Żołnierz samochwał - Plaut - E-Book

Żołnierz samochwał E-Book

Plaut

0,0
3,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Najpopularniejsza sztuka rzymskiego pisarza Plauta, która swoją sławę zdobyła dzięki tytułowej postaci żołnierza samochwała. Pyrgopolinices to zakochany w sobie wojak, postrzegający siebie jako żołnierza odważnego, nieziemsko przystojnego (bo z urodą wywodzącą się od Wenus i Marsa) i mającego wielkie powodzenie u kobiet. Swoją wielkość i boskie pochodzenie podkreśla bogatym strojem. W rzeczywistości jednak jest on tchórzliwym błaznem.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB

Veröffentlichungsjahr: 2020

Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Plaut

Żołnierz samochwał

Warszawa 2020

OSOBY

Pyrgopolinices, wzbogacony na wojnie żołnierz

Artotrogus, jego pieczeniarz

Palestrio, Sceledrus, jego niewolnicy

Periplektomenus, obywatel efeski

Pleusikles, młodzieniec ateński

Filokomazjum, jego kochanka

Lurcjo, chłopiec do posług z domu Pyrgopolinicesa

Chłopiec bez imienia z domu Pyrgopolinicesa

Akroteleutium, hetera

Milfidippa, jej służąca

Kario, kucharz Periplektomenusa

Giermkowie żołnierza, Niewolnicy, Niewolnice, Pachołkowie.

Rzecz dzieje się w Efezie, na ulicy przed dwoma przytykającymi do siebie domami Pyrgopolinicesa i Periplektomenusa. Dom Periplektomenusa po prawej stronie (od widza). Po bokach sceny prowadzą szersze ulice, z lewej strony ku portowi, z prawej ku rynkowi. Przed domem Periplektomenusa ołtarz Diany Efeskiej.

AKT PIERWSZY

Pyrgopolinices, Artotrogus.

Pyrgopolinices wychodzi z domu swego z giermkami, dźwigającymi tarczę, zbroję itd., za nimi idzie Artotrogus.

PYRGOPOLINICES

Patrzcie, by mi mój puklerz był jeszcze jaśniejszy,

Niżli bywa blask słońca przy jasnej pogodzie,

Żeby w razie potrzeby, gdy przyjdzie do walki,

Zaćmił wrogom ich oczy, kiedy staną w szyku!

Chciałbym bowiem pocieszyć tę moją szablicę,

By mi tu nie sklamrzyła, ani się nie gryzła,

Że ją noszę ze sobą tak dawno bezczynną,

Gdy się ona aż pali do siekanki z wroga! Ale gdzie ten Artotrog?

ARTOTROGUS

podbiega w ukłonach

Stoi obok męża

Dzielnego i szczęsnego – królewskiej urody,

A przy tym wojownika: Mars by nie śmiał pisnąć,

Co dopiero porównać swych przewag z twoimi!

PYRGOPOLINICES

A ten – – com go ocalił na

namyślając się

polach – – Wołkowych,

Gdzie sam Bombomachides-Klutomestorides-

Archides, wnuk Neptuna, był wodzem najwyższym?

ARTOTROGUS

Pamiętam. Mówisz o tym, co był w złotej zbroi,

Coś to jego legiony rozprószył dmuchnięciem,

Jak wiatr liści gromadę lub słomę na strzesze!

PYRGOPOLINICES

To dalibóg nic jeszcze.

ARTOTROGUS

Nic jeszcze, dalibóg,

Wobec tego, co powiem –

odchodząc na stronę, do widzów

– a czegoś ty wcale

Nie zrobił. – Jeśli kto z was widział kiedykolwiek

Większego niż on kłamcę albo samochwała,

Niech mnie bierze: ja będę jak prosty niewolnik;

Tylko jedno – – ser w sosie szalenie smakuje.

PYRGOPOLINICES

Gdzieś jest?

ARTOTROGUS

podbiega

Tutaj. – Dalibóg, albo ten słoń w Indiach

Jakeś mu to kułakiem strzaskał ramię?

PYRGOPOLINICES

Ramię?

ARTOTROGUS

poprawia się

To jest, chciałem powiedzieć, biodro!

PYRGOPOLINICES

Jednak tylko

Od niechcenia trąciłem.

ARTOTROGUS

Ba, gdyby z wysiłkiem,

Przez skórę, przez wnętrzności, przez pysk by słoniowi

Było ramię przelazło!

PYRGOPOLINICES

No, już dosyć tego.

ARTOTROGUS

w strachu, że Pyrgopolinices zacznie sam opowiadać

Bo naprawdę, że nawet już i nie ma po co,

Byś ty mnie rozpowiadał: ja znam twe przewagi!

na stronie do widzów

Wszystkich nieszczęść przyczyną jest ten brzuch: słuchami

Słuchać trzeba, by zębom nie przyszło ząbkować –

I zawsze przytakiwać, cokolwiek on skłamie.

PYRGOPOLINICES

Co to chciałem powiedzieć – –

ARTOTROGUS

Już wiem, co chcesz mówić:

Tak to było, pamiętam.

PYRGOPOLINICES

Co?

ARTOTROGUS

Cokolwiek było.

PYRGOPOLINICES

Masz –

ARTOTROGUS

Chcesz pewnie tabliczek? Mam je, rylec także.

PYRGOPOLINICES

Świetnie zwracasz uwagę na to, co ja myślę.

ARTOTROGUS

Znać winienem dokładnie twe przyzwyczajenia.

I dbać, żeby przewąchać, czegokolwiek zechcesz.

PYRGOPOLINICES

A pamiętasz?

ARTOTROGUS

Pamiętam, było sto w Cylicji

I pięćdziesiąt – a potem sto w Scytolatronii,

Sześćdziesiąt Macedonów, a trzydziestu Sardów,

To są ludzie, coś ich to – zabił dnia jednego.

PYRGOPOLINICES

A wiele ich jest razem?

ARTOTROGUS

Co? Siedem tysięcy.

PYRGOPOLINICES

Tak, tyle być powinno. Ty nieźle rachujesz.

ARTOTROGUS

A nic nie notowałem, ja i tak pamiętam.

PYRGOPOLINICES

Świetna pamięć, dalibóg!

ARTOTROGUS

To dzięki wyżerce!

PYRGOPOLINICES

Jeśli będzie tak dalej, to stale jeść będziesz

I dopuszczę cię zawsze do mojego stołu.

ARTOTROGUS

A co w tej Kapadocji, gdziebyś jednym cięciem –

Gdyby nie był miecz tępy – ściął był pięćset ludzi?

PYRGOPOLINICES

At – marne piechociarki – życiem im darował.

ARTOTROGUS

A cóż ci mówić o tym, o czym wszyscy wiedzą,

Żeś ty jeden na ziemi Pyrgopolinices

W urodzie, w męstwie, w czynach najniezwyciężeńszy?

Toteż wszystkie się w tobie kochają kobiety –

I to nie bez słuszności, jako żeś tak piękny –

Jak i te, co mnie wczoraj za płaszcz mój łapały –

PYRGOPOLINICES

z ożywieniem

No? no? Cóż ci mówiły?

ARTOTROGUS

Ano tak pytały:

„Czy to”, mówi, „Achilles?” – „Nie, brat” – odpowiadam.

A wtedy tamta druga: „Ależ on jest piękny”

Powiada, „i szykowny, patrz, jak śliczne loki,

Ach, jakież są szczęśliwe, te, co z nim sypiają!”

PYRGOPOLINICES

Naprawdę tak mówiły?

ARTOTROGUS

Jak to, toż mnie obie

Na wszystko zaklinały, bym cię przeprowadził

Przed nimi jak w paradzie?

PYRGOPOLINICES

wzdycha

Zbytnie to nieszczęście,

Gdy człek jest zbytnio piękny –

ARTOTROGUS

wzdycha jeszcze głębiej

Ach tak, rzeczywiście.

Natrętne są ci one: proszą, dręczą, jęczą,

Byś pozwolił się widzieć, proszą cię do siebie,

Że ty nawet nie możesz swym sprawom się oddać.

PYRGOPOLINICES

Zdaje się, że to czas już udać się na rynek,

By, com ich tutaj wczoraj wpisał do tabliczek,

Żołdakom, żołd wypłacić. Bo mnie król Seleukos

Ogromnie o to prosił, by mu zebrać ludzi

I zaciągnąć. Dziś tedy rzecz sprawię królowi.

ARTOTROGUS

Więc bierzmy się do tego.

PYRGOPOLINICES

Chodźcie, towarzysze.

Odchodzą wszyscy w stronę rynku.

AKT DRUGI

PALESTRIO

do widzów

Ja jestem tak łaskawy, że treść sztuki podam,

Jeżeli wasza łaska, żeby jej wysłuchać –

Kto jednak słuchać nie chce, niech wstaje i – za drzwi,

By miał gdzie usiąść taki, który słuchać zechce!

Teraz sztuki, dla której wy tutaj siedzicie

W tym miejscu krotochwilnym, sztuki, którą mamy

Zagrać tutaj przed wami, treść podam i tytuł: Alazon się po grecku zowie ta komedia,

My na to po łacinie Samochwał mówimy.

To miasto to jest Efez. Mój pan to ten żołnierz,

Co stąd poszedł na rynek, samochwał, bezczelny,

Świntuch, pełen kłamstw różnych i gach pierwszej klasy

Wszystkie, mówi, kobiety wprost lecą na niego.

Lecz gdzie pójdzie, dla wszystkich jest czczym pośmiewiskiem,

Tak, że tutaj hetery, mizdrząc się do niego,

Przeważnie łażą potem z krzywymi gębami.

Bo ja tutaj niedawno jestem jego sługą

I chcę, byście wiedzieli, jak się tu dostałem

Do niego w służbę, stamtąd, gdzie pierwej służyłem.

Uważajcie, bo teraz przystąpię do treści:

Miałem pana w Atenach, młodego, zacnego;

On tam kochał heterę, czystej krwi Atenkę,

A ona jego również: to miłość najlepsza.

Jego raz do Naupaktu wysłano z urzędu

W jakiejś sprawie Dostojnej Rzeczypospolitej.

Trafem wtedy ten żołnierz przyjeżdża do Aten

I przyczepia się do tej przyjaciółki pana.

Zaczął się podlizywać nasamprzód jej matce

Podarkami i winem, i sutym jedzeniem:

Zrobił się zaufanym u tej stręczycielki,

A skoro mu się tylko zdarzyła sposobność,

Wywiódł w pole rajfurkę (matkę tej kobiety,

W której pan mój się kochał) i bez wiedzy matki

Córkę w okręt wpakował, i chociaż nie chciała,

Przemocą ją tu z sobą przywiózł do Efezu.

Ja, skoro tylko słyszę, że pańską kochankę

Gdzieś z Aten przewieziono – w mig, na łeb, na szyję

Okręt sobie szykuję, siadam, do Naupaktu,