Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk - E-Book

Zakazana miłość E-Book

Magda Kaczmarczyk

0,0

Beschreibung

Agata i Piotr mimo przeciwności postanowili dać szansę wyjątkowemu uczuciu. Jednak po czasie w Agacie budzą się wątpliwości. Czy Piotr to na pewno ten jedyny? Tarocista wierzy, że Agata jest mu przeznaczona, ale czy to wystarczy, by móc spędzić wspólnie przyszłość? Na drodze do ich szczęścia nieustannie pojawia się Elwira – żona Piotra, którą zostawił dla Agaty. Jej matka uchodzi za mistrzynię czarnej magii i nie cofnie się przed niczym, by stanąć po stronie córki. Do tego dochodzą rodzice Agaty, którzy nie pochwalają romansu z żonatym, starszym mężczyzną. Czy to oznacza koniec romantycznej relacji Agaty i Piotra? "Zakazana miłość" to druga część tryptyku miłosnego. O wcześniejszych losach bohaterów przeczytasz w powieści "Wyśniona miłość". By poznać ciąg dalszy, sięgnij po "Spełnioną miłość".-

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 412

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Magda Kaczmarczyk

Zakazana miłość

CIĄG DALSZY HISTORII MIŁOŚCI AGATY I PIOTRA

Saga

Zakazana miłość

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 Magda Kaczmarczyk i SAGA Egmont

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728497425 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

 

www.sagaegmont.com

Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 13,4 miliona euro.

Dla wszystkich, którzy nie boją się kochać,

bo przecież miłość jest najważniejsza.

Rozdział 1 

— Nareszcie wakacje – powiedziała Agata wychodząc z ostatniego egzaminu maturalnego. Wokół niej zgromadziły się koleżanki, które czekały na swoją kolej.

— W jakim są humorze? – zapytała Beata, która miała wejść za chwilę.

— Spoko, dla mnie byli bardzo mili. . .

W tej chwili drzwi od sali otworzyły się i stanęła w nich polonistka.

— Beata Sidor – szukała wzrokiem Beaty i skinęła na nią. – Zapraszam.

— Powodzenia – zdążyła jeszcze powiedzieć Agata, zanim za Beatą zamknęły się drzwi. Przez chwilę stała jeszcze z koleżankami i opowiadała jak wyglądał egzamin, ale nie mogła się już doczekać, kiedy wreszcie zadzwoni do wszystkich pochwalić się, że zdała i to z najwyższą ilością punktów.

— Przepraszam, zaraz wrócę – powiedziała i odeszła wyciągając z kieszeni telefon. Chciała zadzwonić do Maćka, do rodziców, do Mirelli i oczywiście w pierwszej kolejności do Piotra. Piotr był rzecz jasna najważniejszy w jej życiu i kochała go ponad wszystko, ale czasem czuła się przy nim jak smarkula. Ma zadzwonić i pochwalić się, że zdała maturę, to wydawało się jej takie dziecinne. Westchnęła i wybrała jego numer. Nie odebrał telefonu. Zgłosiła się poczta.

— Cześć Piotruś, jestem już po egzaminie, zdałam, czekam na Beatę i jadę do domu. Odezwij się jak odsłuchasz wiadomość.

Wybrała numer do Maćka.

— No i co siostra, dostałaś najwyższe noty? – zapytał odbierając telefon.

— Cześć braciszku, jakbyś zgadł – roześmiała się.

— Gratuluję, wiedziałem, że tak będzie. I co teraz zamierzasz? Jedziesz to uczcić z ukochanym, czy zaszczycisz nas swoją obecnością? – zapytał z przekąsem. Nie mógł się przyzwyczaić, że Agata ciągle spotyka się z Piotrem i nie akceptował tego. Czuł, że kiedyś będą z tego kłopoty, tym bardziej że ukrywała swój związek przed rodzicami. Niestety, miał zakaz wtrącania się w jej sprawy, ograniczał się więc do złośliwych uwag.

— Piotr nie odbiera telefonu, więc przyjadę do domu – odpowiedziała.

— Dobra, czekam, cześć.

Agata westchnęła. Chciała, żeby Maciek polubił Piotra i żeby między nią a Maćkiem było tak, jak dawniej, przed Piotrem. Wiedziała jednak, że to niemożliwe, przynajmniej na razie. Piotr twierdził, że Maciek jest o nią zazdrosny, a Maciek był przekonany, że finał jej związku będzie taki, że będzie cierpiała. Zastanawiała się też jak powiedzieć rodzicom, że spotyka się z żonatym facetem, w dodatku dwadzieścia lat starszym. Domyślała się jaka będzie ich reakcja, będzie miała szczęście, jeśli zdąży uciec zanim przykują ją łańcuchami do kaloryfera. Wiedziała, że Maciek nie stanie po jej stronie, co najwyżej w ogóle nie zajmie stanowiska w tej sprawie. Mogła dogadać się z Piotrem i przeprowadzić się do niego albo wynająć mieszkanie, ale najpierw musiałaby znaleźć pracę, żeby się utrzymać. Agata znowu westchnęła i wybrała numer do rodziców, do sklepu.

— Cześć mamo, już jestem po egzaminie, zdałam.

— Wspaniale córeczko, gratuluję ci – ucieszyła się matka. – Zaraz powiem o wszystkim tacie. Wreszcie zaczynasz zasłużone wakacje.

— Tak, mam wakacje. Nie przeszkadzam ci już, pogadamy w domu. Pa.

— Pa córciu, jeszcze raz gratuluję.

— Dziękuję.

Z sali wyszła Beata, teraz wokół niej zebrały się koleżanki. Agata do nich podeszła.

— No i jak? – zapytała.

— Do przodu – odpowiedziała Beata. – Co ty im nagadałaś, w ogóle mnie nie słuchali, tylko cały czas mówili o twojej pracy.

— Poprosili mnie, żebym im zostawiła materiały, z których się przygotowywałam, więc im dałam – wyjaśniła Agata. – Chyba ktoś do ciebie – powiedziała po chwili widząc w oddali Leszka.

Beata pobiegła do niego i od razu zaczęła opowiadać o egzaminie. Leszek chciał ją objąć i pocałować, ale nie pozwoliła mu na to. Agata patrzyła na nich ze smutkiem. Gdyby Piotr do niej przyszedł, z pewnością nie wykazałaby tyle silnej woli co Beata, ale Piotr miał swoje sprawy i nawet jeszcze nie oddzwonił. Leszek z Beatą podeszli do grupki dziewczyn.

— Cześć – powiedział Leszek i pocałował Agatę w policzek – jak tam, już po?

— Tak, ja też już mam wakacje – odpowiedziała.

— To co, idziemy? – zapytała Beata.

— Jasne – powiedziała Agata. – Do zobaczenia – rzuciła do koleżanek.

— Cześć – powiedzieli jednocześnie Beata i Leszek i we trójkę poszli do wyjścia.

— O kurcze, ale fura – westchnął Leszek otwierając drzwi wejściowe. Dziewczyny szły wolniej i nie zauważyły jeszcze stojącego przed bramą szkoły czarnego BMW. – Ciekawe kto się rozbija takim sprzętem – dodał.

— Jakim sprzętem? – zapytała Beata.

Leszek kiwnął głową w stronę samochodu. Agata uśmiechnęła się. Po chwili z BMW wyłoniła się znajoma sylwetka. Piotr oparł się o samochód i patrzył na Agatę. W ręku trzymał różę. Beata spojrzała na Piotra i przypomniała sobie, że kiedyś już go widziała. Popatrzyła na Agatę i zrozumiała, że on przyjechał do niej.

— Dlaczego nie powiedziałaś? – zapytała z wyrzutem.

Agata machnęła ręką zapatrzona w Piotra, a on uśmiechał się do niej i nie przestawał się jej przyglądać. Wyglądała cudownie w czarnej mini, białej bluzeczce i czarnych szpilkach, niby po szkolnemu, ale bardzo seksownie. Spojrzał na jej długie, zgrabne nogi i przypomniał sobie jak oplatały go w pasie, podczas miłosnych uniesień. Agata dawała mu tyle radości i miłości, że każda chwila bez niej nie była warta nawet wspomnienia. Szła do niego powoli, nie przestając patrzeć mu w oczy. Wiedziała jak na niego działa. W jego oczach widziała pożądanie. Był tylko on i ona, nikogo więcej.

Leszek niczego nie rozumiał. Beata wzięła go za rękę i przyciągnęła bliżej do siebie. Zdziwił się, ale poszedł za nią. Zwolniła kroku i zostali w tyle. Agata zbliżała się do Piotra. Gdy była przy bramie, nie wytrzymał i podszedł do niej. Objął ją w pasie i pocałował w usta. Agata zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego całym ciałem. Po chwili Piotr odsunął się od niej odrobinę i wsadził między nich różę.

— Gratuluję – powiedział i podał jej kwiatek.

— Dzięki – uśmiechnęła się i rozejrzała za Beatą i Leszkiem. Stali kawałek od bramy i przyglądali się całej scenie bez słowa. Agata kiwnęła na nich. Leszek pociągnął Beatę i podeszli do nich. – Beata, Leszek, Piotr – powiedziała Agata przedstawiając ich sobie.

— Cześć – powiedział Piotr i podał rękę Beacie, a potem Leszkowi. Lewą ręką obejmował Agatę w pasie i przytulał do siebie. Zapadła niezręczna cisza. Wreszcie odezwał się Leszek.

— To my już będziemy lecieć, cześć – podał rękę Piotrowi i pocałował Agatę w policzek.

Beata nie wykazywała samodzielnych funkcji życiowych, po prostu ją zamurowało. Leszek pociągnął ją za sobą, więc poszła jak automat.

— Zdzwonimy się, do zobaczenia – krzyknęła Agata.

— Jakaś małomówna ta twoja koleżanka – powiedział Piotr opierając się o samochód i przyciągając Agatę do siebie.

— Nie powiedziałam jej, że jesteśmy razem. Trochę się zszokowała.

— A co, wstydzisz się? – zapytał żartem, ale uważnie się jej przyglądał.

— Chyba zwariowałeś – oburzyła się. – Ostatnio rzadko się z nią widywałam i nie było okazji – tłumaczyła się.

— Aha.

— Kocham cię, ty wariacie – powiedziała Agata głaszcząc Piotra po włosach. – Czy masz dzisiaj dla mnie trochę czasu?

— Tyle ile chcesz – odpowiedział. – Agatko, czy to twoje koleżanki siedzą w oknie z nosami przyklejonymi do szyby? – zapytał ze śmiechem.

Agata obejrzała się i roześmiała.

— Jasne, pół mojej klasy – odpowiedziała i pomachała do nich. W jednej chwili w oknie zrobiło się pusto. – O, ta brzydka, co wyszła ze szkoły, to moja historyczka.

— Ta, której nie lubisz? – upewnił się Piotr.

— Nie, ta która mnie nie lubi – poprawiła go Agata. – Chociaż teraz to już nie ma znaczenia.

— To nie powiemy jej dzień dobry – zdecydował.

— Kochanie, trzeba być uprzejmym – upomniała go. – Szlag ją trafi jak powiemy jej dzień dobry – dodała i obróciła się opierając się o samochód. Piotr stanął tyłem do bramy.

Historyczka zauważyła Agatę Werner z jakimś chłopakiem i od razu się nastroszyła. Pozycja, w jakiej stali świadczyła o tym, że są ze sobą dość blisko. Bezczelnością było obściskiwanie się przed szkołą, zwłaszcza po maturze, kiedy już przestała mieć wpływ na wychowanie tej dziewuchy.

— Dzień dobry – zawołała wesoło Agata, gdy historyczka była już przy bramie.

Piotr obejrzał się na nią.

— Dzień dobry – powiedział swoim aksamitnym głosem.

Historyczka zaczerwieniła się.

— Bezczelność – fuknęła i ruszyła szybciej przed siebie.

— No dobrze – powiedział Piotr obejmując Agatę ramieniem – chcesz tu jeszcze stać i wkurzać ludzi, czy jedziemy?

— Jedziemy – Agata wzruszyła ramionami. – I tak już wszystkie koleżanki sobie ciebie obejrzały – uśmiechnęła się szeroko.

— Ty jesteś wariatka – roześmiał się i pocałował ją. – Do ciebie czy do mnie? – zapytał wsiadając do samochodu.

— Najpierw do mnie, muszę się przebrać w jakieś normalne ciuchy i udobruchać mojego brata.

— Proszę cię, nie przebieraj się, wyglądasz cudownie. – Piotr pogłaskał Agatę po ręce, jednocześnie wyjeżdżając z zatoczki.

— Jakbym się urwała z akademii w podstawówce. – Była zła, znów poczuła się jak gówniara.

— Co się dzieje? – Piotr spojrzał na nią z niepokojem.

— Nic. – Agata ukryła twarz w dłoniach. – Wszystko w porządku – westchnęła i popatrzyła na niego.

— Coś nie tak z Maćkiem? – dociekał.

Agata potrząsnęła głową. Nie chciała teraz o tym gadać. Piotr był taki cudowny, zrobił jej tak fantastyczną niespodziankę, a ona ma jakieś fochy. Na skrzyżowaniu zawrócił i zamiast jechać do niej, jechał do siebie.

— Ej, dokąd jedziesz? – zaprotestowała.

— Chcę najpierw porozmawiać, a potem zawiozę cię do domu.

Całą drogę jechali w milczeniu. Kilka minut później dotarli na miejsce. Agata bez słowa weszła do domu. Stanęła w przedpokoju i nie wiedziała dokąd iść. Była na siebie wściekła, że nie potrafiła się opanować i naprawdę miło spędzić ten dzień z Piotrem. Bała się, że jak mu powie prawdę, to będzie mu przykro albo się obrazi. Cała ta sytuacja była beznadziejna.

— Chodź. – Piotr pociągnął ją do pokoju wróżb, posadził na kanapie i przytulił. – Co się dzieje? – zapytał głaszcząc ją po włosach.

Agata wtuliła się w niego i nic nie powiedziała. Uwielbiała to mieszkanie, czuła się w nim taka szczęśliwa i bezpieczna. Najchętniej w ogóle by z niego nie wychodziła. To był jej dom, jej i Piotra. Tu byli razem i byli tylko dla siebie. Za drzwiami wejściowymi czekały na nich same przeciwności; jego rodzina, jej rodzina.

— Agatko, co się dzieje, kochanie? – powtórzył pytanie Piotr.

— Kocham ciebie najbardziej na świecie – powiedziała patrząc mu w oczy. – Boję się, że nie pasuję do ciebie i do twojego świata – wtuliła się w niego opierając głowę na jego ramieniu.

— Agatko, co ty mówisz!? – wykrzyknął. – Jak w ogóle możesz tak myśleć!? – Przytulił ją mocno i całował jej włosy. – Kocham cię, jesteś moją miłością. Dlaczego mówisz takie rzeczy?!

Agata westchnęła i odsunęła się troszkę od niego. Spojrzała mu w oczy i zobaczyła w nich niepokój i zrozumiała, że bał się, że chce go zostawić, a więc znowu wszystko nie tak. To przecież ona bała się, że to on ją zostawi, że znajdzie sobie dojrzałą kobietę, z którą będzie mu lepiej niż z taką smarkulą jak ona.

— Czy ty chcesz się ze mną rozstać? – zapytał Piotr drżącym głosem. Nie miał odwagi spojrzeć jej w oczy.

— Nie! – krzyknęła i spojrzała na niego przerażona. Musiała mu wszystko wytłumaczyć, wszystko odkręcić. – Tak bardzo się boję – szepnęła i przylgnęła do niego całym ciałem.

— Już dobrze – powiedział tuląc ją do siebie. – Powiedz mi co się dzieje. Powoli, od początku. Jeżeli jest jakiś problem, to z pewnością go rozwiążemy, tylko musisz mi wszystko opowiedzieć. – Głaskał ją po włosach próbując w ten sposób uspokoić.

Agata odetchnęła głęboko.

— Popatrz na mnie – powiedziała po chwili odsuwając się od niego. – Popatrz jak ja wyglądam.

Piotr uśmiechnął się.

— Oprócz tego, że masz smutne oczy, to wyglądasz fantastycznie.

— Jestem uczennicą! – krzyknęła. – Ty jesteś dojrzałym facetem, który ma pozycję, świetną pracę, kasę, mieszkanie, samochód, a ja jestem uczennicą na utrzymaniu rodziców!

Piotr spojrzał na nią zdumiony, wreszcie nie wytrzymał i roześmiał się.

— To o to tyle krzyku? – zapytał.

— I z czego się śmiejesz? – Agata była zrozpaczona. Właśnie takie jego zachowanie dobijało ją. Dla niej to był problem, a on się z tego śmiał.

— Przepraszam Agatko, nie obrażaj się. – Chciał ją przytulić, ale nie pozwoliła mu na to. Odsunęła się urażona, w oczach miała łzy. – Kochanie, przepraszam cię. Myślałem, że chcesz zakończyć nasz związek, bo masz kogoś innego. Każdy inny problem jest dla mnie błahy i łatwy do rozwiązania. – Wstał z kanapy i klęknął przy niej. – Proszę, wybacz mi – powiedział poważnie patrząc jej w oczy.

— Traktujesz mnie jak gówniarę – westchnęła. – I słusznie, bo jestem gówniarą.

— Proszę cię, nie mów tak. – Przytulił ją. – Kocham ciebie i wcale cię tak nie traktuję.

Agata pokiwała smutno głową.

— Nie wiem jak mam cię przekonać, że nie masz racji – zaczął Piotr. – Nie ma dla mnie znaczenia ile masz lat, w ogóle o tym nie myślę. Uwielbiam z tobą rozmawiać, masz fantastyczne spostrzeżenia na wiele tematów, widzisz rzeczy zupełnie inaczej niż ja. Często to ja się od ciebie uczę, a nie ty ode mnie. A to, że jesteś na utrzymaniu rodziców? Gdy byłem w twoim wieku, też utrzymywali mnie rodzice. Skończysz studia, zaczniesz pracować i się usamodzielnisz.

— Zdecydowałam, że nie pójdę teraz na studia – przerwała mu Agata. – Muszę iść do pracy, a na studia zaoczne może pójdę za rok, jak już na nie zarobię. – Spojrzała badawczo na Piotra czekając na jego reakcję.

— Rozumiem – powiedział po chwili.

— Mam nadzieję, że moi rodzice przyjmą to tak dobrze jak ty – zaśmiała się nerwowo. Spodziewała się kazania, a tu proszę jaka niespodzianka.

— Nie znam twoich rodziców i nie wiem jak zareagują – odpowiedział krótko. Był zły na nią za ten pomysł, ale nie chciał dać tego po sobie poznać. Musiał się naprawdę bardzo skupić, żeby nie przełożyć jej przez kolano i nie lać w dupę, dopóki nie wróci jej rozum. – A gdzie zamierzasz się zatrudnić?

— Właśnie nie wiem – westchnęła. – Nie mam pomysłu, ale z pewnością coś wymyślę.

— Aha – skomentował i wstał z kolan. – Zawieźć cię do domu? – zapytał spokojnie, ale wszystko w nim się gotowało.

Agata spojrzała na niego zaskoczona. Myślała, że spędzą ten dzień razem, zauważyła, że Piotrek jest wściekły.

— Jesteś na mnie zły? – zapytała wprost.

— Nie. – Chciał jej powiedzieć, że nie spodziewał się po niej takich szczeniackich pomysłów, ale ugryzł się w język. – Jedziemy. – Poszedł do przedpokoju założyć buty.

— Poczekaj – Agata nie dawała za wygraną. – O co chodzi? Wkurzyłeś się o tę pracę? – Wyszła za nim.

— To twoja sprawa, twoje życie, nie będę się wtrącał. Jesteś dorosła i wiesz co robisz.

— Myślałam, że może coś mi podpowiesz, na przykład gdzie mogłabym pracować.

— Po ogólniaku? – Wzbierała w nim taka złość, że nie mógł się już powstrzymać. – Może zatrudnij się na kasie w hipermarkecie albo w warzywniaku u rodziców – zaproponował.

W oczach Agaty pojawiły się łzy. Czuła, że nie jest zadowolony z jej decyzji, ale liczyła na wsparcie i zrozumienie, a wyglądało na to, że została z tym sama.

— Dzięki za pomoc – powiedziała i weszła do ich sypialni trzaskając drzwiami.

Piotr oparł się plecami o drzwi wejściowe i popatrzył za nią. Może faktycznie zareagował zbyt gwałtownie. Może powinien z nią porozmawiać i wysłuchać jej racji. Westchnął i zdjął buty. Wszedł do sypialni. Agata leżała na łóżku zwinięta w kłębek. Usiadł przy niej i pogłaskał po włosach.

— Przepraszam – powiedział.

Odwróciła się do niego. Nie płakała, ale z jej oczu przebijał ogromny smutek.

— Pomóż mi, proszę – powiedziała cicho. – Nie wiem co mam zrobić.

Teraz Piotr był zły, ale na siebie. Nie powinien jej tak potraktować. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Agata nie opierała się. W jego ramionach czuła się taka bezpieczna.

— Boję się – powiedziała po chwili. – Boję się, co teraz będzie. – Wtulała się w niego coraz mocniej. – Co dalej będzie z nami.

— Agatko. – Piotr objął ją ramionami tak, jakby chciał ją schować przed całym światem. Cała złość na nią uleciała. – Damy sobie radę, tak bardzo cię kocham. Nie pozwolę, żeby cokolwiek stanęło między nami.

Trwali w tym uścisku przez dłuższą chwilę. W końcu Agata odsunęła się troszkę.

— Nie wiem jak moi rodzice zareagują na fakt, że spotykam się z tobą. Muszę się zabezpieczyć, żeby nie zostać na lodzie. Nie sądzę, żeby w tej sytuacji zgodzili się mnie finansować. Chcę iść na studia, ale jeżeli będę musiała wyprowadzić się z domu, to chcę być na to przygotowana, głównie finansowo. . .

Piotr chciał coś powiedzieć, ale zakryła mu usta ręką i mówiła dalej:

— Podejrzewam, że moi rodzice postawią mi ultimatum. Jeżeli rozstanę się z tobą, to wszystko będzie po staremu, a jeżeli nie, to mam sobie radzić sama. Nie ma takiej możliwości, żebym zrezygnowała z ciebie, więc muszę przyjąć drugą opcję. Nie chcę, żeby się skończyło tak, że będę na twoim utrzymaniu i mam na to wiele argumentów. – Agata uśmiechnęła się i pogłaskała Piotra po policzku. Pocałował ją w rękę, ale nic nie powiedział.

— Nie chcę, żebyś czuł się zobowiązany być ze mną i mnie utrzymywać – kontynuowała. – Nie wiadomo co będzie między nami za rok czy dwa. Poza tym czułabym się idiotycznie biorąc od ciebie pieniądze, to w ogóle nie wchodzi w grę. Kolejna sprawa, masz swoją rodzinę, którą utrzymujesz, a też do końca nie wiesz jaką będziesz miał z nimi sytuację. Muszę znaleźć taką pracę, która pozwoli mi się utrzymać i wynająć mieszkanie albo chociażby pokój. Nie mogę iść na studia zaoczne, bo one są płatne, a nie wiem czy na to wystarczy mi pieniędzy. Jeżeli znajdę dobrą pracę, pójdę na studia od lutego. Dla mnie najważniejsze jest, żebyśmy byli razem, bo ty jesteś dla mnie najważniejszy, a cała reszta to tylko dodatek i właściwie nie ma znaczenia – zakończyła i spojrzała mu w oczy.

To co mówiła było bardzo logiczne, dojrzałe i całkowicie dla niego zrozumiałe.

— Kocham cię – powiedział wreszcie. – Jesteś taka dorosła, że czasami mnie zadziwiasz swoją dojrzałością. Rozumiem twoje obawy, ale chcę, żebyś teraz wysłuchała mnie i dopiero potem podjęła decyzję. – Odsunął ją od siebie i popatrzył na nią.

Kiwnęła głową.

— Wydaje mi się, że powinnaś złożyć dokumenty na studia, bo nie wiesz co się wydarzy do października. Zawsze możesz zrezygnować, ale jeśli nie złożysz, to nie będziesz miała szansy zacząć studiów. Poza tym, jeżeli masz obawy, że rodzice wyrzucą cię z domu, złóż na taki kierunek, żebyś w każdej chwili mogła się przenieść na zaoczne. Wiem, że największym problemem są dla ciebie pieniądze, rozumiem to. Ja bardzo chętnie bym ciebie przygarnął i utrzymywał, w tej chwili stać mnie na to, ale nie chcesz być ode mnie zależna i też to rozumiem. Uważam jednak, że jeśli nie złożysz dokumentów na studia i powiesz rodzicom, że idziesz do pracy, to mnie przekreślisz w ich oczach. . .

Agata spojrzała na niego zaskoczona.

— Tak, dokładnie tak – kontynuował. – Zrobią wszystko, żebyśmy się rozstali, bo będą uważali, że to przeze mnie zakończyłaś edukację. Twój brat też będzie tego zdania i z pewnością opowie się przeciwko mnie.

— Nie myślałam o tym w ten sposób.

Piotr pokiwał głową.

— To co ja mam teraz zrobić? – zapytała.

— Chcesz ode mnie profesjonalnej porady?

— Takiej za stówkę – uśmiechnęła się Agata. Czuła się dużo lepiej, wiedziała, że Piotr jest po jej stronie i cieszyła się, że wyrzuciła to z siebie.

On też się do niej uśmiechnął. Zobaczył, że jej oczy robią się wesołe, a tęczówka przyjmuje coraz intensywniejszy kolor. To była informacja, że Agata wraca do formy. Wziął ją za rękę.

— Złóż papiery na studia dzienne, zrób sobie wakacje, przygotuj się do rozmowy z rodzicami i zobaczysz co dalej. Pamiętaj, że sama kreujesz swoją rzeczywistość, więc nie pozwól, żeby rządziły w niej lęki.

— Kocham cię Piotruś – powiedziała zarzucając mu ręce na szyję. – Dziękuję ci, że jesteś dla mnie taki wyrozumiały. – Przytuliła się oplatając go w pasie nogami. Spódniczka podjechała wysoko odsłaniając zgrabne uda.

— Nie rób tego, jeśli mamy jeszcze dzisiaj gdziekolwiek pójść – zamruczał Piotr głaszcząc ją po nagich udach i całując po szyi. Czuł ogarniające go podniecenie.

— A dokąd chcesz iść? – zapytała Agata rozpinając mu koszulę i całując po szyi i ramionach.

— Donikąd – odpowiedział i przechylił ją na łóżko nie przestając całować.

Zadzwonił telefon Agaty. Żadne z nich nie zareagowało, zbyt zajęci byli sobą. Po chwili przestał, ale zadzwonił ponownie. Agata odsunęła delikatnie Piotra od siebie.

— Odbiorę, może to coś ważnego. – Sięgnęła po telefon. – Maciek – powiedziała i odebrała.

Piotr opadł bezwładnie na łóżko. – Ten to ma wejścia – pomyślał.

— Cześć – powiedziała.

— Gdzie ty jesteś, czekam na ciebie i czekam – powitał ją niezbyt przyjaznym tonem.

— Jestem u Piotra, przepraszam, zapomniałam – westchnęła Agata. Faktycznie, mówiła Maćkowi, że przyjedzie do domu.

— To już nawet nie raczysz zadzwonić? Może się do niego przeprowadź, bo i tak nigdy cię nie ma – powiedział ze złością i rozłączył się.

Agata spuściła głowę i odłożyła telefon na stolik.

— Pretensje? – zapytał Piotr siadając koło niej na łóżku. Pokiwała smutno głową.

— Martwi cię to?

— Trochę. Myślałam, że będzie coraz lepiej, a jest coraz gorzej. – Westchnęła i przytuliła się do Piotra.

— Mam nadzieję, że odpuści, jak znajdzie sobie dziewczynę.

— Ja też.

— Miałem na dzisiaj pewne plany, a skoro nasz popołudniowy seks został brutalnie przerwany, to może dasz się zaprosić na bardzo uroczystą kolację? – zapytał.

— Z jakiej okazji bardzo uroczysta? – zapytała zdziwiona.

— Zdałaś maturę, to chyba dobry powód – uśmiechnął się.

— A tak, faktycznie. Dziękuję, że nie pozwalasz mi zapomnieć, że jestem uczennicą. – Wstała i poprawiła sobie spódniczkę.

— Aga nie zaczynaj, proszę cię – westchnął zrezygnowany. – Masz dziewiętnaście lat i tego nie zmienisz. Możesz iść do pracy, wyprowadzić się z domu, zrobić sobie dziecko, ale przez to nie przybędzie ci lat, zrozum wreszcie. Ja też nie zmienię tego, że mam trzydzieści. . . prawie dziewięć. Rozumiem, że gdybym był w twoim wieku albo tylko trochę starszy, nie przeszkadzałoby ci, że jesteś uczennicą?

Agata spojrzała na niego wystraszona. Znów wałkowali temat wieku i to znowu ona go zaczęła. Prosiła się o kłopoty. W końcu Piotr się wkurzy i naprawdę ją pogoni.

— To nie tak – zaczęła. – Nie mogę ci dać tego, co ty mi dajesz. Jesteś taki mądry, doświadczony, a ja mam dowód osobisty dopiero od roku i największym osiągnięciem mojego życia jest zdanie matury!

— A to rozumiem, że gdybym miał podobne osiągnięcia co ty, to by było w porządku? – mówił poważnie, ale chciało mu się śmiać z tej rozmowy.

Agata chciała coś powiedzieć, ale w końcu machnęła ręką. Cokolwiek by teraz nie powiedziała i tak wyszłaby na głupka. Piotr wstał i podszedł do niej.

— Ile razy mam jeszcze powtarzać, że nie obchodzi mnie ile masz lat. Jesteś moją księżniczką i tak cię będę traktował. Jeśli poprawi ci to humor, kupię sobie na bazarze dowód osobisty z późniejszą datą urodzenia, tylko powiedz ile mam mieć lat, dwadzieścia jeden, dwadzieścia pięć? Zamiast chodzić do eleganckich restauracji, możemy umawiać się na randki w McDonaldzie, zamiast gotować posiłki, możemy w kółko zamawiać pizzę, zamiast rozmawiać o ezoteryce, książkach i innych ciekawych rzeczach możemy gapić się w telewizor albo grać w gry komputerowe. Powiedz księżniczko czego pragniesz, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – Objął ją i popatrzył w oczy.

— To co powiedziałeś brzmi nieźle. – Teraz Agacie chciało się śmiać, ale mówiła poważnie. – Tylko jest jeszcze jedna ważna kwestia. . .

Piotr spojrzał na nią pytająco.

— W McDonaldzie każdy płaci za siebie, a na pizzę robimy zrzutkę – dodała już ze śmiechem.

— Jak sobie życzysz. – Pocałował ją w taki sposób, że poczuła jak miękną jej kolana.

— Skoro jestem twoją księżniczką to życzę sobie, żebyś zawiózł mnie teraz do domu, bo muszę wziąć coś uroczystego do ubrania na naszą uroczystą kolację – uśmiechnęła się.

— Nie przesadzaj – Piotr wzruszył ramionami. – Do McDonalda wpuszczą cię nawet w dresach – zażartował.

— No wiesz – Agata udawała oburzenie. – Zdałam maturę, a ty mnie zapraszasz na kolację do zwyczajnej knajpy?!

— I każdy płaci za siebie – dodał z zawadiackim uśmiechem.

Agata nie wytrzymała i roześmiała się.

— Dziękuję ci. – Przytuliła się do Piotra.

— Skończysz wreszcie wariować? – zapytał.

Kiwnęła głową twierdząco.

— No to jedziemy. – Pocałował ją i wyszli.

 

W samochodzie Agacie przyszło coś do głowy.

— Piotruś, ile musiałabym zarobić, żeby się utrzymać, tak wiesz, samodzielnie?

— Bo ja wiem – zastanowił się przez chwilę. – Gdybyś chciała wynająć kawalerkę, to pewnie musiałabyś zapłacić z tysiąc dwieście złotych, plus czynsz i media, plus pewnie jakaś kaucja i jeszcze musiałabyś coś jeść, plus ubranie, kosmetyki, to policz sobie. Tak na spokojnie to minimum trzy tysiące, nie licząc kaucji za mieszkanie i opłacenia studiów.

— Masakra – Agata pokręciła głową z niedowierzaniem. – To w ogóle nie mam szans się usamodzielnić.

— Jest ciężko – przyznał Piotr. – Jeżeli musisz startować od zera i nie masz szkoły, to jest naprawdę coraz trudniej. A czasami po szkole też nie zarabiasz tyle, ile byś chciała.

— To po co mi te studia?

— Bo masz wybór – odpowiedział spokojnie. – Możesz pokazać dyplom, ale nie musisz. A jak go nie masz, to bierzesz co ci dają, bo nie masz wyboru.

Agata pokiwała głową ze zrozumieniem.

— A tobie przydały się wszystkie szkoły, które skończyłeś?

— Jasne – przytaknął. – Na polonistyce zrobiłem specjalizację nauczycielską, więc mogę uczyć w dowolnej szkole, bo mam przygotowanie pedagogiczne. Dlatego uczę bez problemu wszystkiego, na co mam papier, nawet jeżeli jest to tylko kurs, rozumiesz?

— Uhm, a powiedz mi – przyjrzała mu się uważnie – ile zarabiasz w tej szkole?

Piotr roześmiał się.

— Zadajesz mi tak intymne pytania, że bardziej intymne byłoby tylko ile miałem kochanek.

Agata zawstydziła się, ale zaraz uśmiechnęła figlarnie.

— Piotruś?

Spojrzał na nią pytająco, z rozbawieniem.

— Ile miałeś kochanek? – dokończyła pytanie.

— Agata – upomniał ją, groźnie marszcząc brwi.

— Piotrek.

— Kocham cię, straszna z ciebie wariatka – powiedział Piotr, wziął ją za rękę i pocałował.

— Ile?

— Co ile? – udawał, że nie rozumie, ale cieszył się, że Agata ma znów dobry humor.

— Kochanek.

— Nie liczyłem – odpowiedział ze śmiechem.

— Kłamiesz – zmrużyła oczy.

— Przysięgam kochanie, że nie liczyłem, ale kiedyś policzę wszystkie, które pamiętam i podam ci tę magiczną liczbę OK?

— Jasne – mruknęła. – Wiesz, że wrócimy do tego tematu.

— Wiem, że nie odpuścisz – westchnął Piotr, ale oczy miał wesołe. – A ty? – zapytał.

— Co ja?

— Ilu miałaś kochanków?

— Ooo – Agata machnęła ręką.

— Aż tylu? – Nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Agata też się śmiała.

— Mogę policzyć łącznie z tobą, zawsze to jeden więcej? – spojrzała na niego pytająco.

Kiwnął głową w odpowiedzi.

— No to. . . dwóch – wyznała.

Piotr nic się na to nie odezwał.

— Wiedziałeś? – zapytała. – Wiedziałeś, że nie jestem dziewicą jak się kochaliśmy pierwszy raz. – Dojechali prawie pod dom Agaty. – Zatrzymaj samochód – powiedziała. Piotr posłusznie zjechał z ulicy i spojrzał na nią. – Skąd wiedziałeś? – zapytała patrząc mu w oczy. Nie była zła, tylko ciekawa.

Piotr znów się roześmiał próbując wymigać się od odpowiedzi.

— Kochanie, w dzisiejszych czasach nie ma dziewiętnastoletnich dziewic, a zwłaszcza z takim wyglądem – spojrzał na nią z zachwytem.

— Skąd? – Agata była nieustępliwa. Musiała się tego dowiedzieć.

— Sama mi to powiedziałaś – odpowiedział.

— Nieprawda – pokręciła przecząco głową.

— Prawda – powiedział. – Pamiętasz jak mówiłem ci o romansie? Twoja reakcja nie była reakcją cnotliwej panienki. Dobrze wiedziałaś co to znaczy, prawda? Poza tym w kartach wyszedł ci związek seksualny w przeszłości, a twoja reakcja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu.

— Nic mi nie powiedziałeś, że zobaczyłeś seks w przeszłości – powiedziała z wyrzutem.

— Agatko, nie mogłem ci wtedy tego powiedzieć. Po pierwsze dotyczyło to przeszłości i nie miało wpływu na obecne życie. Po drugie nie mogłem cię w ten sposób zawstydzać. Byłaś u mnie pierwszy raz, nie znałaś mnie, nie wiedziałaś czego się spodziewać, gdybym wyskoczył z taką informacją mogłabyś się zrazić do mnie i do kart. Pomyślałabyś, że się do ciebie ślinię i na pewno chcę cię przelecieć – zakończył ze śmiechem.

— A nie chciałeś? – zapytała zalotnie.

— Nie – odpowiedział przekornie Piotr, przyciągnął ją do siebie i pocałował. – Możemy już jechać?

— Pokażesz mi ten układ kart?

— Jasne.

— Piotruś, jeszcze jedno. Powiesz mi ile zarabiasz w tej szkole? – zapytała prosząco.

Piotr roześmiał się.

— Nie odpuścisz mi?

— Odpuszczę – powiedziała. – Pytam po prostu z ciekawości, bez żadnych podtekstów, ale jeśli nie chcesz mi powiedzieć, to nie ma sprawy.

— To nie jest jakaś tajemnica. Zarabiam sześć pięćset i to jest sporo jak na szkolnictwo.

— To jest naprawdę bardzo dużo – Agata była w szoku.

— Biorąc pod uwagę zawód jaki wykonuję to sporo, ale w ogóle, żeby utrzymać rodzinę, to nie są kokosy – stwierdził. – Poza tym ja pracuję więcej niż na jednym etacie i zależy im, żebym u nich pracował. Prowadzę zajęcia z kilku przedmiotów, więc tak naprawdę to nie jest bardzo dużo, ale mam sentyment do tej szkoły.

— Przecież mógłbyś otworzyć własną szkołę, zamiast pracować u kogoś.

— Nie chce mi się – odpowiedział szczerze. – Lubię uczyć, lubię gadać do ludzi. Gdybym miał własną szkołę, sprawy administracyjne by mnie zabiły. Pasuje mi ten układ. Mam wolne popołudnia i weekendy, mogę prowadzić u siebie terapię czy kursy, z tego też mam pieniądze, chociaż znacznie mniejsze odkąd jestem z tobą – uśmiechnął się. – W sobotę zaczynamy kurs z numerologii, będziesz?

— Jasne, a jaki jest koszt? – zapytała odruchowo.

— Dla ciebie? Będziesz musiała zostać ze mną do rana. – Delikatnie pocałował ją w usta.

— Podoba mi się taka zapłata w naturze – zamruczała Agata pozwalając mu całować się po szyi. – Ale taka forma płatności jest zarezerwowana wyłącznie dla mnie, rozumiemy się? – Odsunęła Piotra od siebie i spojrzała na niego mrużąc oczy.

— Jak sobie życzysz – odpowiedział próbując powrócić do pozycji sprzed chwili.

— Kocham cię – powiedziała Agata i pocałowała go w usta. Przyciągnął ją do siebie.

— Jedźmy już, bo nie zdążymy do knajpy na czas. – Odsunął się od niej po chwili.

Podjechali pod dom Agaty. Piotr wyłączył silnik i włączył radio.

— To biegnij, poczekam – powiedział.

Agata zmarszczyła nosek.

— Chodź ze mną, proszę. – Wzięła go za rękę. – Nie chce mi się wysłuchiwać kazania od mojego brata, przy tobie nie będzie miał odwagi robić mi głupich uwag. Wezmę tylko kilka rzeczy i pojedziemy do ciebie.

Piotr uśmiechnął się i wyłączył radio.

— To idziemy.

— Dziękuję. – Uśmiechnęła się z wdzięcznością.

Weszli do domu, z pokoju Maćka dobiegał straszliwy jazgot.

— Nawet nie zauważy, że jesteśmy – powiedziała Agata wchodząc do swojego pokoju. Otworzyła szafę i zaczęła przeglądać ubrania. Wyciągnęła czarną sukienkę i wrzuciła ją do plecaka.

— Z pasem czy samonośne? – zapytała oglądając się na Piotra. Stał przy akwarium i karmił Stefana.

— Słucham? – Pytanie Agaty wyrwało go z zamyślenia.

— Pończochy – powtórzyła – samonośne czy z pasem, które ci się bardziej podobają?

— O kurcze, to mam taki wybór? – Podszedł do niej. – Weź jedne i drugie, zastanowię się. – Objął ją i pocałował.

— Dobra, buty, kosmetyki, perfumy. – Wrzucała wszystko do plecaka. – To mam się nie przebierać? – spojrzała na Piotra pytająco.

— Pięknie wyglądasz – odpowiedział.

— OK, niech ci będzie. – Uśmiechnęła się.

Nagle muzyka ucichła i w drzwiach pokoju Agaty stanął Maciek.

— Cześć – powiedział, popatrzył na Piotra i podał mu rękę. – Wychodzisz? – zwrócił się do Agaty.

— Tak, wpadłam tylko na chwilę – odpowiedziała oficjalnie. – A ty się nie uczysz? – zapytała kurtuazyjnie.

Maciek po oczyszczeniu z zarzutów o hakerstwo, musiał nadrobić parę miesięcy w szkole. Cała sprawa nabrała rozgłosu po aresztowaniu Ediego i wykładowcy obiecali, że jeżeli nadrobi materiał, to nie straci roku. Miał więc pełne ręce roboty, kilka prac do napisania, ale liczył na to, że ostatecznie w sesji poprawkowej uda mu się wszystko zaliczyć. Koledzy ze studiów obiecali mu pomoc, ale Maciek nie chciał już nikogo dopuszczać do swojego komputera, stracił zaufanie, w końcu Edi był jego najlepszym kumplem.

— Piszę pracę – odpowiedział. – W przyszły piątek jest impreza w klubie Avocado, zaczynamy o dwudziestej, może wpadniecie, będę grał. – Maciek powrócił do swojej pasji ze szkoły średniej, znów zaczął grać na gitarze.

Agata spojrzała na niego zaskoczona.

— To zabrzmiało jak zaproszenie – powiedziała z przekąsem.

— To jest zaproszenie.

— W takim razie dziękujemy, przyjdziemy. – Agata popatrzyła pytająco na Piotra. Kiwnął głową.

— Super – ucieszył się Maciek. – Możecie przyprowadzić swoich znajomych, będzie paru moich kumpli z roku.

— Znaczy konkretnie mam zaprosić koleżanki – zaśmiała się.

— Im więcej nas będzie, tym lepiej. – Maciek odzyskał humor, Agata nie była już na niego zła za ten telefon. – Nie przeszkadzam wam już, wracam do pracy. – Poszedł do swojego pokoju i włączył muzykę.

Agata pokręciła głową z dezaprobatą.

— Zachowuje się jakby miał napięcie przedmiesiączkowe – westchnęła. – Najpierw się wścieka, a potem mu głupio.

— Boi się – odpowiedział Piotr.

— Czego?

— Że cię straci.

— Najprędzej to chyba straci słuch. Kupił sobie dodatkowe kolumny i słucha tego non stop.

— To Rammstein, doskonały zagłuszacz myśli – stwierdził Piotr.

Agata popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

— Słuchałeś tego?

— Jasne – odpowiedział. – Też uciekałem od siebie, swoich myśli i lęków.

— Nie przeszkadza mi taka muzyka, chociaż wolę inną, ale w życiu bym nie siedziała w pokoju w takim hałasie. Wiesz, co innego na koncercie, to super, cała oprawa, mogłabym iść na taką imprezę, ale w domu muszę słyszeć chociaż własne myśli. Chodźmy stąd, bo zwariuję.

Rozdział 2 

Pojechali z powrotem do domu Piotra. Po drodze wstąpili jeszcze do cukierni, Agata pobiegła po pączki i po drodze zjadła dwa. Piotr patrzył na nią ze zdumieniem.

— Jeśli jesteś głodna, to zatrzymamy się na jakąś kanapkę – zaproponował.

Agata machnęła ręką.

— Nie ma potrzeby, nie będę się obżerać jak idziemy na kolację – stwierdziła sięgając po kolejnego pączka. – Może jednak gryza? – Podsunęła Piotrowi nadgryzionego pączka.

— Nie, dziękuję, zjem w domu. . . jeśli coś zostanie – zaśmiał się.

— Już więcej nie będę jadła, ten jest ostatni – obiecała. – Od rana nic nie jadłam i trochę zgłodniałam, no i się zestresowałam. Nic tak nie odstresowuje jak świeży pączek. – Uśmiechnęła się.

Piotr pokręcił głową i popatrzył na nią z miłością.

W domu zrobili sobie kawę i zjedli resztę pączków. Do Agaty zadzwoniła Mirella.

— Cześć, jak tam egzamin? – zapytała.

— Zdałam, teraz czekam na wyniki pisemnych, będą dopiero za miesiąc, ale nie były trudne więc już świętuję zdanie matury – odpowiedziała.

— Z Piotrem?

— Jasne. – Uśmiechnęła się Agata i puściła oko do Piotra. Spojrzał na nią z zaciekawieniem. – Mirka, w piątek jest impreza w Avocado, Maciek będzie grał, może przyjdziesz, my będziemy.

— Nie mogę, wyjeżdżam na weekend.

— Ale nie jutro, tylko za tydzień – sprostowała Agata.

— A to co innego, przyjedzie do mnie Mirek, więc chętnie przyjdziemy. Wreszcie go poznacie – ucieszyła się.

— To super, jesteśmy umówieni. Koncert jest o dwudziestej.

— OK, to buziaki.

Agata odłożyła telefon i popatrzyła na zegarek.

— Piotruś, o której chcesz jechać na tę kolację?

— Stolik mamy na dziewiętnastą.

— A dokąd jedziemy?

— Na Starówkę.

— Ekstra. – Agata usiadła mu na kolanach i pocałowała go. – Muszę zaraz iść się szykować, żeby zdążyć.

— Dobrze. – Piotr głaskał ją po brzuszku. – A zmieści ci się ta kolacja po tylu pączkach?

— Ależ kochanie, nie znasz moich możliwości. Jak już zaczynam jeść, to nie ma końca. – Zaśmiała się. – Dobra, wstaję i idę się wykąpać. Jak się ogarnę to wyjdę, nie podglądaj. Możesz się położyć i odpocząć, wcześniej niż za godzinę się mnie nie spodziewaj. – Dała mu buziaka i poszła.

Piotr podszedł do barku, nalał sobie whisky i na półce odnalazł mp3. Od dłuższego czasu leżała nieużywana. Sprawdził, że działa i przejrzał playlistę. Znalazł na niej między innymi utwory Rammsteina i Behemotha, spodziewał się, że tam będą. Wsadził w uszy słuchawki i zatopił się w muzyce. Usiadł na fotelu, sączył whisky i starał się zrozumieć o czym są te piosenki. Wcześniej, tak jak mówił Agacie, traktował je wyłącznie jako zagłuszacz myśli, teraz chciał znać ich treść.

 

Godzinę później Agata kończyła się szykować. Ułożyła włosy, umalowała się, wyperfumowała zabranym specjalnie na tę okazję Jungle, Kenzo i ubrała w „małą czarną”, którą kiedyś kupiła, a nie miała jeszcze okazji założyć. Sukienka była bardzo krótka i w dodatku bez ramiączek. Uznała, że wygląda w niej sexy. Po przemyśleniu założyła pończochy samonośne, bo pas odznaczałby się przez sukienkę. Całkiem zapomniała o majteczkach. Do tej kiecki musiały być stringi. Na szczęście przywiozła do Piotra część swojej garderoby, wybrała czarne, koronkowe stringi, założyła swoje dwunastocentymetrowe szpilki na specjalne okazje i weszła do pokoju. Piotr siedział w fotelu z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Przed nim stała pusta szklanka po whisky. Agata zdziwiła się. Pił pomimo tego, że mieli jechać na kolację? Stanęła za nim i delikatnie pogłaskała go po włosach. Otworzył oczy i wyciągnął słuchawki. Odwrócił się i aż mu dech zaparło. Agata wyglądała cudownie. Zerwał się z fotela i wziął ją za ręce. Odsunął od siebie tak, żeby lepiej się jej przyjrzeć.

— Jesteś prześliczna i pachniesz tak zmysłowo – powiedział i przyciągnął ją do siebie. Delikatnie musnął jej pomalowane na czerwono usta swoimi wargami.

— A ty śmierdzisz wódą – powiedziała Agata zarzucając mu ręce na szyję.

— Przepraszam. – Chciał się odsunąć, ale nie pozwoliła mu na to.

— Nie przepraszaj, to bardzo podniecające. – Oblizała języczkiem jego usta.

Piotr czuł jak ogarnia go pożądanie.

— Kolacja odwołana, zostajemy w domu – powiedział i objął ją w pasie. Zaczął pieścić jej szyję i nagie ramiona.

Poddała się mu przez chwilę, ale w końcu odsunęła się.

— Nie, nie, nie, mój kochany. Wystroiłam się jak szczur na otwarcie kanałów, bo obiecałeś mi superelegancką kolację, więc nie rób mi się tutaj jak kisiel, tylko idź się szykuj, poczekam.

— Co ty sobie wyobrażasz, że w tym stroju wyjdziesz z domu?

— Tak właśnie sobie wyobrażam – stwierdziła. – A coś nie tak z moim strojem? Nie podobam ci się? – zapytała zalotnie. Dobrze wiedziała, że zrobiła na nim piorunujące wrażenie.

— Jesteś taka piękna, że po prostu brak mi słów. – Piotr znowu ją objął i zaczął całować. – Jestem zazdrosny na samą myśl, że wszyscy się będą na ciebie gapić.

— Dobra, dobra – zaśmiała się. – Przebieraj się raz, dwa pieszczochu, bo już jest po szóstej.

— Dobrze, już idę. – Zrezygnowany opuścił ręce, westchnął i zamknął się w łazience.

Kilka minut później wszedł do pokoju i przewrócił oczami. Agata siedziała na kanapie w swojej ulubionej pozycji lotosu i medytowała. Czarna sukienka zsunęła się jej wysoko na uda odsłaniając koronkowe zakończenia pończoch. Nie wierzył, że zrobiła to nieświadomie. Nie usłyszała go, ale poczuła zapach perfum, zmarszczyła nosek i otworzyła oczy. Tym razem to ona była zauroczona, Piotr wyglądał świetnie. Włosy związał czarną tasiemką w kitkę, miał na sobie jasnoniebieską koszulę, która doskonale podkreślała kolor jego oczu i czarne spodnie, no i ten zapach, który odbierał jej rozum.

— Fantastycznie wyglądasz – powiedziała i wstała z kanapy. Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.

— A co ty jesteś taka malutka? – zapytał ze śmiechem nachylając się do niej, żeby ją pocałować.

— Zdjęłam na chwilę moje trampeczki. – Zaśmiała się Agata. Szpilki stały przy łóżku, a ona wspinała się na palcach. – Poczekaj chwilę. – I założyła buty. – Teraz lepiej? – Podeszła do niego powoli. Jej twarz była prawie na wysokości jego.

— Ile ty masz wzrostu w tych butach? – zapytał zdziwiony Piotr. – Teraz zrobiła się niepokojąco wysoka.

— Nie wiem – Agata wzruszyła ramionami. – Metr osiemdziesiąt. . . z kawałkiem.

— Chodź. – Piotr pociągnął ją do lustra w przedpokoju. – Stań tu i poczekaj, zaraz przyjdę. – I zniknął w sypialni. Po chwili wyszedł. – Zamknij oczy i nie podglądaj.

Agata posłusznie zamknęła oczy. Piotr stanął za nią i pocałował ją w szyję.

— Mam coś, co będzie idealnie pasowało do twojego stroju – powiedział i zapiął jej na szyi łańcuszek. Przez chwilę przyglądał jej się w lustrze z zachwytem i w końcu szepnął: – Możesz otworzyć oczy.

Agata otworzyła oczy i aż zaniemówiła. Na jej szyi, na złotym łańcuszku wisiał prześliczny wisiorek, z różyczką z różowego korala na złotym listku. Dotknęła go ręką. – Jest piękny – powiedziała odwracając się do Piotra. – Dziękuję. – Położyła mu rękę na policzku i delikatnie pocałowała w usta. Piotr uśmiechnął się.

— Ty jesteś piękna – powiedział – a to jest tylko dodatek.

Agata posmutniała nagle.

— Właśnie takie sytuacje mnie dobijają – westchnęła.

— Co się znowu stało?

— Dajesz mi prezenty, zapraszasz na kolację, a ja nie mogę ci się zrewanżować. Wkurza mnie to.

— Ty jesteś moim prezentem. – Uśmiechnął się ciepło. – Dajesz mi swoją miłość i to jest dla mnie najważniejsze. Kocham cię moja księżniczko i proszę nie zamartwiaj się tym więcej. – Pogłaskał ją po policzku. – Moje prezenty są niczym wobec tego, co ty mi dajesz, bo tego kupić nie można. – Przytulił ją mocno. – Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak z tobą – szepnął jej do ucha.

Agata uśmiechnęła się. To ona czuła się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Odkąd była z Piotrem jej priorytety zmieniły się całkowicie, był dla niej najważniejszy i była gotowa wywrócić swoje życie do góry nogami, żeby tylko być z nim. Tuliła się do niego, czuła jego miłość, ciepło i oddanie. Cały smutek odszedł.

— Już dobrze? – zapytał po chwili Piotr nie przestając jej przytulać.

— Tak. – Uśmiechnęła się patrząc mu w oczy.

— To chodź, idziemy. – Pocałował ją w rękę. – Bierzesz na siebie jakąś kurteczkę? – zapytał. – Chyba nie jest aż tak gorąco?

— Jasne. – Całkiem o tym zapomniała. W końcu był dopiero koniec maja, więc wieczory były dość chłodne. Weszła do sypialni i zajrzała do szafy. Po namyśle wyciągnęła z niej czerwony płaszczyk i założyła. – Może być? – zapytała wychodząc z pokoju.

Piotr stał w marynarce przed lustrem i kończył wiązać czerwony krawat.

— Widzę, że porozumiewamy się bez słów. – Zaśmiała się Agata.

— Po prostu pasujemy do siebie, bo jesteśmy jedną istotą. – Odwrócił się do niej z uśmiechem i pocałował w usta. – To idziemy. – Wziął ją za rękę.

— Piotruś, jedziemy samochodem?

— Jasne – przytaknął.

— No, ale przecież piłeś – przypomniała mu.

— Faktycznie, zapomniałem. – Piotr pokręcił głową z niezadowoleniem. – To nic – powiedział wreszcie – pójdziemy na piechotę, to nie jest daleko.

Agata zaniemówiła. Spojrzała na swoje buty i pomyślała o trasie z Koszykowej na Starówkę. Piotr beztrosko zamykał drzwi uważając sprawę za załatwioną. W końcu popatrzył na Agatę i nie wytrzymał, roześmiał się serdecznie. Dopiero teraz zrozumiała, że się z niej nabijał.

— Ty świnio – powiedziała i zamachnęła się na niego torebką.

— Świnio? Do swojego ukochanego? – Piotr niemalże zwijał się ze śmiechu. – Przepraszam – powiedział wreszcie próbując się uspokoić. – Nie gniewaj się. – Pocałował Agatę. – Chodź, taksówka czeka. – Pociągnął ją na schody.

— Zapłacisz mi za to – powiedziała Agata mrużąc oczy. Dała się wkręcić jak jakaś głupiutka małolata.

— Jesteś zła? – zapytał, gdy już siedzieli w taksówce.

— Masz przechlapane – oświadczyła poważnie, ale oczy miała wesołe.

— Czy jeśli jeszcze raz cię przeproszę, to mi wybaczysz? – Piotr dusił się ze śmiechu.

— Chyba żartujesz?! – Agata udawała oburzenie. – Chyba, że byłyby to specjalne przeprosiny, ale możesz to zrobić jedynie w warunkach domowych – oświadczyła. – Mogę ci uczynić tę łaskę i zawiesić swój gniew na czas kolacji.

— O dziękuję ci moja księżniczko, jesteś dziś bardzo łaskawa.

Agata roześmiała się i przytuliła do Piotra. Chwilę później dojechali na Starówkę.

— Dalej już nie mogę wjechać. – Taksówkarz odwrócił się do Piotra.

— OK, dzięki, to już blisko. – Zapłacił i wysiedli.

Wziął Agatę za rękę i szli bardzo powoli.

— Chodzenie w szpilkach po kostce brukowej nie jest ani łatwe, ani przyjemne – westchnęła Agata uwieszona na ramieniu Piotra.

Spojrzał na odległość jaka dzieliła ich od normalnego chodnika i też westchnął.

— Złap mnie za szyję – powiedział i objął ją. Podniósł do góry i przeniósł na chodnik. – Teraz lepiej? – zapytał stawiając ją na równym chodniku.

— Super, dzięki. – Agata dała mu buziaka.

Dość szybko dotarli do restauracji.

— To tutaj – powiedział Piotr zatrzymując się przed drzwiami. Weszli do środka. Szatniarz wziął od Agaty płaszczyk i patrzył na nią z zachwytem. Piotr odruchowo objął ją w pasie. Kelner, który wskazywał im stolik, co chwila oglądał się na Agatę.

— Jeżeli przyjdzie nas obsługiwać facet, to wychodzimy – szepnął Piotr.

Popatrzyła na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi. Szła przez salę rozglądając się dookoła. Jedna część sali była typowo restauracyjna, czteroosobowe stoliki ustawione były według jakiegoś schematu, natomiast druga część była już bardziej intymna. Dwuosobowe stoliki ustawione były w większych odległościach od siebie, a niektóre stały w altankach rattanowych z kotarą. Wystrój zrobiony był w klimacie dalekiego wschodu, przyciemnione światła, lampiony z arabskimi rysunkami. Trochę jak w Sfinksie tylko bardziej elegancko. Kelner prowadził ich do stolika w altance stojącej na końcu sali.

Odsunął krzesło i spojrzał z zachwytem na Agatę.

— Dziękujemy, poradzimy już sobie – powiedział cierpko Piotr trzymając Agatę za rękę.

Kelner zapalił jeszcze świeczkę na stoliku i wyszedł. Dopiero wtedy Piotr pozwolił jej usiąść.

— O co chodzi? – zapytała zdziwiona. Nigdy przedtem tak się nie zachowywał.

— Nie będzie się na ciebie gapił – odburknął.

W tym momencie wszedł drugi kelner i przyniósł karty dań. Uśmiechnął się przyjaźnie do Agaty i podał jej kartę. Agata podziękowała posyłając mu również uśmiech. Piotr milczał. Gdy kelner wyszedł zapytała:

— Co się z tobą dzieje, kochanie?

— Nic, wszystko w porządku – mruknął.

— Kotku, no przecież widzę. – Pogłaskała go po policzku.

— Wszyscy się na ciebie gapią, wkurza mnie to – wyrzucił z siebie.

— Chociaż raz gapią się na mnie, a nie na ciebie – zaśmiała się Agata. – Masz mi to za złe?

— Jesteś taka piękna. – Piotr ujął jej dłoń i pocałował. – Złości mnie taka bezczelność. Nie powinienem ci pozwolić wyjść w tym stroju – westchnął.

— Przecież ubrałam się tak dla ciebie, a nie dla nich – uśmiechnęła się.

— Właśnie – westchnął ponownie. – Więc dlaczego pozwalasz im się gapić?

— Niech sobie popatrzą, i tak jestem tylko twoja. – Agata pochyliła się i pocałowała Piotra.

Przyciągnął do siebie jej krzesło i objął ją.

— Kocham cię – szepnął. – I jestem strasznie zazdrosny. – Wtulił się w jej włosy.

— Bądź miły, dobrze? – poprosiła. – Kocham cię i jestem tylko twoja – powtórzyła dobitnie.

Do altanki zajrzał kelner. Na ułamek sekundy zatrzymał wzrok na udzie Agaty.

— Jeszcze chwilę – warknął Piotr.

Kelner skinął głową i zniknął.

— I jak mam być miły? – zapytał. – Powinienem dać mu w pysk.

— Piotruś nie nakręcaj się, proszę. – Chciało jej się śmiać z tej całej sytuacji, ale musiała zachować powagę. – Kocham cię, słyszysz?

— Słyszę – westchnął i przytulił ją mocno.

— Będziesz miły? – zapytała.

Piotr kiwnął głową.

— Obiecujesz?

— Obiecuję – powiedział i podał jej kartę. – Wybierz coś.

Agata zaczęła przeglądać kartę dań, a Piotr kartę win.

— Ja poproszę lasagne ze szpinakiem – powiedziała po chwili.

— Super, ja też – powiedział Piotr. – A do picia, wino, szampan, chcesz przejrzeć? – Pokazał jej kartę.

— Nie, dziękuję. – Agata pokręciła głową. – Nie znam się na tym. Poproszę wino czerwone, wytrawne, a jakie, to już mi jest obojętne.

Wszedł kelner, Piotr złożył zamówienie i Agata z zadowoleniem stwierdziła, że nawet nie warczał na tego biednego chłopaka. Gdy wyszedł, wstała i przesunęła swoje krzesło tak, żeby siedzieli po dwóch stronach stołu. Piotr przyglądał się jej z zaciekawieniem. Podeszła do kotary i przesłoniła nią wejście. Rozejrzała się z zadowoleniem i figlarnie popatrzyła na Piotra.

— Jak myślisz, ile mamy czasu? – zapytała podchodząc do niego powoli.

Patrzył na nią z miłością i pożądaniem.

— Nie rób tego. – Z uśmiechem pokręcił głową. – Wyrzucą nas stąd.

— A myślisz, że po co porobili te kanciapy z zasłonką? – Usiadła mu na kolanach i pocałowała go nie czekając na odpowiedź. Piotr błądził rękami po jej cudownych udach i pośladkach całując ją namiętnie.

— Chcesz to zrobić? – zapytał po chwili.

— Dlaczego nie? – Uśmiechnęła się i wpiła się ustami w jego usta.

Włożył rękę między jej nogi i zaczął ją delikatnie pieścić. Agata usiłowała rozpiąć mu rozporek. Zza kotary słychać było znaczące chrząknięcie. Agata spojrzała na Piotra i parsknęła śmiechem.

— Koniec seksu.

— Mówiłem ci, że nas wyrzucą. – Piotr też się śmiał.

— Załatwię to – powiedziała i wstała z jego kolan. Poprawiła sukienkę i wyjrzała za kotarę. Stał tam kelner z winem, kieliszkami i przekąskami.

— Proszę bardzo. – Gestem zaprosiła go do środka.

Wszedł zawstydzony i porozkładał naczynia nie patrząc na nich. Agata nadal stała przy kotarze i patrzyła na Piotra, a on na nią. Uśmiechali się do siebie.

— Zaraz przyniosę główne danie – powiedział kelner do Agaty wychodząc.

— A konkretnie, to za ile? – dopytywała się.

Piotr parsknął śmiechem, kelner poczerwieniał jak burak.

— Za minutkę – odpowiedział.

— Dobrze, dziękujemy – zawołała za nim Agata i usiadła przy stoliku. Zdjęła buta i wsadziła stopę między nogi Piotra. Delikatnie poruszała palcami.

— Kochanie, co w ciebie wstąpiło? – zapytał ze śmiechem głaszcząc jej stópkę. – Demon seksu cię opętał?

— Poczułam wolność – oświadczyła poważnie.

— I teraz będziesz zawstydzać ludzi?

— Dlaczego zawstydzać? – zdziwiła się. – Mówię ci, że seks w tej kanciapie to naturalna sprawa, zobacz jaką opracowali technikę informowania o przybyciu, chrząkanie pod kotarą. Może zwyczajowo dają na seks pięć minut, a my byliśmy zbyt wolni i dlatego nie dokończyliśmy. Zapytam go jak przyjdzie.

— Agata jesteś szaloną dziewczyną – roześmiał się Piotr. – Bardzo cię kocham, ale zabierz już tę nóżkę, bo zaraz położę cię na tym stole i dokończymy to, co zaczęliśmy. – Wziął jej nogę i położył sobie na udzie.

Agata roześmiała się. Wszedł kelner, szybko postawił przed nimi lasagne, mruknął „smacznego” i wyszedł, a raczej uciekł.

— Smacznego kochanie – powiedziała Agata i zabrała nogę z uda Piotra. Usiadła prosto i przyzwoicie.

— Smacznego. – Uśmiechnął się Piotr i pokręcił głową. Był już z Agatą od jakiegoś czasu, ale ciągle jeszcze go zaskakiwała. Czuł, że każdego dnia kocha ją coraz bardziej. – Jeszcze raz ci gratuluję – powiedział podnosząc kieliszek. Agata wzięła swój, stuknęli się i wypili.

— I co teraz zamierzasz? – zapytał, gdy zaczęli jeść.

— Złożę dokumenty na te studia – uśmiechnęła się. – Masz rację, do października wiele może się wydarzyć.

— A na jaki kierunek?

— Właśnie jeszcze się waham – westchnęła. – Myślałam o językowych, bo wydaje mi się, że będą dla mnie najłatwiejsze. Nawet, gdybym musiała iść do pracy i przejść na zaoczne, to i tak sobie poradzę.

— Dobry pomysł – przyznał Piotr. – I co potem, chcesz uczyć w szkole czy raczej na przykład zostać tłumaczem?

— Ani to, ani to. – Agata pokręciła przecząco głową. – Tak naprawdę marzy mi się podróżowanie, uwielbiam zwiedzać nowe miejsca. Zastanawiałam się w związku z tym nad turystyką albo dziennikarstwem. Tylko że jak zostanę pilotem albo rezydentem, to w kółko jeździ się w te same miejsca, wiem bo rozmawiałam z ludźmi, którzy pracują w biurach podróży, a nie o to mi chodzi. Poza tym, wolałabym jeździć z tobą, nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy nie widzieć się przez kilka miesięcy. – Uśmiechnęła się i wzięła Piotra za rękę.

— Ja też sobie tego nie wyobrażam. – Pocałował ją w rękę.

— A z tym dziennikarstwem, to też parę osób mi odradzało. Mówili, że lepiej zrobić studia językowe czy nawet socjologię, a dziennikarstwo ewentualnie podyplomowe.

— Może to dobry pomysł – stwierdził. – A na polonistyce nie ma czasem kierunku dziennikarskiego? Wiem, że za moich czasów planowano uruchomić taką specjalizację.

— Jest filologia dla mediów, czy coś takiego. Muszę się nad tym zastanowić, dużo czasu już mi nie zostało – westchnęła. – Ale dosyć o mnie, powiedz jakie ty masz plany i marzenia. – Uśmiechnęła się.

Piotr podniósł kieliszek.

— Moje plany i marzenia sprowadzają się do tego, żeby być z tobą. Kocham cię Agatko. – Stuknął swoim kieliszkiem o jej i wypił.

Agata też się napiła i odstawiła kieliszek.

— A wcześniej, przed poznaniem mnie, jakie miałeś marzenia? – zapytała.

— Żeby cię wreszcie spotkać – odpowiedział bez namysłu. Popatrzyła na niego mrużąc oczy. Znał to spojrzenie, wiedział, że ona wie, że miga się od odpowiedzi.

— No dobra, miałem jedno marzenie – powiedział wreszcie. – Chciałem wyjechać do Tybetu.

— Zwiedzić?

— Nie, na stałe – odpowiedział.

— A co z twoimi dziećmi, pracą, klientami? A co ze mną?

— To było marzenie zanim cię spotkałem. Chciałem, żeby dzieciaki trochę podrosły, poza nimi nic mnie tutaj nie trzymało – wyznał szczerze. – Teraz jest inaczej. – Uśmiechnął się i pogłaskał Agatę po policzku.

Przytuliła się do jego dłoni.

— To znaczy, że teraz nie chcesz już tam jechać? – zapytała.

— Chcę, ale z tobą – powiedział Piotr i wstał z krzesła. Agata obserwowała go ze zdziwieniem. Podszedł do kotary i wyjrzał. Za nią stał kelner. Piotr gestem pokazał mu, że może zebrać naczynia. – Proszę przynieść kartę, wybierzemy deser – zwrócił się do kelnera.

Kelner kiwnął głową i wyszedł. Piotr pokręcił głową.

— Chyba pracuje tu od niedawna – stwierdził z niezadowoleniem.

Agata roześmiała się.

— Myślisz, że tak go zestresowaliśmy, że boi się tu wchodzić?

Piotr też się roześmiał.

— Możliwe.

Chwilę później kelner wszedł z kartą deserów. Podał im i wyszedł.

— Co chcesz kochanie? – Piotr zwrócił się do Agaty.

— Czy ja wiem? – Przeglądała kartę bez entuzjazmu. – Nie mam pomysłu, ty coś wybierz.

— Dobrze, to weźmiemy płonące lody, kawę i. . . likierek?

— Nie, nie – zaprotestowała. – Zostańmy przy winie. Wolę nie mieszać, bo potem mam kaca.

— To nie jest problem – zaśmiał się Piotr. – Bierzesz alka-prim i po kacu.

— Czytałam w necie, że robili badania, który środek na kaca jest najlepszy i ponoć zwyciężył alkazelcer, a wiesz dlaczego?

Piotr pokręcił przecząco głową.

— Bo ciszej się rozpuszcza – dokończyła ze śmiechem.

Piotr też się roześmiał. Patrzył na Agatę rozkochanym spojrzeniem, było mu z nią tak cudownie. Odkąd byli razem czuł się tak, jakby cały czas śnił piękny sen. W pewnym momencie Agata spojrzała na niego poważnie i wzięła go za rękę.

— Nie chcę już nic zamawiać – powiedziała. – Chcę jechać do domu i być tylko z tobą.

Wszedł kelner.

— Za deser dziękujemy, poproszę rachunek – powiedział do kelnera, ale nawet na niego nie spojrzał. Trzymał Agatę za rękę i patrzył jej w oczy. Dla niego liczyła się tylko ona.

Po chwili kelner wrócił z rachunkiem. Piotr zapłacił, wziął Agatę za rękę i wyszli z altanki. Objął ją w pasie, gdy przechodzili przez salę do szatni. Pomógł jej założyć płaszczyk i wyszli. W milczeniu przeszli na postój taksówek, cały czas trzymając się mocno za ręce. Wsiedli do taksówki, Piotr podał adres, taksówka ruszyła, a oni nie przestawali na siebie patrzeć. Piotr pogłaskał Agatę, przytuliła się do jego ręki i pocałowała ją. Przez cały ten czas nie zamienili ani jednego słowa. Dojechali do domu, wysiedli i pobiegli na górę. Gdy drzwi wejściowe zatrzasnęły się za nimi, Piotr porwał Agatę w ramiona. Zrzuciła z siebie płaszczyk i przylgnęła do niego całym ciałem. Całowali się bardzo namiętnie. Objęła go w pasie nogami i pozwoliła zanieść się na łóżko. Po drodze zrzuciła buty. Piotr położył ją nie przestając całować. Zdjął marynarkę. Ściągnęła mu krawat i rozpinała koszulę, zsunęła mu ją z ramion. Koszula sfrunęła na podłogę. Oderwał się od niej na chwilę. Oddychali szybko uśmiechając się do siebie. Rozplotła nogi, uwalniając go z uścisku. Patrzył na nią z miłością i pożądaniem. Jednym ruchem podciągnął jej sukienkę odsłaniając uda i koronkowe stringi. Jego dłoń powędrowała na jej łono. Agata poczuła falę gorąca, zaczęła oddychać jeszcze szybciej. Zauważył to i uśmiechnął się. Powoli zdjął jej majteczki. – Kocham cię – szepnął i pochylił się, żeby ją pocałować w brzuszek. Okrywał pocałunkami jej brzuch, uda i łono, ręce zawędrowały pod sukienkę. Agata czuła, że jej podniecenie sięga zenitu. Rozchyliła uda pozwalając mu się pieścić. Całował ją delikatnie i drażnił języczkiem. Zatopiła się w sobie, ale po chwili zapragnęła poczuć go w sobie. Pogłaskała go po włosach i pociągnęła na siebie. Zrozumiał. Zdjął jej sukienkę i biustonosz zostawiając jedynie pończochy. Popatrzył na nią z zachwytem. Była piękna i była jego. Leżała w jego łóżku i należała tylko do niego. Kochał ją całym sercem, tak mocno, że nie potrafił tego wyrazić. Była całym jego światem, spełnieniem i życiem. Tak bardzo chciał jej pokazać, że jest dla niego najważniejsza. – Chodź do mnie – wyszeptała Agata. – Tak bardzo cię kocham. – Usiadła na łóżku i odpięła mu pasek od spodni. Całowała go w usta, a dłonie błądziły w poszukiwaniu rozporka. Rozsunęła go i znów oplotła Piotra nogami. Ręce zarzuciła mu na szyję i pociągnęła na siebie całując go namiętnie w usta. Nogami pozbyła się jego spodni. Piotr poddał się jej całkowicie. Była fantastyczna. Wniknął w nią czując jej ciepło. Całował jej piersi, szyję i ramiona, jego dłonie pieściły jej plecy, pośladki i uda. – Tak bardzo cię pragnę – szepnął jej do ucha. Agata oddawała pocałunki. Czuła jego miłość i oddanie, chciała mu pokazać, że jest tylko dla niego. Uwielbiała czuć go w sobie, jak poruszał się najpierw bardzo delikatnie, a potem coraz mocniej i gwałtowniej. Trzymała ręce na jego plecach i przyciskała go do siebie, żeby poczuć go jeszcze bardziej. Poczuła falę uniesienia, zaplotła nogi wokół jego nóg i położyła mu dłonie na pośladkach. – Weź mnie, teraz – szepnęła i przycisnęła go mocno do siebie. Zaczął poruszać się bardzo szybko. Patrzył w jej cudowne, rozkochane oczy i dawał jej tyle miłości i rozkoszy ile tylko mógł. – Kocham cię – powiedziała i wpiła się w jego usta zarzucając mu ręce na szyję i przyciągając do siebie. Jej ciało przeszedł dreszcz rozkoszy. Piotr też już nie wytrzymał, objął ją ramieniem i spłynął na nią. Przez chwilę leżał na niej i oddychali jednym oddechem. W końcu Piotr uśmiechnął się i pocałował ją w usta.

— Nie za ciężko ci? – zapytał.

— Nie, leż. – Agata przycisnęła go do siebie nie pozwalając się ruszyć. – Uwielbiam czuć cię w sobie więc ani mi się waż wychodzić.

Piotr roześmiał się. Czuł, że się wyślizguje.

— Z tobą to się można umawiać – westchnęła.

— Ze mną można, ale z nim trudniej. – Położył się obok Agaty. – Kocham cię moja maleńka. – Pogłaskał ją po włosach.

Agata oparła się na łokciu i popatrzyła na Piotra.

— Miło ci było? – zapytała z uśmiechem.

— Jeszcze pytasz!? – Przyciągnął ją do siebie i pocałował. – Dziękuję ci, jesteś taka cudowna.

— Myślałam, że nie wytrzymam do domu. – Zaśmiała się Agata. – Tak bardzo chciałam się z tobą kochać, dużo nie brakowało, a bym cię zgwałciła w taksówce.

— Czułem to – powiedział poważnie. – Coś się dzisiaj w tobie zmieniło, kochanie.

— Ciekawe co? – zastanowiła się.

— Musisz to przemedytować.

— Później – mruknęła i zaczęła drażnić języczkiem jego sutki.

Roześmiał się i zasłonił je ręką.

— Ej! – zawołała. – Co robisz? Chcę jeszcze raz – powiedziała i zaczęła go całować.

Poddał się jej przez chwilę, ale zaraz odwrócił się tak, że znów ona leżała pod nim.

— Natychmiast? – zapytał ze śmiechem, trzymając ją w ramionach.

— Albo jeszcze szybciej. – Przyciągnęła go do siebie i próbowała pocałować. Piotr udawał, że się jej opiera.

— A dasz mi chwilę, żebym złapał oddech?

Agata popatrzyła na niego z miłością i pogłaskała go po policzku.

— Chcę, żebyś mnie przytulał, pieścił i całował. Nie chcę tracić ani chwili.

— Kochanie, mamy mnóstwo czasu. – Piotr odgarnął jej włosy z policzka i przełożył za ucho. – Nie musimy się nigdzie spieszyć.

— Masz rację – westchnęła. – Chciałabym wtopić się w ciebie, żebyśmy zawsze byli razem.

Uśmiechnął się do niej ciepło.

— Będziemy zawsze razem. – Pocałował ją w usta.

Agata przytuliła się mocno do niego. Wtulała się, a on obejmował ją ramieniem i głaskał po włosach. Nic nie mówili, po prostu byli ze sobą. W pewnym momencie Agata zrobiła się bardzo senna. Zanim się obejrzała, spała w jego ramionach.

Piotr tej nocy długo nie mógł zasnąć. Patrzył na swoją ukochaną dziewczynę i zastanawiał się co będzie dalej. Ona miała tak wiele wątpliwości, że nie mógł jej dokładać jeszcze swoich. Bał się, że presja otoczenia zmusi ją do zerwania z nim. W końcu ich miłość nie była akceptowana przez społeczeństwo, była zakazaną miłością. Agata była młodziutka i chociaż umiała postawić na swoim, to nie był przekonany, czy poradzi sobie z takim wyzwaniem. Stanąć przeciwko rodzicom i opowiedzieć się za miłością, to w gruncie rzeczy nie było takie trudne. Stanąć przeciwko całemu światu, to był nie lada wyczyn. Wiele razy chciał postawić sobie karty na ich związek, ale nie miał odwagi. Tak bardzo ją kochał i tak bardzo chciał być z nią, że nie chciał, aby cokolwiek wzbudziło w nim wątpliwości. Cały czas wizualizował sobie cudowne życie u boku ukochanej kobiety i pełne zrozumienie ich rodzin do tej miłości. Zasnął z przekonaniem, że miłość pokona wszelkie trudności.

 

O siódmej obudził Piotra natarczywy sygnał budzika. Sięgnął po telefon i wyłączył pikanie. Agata poruszyła się, ale nie obudziła. Leżała wtulona w Piotra, pupą opierając się o jego uda, a on przytulał się do jej pleców. Popatrzył na nią i poczuł narastające podniecenie. Odgarnął jej włosy z karku i delikatnie zaczął całować jej szyję i ramiona. Agata przebudziła się i mocniej w niego wtuliła. Jego rękę położyła sobie na piersi, zaczął ją pieścić. Czuła się coraz bardziej podniecona. Piotr zsunął rękę na jej łono i poczuł jak zwilgotniała. Wszedł w nią delikatnie przytrzymując ją za biodro. Poddała mu się całkowicie. Była bardzo szczęśliwa, nie spodziewała się tak cudownego poranka. – Kocham cię – powiedziała i znów położyła jego rękę na swojej piersi.

— Kocham cię – szepnął jej do ucha swoim aksamitnym, zmysłowym głosem. Całował jej plecy, ramiona i kark poruszając się w niej delikatnie.

— Piotruś, tylko proszę cię. . . – Agacie przypomniało się, że od dziś powinni być bardziej ostrożni, bo zbliżają się jej płodne dni.

— OK, będę uważał – przerwał jej, nie przestając jej całować.

— A może lepiej. . .

— Ciii, o nic się nie martw. – Położył jej palec na ustach. – Kocham cię moja księżniczko. – Wyszedł z niej i odwrócił do siebie. Agata zarzuciła mu ręce na szyję. Uwielbiała się z nim kochać i pieścić. Całował ją tak namiętnie, że czuła jak rozpływa się pod jego gorącymi pocałunkami. Znów zadzwonił budzik, odsunął się troszkę od niej i pocałował w nosek.

— Siódma piętnaście – powiedział.

— Idziesz do pracy? – zapytała oplatając go w pasie nogami.

Piotr roześmiał się. Wiedziała, że ta pozycja to chwyt poniżej pasa.

— Powinienem – odpowiedział po chwili, pieszcząc jej udo.

— Ale nie musisz? – pytała dalej, drażniąc języczkiem jego sutki.

— Nic nie muszę. – Wpił się ustami w jej usta. Całował ją tak gwałtownie i namiętnie aż zabrakło jej tchu.

— Kocham cię, ty wariacie. – Roześmiała się Agata odsuwając go delikatnie od siebie.

Piotr położył się obok niej i objął ją ramieniem. Leżeli tak przez chwilę w milczeniu.

— Dziękuję za cudowną pobudkę – powiedziała wreszcie Agata. – Wiem, że musisz zaraz iść – westchnęła.

— To znaczy, że puścisz mnie do pracy? – zapytał głaszcząc ją po ramieniu.

— Idź, tylko wróć do mnie szybko.

— A ty co będziesz dzisiaj robiła? To twój pierwszy dzień wolności.

— Muszę jechać do szkoły odebrać od polonistki twoją pracę, bo mnie błagała wczoraj, żebym jej pożyczyła, bo chce ją przeczytać. A potem chyba pojadę do domu. A ty jedziesz dziś do siebie? – Spojrzała uważnie na Piotra.

— A jak chcesz?

Agata westchnęła. Po co pytał, skoro wiedział jak chce. Chciała, żeby był ciągle tylko z nią. Tyle tylko, że sama też musiała zachować pozory i czasem nocować w domu.

— Spotkamy się w sobotę – powiedziała smutno.

Przytulił ją mocno. Dla niego rozłąka była tak samo trudna jak dla niej, a może nawet trudniejsza. Westchnął ciężko i usiadł na łóżku. Agata leżała wtulona w kołdrę. – Idę pod prysznic – powiedział i wyszedł z pokoju.