Moje wszystkie kobiety – poliamoryczna erotyka - Annah Viki M. - E-Book

Moje wszystkie kobiety – poliamoryczna erotyka E-Book

Annah Viki M.

0,0

  • Herausgeber: LUST
  • Kategorie: Erotik
  • Sprache: Polnisch
Beschreibung

"A czego ja chciałam tak naprawdę? Bliskości, rozmowy, ciepła, czasu i seksu. Dokładnie w tej kolejności. Chciałam się zakochać i chodzić po mieście, trzymając się za ręce. Zawsze byłam biseksualna i poliamoryczna. Jedna osoba to za mało. Mężczyzna to za mało. Tego już miałam, razem ze szczęściem, iż rozumie, że potrzebuję i chcę więcej. Wiele lat próbowałam wyłączyć w sobie te potrzeby. Czułam się inna i jakaś niekompletna. Wiecznie niezadowolona. Wciąż mało i mało. No bo czego można jeszcze chcieć, jak się ma fajnego faceta, który kocha i z którym można fajnie spędzać czas? Już niczego chcieć się nie powinno. A ja chciałam." W pozornie szczęśliwym życiu Zu u boku wspierającego partnera czegoś jednak brakuje. Szuka tego w ramionach różnych kobiet. Czy znajdzie?

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern

Seitenzahl: 22

Veröffentlichungsjahr: 2022

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Annah Viki M.

Moje wszystkie kobiety – poliamoryczna erotyka

 

Lust

Moje wszystkie kobiety – poliamoryczna erotyka

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 Annah Viki M. i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728009956

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Nic. Zero. Pustka. Nie poczułam kompletnie nic. Nie oczekiwałam trzęsienia ziemi, ale chciałam, by coś chociaż delikatnie zadrgało. Niechby to było jak muśnięcie skrzydeł motyla, który subtelnie połaskocze głowę, by później wzniecić huragan w trzewiach. Bo to zawsze zaczyna się od głowy. Lekkie swędzenie i uwieranie. I chęć dotyku. A tu nic. Zero. Pustka. Nie sprawdziło się żadne „do trzech razy sztuka”. I choć obiektywnie sztuka była z niej niezła, dokładnie taka, jak lubię – zwiewna, eteryczna, piegowata i ruda – to moje ciało nie raczyło zareagować. Pustynia. I smutek. Ten akurat przyszedł i rąbnął mnie gdzieś w okolicy żeber. Za dużo sobie wyobrażałam, za duże nadzieje i oczekiwania. A czego ja chciałam tak naprawdę? Bliskości, rozmowy, ciepła, czasu i seksu. Dokładnie w tej kolejności. Chciałam się zakochać i chodzić po mieście, trzymając się za ręce. Zawsze byłam biseksualna i poliamoryczna. Jedna osoba to za mało. Mężczyzna to za mało. Tego już miałam, razem ze szczęściem, iż rozumie, że potrzebuję i chcę więcej. Wiele lat próbowałam wyłączyć w sobie te potrzeby. Czułam się inna i jakaś niekompletna. Wiecznie niezadowolona. Wciąż mało i mało. No bo czego można jeszcze chcieć, jak się ma fajnego faceta, który kocha i z którym można fajnie spędzać czas? Już niczego chcieć się nie powinno. A ja chciałam. I kiedy w końcu mogłam tego legalnie szukać, bez kłamstw i wypierania się siebie, nic się nie zadziało. A powinno.

Na Tindera loguję się w przypływie jakiejś emocji. Koleżanka opowiada o kolejnym facecie, a ja chcę to poczuć. Ale nie z facetem, tego już mam i nie chcę innego. Jednak tych ekscytacji mi brak. W lewo, w prawo, macham palcem. Najpierw bez specjalnej nadziei, jednak po kolejnym dopasowaniu i ciekawej rozmowie ta kiełkuje nieśmiało, by rozbudzić się na całego. Wymieniamy długie wiadomości, a ja uśmiecham się częściej niż zwykle. W końcu umawiamy się na spotkanie.

***