Odwilż - 10 opowiadań erotycznych na wiosenne przebudzenie - SheWolf - E-Book

Odwilż - 10 opowiadań erotycznych na wiosenne przebudzenie E-Book

SheWolf

0,0

  • Herausgeber: LUST
  • Kategorie: Erotik
  • Sprache: Polnisch
  • Veröffentlichungsjahr: 2024
Beschreibung

"Znów zrobiło mi się gorąco i przyjemnie. Zaraz za tą przyjemnością przyszło uczucie wstydu. Czułam się niekomfortowo. Tymczasem Łukasz posuwał się wyżej, jego palce tańczyły na moich udach i dwa razy musnęły moją kobiecość. Nie wiedziałam, czy robił to specjalnie, czy niechcący, czy w ogóle zdawał sobie sprawę, że dotyka mojej cipki. W skrytości marzyłam, że posunie się o krok dalej i włoży we mnie swoje śliskie i zwinne palce. Moja cipka była na to gotowa, chciała tego, pragnęła. Czułam to pulsowanie. I ja byłam gotowa na seks z obcym mężczyzną. Może dlatego, że był obcy, że przed nim mogłam udawać kogoś innego, nie musiałam się otwierać, zwierzać. No i nigdy więcej byśmy się nie spotkali. Niewiele myśląc, rozszerzyłam lekko nogi na znak, że chcę, że pragnę." (Kuracjuszka) Do uzdrowiskowej miejscowości przyjeżdża samotna kobieta po czterdziestce. Tam spotyka mężczyznę, który jest nią wyraźnie oczarowany. Ona zaczyna o nim fantazjować, aż znów się spotykają, tym razem w gabinecie masażu. Jak potoczy się ta sesja? Z nadejściem wiosny energia seksualna bohaterów i bohaterek zbioru budzi się do życia. A wraz z nią ochota do eksperymentowania i potrzeba spróbowania czegoś nowego. Dla jednych będzie to seks z nieznajomym bądź spełnienie fantazji erotycznych z czasów młodości, a dla innych okazja do seksu w trójkącie. Czy jest szansa, że nowe znajomości przerodzą się w coś więcej? W skład zbioru wchodzi 10 zmysłowych, wywołujących dreszczyk rozkoszy opowiadań: Wiosenne przebudzenie Czerwona kokarda Rycerz na motorze Nakarm mnie Nocna taksówka Kuracjuszka Momenty. Skradziona rozkosz Spadające maski Weselna fucha Wiosenna niespodzianka

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 162

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



SheWolf, M. J. Passion, Annah Viki M., Catrina Curant, M. Martinez & K. Krakowiak, B. A. Feder, Malin Frosa

Odwilż - 10 opowiadań erotycznych na wiosenne przebudzenie

 

Lust

Odwilż - 10 opowiadań erotycznych na wiosenne przebudzenie

 

Copyright ©2023, 2024 SheWolf, M. J. Passion, Annah Viki M., Catrina Curant, M. Martinez & K. Krakowiak, B. A. Feder, Malin Frosa i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788727094427 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Wiosenne przebudzenie – opowiadanie erotyczne

Tina szybciej niż zazwyczaj założyła robocze ubranie i zeszła krętymi schodami na dół. Otworzyła drewniane drzwi, a w nozdrza uderzył ją mokry, zielony zapach poranka. To był pierwszy prawdziwie wiosenny dzień! Jej pierwsza norweska wiosna. Przyjechała tu przecież pod koniec lata, kiedy wszystko powoli przygotowywało się na zimno i ciemność.

Tego roku wiosna potrzebowała wyjątkowo długiego rozpędu. Zmęczona wielomiesięcznym ciężarem śniegu ziemia zdawała się zachłystywać majowym powietrzem. Żarłoczne, spragnione słońca rośliny wyciągały ku niemu świeże, jędrne pędy. W powietrzu czuło się rozedrganą energię budzącego się po zimie świata. Energię, która przenikała ciało od czubka głowy po końce palców u stóp.

Tina lekkim krokiem przeszła przez podwórko. Przystanęła na ganku obory i bez pośpiechu podwinęła rękawy granatowej kurtki, którą dostała od swojego dziadka jeszcze w Niemczech. Stęskniona za słońcem skóra przedramion chłonęła muskające ją ciepło wciąż jeszcze niezdecydowanego słońca. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i zamruczała z przyjemności. Po długiej zimie miło było pozbyć się ciężkiego swetra i znów poczuć kształt swojego ciała. Miała wrażenie, że i jej udzieliła się wszechobecna wiosenna witalność. Uśmiechnęła się do siebie i przez głowę przemknęła jej przyjemna myśl. Wciąż jeszcze nie do końca rozbudzona przywołała sen z dzisiejszej nocy. Świeże wspomnienie sprawiło, że odrobinę zakręciło jej się w głowie. Miała wrażenie, że wiosenne przebudzenie przeniknęło do jej sennej wyobraźni.

We śnie leżała na młodej trawie. Była naga, choć każdą część jej ciała przykrywał element ubrania. Na jej głowie leżała wełniana czapka, na szyi – ręcznie robiony szalik. Piersi, ramiona i brzuch okryte były zimową kurtką, która pachniała intensywnie sianem i czymś jeszcze, czego nie mogła rozpoznać. Na nogach położone miała granatowe spodnie, w których na co dzień pracowała. Stopy zostały bose. Ubrania były chłodne, ale ziemia oddawała zaskakujące ciepło, które grzało jej plecy, pośladki i tył nóg. Dziewczyna leżała bez ruchu, świadoma przedziwnego paraliżu, który ogarnął jej ciało. Oczy miała otwarte, nie mogła jednak ruszyć głową. Kątem oka dostrzegła drobny ruch w okolicach własnych stóp, jednak nie była w stanie zidentyfikować jego źródła. Znów to samo, jakby cień, ale dziwnie materialny. Nie czuła strachu, a jedynie oczekiwanie i rosnącą niecierpliwość, która zaczęła się od łaskotania w dużym palcu u nogi. Coś jakby dłoń o dużej liczbie palców prześlizgiwało się w przestrzeniach między palcami jej stóp – miejsce tak rzadko dotykane okazało się zaskakująco wrażliwe, dziewczynę przeszedł dreszcz. Coś, co ją dotykało, dotykało dwóch stóp jednocześnie, powoli wspinając się w górę piszczeli. Choć wciąż nie mogła się ruszyć, udało się jej w końcu dostrzec kawałek tego, co powoli poruszało się po jej ciele. Na wysokości kolan zobaczyła winorośl, która z coraz większym zdecydowaniem wiła się, miejscami ją oplatając. Wściekle zielone pędy wypuszczały coraz to nowe liście, łaskocząc Tinę w niespodziewanych miejscach. Wspinały się po mocnych udach dziewczyny, wpuszczając świeże gałązki między jej nogi. Leżała zamroczona przedziwnym zmysłowym doznaniem. Nie była w stanie myśleć o niczym innym niż o zmultiplikowanym dotyku na jej coraz cieplejszym ciele. Zdołała jedynie zauważyć, że w miejscach, do których roślina dotarła, jakąś niewyobrażalną siłą zrzuciła leżące na Tinie ubrania. Wijące się pnącza zdawały się eksplorować każdy zakamarek jej ciała. Gdy prześlizgnęły się po wargach sromowych, dziewczynę przeszedł dreszcz rozkoszy. Pnącza powędrowały jednak dalej, choć roślina na całej swojej długości drżała i delikatnie się poruszała. Teraz oplotła talię Tiny, by dalej iść ku górze. Muskając delikatnie brzuch, zakręciła się wokół drobnych piersi, liżąc językami liści sterczące już sutki. Podniecenie w połączeniu z totalnym paraliżem było nie do wytrzymania. Roślina oplotła okrągłe ramiona, po czym dostała się aż do palców. Jednocześnie delikatnie łaskotała Tinę w szyję, aż wreszcie wplotła się w jej włosy, a ta oszołomiona tym, czego doświadczała, nie mogła złapać tchu. I wtedy się obudziła.

„Co za przedziwny sen”, pomyślała. Wspomnienie dzikiego podniecenia, wywołanego przez oplatające ją pnącza, wydało się jej niepokojące, nieprzyzwoite, a jednocześnie niewypowiedzianie pociągające. Niespodziewanie dla siebie poczuła między nogami pulsujące ciepło.

– Wszystko ok? – niski, znajomy głos wyrwał ją z zanurzonych we śnie rozmyślań. Dziewczyna oblała się rumieńcem na myśl, że ktoś mógłby usłyszeć jej myśli, zobaczyć to, co wyprodukowała jej głowa. Zwłaszcza ten konkretny ktoś. – Nie chciałem ci przeszkadzać, po prostu wyglądałaś, jakbyś gdzieś odpłynęła, trochę się zaniepokoiłem.

– Coś mi się przypomniało – odpowiedziała szybko Tina, odważając się spojrzeć Nilsowi w oczy. Ten wpatrywał się w nią zaintrygowany. Czuła, że to jest jej szansa, ale myśl, że mogłaby wciągnąć go w odmęty swoich dziwnych, sennych fantazji, wydała się jej zbyt odważna. Zamiast tego zajęła ręce bezsensownymi czynnościami, strząsnęła niewidzialny brud z granatowych spodni (znów wspomnienie snu!), przesunęła nieznacznie stojące na ganku krzesło i chrząknęła nerwowo.

„Dziwne rzeczy przychodzą mi dzisiaj do głowy”, pomyślała. Nie była to do końca prawda. Na Nilsa miała ochotę już od dawna. Mieszkali pod jednym dachem od kilku miesięcy, co wieczór słyszała, jak rozpala ogień w pokoju obok. Spędzali ze sobą dużo czasu, choćby poprzedniego wieczoru rozmawiali do późna. Ona opowiadała mu o dzieciństwie spędzonym najpierw w Polsce z obojgiem rodziców, potem w Niemczech z rodziną mamy. Dzieliła się z nim refleksjami dotyczącymi życia na farmie, tak innego przecież od tego, co znała. Choć całe życie wychowywała się w mieście, czuła, że to właśnie na wsi jest u siebie. Nie miała wątpliwości, że decyzja o przyjechaniu tutaj zaraz po ukończeniu studiów i spędzeniu tu kilku miesięcy, żeby odciąć się od miejskiego zgiełku i zastanowić, co dalej, była słuszna. Wiedziała o tym od pierwszej chwili, gdy tylko usłyszała o tym miejscu od swojego przyjaciela. Dobrze robiła jej praca fizyczna od rana do wieczora. Było to gospodarstwo ekologiczne, do tego zarządzane w dosyć chaotyczny sposób, tak że nie była to najlepiej płatna praca, ale przecież nie to było dla niej najważniejsze. Nie wszystko przychodziło jej łatwo, bo odcięta od rozpraszających bodźców musiała się skonfrontować z sobą samą i tym, co kłębiło się w jej środku. Dobrze więc było mieć kompana do wspólnych rozmyślań i rozmów. Nils raczej słuchał, niż opowiadał o sobie. Budził w Tinie skomplikowane odczucia. Wiedziała, że bardzo dobrze się rozumieją, że mogą być wobec siebie naprawdę szczerzy, jednocześnie nie miała złudzeń, że jest to równa relacja. Nils rzadko kiedy dzielił się z nią sprawami osobistymi, nie dopuszczał jej do siebie i do swoich tajemnic. Wiedziała, że na farmie pracuje już od dwóch lat, przede wszystkim opiekując się ogrodem warzywnym. Był samoukiem, ale też człowiekiem zdeterminowanym i upartym, dzięki czemu dysponował imponującą wiedzą i umiejętnościami. Jego charakter nie należał do najłatwiejszych. Owszem, był wrażliwy, umiał słuchać, jednak trudno było się przebić przez skorupę jego uporu i trochę jakby skostniałej wizji siebie jako samotnika. „Kolejny koleś-wilk”, prychała w myślach Tina, zazdroszcząc mu jednak trochę jego samowystarczalności, a przynajmniej wrażenia samowystarczalności, jakie sprawiał.

Do tego Nils miał piękne ciało kogoś, kto spędza dużo czasu, pracując fizycznie. Nie był wysoki, przewyższał Tinę może o głowę, jednak jego siła była oczywista. Często obserwowała go podczas pracy, gdy bez większego wysiłku podnosił, ciągnął, rąbał i pchał. Miała mgliste wspomnienie poprzedniego lata, na którego końcówkę przyjechała na farmę. Wtedy nie znała jeszcze Nilsa, choć od razu zwrócił jej uwagę. Pamiętała mocne ramiona i zarysowane pod cienką koszulką plecy, które teraz od wielu miesięcy skryte były pod warstwami zimowych ubrań.

Zdarzało się, że podczas samotnych, długich zimowych wieczorów Tina, wsłuchując się w ruchy w sąsiednim pokoju, przywoływała te letnie wspomnienia, a z nimi zapach – intensywną woń siana i spoconej skóry. Kładła się wtedy na wąskim łóżku z widokiem na mały staw na podwórku i wsuwała dłoń pod materiał majtek. Wizja silnego ciała mężczyzny, jego wyobrażony ciężar i ciepło sprawiały, że zaczynała oddychać coraz szybciej. Palce szybko przechodziły od muskania wewnętrznej strony ud do bardziej zdecydowanych ruchów. Wargi sromowe były już nabrzmiałe, a z cipki wylewał się gęsty sok. Leżąc na plecach, Tina coraz intensywniej się dotykała, a dwa palce drugiej ręki, które wślizgnęły się do cipki, poruszały się w niej miarowo. Jej dłoń stała się dłonią Nilsa – szorstką, silną, pracującą dłonią, która bezbłędnie odgadywała i zaspokajała potrzeby ciała dziewczyny. Po kilku intensywnych minutach osiągała rozkosz, a fale orgazmu przepływały przez jej ciało, zostawiając ją kompletnie wyczerpaną. Po takiej sesji zazwyczaj momentalnie zapadała w mocny sen, z którego wyrywał ją dopiero poranny, brutalny budzik.

Wszystko to sprawiało, że powoli, stopniowo budziło się w niej pożądanie, którego nie była w stanie zaspokoić sama, a wyobraźnia karmiona wieczornymi wizjami stawała się coraz bardziej zuchwała. Fakt, że każdego dnia miała z Nilsem kontakt, nie pomagał. Każde zadanie, które mieli wykonać razem, było pożywką dla fantazji Tiny. Złapany w przelocie dotyk czy uchwycony przez nozdrza zapach zapisywały się w pamięci dziewczyny. Momentami łapała się na tym, że jej głowa produkuje fantazje na bieżąco, nie odkładając ich wcale na wieczór. Zdarzało jej się, że przyglądała się chłopakowi, gdy ten rąbał drewno. Mogła to robić całkiem bezkarnie, bo ganek, na którym siadała, by zapalić papierosa, znajdował się obok drewutni, miała więc świetny widok. Bezwstydnie przyglądała się zgrzanemu Nilsowi, który pomimo mrozu zrzucał kurtkę i raz za razem uderzał siekierą w kawały drewna. Choć tors skryty był pod wełnianym swetrem, nietrudno było wyobrazić sobie napięte mięśnie brzucha i pleców oraz muskularne ramiona wykonujące miarowe ruchy. Wizja tego rozgrzanego, twardego ciała, które zbliża się do jej własnego, równie ciepłego i spragnionego, sprawiała, że Tinie robiło się ciemno przed oczami, a między nogami czuła znajome pulsowanie. Fizyczna bliskość mężczyzny w połączeniu z fantazją na jego temat zdawała się jej niebezpieczna, jak gdyby istniało ryzyko, że Nils dostanie się do jej głowy i jej tajemnica przestanie być tajemnicą.

A teraz Nils uporczywie, choć nieskutecznie, starał się złapać z nią kontakt wzrokowy. Wciąż oszołomiona niedawnym wspomnieniem tajemniczego snu Tina potrzebowała zostać choć na chwilę sama. Gdyby tylko podniosła wzrok, zauważyłaby, że w oczach Nilsa jest nie tylko ciekawość, ale i coś zwierzęcego, niepokojąco intensywnego. Gdyby znalazła się bliżej niego, poczułaby, że pod szarym swetrem z norweskiej wełny bije serce. Bije szybciej niż zazwyczaj, także oddech mężczyzny przyspieszył. Ale tego wszystkiego Tina nie mogła wiedzieć, bo ze wzrokiem wbitym w ziemię szybkim krokiem poszła w stronę obory.

– Co się dzisiaj ze mną dzieje? Mam wrażenie, że tracę rozum – mruknęła do siebie i trzasnęła drzwiami mocniej, niż zamierzała.

Ten pierwszy prawdziwie wiosenny dzień minął jej pracowicie, więc z niecierpliwością wyczekiwała momentu, kiedy będzie mogła umyć zmęczone ciało i położyć się z książką do łóżka. Po szybkiej kolacji wspięła się po schodach na swoje piętro. Już miała zniknąć za drzwiami swojego pokoju, kiedy poczuła coś na ramieniu. Niespodziewany dotyk dłoni zaskoczył dziewczynę, jednak nie miała wątpliwości, do kogo ona należy.

– Myślałem, że cię już dzisiaj nie złapię. – Nils zdawał się dziwnie poruszony, w jego głosie wyczuwalne było napięcie. – Masz jakieś plany na wieczór? – Ostatnie słowa wypowiedział na wydechu, jakby trzymał je w sobie od kilku godzin. Tinie przyszło do głowy, że to dziwne, przecież zazwyczaj był taki opanowany. Teraz zaś sprawiał wrażenie, jakby naprawdę zależało mu na jej odpowiedzi. Dziewczyna poczuła się mile połechtana tym nagłym zainteresowaniem, ale i zaintrygował ją stan, w jakim chłopak się znajdował. Postanowiła zaryzykować i potrzymać go w niepewności chociaż przez chwilę. Widok Nilsa, który w napięciu się jej przygląda, wywołał u niej gęsią skórkę, a po kręgosłupie prześlizgnął się krótki, ale intensywny dreszcz.

– Planowałam położyć się wcześnie do łóżka i dokończyć książkę – rzuciła pewnym siebie głosem, w duchu modląc się, żeby Nils jakoś zaprotestował wobec jej obojętności.

– Hmmm… Pomyślałem, że może chciałabyś ogolić mi głowę maszynką?

Ta zaskakująca propozycja trochę zbiła Tinę z tropu, jednak po krótkim namyśle postanowiła na nią przystać.

– Ok. Wezmę prysznic i przyjdę do ciebie.

– Będę czekać. – Oczy Nilsa były dziwnie ciemne, Tinie zdawało się też, że słyszy jego przyśpieszony oddech.

„Znowu coś sobie wymyślam, po prostu idę ogolić mu głowę. I tyle”, starała się przywrócić się do porządku. Na odchodne machnęła chłopakowi ręką i zamknęła za sobą drzwi. Serce waliło jej jak oszalałe, a próba racjonalizacji całego tego zajścia na niewiele się zdała. W pośpiechu zrzuciła brudne ubranie i weszła pod prysznic. Przyjemny strumień wody oblewał zmęczone ciało dziewczyny. Ciało, które od samego rana zdawało się na coś przygotowywać. Szybko, trochę niedbale wytarła się ręcznikiem i posmarowała delikatnie pachnącym kremem. Wykonywała okrężne ruchy, a gdy doszła do ud, niby przypadkiem zahaczyła koniuszkiem palca o wargi sromowe. Znowu przeszedł ją dreszcz, a przez głowę przeleciał jej obraz Nilsa i jego ciemnych oczu.

Założyła cienki sweterek i miękkie, sztruksowe spodnie. Przeczesała palcami mokre, pachnące szamponem włosy, przejrzała się w lustrze i po chwili namysłu wyszła z pokoju.

Drzwi Nilsa znajdowały się na tym samym piętrze, wystarczyło zrobić kilka kroków i już była na miejscu. Nie zdążyła zapukać, bo chłopak sam jej otworzył.

– Przestraszyłeś mnie – rzuciła Tina, gdy Nils wpuszczał ją do środka.

Nic nie mówił, wpatrywał się tylko w dziewczynę ciemnym spojrzeniem. W powietrzu czuć było trudne do wytrzymania napięcie.

– Siadaj, zabiorę się do roboty – powiedziała Tina z zakłopotaniem, zerkając na maszynkę. Potrzebowała choć trochę rozładować sytuację, a nic innego nie przychodziło jej do głowy.

Nils, jakby ktoś go obudził, otworzył przytomnie oczy i dziwnie posłusznie usiadł na podłodze.

– Tak będzie najwygodniej – mruknął i podał Tinie maszynkę. – Wiosna idzie, potrzebuję coś zmienić – dodał, nie wiadomo, do kogo.

Dziewczyna ukucnęła za Nilsem tak, że miała jego plecy między nogami. Starając się być dyskretna, zaciągnęła się zapachem chłopaka. Palcami poczochrała mu włosy. Bez słowa odpaliła maszynkę i zaczęła je ścinać. Spod palców widać było coraz więcej skóry głowy, a krótkie włoski łaskotały Tinę w dłonie. Pod pozorem chęci utrzymania równowagi odrobinę mocniej ścisnęła mężczyznę udami. Coraz trudniej było się jej skupić. Od bliskości jego ciała, od jego zapachu kręciło jej się w głowie. Gdy zmieniła pozycję tak, by swobodnie obciąć włosy po bokach, złapała się z nim spojrzeniem. W jego oczach zobaczyła pełne oczekiwania napięcie. Jej cipka zrobiła się mokra, a oddech przyspieszył. Pomimo tego postanowiła, że dokończy swoje zadanie. Gdy robiła ostatnie ruchy maszynką, czuła, że jest już na skraju. Nogi miała jak z waty, nie było mowy o tym, żeby po prostu wstała. Zamiast tego odłożyła więc maszynkę na bok i wolnymi już dłońmi zaczęła głaskać głowę Nilsa. „Jeśli jestem w błędzie i on nie ma ochoty na to, na co ja mam ochotę, jeszcze mogę się wycofać. Głaskanie głowy uznamy za część mojej usługi”, pomyślała. Wtedy z ust Nilsa wydobył się zduszony jęk. Postanowiła więc nie przestawać i z głowy przeniosła dłonie na szyję. Drżące palce prześlizgiwały się po uszach, zagłębiały się w doły obojczykowe, aż wreszcie wślizgnęły się pod flanelową koszulę, dotykając rozpalonego torsu Nilsa. Teraz jęknęła Tina. Czuła, że jest już całkiem mokra, a jej cipka rytmicznie pulsuje.

Nagle Nils się obrócił i delikatnie pchnął dziewczynę na podłogę. Teraz on miał Tinę między nogami. Leżała na plecach, a on klęczał nad nią, patrząc jej prosto w oczy. Oddychał coraz szybciej, choć widać było, że jeszcze stara się nad sobą panować. Powoli nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha:

– Jesteś piękna i od dawna mam na ciebie ochotę.

Oddech Nilsa na płatku ucha doprowadzał ją do szaleństwa. Przez spodnie poczuła nabrzmiały penis chłopaka. Złapała mężczyznę za szyję i przyciągnęła mocno do siebie. Na jej ustach wylądowały jego usta – spierzchnięte, ale pełne i zachłanne. Językiem wdarł się pomiędzy jej wargi i naparł na nią tak, że ich zęby stuknęły o siebie. Nie było już odwrotu i obydwoje to wiedzieli. Namiętny pocałunek przypieczętował to, co już dawno oboje postanowili. Nils gorączkowo zaczął zdejmować sweterek Tiny, przez cały czas głaszcząc ją po odsłaniającym się ciele.

– Zdejmij mi koszulę – wychrypiał cicho, a Tina, podnosząc się lekko, spełniła jego polecenie. Miała teraz przed sobą twardy tors mężczyzny. Zanurzyła nos w nieco owłosionym i spoconym brzuchu. Zapach był odurzający, jej ciało przeszył dreszcz. Ręce splotła za plecami mężczyzny tak, że przywarli do siebie swoimi nagimi ciałami.

Nils, nie puszczając jej z objęć, położył ją znowu na podłodze i jedną ręką zaczął rozpinać jej rozporek. Tina poczuła, jak jego palce wślizgują się pod linię majtek, i jęknęła. Chłopak zdecydowanym ruchem ściągnął jej spodnie, wciąż patrząc dziewczynie w oczy. Dopiero gdy leżała przed nim naga, przeniósł wzrok na jej stopy, na których paznokciach widać było resztki czerwonego lakieru, a potem prześlizgnął się po łydkach i udach i dotarł do jej mokrej, gorącej cipki. Nachylił się nad nią i całym językiem polizał nabrzmiałe wargi sromowe. Ciałem Tiny wstrząsnął spazm rozkoszy. Podniosła się na przedramiona tak, by widzieć Nilsa, gdy ten zachłannie zjadał jej cipkę. Złapała go za głowę i docisnęła do siebie jeszcze mocniej. Sprawny język drażnił każdy jej element. Drżała, gdy wydychał powietrze przez nos wprost do jej środka. Kręciło jej się w głowie, w uszach czuła własne przyspieszone tętno. Podniosła się jeszcze wyżej i znów przyciągnęła Nilsa do siebie. Gorączkowo zaczęła zdejmować mu spodnie i majtki, pomagając sobie stopami. Przeniósł zachwycony wzrok na jej drobne piersi. Zachłannymi dłońmi ścisnął miękkie wzgórki, zsunął razem i zaczął gorliwie lizać sterczące sutki. Tina z rozkoszy wygięła się w łuk. Czuła na swojej mokrej cipce dotyk nabrzmiałego kutasa. Włożyła dłoń między nogi mężczyzny i delikatnie przejechała paznokciami po jądrach. Nils zadrżał, złapała więc jądra całą dłonią i zaczęła delikatnie je ugniatać. Drugą ręką dotknęła penisa. Poruszała nim tak, że jego główka krążyła i muskała jej cipkę. Czuła nad sobą napięte ciało chłopaka.

– Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie podniecasz – powiedział zachrypniętym głosem i pewnym ruchem obrócił dziewczynę na brzuch. Odrobinę rozchylił miękkie i jędrne pośladki Tiny i zaczął je pieścić, ugniatając mocnymi dłońmi. Po chwili ześlizgnął się dłonią pomiędzy nogi, pochylił się nad jej plecami i zaczął gładzić wewnętrzną stronę ud, zbliżając się coraz bliżej jej cipki. Tina była na skraju wytrzymałości, tak bardzo pragnęła dotyku Nilsa. On, czując, jak napięte staje się ciało dziewczyny, wsunął swój gruby środkowy palec głęboko do jej pochwy. Drugą dłoń włożył pod jej brzuch i dźwignął kobietę lekko do góry, wypinając ją jeszcze bardziej i zapewniając sobie ponętny widok. Zsunął rękę, by dotknąć pulsującej i twardej już od podniecenia łechtaczki. Palec chłopaka poruszał się w niej coraz szybciej, a lewa dłoń pocierała jej najbardziej wrażliwy punkt okrężnymi ruchami. Na pośladkach Tiny poruszał się nabrzmiały penis Nilsa, mokry od ich wspólnych soków. Oddech obojga stawał się coraz płytszy i szybszy. Dziewczyna poczuła nagłe drżenie w całym ciele i przylgnęła tyłem do Nilsa, aż w końcu eksplozja orgazmu przeszyła ją od stóp do głów, pozostawiając bez sił.

– Wejdź we mnie – jęknęła – Chcę poczuć cię w sobie.

Nawet nie wstając, Nils wyciągnął rękę i wyjął z szuflady prezerwatywę, którą sprawnie założył.

Mocnym, zdecydowanym ruchem przekręcił Tinę na plecy i pomagając sobie dłonią, włożył penis w rozpaloną pochwę. Przez ciało chłopaka przeszedł dreszcz. Zaczął poruszać się coraz szybciej, mocno napierając na dziewczynę. Tina czuła pod sobą twardą podłogę, ale ciężar ciała Nilsa sprawiał jej taką rozkosz, że lekki dyskomfort nie miał żadnego znaczenia. Kręciło jej się w głowie i cała drżała z podniecenia. Jego oddech stawał się coraz szybszy, a ruchy coraz bardziej zdecydowane. Posuwał ją, trzymając mocno za biodra. Wiedziała, że oboje są zestrojeni. Wreszcie on wykonał ostateczne pchnięcie, które doprowadziło go do absolutnej rozkoszy, a jego ciało wygięło się w dzikim spazmie. Prawie jednocześnie wydali z siebie zduszony jęk i oboje opadli bez sił. Chwilę leżeli w ciszy, oddychając ciężko. Spoceni i wyczerpani czekali, aż uspokoją im się oddechy i serca.

Tina uśmiechnęła się bezwiednie i obróciła głowę w stronę Nilsa. Chłopak spojrzał na nią z zawadiackim błyskiem w oku, zanurzył nos w jej włosach i zamruczał do ucha:

– Nawet nie wiesz, jak długo czekałem na tę wiosnę.

Czerwona kokarda – opowiadanie erotyczne

Zaczynam zawsze od tej najchłodniejszej, jest jasna, pachnie w niej ziołami. Jestem nago, nigdy nie rozumiałam, jak można iść do sauny w stroju, już ręcznik mnie irytuje. Zresztą zawsze lubiłam nagość, wydaje mi się, że jestem do niej stworzona. Najlepszy moment każdego dnia to ten, w którym mogę ściągnąć oficjalne ubrania, stanik i chodzić nago po mieszkaniu.

Dzisiaj nie ma dużo osób, jest środek tygodnia, zwykle tłumy są w weekend. Po dwudziestu minutach zmieniam pomieszczenie, potem krążę przez chwilę. Przyszłam za szybko, ale za chwilę duża wskazówka najdzie na dwunastkę, mała na ósemkę. Ręcznik zostawiam na zewnątrz i wchodzę do sauny parowej. Tutaj jest ciemno, para lepi się do ciała, które momentalnie wilgotnieje. Nie widać nic, z trudem dostrzegam kontury dwóch siedzących mężczyzn i jakiejś pary. Ci ostatni wychodzą po chwili, muzyka gra cicho, kropla wody zbiera mi się na szyi i spływa w dół. Wchodzą kolejni mężczyźni, ktoś wychodzi, mimo to robi się tłoczno, mężczyzna obok przesuwa się w moją stronę tak, że jego udo dotyka mojego. Kładzie mi dłoń na kolanie i przesuwa rękę wyżej, rozchylam nogi. Pozostali patrzą, gdy tamten nieśpiesznie bawi się moją cipką. Odchylam głowę do tyłu, opierając ją o brzeg siedzenia, przymykam oczy i gdy drugi z nich łapie mnie za pierś, jęczę cicho. Moje zaproszenie nie zostało bez odpowiedzi, wiem, że inni patrzą, chociaż nie widać dużo. Wystarczająco. Jestem mokra, cała, więc ich dłonie ślizgają się na moim ciele, palce, które mnie pieprzą, robią to gorączkowo, coraz mocniej.

– Wypnij się – mówi cicho ten, którego palce miałam w sobie. Nie tak się umawialiśmy i doskonale o tym wie, niezdecydowana przygryzam wargę. Chcę się pieprzyć, chcę, aby mnie wziął tutaj, przy pozostałych. Chcę, aby ten, który właśnie wali sobie konia, zrobił to na mnie albo we mnie. Powietrze jest duszne, moja cipka pulsuje, wiem, że wystarczy słowo, aby to, co robię, przekształciło się w orgię. Zamiast tego wstaję i wychodzę, uciekam pod lodowaty prysznic.

– Jeden zero. – Piotr się śmieje, a ja kręcę głową, gdy podaje mi ręcznik. Wycieram się, ale nie odrywam od niego wzroku, to przyjemny widok, on i nagość się lubią, nie jest typem człowieka, który sięga po materiał, by ją okryć. On ją oswoił. Nie jest klasycznie przystojny, usta ma wąskie, policzki lekko zapadnięte, pod skóra grają mięśnie – nieprzesadne, sugerujące siłę, ale nie zrobione. Jest w nim coś wężowego. To jego palce były we mnie chwilę wcześniej, to dla niego tu jestem. Prawie wygrał w saunie, prawie dałam sobie odpłynąć tak, by stracić kontrolę i pieprzyć się tam z nim i nieznajomymi. Opanowałam się resztką sił, wygrałam małą rundę, ale spodziewam się, że wojna jest nie do wygrania. Cholernik jest jak diabeł, który kusi mnie na każdym kroku, kusi, bym przekraczała swoje granice.

– Umowa obejmowała sauny? – pytam nagle, a on potwierdza. Wpatruje się we mnie brązowymi oczami, uwielbiam naginać zasady. Uśmiecham się i odwieszam ręcznik. Idę w stronę groty lodowej. Jakkolwiek by było, to nie sauna, prawda? Wybucha śmiechem, domyślił się, że wpadłam na to, jak dostać to, na co mam ochotę, i jednocześnie nie przegrać zakładu, który mówił jasno: przegrywasz, jak zerżnę cię w saunie. Cóż, wprawdzie zakład nie ma stawki, ale przecież to nieważne, chodzi o wygraną. Lubię wygrywać.

Grota lodowa nie jest duża, ale jej niewątpliwym plusem jest to, że od reszty strefy oddziela ją wąski korytarz z podwójnymi drzwiami. Zawsze wiadomo, gdy ktoś ma wejść. Słychać z odpowiednim wyprzedzeniem. Trzymam dłonie, na które spada deszcz kruszonego lodu. Nie odwracam się do niego, nie muszę, to on, zawsze wiem, gdy jest w pobliżu. Nie chodzi o zapach, bardziej o wrażenie obecności, o to, jak moje ciało reaguje na jego pojawienie się w pobliżu. Chodzący afrodyzjak. To było dla mnie największe zaskoczenie, gdy go poznałam. Mężczyznę, który żywi się adrenaliną, kawą i papierosami.

– Zapomnij. – Nie podchodzi do mnie, trzyma się przy drzwiach. No tak, zimno. Piotr nie lubi zimna, ja też nie, ale to całkiem zabawne, że jego drażni tak bardzo. Jakby faktycznie wychował się w piekle.

– O czym? – mówię i wypinam się, moje ciało nadal jest rozgrzane, chociaż w tym pomieszczeniu jest chłodno. Walczy ze sobą, jestem o tym przekonana. Nie ma lekko, nie ma łatwo. Łapie mnie za szyję i przyciąga do siebie, jego usta są przy moim uchu.

– Nie znoszę zimna.