Spełniona miłość - Magda Kaczmarczyk - E-Book

Spełniona miłość E-Book

Magda Kaczmarczyk

0,0

Beschreibung

Elwira wciąż nie pogodziła się z odejściem męża. Tymczasem okazuje się, że Agata i Piotr spodziewają się dziecka. Reakcja rodziny może wywołać przykre rozczarowanie. Czyżby do tej pory nie zaakceptowali wyboru dziewczyny? Mirella i Maciek przygotowują się do ślubu, ale żadne z nich nie tryska spodziewanym entuzjazmem. Może ich uczucie wygasło i warto zastanowić się, czy jest sens dalej trwać w związku? Przed wszystkimi bohaterami trudne wyzwania i jeszcze trudniejsze decyzje do podjęcia. Czy miłość wreszcie zatriumfuje?"Spełniona miłość" to ostatnia część tryptyku miłosnego. By poznać wcześniejsze losy bohaterów, sięgnij po "Wyśnioną miłość" oraz "Zakazaną miłość".-

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 556

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Magda Kaczmarczyk

Spełniona miłość

TRZECIA CZĘŚĆ HISTORII MIŁOŚCI AGATY I PIOTRA

Saga

Spełniona miłość

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 Magda Kaczmarczyk i SAGA Egmont

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728497180 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Mojemu Synkowi...

OD AUTORKI

Drogi Czytelniku, to już ostatnia część historii o Agacie i Piotrze. W mojej Trylogii opisałam dwa lata z ich życia, w czasie których była radość i szczęście, ale też smutek i łzy. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie i życzyli mi sukcesów. Dziękuję mojemu partnerowi Krzysztofowi za miłość, za wiarę w mój sukces i nieustanne wsparcie w moich nowych, „szalonych” pomysłach. Bardzo dziękuję Krysi, że w Jej życiu znalazło się miejsce dla mnie. Dziękuję za wsparcie, które mi dajesz, za wiarę w mój talent literacki i za wszystko co dla mnie robisz. To również dzięki Tobie Mirella tak bardzo upodobała sobie ulicę Meander i tę przepiękną aleję, którą przechadza się zarówno w chwilach szczęścia, jak i smutku.

 

Życzę miłej lektury. Magda Kaczmarczyk

GŁUPIEC 0

Agata szła ulicami Warszawy i zastanawiała się, w jaki sposób przekazać Piotrowi radosną wiadomość. Położyła rękę na brzuchu. Była w ciąży. Nigdy w życiu nie przypuszczała, że będzie z tego powodu taka szczęśliwa. Sięgnęła do torby i wyciągnęła zdjęcia USG. Malutka fasolka z rączkami, nóżkami i główką rozwijała się w jej łonie. Przechodziła akurat obok fotografa i wpadł jej do głowy pomysł. Skręciła do sklepiku przy studiu fotograficznym i kupiła ramkę na zdjęcia. Po drodze zajrzała jeszcze do sklepu spożywczego i zrobiła zakupy na obiad. Wpadła do domu, włożyła zdjęcie dzidziusia w ramkę, zapakowała w papier i wzięła się za obiad. Zaplanowała zupę-krem brokułowy i ravioli ze szpinakiem z sosem jogurtowym. Pomysł był super, nie przewidziała jednak, że dzidziuś będzie niezadowolony z zapachu gotowanego brokułu. Pootwierała wszystkie okna, żeby smród wywietrzał jak najszybciej, a i tak cały czas miała mdłości.

– Wytrzymaj kochanie jeszcze troszkę. – Z czułością pogłaskała się po brzuchu. Stanęła przed lustrem w przedpokoju i spojrzała na swój brzuch. Nadal był płaski, no może delikatnie zaokrąglony, ale w ogóle nie było widać, że w środku siedzi lokator. Uśmiechnęła się do siebie w lustrze i zanim wróciła do kuchni zagadała jeszcze do Stefana.

– Będziemy mieli dzidziusia. – Pogłaskała żółwia po główce. Jak zwykle usiłował wdrapać się po ścianie akwarium i wyjść z niego. – Stefek nie szalej – uśmiechnęła się i weszła do kuchni.

Zupa była już prawie gotowa, pierożki trzeba było tylko podgrzać, no i zrobić sos. Wzięła się za to szybko, bo czuła, że ogarnia ją zmęczenie. Chciała przygotować wszystko zanim wróci Piotr. Przesunęła w pokoju stolik, postawiła świeczki, obiad miał być naprawdę bardzo uroczysty. Agata zastanawiała się, jaka będzie reakcja Piotra i w którym momencie mu to powiedzieć. Cały czas bała się, że on już jednak wie, ale stwierdziła, że gdyby wiedział, to coś by jej powiedział albo chociaż podpytywał, a on nic. Wreszcie skończyła i poszła do pokoju położyć się na chwilę. Spojrzała na zegarek, Piotr mógł przyjść w każdej chwili. Położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Po chwili usłyszała chrobot klucza w zamku. Usiadła na łóżku i westchnęła. Szkoda, że nie zdążyła odpocząć chociaż pięć minut. Wstała i wyszła do przedpokoju.

– Cześć kochanie, już jesteś? – zdziwił się Piotr. Podszedł do niej i pocałował ją.

– Puścili nas wcześniej – odpowiedziała wymijająco.

– Agatko, czy ja czuję jakiś obiad? – Piotr objął ją i popatrzył w oczy.

Agata uśmiechnęła się i pokiwała głową.

– Idź umyć ręce, a ja już stawiam obiad na stole. – Wyswobodziła się z jego objęć i popchnęła delikatnie w stronę łazienki.

Piotr spojrzał na nią uważnie, ale nic nie powiedział. Zamknął się w łazience. Po chwili wszedł do pokoju, czuł się coraz bardziej niepewnie.

– Kochanie czy jest jakieś święto, o którym zapomniałem? – zapytał.

Agata była szczęśliwa, że on jednak niczego się nie domyśla.

– Mam dla ciebie niespodziankę – odpowiedziała tajemniczo.

– Jestem gotów. – Uśmiechnął się, siadając przy stole.

– Może najpierw zjemy obiad – zaproponowała, chociaż nie mogła się już doczekać, kiedy da mu prezent.

– Proszę cię, nic nie przełknę, nie trzymaj mnie w niepewności.

– No dobrze – łaskawie się zgodziła. Podała mu paczuszkę.

Piotr spojrzał na nią zaskoczony.

– Odpakuj. – Uśmiechnęła się.

Zerwał papier i jego oczom ukazała się srebrna ramka na zdjęcia ozdobiona malutkimi czerwonymi serduszkami. W środku, w ramce było zdjęcie USG. Popatrzył na zdjęcie, na Agatę i znowu na zdjęcie.

– Jesteś w ciąży? – zapytał, czując, że głos grzęźnie mu w gardle.

– Siódmy tydzień. – Uśmiechnęła się.

Piotr odłożył ramkę i ukrył twarz w dłoniach. Agata siedziała uśmiechnięta, ale coraz bardziej niepewna. Nie takiej reakcji się spodziewała.

– No dobra, trudno, damy sobie jakoś radę – powiedział w końcu i popatrzył na nią.

Agata była w szoku, to ona była taka szczęśliwa, a dla niego to jest dopust boży!

– Piotr, nie cieszysz się? – zapytała po chwili.

– Cieszę się – westchnął – przecież byłem przy tym. Tylko moment jest najgorszy z możliwych. Dobrze, nieważne, jakoś będzie – uciął rozmowę.

Agata nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała, „jakoś będzie” – nie mieściło jej się to w głowie. Wyszła do kuchni i po chwili przyniosła obiad.

– Musimy się zastanowić, jak to wszystko teraz poukładać – powiedział Piotr, gdy jedli.

Agata spojrzała na niego pytająco.

– Kochanie, dziecko to coś więcej niż ładne ubranka i pachnące kremiki. To są wrzaski po nocach, obsrane pieluchy i potrzeba dużej przestrzeni, której nie mamy – wyjaśnił. – Na razie jeszcze możesz tu mieszkać, ale jak urodzi się dziecko, to najrozsądniej by było, gdybyś przeniosła się do rodziców. Sama rozumiesz, że tutaj nie możesz zostać. Prowadzę terapię i nie może w drugim pokoju wrzeszczeć dziecko, a ja też muszę się wysypiać, w końcu pracuję cały dzień – mówił do niej bardzo łagodnie, ale stanowczo.

Agata spuściła głowę. A więc decyzja już zapadła. Dziecko zamiast połączyć, rozdzieli ich. Z oczu pociekły jej łzy. Nie tego się spodziewała i nie tego oczekiwała. Kochała Piotra, ale tego maluszka też kochała. Nie wiedziała, że będzie musiała wybierać między nimi. Nagle usłyszała, że ktoś przekręca klucz w drzwiach. Zdziwiona spojrzała na Piotra. Siedział nieruchomo i nie reagował. Nagle wszystko zniknęło, a Agata ocknęła się. Leżała na łóżku w pokoju wróżb. A więc to był tylko sen. Zerwała się i wyszła do przedpokoju.

– Cześć kochanie, już jesteś? – zdziwił się Piotr. Podszedł do niej i pocałował ją.

– Puścili nas wcześniej – odpowiedziała wymijająco.

– Agatko, czy ja czuję jakiś obiad? – Piotr objął ją i popatrzył w oczy.

Agatę zmroziło, czuła się jakby miała déjà vu. Obydwoje zachowywali się tak samo jak we śnie.

– Kochanie stało się coś? – zaniepokoił się.

– Nie, nie, w porządku. – Wyswobodziła się z jego objęć. – Zrobiłam obiad i czekałam na ciebie, chodź zjemy – powiedziała i weszła do kuchni. Usiadła na krześle i próbowała się uspokoić.

– To był tylko sen – powtarzała sobie. – On o niczym nie wie, na pewno się ucieszy, to był tylko sen.

Piotr zajrzał do kuchni.

– Dobrze się czujesz, Agatko?

– Tak, wszystko dobrze – westchnęła. – Idź do pokoju, zaraz przyjdę.

– Kochanie, czy jest jakieś święto, o którym zapomniałem? – zapytał po chwili, patrząc na udekorowany stół.

Agata skuliła się na krześle. Znowu znajomy tekst. Westchnęła ciężko i zaniosła zupę do pokoju.

– Nie ma żadnego święta. – Uśmiechnęła się, starając się, aby jej głos brzmiał jak najbardziej naturalnie. – Smacznego – postawiła przed nim miseczkę z zupą i groszkiem ptysiowym. Usiadła na swoim miejscu i zaczęła jeść.

Piotr też jadł, ale co chwilę zerkał na nią. Jej zachowanie było bardzo nienaturalne. Gdy już zjedli, Agata podniosła się bez słowa i chciała zabrać naczynia i przynieść drugie danie. Piotr delikatnie wziął ją za rękę.

– Agatko, powiedz mi, co się dzieje – poprosił, patrząc jej w oczy.

– Dobrze, tylko wyniosę naczynia – westchnęła. Tak bardzo się bała, że jej sen się spełni. Żałowała, że przygotowała ten obiad, bo teraz musi mu powiedzieć, dlaczego to zrobiła.

– Teraz – powiedział Piotr i zaprowadził ją na kanapę. Jego wzrok zatrzymał się na chwilę na jej brzuchu. Agata zastygła w bezruchu, przestraszyła się, że zobaczył dziecko, ale nie. Usiedli na kanapie. – Słucham. – Spojrzał na nią pytająco.

Znów ciężko westchnęła. Po chwili podniosła się i podeszła do półki. Wzięła małą paczuszkę i podała mu.

– To jest powód uroczystego obiadu – powiedziała i usiadła.

Piotr z zaciekawieniem odwijał papier. Jego oczom ukazała się ramka na zdjęcia z maleńkim człowiekiem widocznym na zdjęciu USG. Spojrzał na Agatę, na jej brzuch i znowu na zdjęcie.

– Jesteś w ciąży? – zapytał wreszcie.

Agata zamarła, znowu déjà vu, te same pytania.

– Tak – odpowiedziała cicho. Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Spodziewała się najgorszego.

Piotr delikatnie położył rękę na jej brzuchu.

– Kochanie, to cudownie – powiedział. Nie chciał mówić za dużo, Agata zachowywała się dziwnie i właściwie nie wiedział, co ona o tym myśli.

Spojrzała na niego zaskoczona.

– Cieszysz się? – zapytała.

– Oczywiście. – Wziął ją za ręce. – Daliśmy życie nowemu człowiekowi, to fantastyczne. – Ścisnął delikatnie jej dłonie. Chciał ją przekonać, że to nie jest koniec świata.

Agata zarzuciła mu ręce na szyję i wybuchnęła płaczem.

– Nie płacz maleńka, wszystko się ułoży. – Głaskał ją po włosach.

– A nie uważasz, że to nieodpowiedni moment? – zapytała po dłuższej chwili. Popatrzyła na niego, wycierając ręką zapłakane oczy.

– Uważam, że to najlepszy moment. – Uśmiechnął się. – Wiem, że nie miałaś wcześniej takich planów, wiem, że zależy ci, żeby skończyć studia, nie martw się, wszystko tak ułożymy, żebyś mogła dalej studiować. Wszystko będzie dobrze. Wiem, że teraz uważasz, że dziecko wywróci twoje życie do góry nogami i nawet nie chce ci się o tym myśleć, ale uwierz mi, nie będzie tak źle.

Agata słuchała go i w ogóle nie rozumiała, o czym on mówi. Wreszcie dotarło do niej, że on uważa, że ona wcale nie chce dziecka. Wybuchnęła śmiechem. Piotr patrzył na nią zaskoczony – była w szoku. W normalnych okolicznościach człowieka z szoku można wyprowadzić, dając mu w pysk, ale przecież nie mógł tego zrobić. Po pierwsze była kobietą, po drugie JEGO kobietą, a po trzecie w ciąży. Na szczęście Agata uspokoiła się w końcu.

– Piotruś, ja chcę tego dziecka najbardziej na świecie, bałam się, że ty nie będziesz go chciał – wyjaśniła.

– Agatko, jak mogłaś tak pomyśleć! – wykrzyknął – Przecież rozmawialiśmy kiedyś o tym i mówiłem ci, że będę szczęśliwy, jeśli będziesz w ciąży, w dodatku ze mną.

Agata zaśmiała się i westchnęła.

– Pamiętałam, co mówiłeś i gdy wracałam do domu, byłam przekonana, że się ucieszysz. Dlatego kupiłam tę ramkę i zrobiłam obiad. Chciałam, żeby było uroczyście i cudownie. Gdy już wszystko przygotowałam, poczułam się zmęczona i położyłam się na minutkę. Przyśniło mi się, że przyszedłeś i gdy powiedziałam ci o dziecku, wcale nie byłeś zadowolony. Na szczęście obudziłam się, ale właśnie wtedy ty naprawdę przyszedłeś i zacząłeś mówić to samo, co Piotr ze snu. Tak się przestraszyłam, że w ogóle nie chciałam ci mówić o dziecku...

– Kochanie. – Piotr przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Jej dziwne zachowanie było dla niego teraz jasne. – Kocham cię Agatko i jestem bardzo szczęśliwy, że będziemy mieli dziecko.

Agata usiadła mu na kolanach i objęła go w pasie nogami.

– Muszę korzystać dopóki taka pozycja jest możliwa. – Znów się zaśmiała.

Piotr roześmiał się i pocałował ją.

– A właściwie, to kiedy konkretnie spodziewamy się potomka na świecie?

– 22 maja, teraz jestem w siódmym tygodniu. Piotruś, a ty nic wcześniej nie widziałeś? – Spojrzała na niego spod oka.

Piotr pokręcił przecząco głową.

– Schował się szkrab przede mną. – Zaśmiał się. – Pokazał się dopiero, jak zobaczyłem zdjęcie. Wiesz, gdybym miał spokojną głowę i żadnych problemów, to może wcześniej bym coś zauważył, ale ty też nic nie mówiłaś, że masz takie podejrzenia.

– Bo nie miałam – stwierdziła Agata. – Dzisiaj poszłam do lekarza, bo źle się poczułam i dziewczyny powiedziały, że to mogą być przydatki. Nie chciałam zawracać ci głowy i poszłam do przychodni.

– Teraz wszystko już będzie inaczej. – Piotr pogłaskał ją po brzuszku. – Za bardzo goniłem za swoimi sprawami, przestałem cię zauważać, przepraszam kochanie. – Przytulił ją mocno.

– Przestań wariować. – Agata zmierzwiła mu czuprynę. – Wiem, że denerwujesz się rozwodem, ja też się tym denerwuję, masz mnóstwo swoich spraw. Wcale nie czułam się niewidzialna ani zaniedbana. Kocham cię Piotruś i nie musisz mieć wyrzutów sumienia z mojego powodu. A teraz chodź, zjemy ravioli, bo ta zupa tylko mnie rozdrażniła. Jestem głodna. – Zeszła z jego kolan i poszła do kuchni po pierożki. Po chwili Piotr poszedł za nią i stanął w drzwiach. Patrzył jak kręciła się po kuchni.

– Może ci pomóc? – zaproponował.

– Nie, dzięki. – Odwróciła się do niego na chwilę. – Tylko muszą się trochę podgrzać, bo zdążyły wystygnąć.

Podszedł do niej i objął w pasie. Odgarnął jej włosy z szyi i muskał delikatnie wargami.

– Ale z ciebie pieszczoch – zamruczała Agata, pozwalając mu się całować.

– Kochanie, a jak teraz będzie z seksem? Czy czeka nas dziewięć miesięcy postu? – zapytał przezornie Piotr, czując, że coraz bardziej się podnieca.

– Chyba zwariowałeś – stwierdziła z oburzeniem w głosie. – Nie ma żadnych przeciwwskazań, potem będziesz musiał poczytać w internecie, jak to się robi z piłką.

– Z piłką?!

– No, z piłką. – Agata zakreśliła w powietrzu kształt wielkiego brzucha.

– Aaa... – Roześmiał się. – Sorki, nie załapałem. Chyba jednak jestem trochę w szoku. Nie wiem tylko czy z powodu ciąży, czy obiadu dwudaniowego na stole.

Agata popatrzyła na niego mrużąc oczy.

– Kocham cię, kochanie. – Piotr mocno się do niej przytulił. Po chwili wyswobodziła się z uścisku.

– Pierożki się zrobiły – powiedziała i wyłączyła gaz. Nałożyła ravioli na talerze, polała sosem i jeden talerz podała Piotrowi. – Idziemy jeść – pospieszyła go.

Uśmiechnął się z czułością i poszedł do pokoju.

– Czeka nas trochę zmian w związku z przyjściem na świat naszego dziecka – powiedział, gdy już jedli.

– Jakich zmian?

– Na przykład mieszkaniowych. Dziecko nie może tu mieszkać.

Agata posmutniała, przypomniała jej się rozmowa ze snu. Faktycznie tu nie było miejsca dla dziecka, więc było oczywiste, że będzie musiała się wyprowadzić.

– Rozumiem. – Pokiwała głową. – Przeprowadzę się z dzieckiem do rodziców, mam nadzieję, że nie będą mieli nic przeciwko. A ty będziesz do nas przyjeżdżał?

Piotr popatrzył na nią zaskoczony.

– O czym ty mówisz?! Chcesz mnie zostawić?!

– Jestem dużą dziewczynką i wiem, jaka jest sytuacja. Nie możesz prowadzić terapii przy wrzasku dziecka, potrzebujesz spokoju. Chcę tylko, żebyś znalazł dla nas czas i nas odwiedzał.

Piotr pokręcił przecząco głową.

– Absolutnie się na to nie zgadzam – powiedział po chwili.

Agata spojrzała na niego zaskoczona. Właściwie to na co konkretnie się nie zgadzał.

Przestał jeść i wziął ją za rękę.

– Agatko jesteśmy rodziną, mamy dziecko, nasze dziecko. Nie wyobrażam sobie, że będziecie mieszkali z dala ode mnie. Teraz mieszkamy razem i nie chcę tego zmieniać...

– Ale powiedziałeś, że dziecko nie może tu mieszkać – przerwała mu.

– Bo nie może. Za dużo różnych energii plącze się po tym domu. Jest to związane z moją pracą i nie da się tego uniknąć. Nie mogę zrezygnować z terapii, a zresztą nie chcę. Musimy zastanowić się nad kupnem albo wynajęciem mieszkania. Wszystko zależy od tego, jak się potoczy moja sprawa rozwodowa... – urwał i ukrył twarz w dłoniach.

Agata podeszła do niego i pogłaskała po włosach. Przytulił ją i pocałował w brzuszek.

– Obiecuję wam, że tym razem się rozwiodę. Zgodzę się na wszystkie warunki, żeby tylko uzyskać rozwód – westchnął.

– Nie chcę, żebyś się zgadzał na wszystko. – Agata usiadła mu na kolanach i popatrzyła w oczy. – Nie chcę, żebyś dał się wykorzystać. Twój rozwód niczego między nami nie zmieni. – Pogłaskała go po policzku. – Jest mi obojętne, czy jesteś rozwiedziony, czy nie. Najważniejsze, że jesteś ze mną i chcesz być z nami. A reszta niech się toczy swoim trybem.

– Myślałem, że chciałabyś żebyśmy wzięli ślub jeszcze przed urodzeniem dziecka.

– Ślub? Skąd w ogóle taki pomysł? – Agata była szczerze zaskoczona.

– To nie zależy ci na ślubie? – teraz Piotr był zdziwiony.

– Kochanie, zależy mi na tobie, a nie na papierku. Nie mam parcia na białą kieckę do ziemi z zajebistym trenem i welon. To nie są moje klimaty. Kocham cię i chcę być z tobą. Poza tym, wyobrażasz sobie mnie pędzącą do ołtarza z brzuchem pod nos? Przecież chyba umarłabym ze śmiechu! Zawsze mnie śmieszyły te wszystkie „dziewice” w szóstym miesiącu ciąży z białym welonem na głowie. Dlatego nie spinaj się z tym rozwodem, nie chcę, żebyś dał jej coś więcej niż musisz. Najważniejsze jest dla mnie, że chcesz być z nami i nie odsyłasz mnie do rodziców, a reszta się ułoży.

– Kocham cię Agatko. – Mocno ją przytulił i zaczął całować.

– Chcesz kawę i ciasteczko? – zapytała po chwili.

– Raczej nie – odpowiedział, nie przestając jej całować.

– Ale ja chcę – powiedziała, odsuwając go od siebie. – Przepraszam cię, ale chyba to przez ten stres.

– Przecież nie mogłaś jeść, jak byłaś zestresowana – zdziwił się.

– No właśnie, a teraz mi się odmieniło i zjem wszystko, co nie zdąży mi uciec. – Uśmiechnęła się szeroko.

Piotr roześmiał się. Tak bardzo ją kochał i chciał, żeby była szczęśliwa. Nie przypuszczał, że uszczęśliwi ją ciąża.

– To chodź, zrobimy kawkę. – Podniósł się z krzesła i poszli do kuchni.

Patrzył na nią z miłością, jak pochłaniała cztery kawałki szarlotki. Pomyślał, że następne kilka miesięcy może być bardzo interesujące.

– Strasznie się objadłam, muszę się położyć – oświadczyła, wzięła go za rękę i poszli do sypialni. Położyli się na łóżku, Agata położyła rękę Piotra na swoim brzuchu. Zamknął oczy i zaczął masować jej brzuszek.

– Widzisz maleństwo? – zapytała po chwili.

Uśmiechnął się i otworzył oczy.

– Bardziej czuję niż widzę – odpowiedział. – Na razie jest bardzo maleńkie, ale jak widać żarłoczne – dodał ze śmiechem.

– Naprawdę będziesz z nami mieszkał? – dopytywała się Agata.

Odgarnął jej włosy z policzka.

– Naprawdę – odpowiedział i pocałował ją w usta. Oddała pocałunek, wczepiając się palcami w jego włosy. Całował ją coraz bardziej namiętnie, czuł jak wzbiera w nim pożądanie. Agata czuła coraz większe podniecenie. Była szczęśliwa, że wszystko ułożyło się tak fantastycznie. Piotr był zachwycony, że będą mieli dziecko i to było najważniejsze. Nie przestając go całować, rozpinała mu koszulę.

– Na pewno tego chcesz? – zapytał po chwili, patrząc jej głęboko w oczy.

– Kochaj się ze mną – odpowiedziała.

Jednym ruchem zdjął z niej koszulkę. Z uśmiechem popatrzył na jej brzuszek. Agata przyciągnęła go do siebie i zsunęła mu koszulę z ramion, a potem rozpięła spodnie. Piotr całował jej piersi i ramiona. Pierwszy raz od powrotu z Kanarów poczuł, że są sobie naprawdę bliscy, że nic nie może ich rozdzielić. Problemy, które mieli, w ogóle nie były ważne, były poza nimi. Żałował, że stracił tyle czasu, zamiast być ze swoją ukochaną dziewczyną.

– Tak bardzo cię kocham – szepnął jej do ucha.

Agata spojrzała na niego i uśmiechnęła się.

– Ja też ciebie kocham – powiedziała i pocałowała go. Ogarnęła ich taka namiętność jak wtedy, gdy kochali się pierwszy raz. Jednak tym razem Piotr ani na chwilę nie tracił kontroli. Bał się, żeby nie było jakichś problemów, jeżeli będzie zbyt gwałtowny. Wszedł w nią bardzo delikatnie. Agata oplotła go w pasie nogami i usiłowała przyciągnąć jak najbliżej siebie. Tak bardzo chciała poczuć go na sobie. Nie miała jednak szans tego zrobić. Piotr trzymał dystans i ani myślał się jej poddać. Bał się, że za bardzo przygniecie maluszka.

– Połóż się na mnie, proszę cię – wyszeptała.

– Boję się kochanie, nie chcę, żeby dzidziusiowi było za ciężko.

Agata zwolniła uścisk. Zupełnie zapomniała, że dzidziuś może zaprotestować. Też nie chciała, żeby coś mu się stało.

Piotr położył się na boku i przyciągnął Agatę do siebie. Poruszał się delikatnie. Uśmiechnęła się i z powrotem objęła go nogami.

– Jesteś cudowny, kocham cię – szeptała. Poczuła go bardzo głęboko. Patrzył na nią rozkochanym spojrzeniem. Całował ją delikatnie, muskał wargami jej piersi i czuł, że za chwilę eksploduje. Agata przyciągnęła go jeszcze bardziej i objęła za szyję. Był jeszcze głębiej, tak bardzo jej pragnął. Wiedział, że dłużej już nie wytrzyma. Poruszał się coraz szybciej, a ona obejmowała go coraz mocniej. – Nie zatrzymuj się – szepnęła i po chwili jej ciało przeszedł dreszcz rozkoszy. Piotr podążył za nią. Przez chwilę leżeli wtuleni w siebie.

– Dobrze się czujesz maleńka? – Głaskał ją po włosach.

– Bardzo dobrze. – Przytuliła się mocno do niego.

Sięgnął po kołdrę i okrył ją.

– Pośpisz troszkę? – zapytał czule.

– Nie chce mi się spać – uśmiechnęła się. – Wolałabym iść na miasto i opowiedzieć wszystkim, że będę miała z tobą dziecko.

Piotr roześmiał się.

– To ubieraj się, idziemy.

– Może jednak wolę zostać z tobą w łóżku – stwierdziła po chwili. – Ale mów do mnie, nie chcę spać, chcę żebyś mi opowiedział, jak to będzie dalej.

– Powiedz lepiej, kiedy zamierzasz powiedzieć rodzicom. – Spojrzał na nią znacząco.

– Nie myślałam jeszcze o tym – odpowiedziała szczerze. – Bardziej się zastanawiam, co zrobić ze szkołą.

– Chcesz przerwać studia?

– Nie chciałabym – popatrzyła na niego z powątpiewaniem.

Piotr nic na to nie odpowiedział. Pogłaskał ją tylko po policzku.

– Widzisz, całe życie myślałam, że moje dzieci wychowa moja mama, bo ja nie będę miała tyle cierpliwości – kontynuowała. – Teraz, gdy jestem w ciąży, to tak sobie myślę, że nie chcę, aby ktokolwiek miał wpływ na wychowanie mojego dziecka, poza nami oczywiście. Dlatego wolałabym przejść na zaoczne i poprosić ciebie, żebyś się zajął dzieciątkiem, jak ja będę w szkole. Mamy jeszcze dużo czasu, ale myślę, że warto by było to już ustalić. Jeśli urodzę w maju, to może uda mi się jeszcze zaliczyć normalnie ten rok, a od października, trzeci rok bym robiła zaocznie. Co o tym myślisz? – Agata spojrzała uważnie na Piotra. Przez cały czas się uśmiechał.

– Kocham cię Agatko, jesteś fantastyczna. – Pokręcił głową z niedowierzaniem. – Myślę, że to, co mówisz jest bardzo logiczne i jak najbardziej wykonalne. Nie musisz mnie prosić, żebym się zajął dzieckiem, bo to jest nasze dziecko i będę się nim zajmował.

– Sądzisz, że będę mogła zrobić licencjat normalnie, bez dziekanki?

– Jasne. – Piotr wzruszył ramionami. – Po co masz tracić rok. Dzidziuś będzie miał trzy lata, a ty skończysz studia. Poślemy go do przedszkola, a ty zastanowisz się, co dalej.

– Kurczę, jak tak mówisz, to wszystko wydaje się takie proste – westchnęła.

– Bo jest proste, nie ma się co nakręcać i szukać problemów tam, gdzie ich nie ma. Musimy się poważnie zastanowić nad mieszkaniem, czy kupimy, czy wynajmiemy. Ja wolałbym na razie niczego nie kupować ani nie afiszować się z kasą, dopóki nie mam rozwodu, wiesz jak to jest. – Spojrzał na nią znacząco.

– Jasne, rozumiem. – Agata pokiwała głową. – Mam nadzieję, że tym razem sprawa się odbędzie i uda ci się rozwieść. – Przytuliła się do niego.

– Też mam taką nadzieję maleńka. – Pocałował ją we włosy. – Cholera, całkiem zapomniałem, że byłem na dziś umówiony z Jackiem. Mieliśmy pogadać o moim rozwodzie. – Piotr sięgnął po spodnie i wyciągnął z nich telefon.

– To jedź, jeśli jeszcze zdążysz – powiedziała.

– Zadzwonię do niego, że nie będę, nie chcę być dzisiaj z nim, tylko z tobą. – Pocałował ją w usta i wybrał numer. – Cześć Jacek, sorry, ale nie mogę dzisiaj się z tobą spotkać – powiedział po chwili, przełączając go na głośnik.

– Piotrek, to jest twoja sprawa rozwodowa, a nie moja. Może chociaż spotkasz się z moim prawnikiem. Ile jeszcze będziesz się z nią pierdolił! Już nawet mnie to wkurwia, wyobrażam sobie, co o tym myśli twoja dziewczyna! Jak tego nie załatwisz, to w końcu cię zostawi i wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębów!

Agata uśmiechnęła się pod nosem. Lubiła Jacka, był konkretny i bezpośredni, śmieszyło ją, jak czasem stawiał Piotra do pionu.

– Spotkam się, ale nie dzisiaj – odpowiedział Piotr.

– Dobra, jak chcesz. – Słychać było po głosie, że Jacek jest urażony. Bardziej mu zależało na sprawach Piotrka niż jemu.

– Stary, nie obrażaj się – powiedział Piotr. – Mam ważniejsze sprawy na głowie niż prawie była żona. Mogę mu powiedzieć? – zapytał po cichu Agatę.

Kiwnęła głową i popatrzyła na niego z miłością. Była szczęśliwa, widząc jak on się z tego cieszy.

– No nie wiem, co może być ważniejszego od pozbycia się starego pudła – stwierdził Jacek.

Agata parsknęła śmiechem, Piotr też.

– Jest jedna ważniejsza rzecz – oświadczył Piotr. – Dostałem zgodę, żeby ci to powiedzieć i czuj się zaszczycony, bo jesteś pierwszą osobą, której to mówię.

– Ty kurwa na jakimś wiecu jesteś? – zapytał zniecierpliwiony Jacek. Agata zakryła twarz poduszką i rechotała na całego. – Mów po ludzku, co się dzieje.

– Właśnie dzisiaj dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli dziecko – powiedział wreszcie.

W słuchawce po drugiej stronie zaległa cisza. Po chwili usłyszeli pisk hamulców.

– Halo, Jacek, wszystko w porządku? – zaniepokoił się Piotr. Spojrzał niepewnie na Agatę.

– W porządku – usłyszeli po chwili. – Dużo nie brakowało, a wpadłbym z wrażenia do Wisły – westchnął. – Włączyłem awaryjne i mogę gadać. Serio będziecie mieli dziecko? Ale rozumiem, że ty z Agatą?

– Nie, z Elwirą – burknął Piotr. – Oczywiście, że z Agatą.

– Nie, no stary, to moje gratulacje. Szanownej mamusi też przekaż ukłony. Koniecznie musimy się spotkać i to oblać. Taka wiadomość nie zdarza się często.

– My teraz przerzuciliśmy się na mleko, więc jeśli masz ochotę, to zapraszamy. – Piotr zaśmiał się.

– A z której piersi? – zapytał Jacek.

Agata znów parsknęła śmiechem.

– Na razie niestety z kartonika – wtrąciła się do rozmowy.

– Cześć Agatko, nie wiedziałem, że podsłuchujesz męskie rozmowy. Wyrażałbym się bardziej parlamentarnie, ale mniejsza z tym. Gratuluję ci serdecznie. Śliczna będzie z ciebie mamusia – powiedział Jacek. Agata słuchała tego z uśmiechem na ustach, Piotr był zazdrosny.

– Dobra Jacek, to na razie, zdzwonimy się – powiedział i rozłączył się.

– Dlaczego się rozłączyłeś? – zapytała Agata z wyrzutem.

– Dość już się nagadał – odpowiedział Piotr.

– Kochanie, ty jesteś zazdrosny? – zdziwiła się.

– Oczywiście, że jestem – oświadczył.

– Myślałam, że teraz przestaniesz być taki zazdrosny – westchnęła zrezygnowana.

– Teraz dopiero zacznę – odpowiedział Piotr i pochylił się nad nią. – Dziękuję, że pozwoliłaś mi powiedzieć Jackowi. – Musnął wargami jej wargi. – Jestem bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwy – dodał.

Agata zarzuciła mu ręce na szyję.

– I tak jestem szczęśliwsza – oświadczyła i przytuliła się do niego. – Piotruś – powiedziała po chwili – jestem głodna.

Piotr roześmiał się.

– To chodź, zrobimy jakąś kolację. Na co masz ochotę? – zapytał, zakładając spodnie.

– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – Byle było dużo i słodko.

Po przemyśleniu Agata zdecydowała się na budyń czekoladowy. Po kolacji położyli się do łóżka i gadali do późna o dzidziusiu, o mieszkaniu, zastanawiali się, jak wszyscy zareagują na informację o ciąży i kiedy powiedzieć o niej rodzicom. Piotr zdecydował, że pojadą też do jego rodziców. Zasnęli szczęśliwi, wtuleni w siebie.

Piotr obudził się w środku nocy. Agaty nie było w łóżku. Wstał, żeby jej poszukać. Siedziała w kuchni i jadła krem czekoladowy z żółtym serem i majonezem.

– Kochanie wracaj do łóżka, wiesz, która jest godzina? – zapytał zrezygnowany.

– Trzecia – odpowiedziała. – Jestem głodna, szukam smaku – oświadczyła.

Podszedł bliżej i zobaczył, że na stole leży większość jedzenia z lodówki.

– Znalazłaś już smak, mogę to wszystko schować?

– Zostaw to kotku i idź się połóż. Ja to pochowam i przyjdę do ciebie.

– Pomogę ci i pójdziemy razem.

Agata westchnęła.

– No dobra, schowaj to, a ja pójdę siusiu. – Po drodze napiła się jeszcze coli i zamknęła się w łazience.

Piotr nie wiedział, co ma o tym myśleć. Nie pamiętał, żeby Elwira miała takie zachcianki w środku nocy i była wiecznie głodna, ale każda kobieta przeżywa ciążę na swój sposób. Miał nadzieję, że Agata się uspokoi, wyciszy i wszystko wróci do normy. Położyli się do łóżka, ale Agacie wcale nie chciało się spać. Zaczęła gadać i wymagała aktywnego słuchania, a także żywych reakcji na jej opowieści. Piotr zastanawiał się, czy fizycznie to wytrzyma. Kochał ją bardzo, ale noc była po to, żeby się wyspać. Wreszcie wyłączył się i po prostu zasnął. Rano obudził go słodki głosik.

– Wstawaj kochanie. – Agata pochylała się nad nim i delikatnie całowała po twarzy.

Przeciągnął się zadowolony i otworzył oczy. Objął ją i pocałował.

– Która godzina? – zapytał.

– Wpół do siódmej. – Uśmiechnęła się.

– Zwariowałaś!? Czemu budzisz mnie tak rano?!

Agacie zrobiło się przykro.

– Chciałam, żebyśmy się troszkę pomiziali, zanim pójdziesz do pracy, przepraszam. – Nadąsała się i odwróciła do niego plecami.

Piotr westchnął ciężko. To był jakiś horror. W nocy nie śpi, rano nie śpi i jeszcze go budzi, a na koniec się obraża.

– Agunia, przepraszam, nie obrażaj się. – Odgarnął jej włosy i całował w karczek. – Chodź moja miziajko, pomiziamy się. – Wziął ją za ramię i odwrócił do siebie. Nie opierała się. Nie chciała się obrażać tylko miziać, więc szybko dała się przeprosić.

Piotr poszedł do pracy nieprzytomny. Stwierdził, że jak tak dalej pójdzie, to zacznie sobie aplikować kofeinę dożylnie.

MAG I 

Następne trzy dni pokazały, że nie ma się co spodziewać, że Agata poczuje się zmęczona. Ciągle była nakręcona i wymagała nieustannej uwagi. Umówiła się do lekarza na osiemnastą w piątek. Piotr oczywiście powiedział, że z nią tam pójdzie. Mieli się spotkać w domu i stamtąd pojechać razem. Agata kończyła zajęcia przed trzecią, Piotr miał być w domu około czwartej. Gdy była w szkole przysłał jej SMS-a, że musi zostać w pracy do piątej, przyjedzie po nią i pojadą do lekarza. W domu była o trzeciej. Zjadła, wykąpała się i stwierdziła, że pojedzie do Piotra do szkoły. Nie chciało jej się siedzieć w domu. Za piętnaście piąta była pod szkołą.

 

Piotr prowadził zajęcia, ale kompletnie nie mógł się skupić. Był niewyspany i po prostu zmęczony. Cieszył się, że już jest piątek i może w weekend trochę odpocznie. Przestał nawet denerwować się sprawą rozwodową, nie miał na to siły. Po dwunastej dostał SMS-a od Mirelli, z prośbą, żeby zadzwonił, jak będzie mógł rozmawiać. Zastanawiał się, czy Mirka już wie od Agaty, że będą mieli dziecko. W przerwie między zajęciami oddzwonił do niej.

– Cześć Piotruś, mam do ciebie sprawę – zaczęła.

– Co się stało? – zapytał ciepło. Wyczuł, że ma jakiś problem.

– Chciałam się z tobą zobaczyć, ale nie w domu. Możemy się gdzieś spotkać?

Piotr zastanowił się przez chwilę.

– Możesz przyjechać dzisiaj o piętnastej do szkoły? Będę miał czas do siedemnastej, to pogadamy.

– Dobrze, wyjdę wcześniej z pracy i będę u ciebie po piętnastej.

– OK, będę czekał.

Po trzeciej do sali wpadła Mirka. Piotr akurat zdążył zrobić sobie kawę.

– Cześć. – Pocałowała go w policzek.

– Cześć, napijesz się kawy? – zapytał.

– Nie, dziękuję. Kiepsko wyglądasz, coś się stało?

– Nie, w porządku, mało śpię ostatnio. Mów, co cię do mnie sprowadza. – Wskazał Mirce krzesło i sam usiadł.

– Nie chciałam się umawiać w domu, bo nie chcę, żeby Agata o tym wiedziała. Chciałam z tobą porozmawiać o Maćku. – Spojrzała na niego.

– Coś jest nie w porządku? – Zmarszczył brwi.

– Niby wszystko jest w porządku – westchnęła – tylko od pewnego czasu odczuwam lęki. Jesteśmy zaręczeni i powinnam się z tego cieszyć, a ja robię co mogę, żeby nie ustalić daty ślubu. Maciek chce, żebyśmy zamienili moje mieszkanie na większe, a ja nie chcę się pozbywać swojego mieszkania. On jest momentami bardzo apodyktyczny, a ja nie chcę mu się poddawać, nie czuję tego. Rozumiem, że on chce większe mieszkanie, ale zrozum, to mieszkanie, to wszystko co mam! Nie mam wsparcia w rodzicach tak jak on. Jeżeli cokolwiek się między nami wydarzy, zostanę z niczym! Cholernie się tego boję, wiesz, co przeżyłam.

Piotr pokiwał głową ze zrozumieniem.

– Wiem, co czujesz, Maciek ma trudny charakter na pewno łatwo ci z nim nie będzie. Jest Koziorożcem, a ty Bliźniakiem, macie skrajnie różne potrzeby i żebyście się dogadali, i byli ze sobą szczęśliwi, potrzeba dużo pracy z obydwu stron...

– Uważasz, że nie pasujemy do siebie. – Mirka miała łzy w oczach.

– Nie, nie, po prostu musicie iść na kompromis i to oboje. Maćkowi się wydaje, że wszystko wie najlepiej, pamiętasz jak szalał z Agatą i koniecznie chciał, żebyśmy się rozstali. Słowo kompromis jemu kojarzy się z porażką, dlatego niechętnie go stosuje. On bardzo ciebie kocha i chce żebyś była szczęśliwa, tylko według jego pomysłu. Musisz mu uświadomić, jakie są twoje potrzeby. Pogadaj z nim o tym. Jeżeli chodzi o twoje lęki, to musisz się ich pozbyć. Jeżeli planujecie być razem, to większe mieszkanie będzie wam potrzebne. Maciek dobrze myśli, żeby je zamienić. A numerologicznie, kim on jest?

– Trzydzieści trzy.

– Kosmiczny tatuś – westchnął Piotr. – To dlatego wydaje mu się, że wszystko wie najlepiej, nawet jeśli nie ma o tym zielonego pojęcia. Musisz rozpisać swoje lęki, wiesz przecież, że nie możesz opierać poczucia bezpieczeństwa na mieszkaniu. Musisz mieć je w sobie. Jeżeli czujesz się niepewna albo przytłoczona jego zachowaniem, to porozmawiaj z nim. Nie daj sobie wejść na głowę, bo będzie tylko gorzej. Maciek bardzo się stara, obserwowałem go w Ustce, ale czasami wychodzi z niego ten Koziorożec. – Uśmiechnął się.

– Uważasz, że mamy szansę? – zapytała z nadzieją w głosie.

– Oczywiście, ale czeka was dużo pracy. Nie daj się zdominować. Potrzebujesz wolności i walcz o nią.

Mirella westchnęła ciężko.

– Nie martw się, będzie dobrze – powiedział Piotr i wziął ją za rękę.

– Dzięki. – Mirka wstała i przytuliła się do niego. W tym momencie do sali weszła Agata. Zobaczyła Piotra przytulającego Mirkę.

– Co tu się do cholery dzieje?! – zapytała zmienionym głosem.

– Co tu robisz, kochanie? – zapytał łagodnie Piotr, odsuwając się od Mirelli.

– Co ona tu robi? – Agata głową wskazała na Mirkę.

– Ona, przyszła porozmawiać – odpowiedziała urażona Mirka. Nie spodziewała się takiej agresji ze strony Agaty. Przecież wiedziała, że są tylko przyjaciółmi.

– To teraz umawiacie się poza domem? O co tu kurwa chodzi!?

Piotr podszedł do Agaty. Widział, że jest zdenerwowana i bardzo niepewna tego co zobaczyła.

– Kochanie, wszystko w porządku, nie denerwuj się. – Chciał wziąć ją za rękę, ale wyrwała się.

– Nie dotykaj mnie – warknęła.

Mirella patrzyła na tę scenę z politowaniem.

– To ja już sobie pójdę. Widzę, że Wernerowie dyktaturę mają w genach – oświadczyła. – Spróbuj odnieść to, co mi powiedziałeś, do swojego życia, bo może się okazać, że wpadłeś z deszczu pod rynnę. – Poklepała Piotra po ramieniu.

– Nie podobają ci się Wernerowie? – zapytała wściekła Agata. – Droga wolna, nikt cię nie będzie zatrzymywał.

– Agata! – Piotr tym razem zareagował ostro. Uważał, że posunęła się za daleko, nawet jeżeli grają jej hormony.

– Jesteś bezczelną gówniarą – powiedziała Mirella i wyszła.

Agata chciała wyjść jeszcze za nią i coś krzyknąć, ale Piotr złapał ją za rękę.

– Wystarczy – powiedział.

– Nie dotykaj mnie! – Agata wyrwała rękę. – Teraz będziesz się spotykał na terapię w szkole?! Przeszkadzam ci w domu?! Mogę się przenieść do rodziców!

– Naprawdę, dosyć już dzisiaj powiedziałaś. – Piotr starał się zachować spokój, ale nie było to łatwe. – Nie mów rzeczy, których potem będziesz żałowała.

– Okłamałeś mnie. – Agata spuściła głowę. – Napisałeś, że musisz zostać dłużej w szkole.

– Nie sądziłem, że to ma jakieś znaczenie. Mirka chciała porozmawiać o Maćku i nie chciała tobie o tym mówić. Nie było w tym spotkaniu żadnych podtekstów. Gdybyś czekała na mnie w domu, nie byłoby całej tej awantury. Kocham cię Agatko, ale musisz nad sobą panować. Nie pozwalam ci się w ten sposób zachowywać. Zraniłaś swoją przyjaciółkę. Rozumiem, że to był impuls, mogę ci wybaczyć takie zachowanie, ale wolałbym żebyś była miła. Maleństwo też wolałoby uśmiechniętą mamusię, a nie wkurzoną. Pomyśl o nim, co ono czuje jak jesteś zła. – Piotr położył rękę na jej brzuchu.

– Przepraszam – szepnęła Agata i położyła ręce na jego dłoni.

Piotr objął ją drugą ręką i mocno przytulił.

– Myślisz, że Mirka mi wybaczy? – zapytała po dłuższej chwili.

– Myślę, że będziesz musiała jej to wytłumaczyć – westchnął.

– Jedźmy do lekarza, a potem zobaczymy – powiedziała zrezygnowana.

 

Agata przekonała się, że naprawdę nie panuje nad sobą. Ginekolog powiedział jej, że faktycznie jest to spowodowane zmianami hormonalnymi, ale wcale nie musi się temu bezwzględnie poddawać. Jeśli tylko będzie chciała, może nad sobą zapanować i zachowywać się normalnie. Nie miał natomiast dobrych wieści dla Piotra. Nie potrafił przewidzieć, czy Agata przez cały okres ciąży będzie tak pobudzona, czy w końcu się zmęczy i zacznie spać. Gdy wyszli od lekarza, była strasznie głodna. Poszli do McDonald's.

– To co teraz robimy? – zapytał Piotr, gdy kończyli jeść.

Agata spojrzała na niego spod oka.

– Powinnam przeprosić Mirellę, tak?

Wzruszył ramionami.

– Powinnam do niej pojechać, tak?

Ponownie wzruszył ramionami.

– Dlaczego jej nie powiedziałeś, że jestem w ciąży? – Agata dopiero teraz na to wpadła.

– Nie chciałem ci odbierać tej przyjemności. – Uśmiechnął się.

Agata też się uśmiechnęła. Maciek też jeszcze o niczym nie wiedział.

– Zadzwonisz do niej i zapytasz, czy jest w domu? – zapytała prosząco.

Piotr kiwnął głową.

– Pojedziesz tam ze mną?

– Oczywiście, kochanie. – Pogłaskał ją po policzku.

– Dzięki. – Pocałowała go w dłoń. – Może po drodze kupimy jakieś pączki? – zaproponowała.

Piotr roześmiał się. Przed chwilą zjadła powiększony zestaw, ciastko i loda, i znów myślała o jedzeniu. Wsiedli do samochodu i Piotr wyciągnął telefon. Niestety, Mirka nie odebrała. Może na niego też się obraziła. Po zastanowieniu, Agata zadzwoniła do Maćka.

– Cześć braciszku, jesteś w domu? – zapytała.

– Jesteśmy, a co chciałaś?

– Mogę się wprosić na dziesięć minut?

– Jasne, przychodź. Czekamy.

– To jedziemy – powiedział Piotr i odpalił silnik. Po drodze kupili jeszcze pączki i podjechali pod blok Mirelli. – Jesteś gotowa? – spojrzał na Agatę.

– Nie, ale wiem, że muszę to zrobić – odpowiedziała.

Weszli na klatkę, drzwi były otwarte. Od razu poszli na górę. Agata czuła, że robi jej się gorąco. Zapukała. Drzwi otworzył Maciek.

– Cześć, wchodźcie. – Ucieszył się. – Mirella jest dziś w kiepskim humorze, ale mam nadzieję, że jej przejdzie.

Agata podała Maćkowi pączki i rozejrzała się za Mirką. Siedziała na krześle w kuchni i patrzyła w okno. Nie miała zamiaru nawet do nich wyjść. Była zła na oboje. Nie sądziła, że Piotr da się tak zdominować. Agata weszła do niej i zamknęła drzwi. Mirka spojrzała na nią ze smutkiem.

– Czego chcesz? – zapytała wreszcie.

– Przyjechałam cię przeprosić i wytłumaczyć się – odpowiedziała.

– Długo się namyślałaś – stwierdziła z sarkazmem.

– Przepraszam, przyjechałabym wcześniej, ale miałam wizytę u lekarza.

Mirka obrzuciła ją spojrzeniem. Nie wyglądała na chorą, to raczej Piotrek wyglądał na przemęczonego, a może chorego.

– Zmieniałaś uspokajacze na mocniejsze? – Wcale nie ułatwiała jej przeprosin. Agata była spokojna, wiedziała, że bardzo ją zraniła.

– Nie. – Pokręciła smutno głową. – Byliśmy u ginekologa.

Mirka spojrzała na nią zaskoczona. Forma „my” sugerowała, że może jednak z Agatą coś się dzieje. Przecież na zwykłą wizytę nie chodziliby razem. Może dlatego Piotr tak wygląda, bo się o nią martwi.

– Przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałam w szkole. Nie powinnam się tak zachować, w ogóle niepotrzebnie tam jechałam. Po prostu nie mogłam usiedzieć w domu i byłam zła, że nie ma Piotra. Nie pomyślałam, że możecie mieć przede mną jakieś tajemnice, ale teraz już wiem, że tak może być. Jeżeli możesz mi wybaczyć, to bardzo cię o to proszę – zakończyła.

– No dobrze, a właściwie co ci jest? – zapytała Mirella.

– Nic, nie jestem chora. – Agata uśmiechnęła się. – Jestem w ciąży.

Mirka otworzyła buzię ze zdziwienia, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Teraz wszystko stało się jasne. Agresja Agaty i stoicki spokój Piotra. To dlatego pozwolił sobie wejść na głowę, a ona tak głupio go podsumowała. Zerwała się z krzesła i przytuliła Agatę.

– Fantastycznie, gratuluję ci.

– To znaczy, że mi wybaczasz? – zapytała Agata ze śmiechem.

– Oczywiście kochanie, musisz mi wszystko opowiedzieć. – Mirella objęła ją ramieniem. – Chodźmy do pokoju.

Gdy weszły, Piotr od razu widział, że Mirka o wszystkim wie. Uśmiechnął się z zadowoleniem. Mirella podeszła do niego.

– Gratuluję – powiedziała i pocałowała go w policzek.

Tylko Maciek niczego nie rozumiał.

– Czy ja się dowiem, co tu się dzieje? – zapytał z przekąsem.

Agata usiadła przy nim na kanapie.

– Przyjechałam, żeby ci powiedzieć, że za parę miesięcy zostaniesz wujkiem. – Uśmiechnęła się.

– Nie?! – Maciek z niedowierzaniem spojrzał na jej brzuch.

– Tak – odpowiedziała.

– Serio?

Agata wywróciła oczami.

– Co, nie wiesz skąd się biorą dzieci? – zapytała poirytowana.

Piotr spojrzał na nią wymownie. Zrozumiała. Znowu traciła nad sobą panowanie, ale ostatecznie, to nie była jej wina, że ma nierozgarniętego brata. Każdy by się wkurzył.

Maciek przez dłuższą chwilę tępo się w nią wpatrywał.

– No i co ty teraz zrobisz? – zapytał wreszcie.

Piotr spojrzał na Agatę, a potem błagalnie na Mirellę. Chyba tylko ona mogła teraz uratować sytuację. Nie spodziewał się takiej reakcji Maćka.

– Jak to co, wychowają. – Mirka podeszła do Agaty i wzięła ją za rękę. Maćkowi posłała groźne spojrzenie. – Może byś wyściskał siostrę i pogratulował szwagrowi. Takiej wiadomości nie dostaje się co dzień.

– Nie, no jasne, gratuluję wam. – Maciek otrząsnął się i przytulił Agatę. – Zupełnie się nie spodziewałem, sorki. – Pogłaskał Agatę po plecach i po chwili wyciągnął rękę do Piotra. – To szybciej się ochajtacie niż my – stwierdził, patrząc na oboje.

– Postanowiliśmy nie brać ślubu – powiedziała Agata.

– Kto postanowił? – Maciek się najeżył. Był pewny, że to Piotr przekonał do tego Agatę.

– Ja – odpowiedziała takim tonem, że nie śmiał już więcej o nic pytać.

– Kiedy będziecie mieli dzidziulka? – zapytała Mirella, chcąc sprowadzić rozmowę na bezpieczniejsze tory.

– Pod koniec maja. – Agata uśmiechnęła się.

– Super. – Ucieszyła się. – Kochanie idź nastaw wodę na kawę – poprosiła Maćka, widząc, że nie może się ogarnąć z tym, co usłyszał.

Maciek posłusznie wyszedł do kuchni. Jego mała siostrzyczka będzie miała dziecko, przecież ona sama jest jeszcze dzieckiem. Nie mógł tego zrozumieć. Jak sobie da radę ze studiami, pracą i dzieckiem. Po chwili do kuchni weszła Mirella.

– Maciek, co się z tobą do cholery dzieje? – zapytała.

– Nic się nie dzieje, robię kawę – burknął.

– Jak ty się zachowujesz?! – mówiła do niego po cichu, ale słychać było, że jest oburzona.

– A jak mam się zachowywać!? Mam świergotać jak ty i cieszyć się?! Z czego mam się cieszyć?! Ze moja siostra zaliczyła wpadkę i będzie panną z dzieckiem?! Ona musi robić dobrą minę do złej gry, ale ja nie będę udawał, że jestem z tego powodu szczęśliwy, rozumiesz?!

– Porozmawiamy o tym później – ucięła rozmowę Mirella i wróciła do pokoju.

Piotr siedział z Agatą na fotelu. Przytulała się do niego, czuła, że Maciek nie aprobuje tego, co się stało. Z jednej strony, było jej obojętne, co on myśli, z drugiej, było jej przykro, że nie potrafi cieszyć się jej szczęściem. Gdy do pokoju weszła Mirella, Piotr od razu zauważył, że coś jest nie w porządku.

– Wiesz Mirka, my już chyba pójdziemy. Agatka jest zmęczona, mieliśmy dziś trochę wrażeń. – Podniósł się z fotela. Agata nie protestowała.

– Rozumiem. – Mirella smutno pokiwała głową. Wiedziała doskonale, o co chodzi. – Dbajcie o siebie. – Przytuliła najpierw Agatę, a potem Piotra i odprowadziła ich do drzwi.

– Cześć Maciek – rzuciła Agata, wychodząc.

– Dobrze się czujesz kochanie? – zapytał Piotr, gdy schodzili po schodach.

– Wszystko w porządku – westchnęła. – Zaskoczył mnie, myślałam, że się ucieszy.

– Musi dorosnąć. Kocham cię maleńka. – Objął ją ramieniem.

– Wiem. – Uśmiechnęła się i objęła go w pasie. – To jest dla mnie najważniejsze i nic więcej się nie liczy. – Wsiedli do samochodu i pojechali do domu.

 

Mirella weszła do kuchni.

– Nie musisz już pilnować tej wody, goście poszli – powiedziała i wyszła.

Maciek poszedł za nią.

– I co, to może moja wina? – zapytał. Widać było po nim, że jest wściekły.

– Nie, moja – odpowiedziała. – To ja się nie umiem zachować!

– Ona ma dwadzieścia lat i za chwilę będzie panną z dzieckiem, bo on nawet nie chce się z nią ożenić. Dla ciebie to jest oczywiście cudownie romantyczne i jesteś zachwycona, że moja siostra będzie miała dziecko ze swoim kochankiem, który w dodatku nawet nie jest rozwiedziony! Trzeba być idiotą, żeby się z tego cieszyć!

Mirella zrobiła się czerwona. Zdjęła z palca pierścionek zaręczynowy.

– Masz rację, szkoda tracić czas z idiotką – powiedziała i wcisnęła mu w rękę pierścionek.

Maciek spojrzał na nią zaskoczony.

– Mirka, przecież ja nie mówiłem o tobie...

– Mam już dość takiego twojego zachowania – przerwała mu, ale mówiła spokojnie. – Nie pozjadałeś wszystkich rozumów i nie wiesz wszystkiego, chociaż tak się zachowujesz. Zrywam zaręczyny, ślubu nie będzie. Spakuj się i wyprowadź z mojego domu. Klucze zostaw pod wycieraczką – powiedziała i zaczęła ubierać się do wyjścia.

– Mirka poczekaj, przecież ja cię kocham. Chcesz wszystko przekreślić, bo nie cieszę się, że Agata będzie miała dziecko? – Maciek w ogóle nie rozumiał jej zachowania. Ściskał w dłoni pierścionek, który mu oddała.

Spojrzała na niego, wychodząc.

– Nie pasujemy do siebie, nie jestem dla ciebie odpowiednią dziewczyną i nie wydaje mi się, żebyś mnie kochał – powiedziała i wyszła.

Maciek został sam. Usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Po chwili westchnął ciężko i poszedł po torbę. Nie rozumiał, dlaczego Mirka wyrzuciła go z domu, ale z pewnością nie mógł tu zostać. Zastanawiał się, dokąd pójść. Czy wrócić do rodziców? Musiał to wszystko przemyśleć i spróbować pogadać z Mirellą. Kochał ją i tak bardzo chciał, żeby była szczęśliwa. Dlaczego nie potrafiła tego zrozumieć i docenić? Od pewnego czasu czuł, że coś między nimi jest nie tak. Szkoda, że nie zdążył z nią o tym porozmawiać. A Agata właściwie miała swoje życie. Ciąża to faktycznie był dla niego szok, ale przecież miała Piotrka i widać było, że się nią zajmuje. Ostatecznie, to oni będą bawili dzieciaka, a nie on. Tylko ciekaw był, jak Agata poradzi sobie z dzieckiem, skoro nie potrafiła zająć się nawet żółwiem. Zamiast robić sobie dziecko, mogli zacząć od psa albo jajeczka Tamagotchi. Też wymaga opieki, a zawsze można komuś oddać. Gdyby Mirka była w ciąży, to co innego. Ona świetnie by sobie poradziła z dzieckiem. Ponownie ciężko westchnął i spojrzał na pierścionek. Leżał na stoliku, a jeszcze kilka minut wcześniej był na palcu jego ukochanej dziewczyny. Schował z powrotem torbę do szafy. Nie mógł tak po prostu zniknąć z jej życia. Wyszedł i zamknął drzwi, a klucz położył pod wycieraczką. To było jej mieszkanie i miała prawo zażądać zwrotu kluczy, ale wiedział, że tu wróci. Zszedł na dół i wsiadł do samochodu. Po chwili wysiadł i poszedł z powrotem na górę. Musiał na nią poczekać i porozmawiać.

 

Mirella spacerowała swoją ulubioną aleją. Uwielbiała to miejsce, ulica Meander była dla niej najpiękniejszą w całej Warszawie. Nie chciała się stąd wyprowadzać. Gdy pierwszy raz zobaczyła tę aleję, wiedziała, że właśnie tu jest jej miejsce. Potem okazało się, że jest wolne mieszkanie w bloku przy tej ulicy. Od razu się na nie zdecydowała. O każdej porze roku było tu fantastycznie, nigdy wcześniej nie spotkała takiego miejsca. Lubiła się tędy przechadzać. Dzisiaj, pomimo awantury z Maćkiem, czuła, że szum drzew ją uspokaja. Po to tu przyszła, żeby się uspokoić i ochłonąć. Nie sądziła, że tak się to wszystko potoczy, zawiodła się na nim, nie miała ochoty z nim być. Jednak kochała go bardzo. Był taki czuły i opiekuńczy, wiedziała, że na swój sposób ją kocha i pragnie jej szczęścia. Być może to co się stało, było po części jej winą. Zamiast z nim rozmawiać, powiedzieć, co jej nie pasuje, dusiła wszystko w sobie. To był chyba jej największy problem. Nie można liczyć na to, że ktoś odgadnie twoje potrzeby, trzeba o nich opowiedzieć. Westchnęła ciężko i skierowała się w stronę domu. Zaczęła żałować, że oddała pierścionek. A co będzie, jeśli Maciek zabrał wszystkie swoje rzeczy i się wyprowadził? Ruszyła szybciej. Może jeszcze nie odjechał. Chciała zastać go jeszcze w domu, chciała porozmawiać, tak jak radził jej Piotr. Przechodziła koło parkingu, ale nie widziała jego samochodu. Spojrzała w swoje okna, nigdzie nie paliło się światło. Nie musiała się już spieszyć, widocznie odjechał. Powoli weszła po schodach, zajrzała pod wycieraczkę, klucza nie było. Otworzyła drzwi swoim kluczem i weszła do domu. Zapaliła światło w przedpokoju i zobaczyła, że w kuchni na krześle siedzi Maciek. Bardzo się ucieszyła, chociaż nie dała tego po sobie poznać.

– Myślałam, że pojechałeś – zdziwiła się.

– Chciałem porozmawiać, jeśli się zgodzisz – powiedział cicho.

Zdjęła kurtkę i weszła do kuchni. Zapaliła światło i usiadła naprzeciwko niego. Spojrzała na niego pytająco.

– Nie chcę, żeby tak się to skończyło. Kocham cię i chcę być z tobą. Przepraszam, jeśli odczułaś, że cię już nie kocham, to nie jest prawda. Zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa, jeżeli tylko mi na to pozwolisz.

Mirella oparła łokcie na stole i ukryła twarz w dłoniach.

– Maciek ja nie wiem, co mam zrobić. Czuję się przygnieciona twoimi decyzjami. Nie czuję się jak twoja partnerka, tylko jak Piętaszek. Nie chcę być ubezwłasnowolniona. Mam swoje zdanie na każdy temat, tylko ciebie od dawna już to nie interesuje. Sam chcesz o wszystkim decydować, uważając, że tak będzie dla nas najlepiej. Potrzebuję wolności i chcę poczuć swoją wartość w tym związku. Zabrałeś mi jedno i drugie, a ja nie walczyłam. – Popatrzyła na niego smutno.

– Przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy, że tak to odczuwasz. Pragnąłem się tobą opiekować i nie chciałem, żebyś się martwiła o cokolwiek. Wiem, że dużo przeszłaś w życiu i ciągle musiałaś radzić sobie sama, chciałem tylko, żebyś odpoczęła, bo masz mnie i ja mogę się wszystkim zająć. Nie sądziłem, że poczujesz się ubezwłasnowolniona. Przepraszam cię, powiedz, jak chcesz, żeby było, a dostosuję się do tego. – Wziął ją za rękę.

Mirella spojrzała na niego z miłością. Więc on to wszystko robił dla niej i dużo nie brakowało, a zagłaskałby ją na śmierć. Dlaczego wcześniej nie zdecydowała się na rozmowę?! Poczuła się winna całej tej sytuacji. Maciek patrzył na nią wyczekująco. Uśmiechnęła się do niego.

– Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz, szkoda, że wcześniej o tym nie porozmawialiśmy. Dużo przeszłam i potrafię o siebie zadbać, nie potrzebuję, żeby ktoś podejmował za mnie decyzje. W związku najważniejsza jest rozmowa, oboje o tym zapomnieliśmy. Zamknęliśmy się na siebie i każde z nas robiło swoje, tak nie może być. Kocham cię i chcę być z tobą, ale jako twoja partnerka. Wiem, że to ja unikałam wielu tematów, ale teraz już tak nie będzie.

– Czy to znaczy, że nie muszę się wyprowadzać? – zapytał nieśmiało Maciek.

– Nie chcę, żebyś się wyprowadzał. – Uśmiechnęła się i wzięła go za ręce. – Ale jest kilka spraw, o których musimy porozmawiać. Po pierwsze, nie chcę się spieszyć ze ślubem, nie czuję się jeszcze na to gotowa...

Maciek spojrzał na nią z powątpiewaniem.

– A czy ty w ogóle chcesz wyjść za mnie?

– Chcę, ale jeszcze nie teraz – westchnęła. – Właśnie to mnie w tobie przeraża, że jeśli nie chcę czegoś natychmiast, ty uważasz, że w ogóle nie chcę. Zrozum, że moje życie jest podporządkowane zupełnie innym prawom niż twoje. Siedzę w ezoteryce już jedenaście lat i dużo przez ten czas osiągnęłam. Mam pewne lęki, które muszę przepracować, bez tego wchodzenie w związek małżeński nie ma sensu.

– Aha, czyli jak robimy coś, bo ja tak chcę, to jest źle, a jak robimy coś, jak ty chcesz, to jest dobrze – przerwał jej Maciek. Zupełnie nie rozumiał tego jej wywodu.

Mirella westchnęła ciężko. Trudno jej było mu to wszystko wytłumaczyć. Dużo by dała, żeby był teraz przy niej Piotr. On z pewnością by sobie z tym poradził.

– A czy ty uważasz, że bez ślubu nie możemy być razem? – zapytała.

– Boję się, że się rozmyślisz i mnie wyrzucisz tak jak dzisiaj – odpowiedział szczerze.

– A jak będziemy mieli ślub, to już nie będę mogła się rozmyślić? – zapytała zadziornie.

– To już nie będzie takie proste.

– Mylisz się. – Potrząsnęła głową. – Ślub to tylko umowa zatwierdzona przez urzędnika. Nie zmienia relacji między ludźmi. Agata z Piotrem nie potrzebują ślubu, żeby być razem szczęśliwi. Dla ciebie problemem jest to, że Piotr nie ma rozwodu, ale zobacz, tylko dla ciebie jest to problem. Ślub nie daje żadnych gwarancji! Kocham cię Maciek i to się nie zmieni, czy będziemy mieć ślub, czy nie. Jeżeli nie będę chciała już z tobą być, to przed rozstaniem nie uchroni nas ślub. To tylko kawałek świstka!

– Więc nie chcesz ślubu? – zapytał konkretnie.

– Chcę być z tobą szczęśliwa i to wszystko.

– Dobrze – westchnął Maciek. – Proszę cię, mów mi o wszystkim, chcę wiedzieć, jeśli coś ci się nie będzie podobało. Ja też ci będę mówił o swoich wątpliwościach. Nie chcę, żebyśmy się obrażali albo rozstawali. Jesteśmy dorośli i możemy się dogadać. Kocham cię bardzo i obiecuję, że nie będę sam podejmował żadnych decyzji dotyczących nas. – Przysunął się bliżej i objął ją. Mirella położyła mu głowę na ramieniu. Pocałował ją we włosy.

– Jesteś fantastyczny, jak chcesz – powiedziała. – Oddasz mi mój pierścionek? – zapytała nieśmiało.

– Leży w pokoju na stole. – Uśmiechnął się.

– Maciuś, jeszcze jedno... – Spojrzała na niego. – Odpuść wreszcie Agacie i daj jej żyć po swojemu. Było jej dzisiaj strasznie przykro, że tak się zachowałeś, Piotrowi zresztą też.

Maciek spuścił głowę.

– Przepraszam, to był impuls – westchnął. – Ja ciągle zapominam, że ona jest dorosła. Jak była mała, to zawsze liczyła się z moim zdaniem, ciężko mi się przestawić, że już tego nie robi. – Uśmiechnął się smutno.

– Daj jej wreszcie wolność. To jest jej życie i jej wybory. Trafiła na cudownego faceta i jestem przekonana, że nigdy nie będzie tego żałować.

– OK, spróbuję. – Maciek znowu westchnął. – Gdybym znów zaczął się jej czepiać, to powiedz mi o tym. Obiecuję, że się nie wścieknę.

– Dobrze, kochanie. – Mirella pogłaskała go po włosach. – Chodźmy do pokoju, muszę założyć pierścionek.

– Mirusia, to może pojedziemy do nich jutro z jakąś flaszką? – zapytał, gdy już siedzieli w pokoju. – W sumie taką wiadomość trzeba by oblać.

Mirka roześmiała się.

– Teraz mówisz jak porządny brat. Zadzwonimy do nich jutro, a dzisiaj zajmijmy się sobą – powiedziała i zaczęła go całować.

ARCYKAPŁANKA II 

Piotr obudził się w środku nocy, Agaty nie było w łóżku. Westchnął i wstał, żeby zobaczyć, co ona robi. Wyszedł z pokoju, w całym mieszkaniu było ciemno, a Agaty nigdzie nie było. Zdenerwował się bardzo, gdzie ona mogła być? Zadzwonił do niej. Nie odebrała. Spojrzał na zegarek, dochodziła trzecia. Zadzwonił ponownie, teraz naprawdę zaczął się martwić. Po piątym sygnale odebrała.

– Cześć koteczku, nie śpisz? – zapytała.

– Gdzie ty jesteś? – Piotr był tak zdenerwowany, że prawie krzyczał.

– Już wracam, byłam na zakupach w Tesco. Za dwie minuty będę – odpowiedziała spokojnie.

– Nie rozłączaj się ze mną. Wyjdę po ciebie. – Był taki wściekły, że ledwo mówił.

– Nie, zaraz przyjdę. Już podjechałam, biorę zakupy i idę do domu. Otwórz mi drzwi na dole – powiedziała po chwili. Piotr nacisnął domofon. Słyszał jak wchodziła po schodach i starał się uspokoić, żeby na nią nie nakrzyczeć.

– Cześć – powiedziała, wchodząc do domu. – Nie możesz spać? – Weszła do kuchni i położyła na stole zakupy.

Piotr stał w drzwiach sypialni.

– Co ty sobie do cholery wyobrażasz?! Co ci strzeliło do głowy, żeby jechać do sklepu w środku nocy?!

– Przepraszam, nie mogłam spać – odpowiedziała i podeszła do niego. Chciała się przytulić, ale zobaczyła, że jest na nią naprawdę zły.

– Nie pozwalam ci samej wychodzić w nocy z domu, rozumiesz?! Nie mogę bez przerwy cię pilnować, jesteś nieodpowiedzialna! Jestem na ciebie wściekły, porozmawiamy rano, dobranoc. – Wszedł do sypialni i trzasnął drzwiami. Położył się do łóżka, ale nie mógł zasnąć. Zastanawiał się, dlaczego Agata tak głupio się zachowuje. Dlaczego naraża siebie i dziecko. Uspokajał emocje i myślał nad tym, co powie jej rano. Na pewno nie będzie to miła rozmowa.

Agata wróciła do kuchni. Rozpakowała zakupy i zrobiła sobie herbatę. Czuła, że przesadziła z tym sklepem, ale miała nadzieję, że Piotr jej to wybaczy. Spać poszła dopiero o szóstej. Nie chciała go budzić, położyła się w pokoju wróżb.

 

Piotr obudził się i spojrzał na zegarek. Było południe, a w domu było cicho. Westchnął ciężko i wstał z łóżka. Pomyślał, że pewnie Agaty nie ma, zabronił jej wychodzić w nocy, a nie w dzień. Zajrzał do pokoju wróżb i zobaczył, że smacznie śpi. Wszedł do kuchni, na stole, na talerzu leżały placki i świeżo upieczony sernik. Uśmiechnął się, ale zaraz potem zrobiło mu się przykro. Myślał tylko o sobie i o tym, że musi się wyspać. Zupełnie nie pomyślał, co ona czuje, jak w nocy nie może spać. Złość na nią całkiem mu przeszła. To prawda, że nie powinna jechać do tego sklepu, ale na szczęście nic się nie stało. Stanął w progu pokoju. Po chwili Agata poruszyła się i otworzyła oczy. Spojrzała na niego niepewnie, nie wiedziała, czego się może spodziewać. Uśmiechnął się i podszedł do niej.

– Dzień dobry kochanie – powiedział.

– Dzień dobry – odpowiedziała niepewnie.

– Widziałem, że miałaś pracowitą noc.

– Nie mogłam spać, mam nadzieję, że cię nie budziłam – tłumaczyła się.

Piotr poczuł się strasznie głupio. Usiadł przy niej, na łóżku.

– Przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałem. Bardzo się przestraszyłem, że nie ma cię w domu. – Pogłaskał ją po policzku.

Agata spuściła głowę.

– Przepraszam, nie będę tak więcej robić – powiedziała cicho. – Obudziłam się przed pierwszą i nie mogłam zasnąć. Pomyślałam, że pojadę do sklepu i kupię parę rzeczy. Nie sądziłam, że się obudzisz, przepraszam.

– Agatko, kochanie. – Piotr przytulił ją mocno. – Boję się o ciebie i o nasze dzieciątko. Co byś zrobiła, gdyby ktoś cię zaczepiał? Wiesz, że czubów nie brakuje, nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś ci się stało.

– Nie pomyślałam o tym. Wiem, że masz rację i możesz być na mnie zły. Przysięgam, że więcej tego nie zrobię. Nie musisz mnie pilnować. Wiem, że zachowałam się bardzo nieodpowiedzialnie, ale od teraz już będę odpowiedzialna. Nie mogę spać w nocy i nic na to nie poradzę, ale jak się obudzisz, a mnie nie będzie w łóżku, to nie musisz mnie szukać, na pewno nie wyjdę w nocy z domu. Wiem, że musisz wypoczywać i chcę, żebyś spał spokojnie.

Piotr przytulił ją jeszcze mocniej.

– Nie gniewam się, dobrze, że nic się nie stało. Bardzo cię kocham.

– Położysz się i przytulisz mnie? – zapytała po chwili.

– Chodź pójdziemy do sypialni. – Wziął ją za rękę.

 

– Wyspałeś się chociaż troszkę? – Agata wtuliła się mocno w Piotra.

– Troszkę. – Uśmiechnął się i pocałował ją.

– Co dzisiaj chcesz robić? Ja muszę popracować u rodziców i może przy okazji, jak u nich będziemy, to powiemy im, że zostaną dziadkami. – Spojrzała na niego pytająco.

– Jasne, nie ma problemu. – Pogłaskał ją po brzuszku.

– Mam tylko nadzieję, że zareagują lepiej niż Maciek – westchnęła. W tym momencie usłyszała, że dzwoni jej telefon.

– Leż, przyniosę ci. – Piotr podniósł się z łóżka. – Gdzie jest?

– W kuchni, na szafce – odpowiedziała i położyła głowę na poduszce.

Po chwili Piotr wrócił z telefonem.

– Halo. – Agata odebrała, nie patrząc, kto dzwoni.

– Cześć, możesz gadać? – zapytał Maciek.

– Cześć, co chciałeś? – Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Co jeszcze mógł jej powiedzieć? Na pewno nic miłego.

– Chciałem się zapytać, czy moglibyśmy wpaść dzisiaj do was z Mirką po południu?

– Nie, dzisiaj nie – odpowiedziała Agata. – Może jutro, ale poczekaj zapytam Piotra. Mamy na jutro jakieś plany, Maciek chce przyjść? – zapytała.

Piotr skrzywił się. Po wczorajszym występie nie miał ochoty go oglądać. Maciek kolejny raz zachował się jak dupek i zrobił przykrość Agacie, a to już było niewybaczalne.

– Nie mamy planów, ale sama zdecyduj czy chcesz się z nim spotkać. – Wzruszył ramionami. – Możemy zaraz coś wymyślić na jutro – zaproponował.

Agata uśmiechnęła się.

– Jutro po południu możecie przyjść – powiedziała do Maćka.

– No dobra, to będziemy koło czwartej. – Ucieszył się.

– OK, na razie.

– Naprawdę chcesz się z nim spotkać? – Piotr spojrzał na nią z powątpiewaniem.

– Powiedział, że przyjdzie z Mirellą. Z nią chętnie się zobaczę – odpowiedziała i przyciągnęła go do siebie. – A teraz mnie całuj, bo zaraz musimy wstać. – I pocałowała go namiętnie.

Po chwili zadzwonił telefon Piotra.

– Co to, jakiś call center? – westchnął i sięgnął po telefon. – Cześć Jacek, dzisiaj już mogę, za jakieś dwie, trzy godziny – powiedział po chwili.

Agata przysłuchiwała się tej rozmowie, ale nic nie rozumiała.

– Jesteśmy umówieni, będę, dzięki, cześć.

Spojrzała na Piotra pytająco.

– Jacek chce się dzisiaj spotkać, będzie też ta jego prawniczka, która pisała mi pozew – wyjaśnił.

– To super, zawieziesz mnie do rodziców? Na którą się umówiłeś?

– Na trzecią. Jasne, że cię zawiozę.

– Chodź wstaniemy, bo musimy zjeść jeszcze śniadanie – westchnęła Agata.

 

Po śniadaniu pojechali na Żoliborz. Akurat rodzice byli w domu.

– Chodź, to chwilę z nimi pogadamy, a potem pojedziesz do Jacka. – Agata wzięła Piotra za rękę.

– Dobrze, to chodźmy – odpowiedział. Trochę się obawiał ich reakcji.

Weszli do domu. Wanda akurat gotowała na obiad brukselkę, Agata poczuła mdłości. Piotr spojrzał na nią uważnie, widział, że coś jest nie w porządku. Weszli do kuchni.

– Cześć – powiedzieli.

– O cześć! – Matka odwróciła się do nich. – Przyjechaliście na obiad?

– Raczej nie – odpowiedziała Agata i pobiegła do łazienki.

Wanda spojrzała pytająco na Piotra. Ten wzruszył ramionami i poszedł do Agaty. Z pokoju wyszedł Kazimierz.

– Słyszałem Agatę? – zapytał.

– Tak, przyjechała z Piotrem, ale gdzieś pobiegli – odpowiedziała Wanda.

Po chwili do kuchni wszedł Piotr, przywitał się z Kazimierzem.

– Agata powiedziała, że przyjdzie do kuchni dopiero jak wywietrzycie – oznajmił.

Wanda włączyła wentylator i otworzyła okno.

– A co jej się stało? – zapytała, ale Piotra już nie było. Kilka minut później weszli do kuchni.

– Wszystko w porządku? – Ojciec siedział przy stole. Uważnie popatrzył na Agatę.

– Tak, w porządku – westchnęła. – Ten smród był nie do zniesienia.

– No dobra, to o co chodzi? Ostatnio rzadko przyjeżdżacie razem, więc pewnie jest jakiś powód – stwierdził.

Agata i Piotr spojrzeli na siebie.

– Właściwie to jest – powiedziała Agata i wzięła Piotra za rękę.

Wanda odwróciła się do nich i spojrzała wyczekująco.

– Przyjechaliśmy dzisiaj razem, bo chcieliśmy wam powiedzieć, że będziemy mieli dziecko – mówiąc to Agata ściskała dłoń Piotra tak mocno, jakby chciała mu połamać palce.

Zapadła niezręczna cisza. Rodzice najpierw wlepiali wzrok w brzuch Agaty, a potem spojrzeli na siebie. Pierwsza otrząsnęła się matka.

– Moje gratulacje! – Podeszła do Agaty i przytuliła ją, a potem Piotra.

Wszyscy troje spojrzeli na Kazimierza. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Agata przestraszyła się, że ojciec zaraz zacznie na nią krzyczeć. Piotr też nie wiedział, czego ma się spodziewać. Wreszcie się ocknął i spojrzał na nich.

– Będę dziadkiem – oświadczył i roześmiał się. – To niesamowite uczucie. – Wstał i podszedł do nich. Objął ich oboje. – Słyszałaś, będę dziadkiem – zwrócił się do żony. – Gratuluję wam! – Uścisnął ich mocno. – Muszę natychmiast zadzwonić do Józka – powiedział i wyszedł z kuchni.

Wanda roześmiała się.

– Jest w szoku, ale bardzo się cieszy. Józek ostatnio został dziadkiem i strasznie się puszył. Teraz Kazik będzie się puszył. – Wzniosła oczy do góry. – Siadajcie, wszystko musicie mi opowiedzieć. Napijecie się herbatki?

Agata i Piotr odetchnęli. Piotr objął ją ramieniem i pocałował we włosy. Widział, jak bardzo się denerwowała. Usiedli przy stole.

– Ja dziękuję za herbatę, muszę wyjść – powiedział Piotr. – Mogę cię zostawić? – Pogłaskał Agatę po policzku.

– Jasne, jedź załatw swoje sprawy i szybko wracaj. – Uśmiechnęła się.

– A ty Agatko, chcesz herbatki, czy wolisz coś innego? – Matka spojrzała na nią z czułością.

– Może być herbata – odpowiedziała. – Zadzwoń jak będziesz po rozmowie – zwróciła się do Piotra.

– OK, to idę. – Podniósł się z krzesła, pocałował Agatę i wyszedł.

Matka postawiła przed nią herbatę i usiadła naprzeciwko.

– Jak się czujesz, córeczko? – zapytała, patrząc na nią uważnie.

– Bardzo dobrze. – Uśmiechnęła się Agata i położyła rękę na brzuchu.

– Który to tydzień?

– Już prawie ósmy, termin mam na 22 maja.

– Świetnie, to już będzie prawie lato. Jesteś szczęśliwa – to nie było pytanie, tylko stwierdzenie.

– Bardzo – odpowiedziała. – Nigdy nie przypuszczałam, że będę chciała mieć dziecko, a teraz bardzo chcę.

– A co z Piotra rozwodem? – zapytała matka. W tym momencie wszedł ojciec.

– Józek zaniemówił. Zadawał mi bardzo dużo fachowych pytań, na które nie potrafiłem mu odpowiedzieć. Musiałem się rozłączyć i przyjść do ciebie uzupełnić wiedzę. – Pogłaskał Agatę po głowie. – Gdzie Piotrek? – Rozejrzał się.

Agata uśmiechnęła się. Nie spodziewała się, że ojciec będzie taki zadowolony.

– Pojechał załatwiać sprawy związane z rozwodem – odpowiedziała.

– No właśnie, a co z tym jego rozwodem, to strasznie długo trwa – zainteresował się ojciec.

– Na pewno byłoby krócej, gdyby nie czekało się tyle na sprawę i gdyby w ogóle jakaś się odbyła. Ta franca się miga i ciągle przynosi zwolnienia. Piotr właśnie pojechał coś ustalać z prawnikiem, żeby wreszcie ostatecznie się rozwieść. Ale dla mnie to i tak nie ma znaczenia. – Wzruszyła ramionami.

– A myślałam, że będziemy robić ślub i wesele – zdziwiła się matka.

– Mamo, proszę cię – skrzywiła się Agata. – Po co mi ślub? Wiesz, że nigdy mnie to nie interesowało, a zwłaszcza teraz, jak jestem w ciąży. Mam sobie uszyć kieckę ślubną w gumkę?

– Jesteś taka sama jak babcia – westchnęła matka. – Wolna i niezależna. Może masz rację. Teraz są inne czasy, większość ludzi żyje na kocią łapę.

– Musicie się wybrać do babci. – Ojciec zaśmiał się. – Dzidka przetestuje twojego ukochanego i dopiero wtedy zobaczysz, ile jest wart.

– Weź mi, tato, nie przypominaj – westchnęła Agata. – Boję się jej, odkąd narzeczony Julity uciekł z krzykiem i więcej się do niej nie odezwał.

– Chyba nie boisz się o Piotra? – Ojciec cały czas się śmiał. – Da sobie z babcią radę. A co ze studiami? – zmienił temat.

– Nic. – Agata wzruszyła ramionami. – Ten rok zaliczę na dziennych, a na trzeci pójdę na zaoczne. Wszystko już z Piotrem ustaliłam.

– A gdzie będziecie mieszkać? – wtrąciła się matka.

– Jeszcze nie wiemy – westchnęła Agata. – Na razie na Koszykowej, ale musimy coś znaleźć. Piotr mówił, że wynajmiemy albo kupimy, ale to zależy od tego, czy się rozwiedzie i na jakich zasadach – znowu westchnęła.

Matka spojrzała znacząco na ojca.

– Możecie zamieszkać tutaj, weźmiecie całą górę. Pomogę ci przy dziecku. Po co macie płacić za wynajem – powiedziała.

Agata spojrzała na nią z wdzięcznością.

– Dzięki mamuś, jesteście fantastyczni. Zobaczymy, jak to wszystko nam się poukłada.

– Najważniejsze to musisz dbać o siebie, nie denerwować się i nie przemęczać – powiedziała matka.

Agacie coś się przypomniało, poszła do przedpokoju i wyciągnęła z kurtki kopertę.

– Chcecie zobaczyć maluszka? – zapytała, wchodząc do kuchni.

– Jasne. – Rodzice ożywili się.

Agata pokazała im zdjęcie, łzy zakręciły im się w oczach.

– Pożyczysz mi to zdjęcie na chwilę? – zapytał ojciec. – Pojadę do Józka i mu pokażę mojego wnuka... albo wnuczkę.

– Jasne, weź, mogę wam zostawić to zdjęcie, mam w domu drugie. – Uśmiechnęła się. Była taka szczęśliwa, że rodzice cieszą się jej szczęściem, że trudno jej to było wyrazić.

Ojciec wstał i ją przytulił.

– Gratuluję – powiedział i pocałował ją w policzek. – Pogadajcie sobie, a ja lecę do Józka – dodał i już go nie było.

Wanda pokręciła głową.

– A taki był głodny, jęczał, że za długo się obiad gotuje, a teraz popatrz, poleciał i koniec. – Uśmiechnęła się. – A Maciek już wie?

Agata pokiwała smutno głową.

– Nie ucieszył się, raczej był oburzony i obrażony.

Wanda pokręciła głową z dezaprobatą.

– Czasami jak na niego patrzę, to jakbym widziała Jurka – westchnęła. – Nie martw się, ustawię go do pionu i będzie się cieszył jak należy.

– Dla mnie i tak jest najważniejsze, że Piotr się cieszy, no i oczywiście, że wy się cieszycie – wyznała Agata.

– Spodziewaliśmy się tego – powiedziała szczerze matka. – Jestem zadowolona, że nie chcesz rezygnować ze studiów, a przede wszystkim, że Piotr tak dobrze to przyjął. Wiesz, że różnie z tym bywa. Jeśli obydwoje jesteście szczęśliwi, to wszystko wam się ułoży, a akurat skończysz studia i będziesz miała odchowanego dzieciaczka. W sumie to dobry pomysł.

 

Agata z matką rozmawiały jeszcze przez jakiś czas o ciąży, o facetach, o studiach. Wrócił ojciec. Do Agaty zadzwonił Piotr.

– Cześć kochanie, już jesteś po spotkaniu? – zapytała, odbierając telefon.

– Tak, a ty już skończyłaś?

– Jeszcze nie zaczęłam – odpowiedziała nieśmiało. – Cały czas siedzę i gadam z mamą, ale zaraz się wezmę za pracę i szybciutko ją zrobię.

– Dobrze kotku, nie spiesz się. – Piotr uśmiechnął się. Był bardzo zadowolony, że Agata znalazła wspólny język z matką, wiedział, że dla niej to było bardzo ważne. – Może pojadę jeszcze do Łomianek, przyjadę po ciebie za dwie godziny. Wystarczy ci tyle czasu?

– Tak, jasne, dzięki. Będę czekać.

 

Piotr po zastanowieniu zadzwonił do Cześka.

– Cześć Czesiu, masz chwilę, żeby pogadać? – zapytał, gdy ten odebrał telefon.

– Witaj Piotrze, oczywiście, co u ciebie słychać? Dawno się nie odzywałeś, mam nadzieję, że nie dzwonisz z jakimś problemem – odpowiedział Czesław.

– Powiedzmy, że dzwonię towarzysko – zaśmiał się Piotr. – Jeżeli nie jesteś bardzo zajęty, to chętnie bym się do ciebie wprosił – powiedział szczerze.

– Nie ma problemu, przyjeżdżaj. Żona poszła na plotki, więc nie będzie nam przeszkadzać. Czekam na ciebie.

Kilka minut później był na miejscu. Czesiek otworzył drzwi i zmierzył go wzrokiem.

– Jakieś kłopoty? – zapytał.

– Dużo się dzieje – westchnął Piotr i wszedł do środka.

Czesław zaprosił go do swojego gabinetu, który urządzony był niepospolicie. Wszystko było w tonacji brązów i beżów, stał tam niski kwadratowy stolik i dwa skórzane fotele. Wskazał Piotrowi fotel.

– Napijesz się czegoś? – zapytał.

– Nie, dzięki, wpadłem tylko na chwilę – odpowiedział Piotr.

– Słucham cię. – Czesław spojrzał na niego uważnie.

– Najpierw dobra wiadomość, Agata jest w ciąży...

– Gratuluję. – Uścisnął mu rękę. – Szczerze mówiąc, to wiedziałem, że tak się to skończy.

– Ja też. – Piotr uśmiechnął się. – Tylko nie wiedziałem, że nastąpi to tak szybko i właśnie tu pojawia się problem. Nie jestem jeszcze rozwiedziony i nie wiem, kiedy będę.

Czesław pokiwał głową ze zrozumieniem.

– Rzucić ci karty? – zapytał konkretnie.

– Proszę, właściwie po to przyjechałem.

Czesław wziął z szafki pudełko z kartami i zapalił świeczkę.

– Nie chce ci odpuścić? – zapytał, tasując karty.

– Nie wiem, co ona kombinuje. Na razie lawiruje i żadna rozprawa się nie odbyła. W środę mam następny termin i też nie wiem, czy się odbędzie. Najgorsze jest to, że ona ma prawo nie zgodzić się na rozwód i sąd może go nie udzielić. Agata niby mówi, że jej na tym nie zależy, ale wiem, że chce mnie pocieszyć. Jasne jest, że wolałaby, żebym miał zamkniętą sprawę z Elwirą.

– Przełóż. – Czesław westchnął, kładąc przed nim karty. Po chwili rozłożył je.

Piotr rozparł się wygodnie na fotelu i zamknął oczy. Nie chciał podglądać ani odczytywać kart. Chciał być klientem.

– Nie mam dla ciebie zbyt dobrych wieści – powiedział po chwili Czesław.

Piotr z niechęcią otworzył oczy. Tego się właśnie spodziewał.

– Nie da mi rozwodu? – zapytał.

– Na pewno nie w tę środę – odpowiedział.

– Nie ma żadnej możliwości? Może mogę coś zrobić, żeby ją przekonać?

Czesław pokręcił głową.

– Poddaj się temu, co ona wymyśli. Nie walcz. Rundę przegrasz, ale wojnę masz szansę wygrać. Jeżeli będziesz chciał postawić na swoim i tak przegrasz. Nie dawaj jej broni do ręki. Ona jest mściwą suką i pokonasz ją dopiero wtedy, gdy skierujesz jej energię przeciwko niej.

Piotr spojrzał zaskoczony na Czesława. Nigdy wcześniej nie słyszał, żeby wyrażał się tak o kimkolwiek.

– Nie patrz tak na mnie, też mam swoje nerwy. – Czesław jakby wiedział, o czym myśli Piotr.

– Nie, w porządku – odpowiedział.

– Porozmawiaj z Agatą, przygotuj ją na to, że nie dostaniesz teraz rozwodu i zapytaj, co ona o tym sądzi. Z kart wynika, że da ci wolną rękę. Niemniej jednak, z Elwirą to dopiero początek. Czekają cię z nią jeszcze niezłe przeboje. Pamiętaj jednak, że twój spokój powoduje, że jej energia do niej wraca i ją osłabia. Dlatego rób swoje, ale nie wkładaj w to emocji. Nie daj się sprowokować. Wiem, że to trudne, ale postaraj się. W ciągu kilku miesięcy twoje życie bardzo się zmieni. Większość informacji nie będzie dla ciebie miła, ale przyjmij je ze spokojem i pamiętaj, że wszystko się ułoży.

– Jasne – westchnął Piotr.

– To kiedy maluch się urodzi? – Czesław zmienił temat.

– Teoretycznie pod koniec maja. – Uśmiechnął się.

Czesław złożył karty, potasował i po chwili rozłożył ponownie.

– Myślę, że uporasz się z Elwirą do rozwiązania – powiedział.

– Byłoby super – ucieszył się Piotr. – Sądzisz, że rozwiodę się z nią do tego czasu?

– Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to tak. W dużej mierze to zależy od ciebie. Im lepsza taktyka i mniej emocji, tym szybciej to załatwisz. Kieruj się rozumem, bo serce wyprowadzi cię na manowce. Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałem z tobą porozmawiać...

Piotr spojrzał na niego wyczekująco.

– Chodzi o twój rozwój ezoteryczny – dokończył. – Ta moja znajoma, która pomagała wam rok temu, powiedziała, że ty rośniesz w siłę i wkrótce ona zwróci się o ochronę do ciebie. Prosiła, żebym przy okazji porozmawiał z tobą na ten temat. Czujesz jakiś skok jakościowy w sobie?

– Szczerze mówiąc, to ostatnio nic nie czuję i nic ze sobą nie robię. Jestem w kółko zestresowany rozwodem, dzieciakami, Agatą i jej stanem. Tak naprawdę, nie mogę się nawet skupić na medytacji. Mam nadzieję, że to szybko minie, jestem po prostu potwornie zmęczony. Jakiś czas temu zacząłem mieć przebłyski jasnowidzenia, ale nie rozwijam tego. Nie za bardzo mam ochotę się w to wgłębiać. Wiesz, że moim celem od samego początku pracy ezoterycznej jest wyjście z iluzji, z matrixa i zobaczenie świata jako skupiska energii. Wiem już, że jest to możliwe, ale nie mam pojęcia, ile jeszcze potrwa. Nigdy w życiu nie byłem tak bardzo tu i teraz jak w tym momencie. Tak naprawdę najważniejsza jest dla mnie Agata i dziecko, i tylko to się liczy.

– Rozumiem cię. – Czesław pokiwał głową. – Ale to dzięki Agacie, że pojawiła się w twoim życiu, przeskoczyłeś kilka oczek do góry na swojej drodze.

– Odkąd ją spotkałem, wszystko w moim życiu się zmieniło. – Piotr uśmiechnął się na wspomnienie pierwszego spotkania.

– Bardzo się cieszę, że wreszcie znalazłeś swoje szczęście. Żałuję, że nie mogłem w żaden sposób cię powstrzymać, kiedy postanowiłeś ożenić się z Elwirą. – Westchnął ciężko. – Chociaż tak właśnie miało być. Bądź czujny i nie ufaj jej ani przez moment. Ona ma tylko jeden cel, chce cię zniszczyć. Zresztą chyba już o tym wiesz.

Piotr podniósł się z fotela.

– Dzięki serdeczne za wsparcie i wróżbę. Słuchaj, a może w ogóle nie iść do tego sądu. Jak mnie wkurzy, to naprawdę mogę jej coś zrobić.

– Musisz iść, musisz stawić jej czoła. Zrozum, dla niej to też jest nowe doświadczenie, bo zawsze miała za plecami matkę, która hamowała cię na wszelkie sposoby. Ona przeciąga tę sprawę, bo nie wie, co ma zrobić. Barbara działała z finezją, rzadko pokazywała emocje. Elwira to furia, która w dodatku nie ma wystarczającej wiedzy. Śmierć matki była dla niej ciosem, bo nie ma się teraz do kogo zwrócić o pomoc. Skieruj jej emocje przeciwko niej, a wkrótce będziesz miał ją z głowy – mówił Czesław, odprowadzając Piotra do drzwi. – Uwierz mi, że sytuacja naprawdę wygląda teraz o wiele lepiej niż rok temu, jak wróżyłem ci po rozstaniu z Agatą. Wtedy nie miałem dla ciebie żadnych słów pocieszenia, karty były bezlitosne, teraz to bułka z masłem. Dasz sobie radę. I odezwij się do mnie, jak się mają sprawy.

– Dobrze, na pewno zadzwonię. Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia. – Piotr pożegnał się i wyszedł.

 

Jechał po Agatę i cały czas zastanawiał się, czy mówić jej, że był u Cześka. Ona była pełna nadziei, że teraz ta sprawa się odbędzie i być może nawet zakończy. Jak mógł odebrać jej tę nadzieję!? Im dłużej o tym myślał, tym gorzej się z tym czuł. Podjechał pod dom Wernerów, Wanda otworzyła mu furtkę.

– Cześć, jadłeś obiad? – zapytała, gdy wszedł.

– Nie, nie jadłem, ale dzięki, nie jestem głodny – westchnął.

Spojrzała na niego wyczekująco. Piotr potrząsnął tylko głową.

– Szkoda gadać – powiedział. – Gdzie Agata?

– Pracuje u siebie – odpowiedziała. – Słuchaj, od kiedy ona tyle je? Zjadła dwie porcje obiadu i za chwilę grzebała w lodówce.

Piotr roześmiał się.

– Odkąd wie, że jest w ciąży, ciągle jest głodna. Idę do niej, zobaczę czy już skończyła.

Wszedł do pokoju. Agata zajęta była liczeniem jakichś słupków na kartce. Odwróciła się i uśmiechnęła do niego.

– Cześć kotku, daj mi jeszcze minutę, już kończę – powiedziała.

– OK, nie spiesz się, poczekam. – Pocałował ją w czubek głowy, usiadł na łóżku i patrzył na nią.

Po chwili Agata skończyła i usiadła mu na kolanach.

– To możemy już jechać – powiedziała i pocałowała go.

– Dobrze, to chodźmy – westchnął Piotr.

– Ej, co się dzieje? – Przyjrzała mu się uważnie. – Coś nie tak z dzieciakami czy z rozwodem?

– Muszę z tobą porozmawiać – popatrzył na nią smutnymi oczami i wziął ją za ręce. W oczach Agaty pojawił się strach. Ścisnęła mocno jego dłonie. Bała się, że będzie kazał jej zostać u rodziców. Bała się, że będą musieli się rozdzielić. Oczekiwała w napięciu, co teraz powie.

– Chodzi o mój rozwód – powiedział.

Agata od razu pomyślała, że pewnie ta prawniczka mu powiedziała, że powinni mieszkać osobno, bo to będzie lepiej wyglądało w sądzie. Łzy zakręciły jej się w oczach.

– Zamiast pojechać do dzieci, pojechałem do Cześka i postawił mi karty – mówił to, patrząc Agacie w oczy.

– Przestań cedzić i budować napięcie! – wybuchnęła Agata. – Powiedz konkretnie, o co chodzi, mam się wyprowadzić od ciebie?! Nie zniosę dłużej tej niepewności! – Rozpłakała się.

– Przepraszam cię kochanie, strasznie trudno mi się o tym mówi. – Piotr przytulił ją mocno do siebie. – Nie chodzi o to, żebyś się wyprowadzała, Czesiek powiedział mi tylko, że Elwira nie da mi teraz rozwodu – powiedział wreszcie.

Agata spojrzała na niego zaskoczona.

– I to wszystko? – zapytała. – To ja sobie wyobrażam nie wiadomo co, a to taka pierdoła!

– Dla mnie to nie jest pierdoła – odpowiedział Piotr. – Chciałem załatwić to za wszelką cenę, czuję się idiotycznie, że od roku nie mogę się rozwieść, a wygląda na to, że to jeszcze potrwa. Czesiek mówił, żebym nie walczył, tylko poddał się temu, co ona wymyśli.

– Więc go posłuchaj – stwierdziła Agata. – Jest mi obojętne, czy jesteś rozwiedziony, czy nie, ale czasem nachodzą mnie takie myśli, że dla dobra twojego rozwodu, to nie jest dobry pomysł, żebyśmy razem mieszkali. Boję się, że ta prawniczka tak ci zasugeruje. Chcę być z tobą, kocham cię i boję się rozłąki z tobą.

– Nigdzie cię nie puszczę, twoje miejsce jest przy mnie. – Piotr objął ją mocno.

Agata uśmiechnęła się.