musiał koniecznie przypomnieć sobie, co takiego się wydarzyło. Pamiętał, że był na zebraniu zarządu, z którego wyszedł dość pospiesznie, nie chcąc, aby ktoś wciągnął go w niepotrzebną rozmowę. Dzisiejszy dzień był zbyt uciążliwy i meczący. Jedyne, na co teraz miał ochotę, to oderwać się od tego całego zgiełku.
Złapał taksówkę, ale nie pojechał o domu. Kazał kierowcy zawieźć się do Queens1, a tam wszedł do pierwszego lepszego baru. Miał na sobie elegancki garnitur i wyglądem różnił się od typowych bywalców tej dzielnicy. Wszystkie spojrzenia od razu skierowały sie w jego stronę i otaksowały go z zainteresowaniem, jednak nikt długo mu się nie przyglądał.
Usiadł przy kontuarze i zamówił whisky. Był siódmy czerwca, międzynarodowy dzień seksu. Dość specyficzne święto. Wiedział, że jego narzeczona przygotowała dla niego specjalną kolację, ale w tym momencie starł się nie myśleć o powrocie do domu, chciał trochę odetchnąć od wiecznie uwieszonej na nim Stelli.
Była śliczna. Niebieskooka, wysoka blondynka, której zazdrościli mu wszyscy koledzy. Pracowała kiedyś jako modelka i nadal utrzymywała nienaganną figurę, była ozdobą każdego firmowego bankietu na który ją zabierał. Pomimo, że kochał w niej dosłownie wszystko, to czasem miał po prostu dość jej ciągłych huśtawek nastroju. Była młodziutka i rozpieszczona. Jako jedynaczka była zawsze oczkiem w głowie rodziców, a talent i uroda sprawiły, że nie miała w sobie za grosz samokrytyki i wydawało jej się, że cały świat powinien być na jej usługach. Początkowo właśnie to w niej najbardziej mu się spodobało. Uwielbiał ją rozpieszczać i czuł dumę, kiedy na jej drobnej twarzyczce pojawiał się promienny uśmiech, gdy dostawała kolejny klejnot. Ten zachwyt w jej oczach, który gościł na widok kolejnych bukietów róż, jakimi ją obsypywał, sprawiał, że czuł się wyjątkowy, potrzebny, doceniony. Pięknie wykrojone, różowe usta Stelli rozciągały się w bajecznym uśmiechu odsłaniając białe zęby, a w policzku ukazywał się czarujący dołeczek.
Spoglądał teraz na swoje krocze i myślał ze zgrozą, że Stella nigdy by tak nie zaszalała, a krwista czerwień szminki nie była odcieniem, jakim malowała swe usta jego narzeczona. Opadł na podłogę i zaczął gorączkowo myśleć. Wychodziło na to, że ją zdradził. To nie ulegało wątpliwości. Ale dlaczego wcale nie czuł się z tym źle, było wręcz przeciwnie. Miał w sobie jakieś nieznane mu dotąd podekscytowanie. Kim była dziewczyna, z którą to zrobił?
Zaczął gorączkowo przeszukiwać myśli, ale nie mógł skojarzyć żadnych faktów. Pamiętał, że w barze były dwie nieznajome kobiety, obie wyglądały raczej na prostytutki i były totalnym przeciwieństwem Stelli. Jedna z nich była blondynką, na oko mogła mieć trzydzieści lat. Jej pokaźnych rozmiarów bujna fryzura sprawiała wrażenie jakby było w nią wczepionych aż nadto wiele doczepek. Karykaturalny makijaż raczej odstraszał niż przyciągał, z czego owa dama nie zdawała sobie chyba sprawy. Zbyt wiele tuszu sklejało rzęsy, a cienka kreska nad okiem maskowała brak brwi. Obfita warstwa fluidu jaką nałożyła na skórę, sprawiała, że jej twarz przypominała raczej maskę. Kobieta była dość pulchna i niezbyt wysoka, miała na sobie bardzo obcisłą i krótką sukienkę z połyskującego czarnego materiału. Na pulchnych palcach miała przyczepione długie, czerwone tipsy, które dopełniały wizerunek sztuczności. Wzdrygnął się na myśl o tym, że mógłby odbyć z nią stosunek.
Druga dziewczyna była o wiele młodsza i, prawdę mówiąc, wyglądała na nieletnią. Średniej długości czarne włosy były naturalne i zdrowe, a makijaż nie był przesadny, również jej ubranie było bardziej stonowane. Co prawda na twarzy nie była zbyt ładna. Blisko osadzone oczy niezbyt pasowały do dużych rozmiarów nosa, a usta były wąskie i ściągnięte w cienką kreskę. Jednak z dwojga złego wolałby, aby to ona była jego partnerką w „zbrodni”. Niestety za cholerę nie mógł sobie przypomnieć koloru szminki obu pań. Pamiętał, że obserwował je, później wymienił kilka zdań z jakimś facetem, który siedział obok niego, zamówił kolejnego drinka, napisał sms’a do Stelli, że spotkanie się przeciągnęło i spóźni się na kolację, a potem już niewiele pamiętał. Ile wypił? Nieprzyjemny smak w ustach upewnił go, że zbyt wiele. Jak się tu znalazł, z którą z nich spędził te upojne chwile i po jakiego diabła dał się związać? Chociaż z drugiej strony było to nieco ekscytujące.
Leżał z przymkniętymi oczyma i zastanawiał się, jak ma wybrnąć z tej sytuacji. Musiał się przecież jakoś stąd wydostać, a nie wiedział nawet, gdzie jest. Skrepowane ręce bardzo mu to wszystko utrudniały. Czy ta dziewczyna powróci? Nie mógł się oszukiwać. Chciał tego i nie było to spowodowane jedynie chęcią wydostania się stąd. Część jego miała ochotę na ciąg dalszy. Na myśl o tym, co mogło się dziać czuł mrowienie między nogami i był świadomy tego, że dziewczyna musiała się bardzo postarać, aby doprowadzić go do takiego stanu. Jego ciało było nadal pobudzone i gotowe na dalsze ekscesy.
W tym samym momencie usłyszał otwierające się drzwi i spojrzał w tamtą stronę. Czarne szpilki. To ukazało się jego oczom jako pierwsze, nogi odziane w czarne pończochy, na które zareagował dość emocjonalnie. Jednak gdy tylko zapoznał się z resztą postaci, jego podniecenie znikło jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki.
Powolnym, miarowym krokiem szedł w jego stronę facet, z którym pił drinka w barze. Teraz przyjrzał mu się lepiej. Mężczyzna był dość wysoki, szczuły i raczej dobrze zbudowany. Mógł mieć jakieś czterdzieści lat, może trochę więcej. Miał na sobie damskie szpilki i czarne pończochy, które były porwane w kilku miejscach, co w innych okolicznościach uznałby za seksowne. Grafitowy gorset ciasno opinał jego brzuch, a z pod ciemno fioletowego, obszytego koronką materiału wystawała dość mocno owłosiona klatka piersiowa.
Spojrzał na twarz nieznajomego i ze zgrozą zauważył na jego ustach krwistoczerwoną szminkę, którą rozmazaną miał również na policzkach i brodzie. Taką samą, jakiej ślady widniały na jego białej koszuli.
Facet szedł w jego stronę, patrząc na niego wymownym spojrzeniem intensywnie zielonych oczu i uśmiechał się z zadowoleniem, a on był zbyt przerażony, żeby jakkolwiek zareagować. Zjechał wzrokiem jeszcze raz w dół sylwetki nieznajomego i zatrzymał się na jego członku, który dumnie sterczał w pełnym wzwodzie. I wtedy to do niego dotarło. Ten dziwny posmak w jego ustach to wcale nie był alkohol.
Ogromne, złocone podwoje... Stałam przed nimi pełna obaw i ciekawości pomieszanej z ekscytacją. Wezwano mnie, a to oznaczało misję. Otrzymam przydział. Pierwszy... Nareszcie...
Czułam podniecające mrowienie na całym ciele i nijak nie byłam w stanie utrzymać skrzydeł w bezruchu, na baczność. Całkiem serio obawiałam się, że nie uda mi się normalnie wkroczyć do środka i wysłuchać spokojnie tego, co Szef ma do powiedzenia. Wpłynę tam po prostu, unosząc się nad podłożem, podrygując i podfruwając z podniecenia, i zrobię z siebie kompletną idiotkę.
Och, dość...! Zrugałam się w myślach za tę dziecinadę. Wzięłam głęboki oddech, zdyscyplinowałam niesforne skrzydła, strzepnęłam z ramienia jakiś niewidoczny pyłek, wyprostowałam się i pchnęłam delikatnie wielkie podwoje. Uchyliły się natychmiast, oczywiście bezszelestnie, a ja wsunęłam się do gabinetu, stąpając pewnie po posadzce.
Szef siedział za biurkiem, z nosem zanurzonym w stercie papierów. Postąpiłam do przodu ze dwa kroki, chrząknęłam lekko dla zaznaczenia swojej obecności. Przełożony podniósł wzrok znad okularów, po czym podsunął je z czubka nosa w górę i odchylił się w fotelu.
– O, Amelio, dobrze, że jesteś – zagaił.
Uśmiechnęłam się skromnie, splotłam dłonie, jak do modlitwy i dygnęłam zgodnie z protokołem.
– Siadaj, dziecko. – Wskazał mi krzesło naprzeciw biurka. – Jak się zapewne domyślasz, mamy dla ciebie przydział.
– Tak jest. – Mój głos przypominał radosny pisk, więc chrząknęłam ponownie i tym razem udało mi się przyjąć normalniejszy ton. – Tak jest – powtórzyłam nieco spokojniej, chociaż w środku wszystko we mnie skakało i wrzeszczało w euforii.
– To nie będzie standardowa robota, moja droga. – Usłyszałam. Czyżby próbował studzić mój entuzjazm? – Twoja misja będzie polegała na nauczeniu podopiecznego, czym jest miłość.
Jejku! Dostanę coś, znaczy kogoś, do kochania! Gęba mi się uśmiechnęła od ucha do ucha i natychmiast zobaczyłam oczyma wyobraźni takie malutkie, słodziutkie, różowe, kochane...
– Nie jest noworodkiem, jest dorosły. – Głos Szefa wyrwał mnie z euforii, a uśmiech, który chwilę wcześniej przylepił się do twarzy, raptownie zgasł. To było coś nowego... Zdarzało się, że czasem ktoś dostawał nietypowy, dorosły przydział, ale takie przypadki dawano wyłącznie doświadczonym, a ja, co? Ledwo skończyłam studia. Byłam pełna zapału, owszem, ale nie miałam żadnej praktyki, doświadczenia. Czy coś takiego, znaczy kogoś takiego, będę umiała kochać? No, niby kochanie powinno być w moim przypadku z urzędu. Jednak w tych okolicznościach, wyobraźnia mi się zawiesiła. Miłość? Yyyy... No, tak. Były jakieś wykłady na ten temat, ale większość, jak większość, przespałam. Nudne były i tyle. Zagryzłam wargę, starając się nie dopuszczać rodzących się obaw do głosu.
– I jak mówiłem, nie będziemy tym razem działać standardowo – kontynuował tymczasem Szef, nie dając mi czasu na zbyt dokładne przerobienie podawanych informacji. – Po pierwsze, nasi przeciwnicy już zdążyli podjąć działanie i wykonać pewne kroki. Konieczne jest zrównoważenie ich poczynań z naszej strony. Po drugie, zapadła decyzja, że tym razem pobijemy wroga jego własną bronią.
– Czyli? – wykrztusiłam niepewnie.
– Czyli będziemy działać tak samo jawnie, jak oni.
– Eee...
– Otrzymasz materialne ciało, Amelio i będzie ono twoim narzędziem.
– Ale...
– Niestety, materialne, oznacza pewne ograniczenia. Sądzę jednak, że poradzisz sobie z nimi. Jesteś bystra i inteligentna.
– Ale...
– Zaczynasz natychmiast.
– Ale... – zdążyłam wyjąkać, gdy pstryknął palcami i tyle Go widziałam.
* * *
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!