Outsider – opowiadanie erotyczne inspirowane serialem Stranger Things - Sonja Belmont - E-Book

Outsider – opowiadanie erotyczne inspirowane serialem Stranger Things E-Book

Sonja Belmont

0,0

  • Herausgeber: LUST
  • Kategorie: Erotik
  • Sprache: Polnisch
  • Veröffentlichungsjahr: 2023
Beschreibung

To ciepłe i zmysłowe opowiadanie erotyczne inspirowane dynamiką relacji Eddiego i Chrissy z czwartego sezonu serialu "Stranger Things" z pewnością spodoba się wielbiciel(k)om historii miłosnych o przeciwieństwach, które się (bardzo) przyciągają!Jennifer Milford, gwiazda licealnej drużyny cheerleaderek, chce uciec od męczącej rzeczywistości pełnej koszmarów, znienawidzonej matki i fałszywych przyjaciół. Zupełnie nieoczekiwanie znajduje pomoc u szkolnego wyrzutka i buntownika, Nathana Andersona. Z pozoru nie łączy ich nic, jednak szybko okaże się, że ta znajomość przerodzi się w coś bardzo gorącego.-

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 32

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Sonja Belmont

Outsider – opowiadanie erotyczne inspirowane serialem Stranger Things

 

Lust

Outsider – opowiadanie erotyczne inspirowane serialem Stranger Things

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2023 Sonja Belmont i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788727039350 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Nate Anderson był typem chłopaka, przed którym zawsze przestrzegała ją matka.

Grał w zespole heavymetalowym, chodził w skórze i podartych jeansach, miał długie włosy i tatuaże. Kiblował już drugi rok – mógł się pochwalić tytułem najstarszego ucznia w szkole, jedynego dwudziestolatka – był buntownikiem i outsiderem. I z całą pewnością w każdą niedzielę omijał lokalny kościół.

W szkole przylepiono mu łatkę świra i Jenny nigdy tego nie rozumiała. Bez wątpienia był zupełnie inny niż reszta, ale czy to musiało oznaczać coś złego? Zawsze podziwiała to, jak bardzo nie obchodziło go, co mówią o nim ludzie. I chyba jej to imponowało, bo sama nie potrafiła zdobyć się na taką odwagę. Jeśli faktycznie była to kwestia odwagi.

Nate Anderson był również chłopakiem, u którego można było kupić zioło. I to interesowało Jenny w tym momencie najbardziej. Potrzebowała zapalić – a przynajmniej tak jej się wydawało.

Ale czy to naprawdę był jedyny powód? Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej do niej docierało, że pretekstów było więcej. Nie potrafiła się dłużej oszukiwać. Miała serdecznie dość towarzystwa, które ją otaczało. Dość imprez, na których alkohol lał się strumieniami, a jej koleżanki z zapałem oddawały się w ręce chłopaków z drużyny. Najgorsze było chyba to, że rozochocony tymi widokami Brian coraz mocniej przekraczał granice, których Jenny nie chciała przekraczać. Nie z nim.

Irytowało ją też to, że wszyscy dookoła zdawali się ignorować jej problemy. Że niby jej słuchali, ale tak naprawdę jej nie słyszeli. Czy tacy powinni być przyjaciele albo chłopak? Chyba nie.

Odważyła się powiedzieć kilku dziewczynom o lękach i wizjach, które spędzały jej sen z powiek przez ostatnie tygodnie. O koszmarach, w których bił zegar – coraz głośniej i coraz bliżej. O tym, jak dręczy ją matka, i o tym, że Jenny boi się przy niej jeść, bo jeden kęs za dużo powoduje awanturę, która trwa kilka dni. Koleżanki rozkładały bezradnie ręce, mówiąc, że ma doskonałą figurę, więc „może nie ma co się tak złościć na mamę, bo efekt jest świetny”. Kiedy wspominała o tym Brianowi, on tylko obdarzał ją swoim idealnym uśmiechem i dodawał, że „jakoś się ułoży”. Przy próbach kontynuowania tematu reagował poirytowaniem i powtarzał, że Jenny nie może chodzić smutna, bo to szkodzi ich wizerunkowi jako parze. Jakby to było w ogóle istotne.

Oczywiście nie było najmniejszych szans na to, że cokolwiek się ułoży. Średnio rozgarnięty człowiek by to zauważył. Jednak osoby z najbliższego kręgu Jenny nie widziały w tym problemu. Jaki więc był sens otaczać się takimi ludźmi?

Z drugiej strony, jeśli chciała tańczyć – a naprawdę to kochała – musiała się z nimi trzymać. W New Washington nie było innej możliwości. To wszystko było tak cholernie pogmatwane. Nie rozumiała tego tak do końca, ale poza potrzebą zapalenia chciała po prostu porozmawiać z kimś… innym. Miała ochotę odezwać się do kogoś, kto nie będzie jej traktował jak lalki. Ślicznej, bezmyślnej i pustej wydmuszki.

Oczywiście nie mogła mieć pewności, że Nate taki jest. Ale co jej pozostało?

Musiała się przekonać.

***

Udało jej się go złapać po lekcjach, kiedy ich klasy skończyły zajęcia w salach obok siebie. Poczekała, aż tłum uczniów trochę się przerzedzi, a dziewczyny znikną za rogiem, i podeszła bliżej, zawieszając wzrok na jego ciemnych, lekko kręconych włosach sięgających ramion i jeansowej kurtce, której podwinięte rękawy odsłaniały liczne tatuaże.

– Cześć, Nate – powiedziała cicho.

Odwrócił się w jej stronę ze zmarszczonymi brwiami i przez sekundę miała wrażenie, że jest mocno zaskoczony jej obecnością. Po krótkiej chwili jego twarz rozjaśnił pogodny, lekko figlarny uśmiech.

– Jenny Milford, gwiazda cheerleaderek w New Washington! Co cię do mnie sprowadza, księżniczko? – Miał zadziwiająco uprzejmy głos i wesołe, brązowe oczy. O dziwo, wcale nie zdenerwowało jej określenie, którego użył – wręcz przeciwnie.

Skubała przez chwilę rękaw swojej zielonej drużynowej bluzy. Może to wszystko było bez sensu? Może Anderson też ją wyśmieje i każe jej spadać? A co, jeśli…

– Milford?

– Czy mogę coś od ciebie… kupić? Potrzebuję… wyczilować – wypaliła w końcu.

Chłopak studiował przez chwilę jej twarz, tak jakby nie do końca był pewien tego, co usłyszał. Niedowierzanie błysnęło na sekundę w jego oczach, ale szybko zastąpiły je zrozumienie i zwykła uprzejmość.

– Nie spodziewałem się takiej prośby od jednej z najlepszych uczennic w szkole, ale kim bym był, gdybym nie pomógł damie w potrzebie? – Ukłonił się nonszalancko. – Spotkajmy się jutro po lekcjach. Paliłaś już kiedyś?

Pokręciła głową.