Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Czwarte opowiadanie z cyklu "W poszukiwaniu zapomnienia" autorstwa Annah Viki M. Szukając pocieszenia, zrozpaczona Ewa wspomina gorące początki znajomości z mężem. Wkrótce jednak zostaje napadnięta, a z opresji ratuje ją człowiek Aleksandra. Tym razem mężczyzna zabiera kobietę w tajemnicze miejsce. Czy jego uczucia wobec niej zaczynają się zmieniać? I co poczuje Ewa, gdy Aleksander wyjawi jej o sobie nowe informacje? Czyżby... ukłucie zazdrości? Czy w ich układzie jest na nią miejsce?
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 27
Veröffentlichungsjahr: 2022
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Annah Viki M.
Lust
W poszukiwaniu zapomnienia 4: Gdy Cię poznałam – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022 Annah Viki M. i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728194515
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Śpisz pięknie tak,
po kątach cisza gra,
szkoda słów,
resztę dopowie księżyc.
Śpisz, staram się
oddychać szeptem,
pościel jeszcze pachnie
ogniem naszych ciał.
Kiedyś znajdę dla nas dom
z wielkim oknem na świat,
znowu będziesz ufał mi,
nie pozwolę ci się bać.
Kiedyś wszystkie czarne dni
obrócimy w dobry żart,
znowu będziesz ufał mi,
teraz śpij.
Wiem, dobrze wiem,
potrafię ranić tak jak nikt, przykro mi,
nie wiem, co robić, gdy płaczesz,
już nie śmiejesz się jak kiedyś,
wszystko jest inaczej,
kolejny raz proszę cię
o ostatnią szansę 1 .
Po trzech dniach leżenia w łóżku postanowiłam z niego wstać. Nadal nie wiedziałam, co zrobię, jednak musiałam żyć. Musiałam, choć nie miałam na to siły. Nie miałam ochoty mierzyć się z tym wszystkim. Czułam się koszmarnie samotna i bezradna. Ta bezradność była obezwładniająca. Jednak wykorzystując resztki siły woli, podniosłam się. Najpierw poczłapałam pod prysznic, gdzie długo stałam, próbując się otrzeźwić, a następnie do kuchni. Tam zajrzałam do lodówki, by przekonać się, że nie mam nic do jedzenia. Byłam głodna. Uznałam, że wyjdę do sklepu. Wciągnęłam na siebie dres i bez makijażu, narzucając czarny kaptur bluzy na głowę, wyszłam z mieszkania.
W pierwszej chwili go nie zauważyłam. Szłam przed siebie, powłócząc nogami. Żeby dojść do supermarketu, musiałam przejść przez duży park. I to właśnie tam poczułam się nieswojo. Jakby ktoś mi się przyglądał. Rozejrzałam się dyskretnie, ale nic nie zwróciło mojej uwagi. Jednak gdy wchodziłam do sklepu, zobaczyłam mężczyznę wychodzącego z parku. Był podobny do tego zbira z siłowni, ale to nie był on. W sklepie zatrzymałam się przy szybie i obserwowałam. Facet stał w cieniu drzewa i wyraźnie obserwował wyjście z marketu. Serce zaczęło bić mi mocniej. Żałowałam, że nie zamówiłam jedzenia do domu. Stałam, myśląc, co powinnam zrobić. Najchętniej wróciłabym do domu, zakopała się pod kołdrą i czekała do wiosny. Dlaczego mnie to spotyka? Myślałam. W końcu wpadłam na pomysł, że wezwę ubera. Zapomniałam o zakupach, zamówiłam samochód i wyskoczyłam ze sklepu, gdy ten podjechał.
– Dzień dobry – powiedział łamaną polszczyzną śniady kierowca.
– Dzień dobry – odparłam i odwróciłam się, gdy samochód ruszył. Zobaczyłam wściekłą minę mężczyzny spod drzewa.
Wysiadłam przed budynkiem, w którym mieszkałam, i rozejrzałam się po okolicy. Nie dostrzegłam nikogo podejrzanego. Otworzyłam drzwi od domofonu i poczułam nagły ból w łopatce. Zostałam wepchnięta do klatki i przyciśnięta do ściany. Mężczyzna, który mnie trzymał, nie był tym z parku. Ten był szczupły, wyższy ode mnie o głowę, w czarnych ciuchach i z obrzydliwym wyrazem twarzy. Wykrzywiał usta w grymasie.
– No to się może, maleńka, zabawimy. – Usłyszałam tuż przy uchu i zaczęłam się trząść.