Miłość na kwarantannie – opowiadanie erotyczne - Black Chanterelle - E-Book

Miłość na kwarantannie – opowiadanie erotyczne E-Book

Black Chanterelle

0,0

  • Herausgeber: LUST
  • Kategorie: Erotik
  • Sprache: Polnisch
  • Veröffentlichungsjahr: 2022
Beschreibung

Nadia, studentka fizjoterapii, postanawia czerpać ze swoich wakacyjnych praktyk w nadmorskim kurorcie pełnymi garściami... nie tylko w sferze edukacji. Na co dzień kształcąc się pod bacznym okiem właściciela bazy zabiegowej, wieczorami pobiera dodatkowe lekcje, uzupełniając ich relację namiętnym, choć skazanym na przelotność romansem. Jednak gdy pobyt Nadii zbliża się ku końcowi, ich plany krzyżuje niespodziewany komunikat o kwarantannie na terenie całego ośrodka. Czy w takich warunkach, wbrew wszystkim przeciwnościom losu, ich pikantna relacja zdoła rozwinąć się w coś więcej?-

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 21

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Black Chanterelle

Miłość na kwarantannie – opowiadanie erotyczne

 

Lust

Miłość na kwarantannie – opowiadanie erotyczne

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022, 2022 Black Chanterelle i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728431337 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

– Ekhem.

Ostre chrząknięcie wyrwało ją z beztroskiego potoku myśli wypełnionych słońcem, ciepłem brązowych oczu i potencjalnym dotykiem silnych, muskularnych ramion. Nadia, niechętnie powracając do rzeczywistości, jeszcze niechętniej obrzuciła wzrokiem stertę brudnych ręczników piętrzącą się przed jej nosem.

– Mówiłeś coś? – palnęła ze szczerym, choć najbardziej głupkowatym uśmiechem, jaki mogła teraz z siebie wykrzesać.

Bezskutecznie. Jej przystojny przełożony, Paul, oprócz seksapilu, inteligencji oraz pokładów charyzmy najwyraźniej miał w statystykach także odporność na wszelki bullshit. Zmroził ją wzrokiem, który z wersją widzianą oczyma wyobraźni pokrywał się tylko kolorem, zaciskając mięśnie prostokątnej szczęki w wyrazie głębokiej dezaprobaty. Minął już prawie miesiąc, a Nadia wciąż nie potrafiła rozłupać tego orzeszka. Wprawdzie stawała na rzęsach, żeby uwieść i zdobyć Paula, a mimo to w godzinach pracy był równie surowy, co nieosiągalny. Nieważne, do jakich zbliżeń dochodziło między nimi nocą w hotelowym pokoju, on w dalszym ciągu uznawał pracę za swój najświętszy priorytet. A ona – jako nieodpłatna praktykantka – była w hierarchii tego hermetycznego środowiska bardzo nisko, niżej od przeciętnej pracownicy. Mężczyzna, podejrzewając dziewczynę o czysto materialny pogląd na sprawę, od razu dał jej do zrozumienia, że ich… kontakt pod żadnym pozorem nie wpłynie na ocenę praktyk ani dalszy rozwój potencjalnej kariery Nadii, jak i nie będzie owocował żadnym specjalnym traktowaniem. Prawda była taka, że Nadia nie narzekałaby na żaden profit płynący z ich bujnej znajomości, ale nawet jeśli był on równy zeru, cóż – utonęła w barwie głosu Paula, bieli fartucha oraz głębokim, czekoladowym brązie świdrujących ją właśnie oczu. Wpadła po uszy. Nawet wydając polecenia – w tym wypadku dotyczące sterty brudnych, zużytych ręczników, którą ewidentnie trzeba było dostarczyć do pralni – przyprawiał ją o motylki w brzuchu. Taki władczy, taki szefowski, a tak czuły w sypialni. Jak to możliwe? Czy w ogóle cokolwiek między nimi było tak naprawdę możliwe?

– Nie zamierzam się powtarzać – ostrzegł ją, a w jego tonie nie było ani grama wyrozumiałości. Nie żartował. On chyba nigdy nie żartuje.

– Wiem – odpowiedziała Nadia, nie zmywając z twarzy uśmiechu, by w żaden sposób nie ulec jego reprymendom. Dobra mina do złej gry. – Nie martw się, domyślę się, o co mogło chodzić.

Dając za wygraną, podniosła ręczniki, niechętnie odrywając wzrok od obiektu swoich westchnień. Owszem, powinna biegać właśnie od kuracjusza do kuracjusza, wykonując najczarniejszą robotę w całej bazie zabiegowej, ale… zasługiwała na chwilę przyjemności, inną niż przerwa na papierosa. I chociaż Paul wielokrotnie upominał ją, iż wynagrodzenie, oczywiście nie pieniężne, otrzyma dopiero po godzinach pracy w jego apartamencie, tak wciąż nie mogła odpędzić od siebie frywolnych myśli. Zwłaszcza że koniec praktyk zbliżał się wielkimi krokami.