Czarci dom 1: Nocny demon – seria erotyczna - Catrina Curant - E-Book

Czarci dom 1: Nocny demon – seria erotyczna E-Book

Catrina Curant

0,0

Beschreibung

"– Czym jesteś? – Nie odrywała od niego spojrzenia. Był dziwny, nieludzki, a jednocześnie tkwiło w nim coś niesamowitego.– Bardzo chcesz wiedzieć? – Usta ułożyły mu się w złośliwy uśmiech. Był coraz bliżej, omijał łóżko, poruszał się wolno, jakby nie chciał jej spłoszyć.– Tak. – Zdała sobie sprawę, że to wyszeptała. Był blisko, tak blisko, że poczuła jego zapach, jej ciało zareagowało na to bez jej wiedzy; był męski, mocny, naturalny.– Pocałuj mnie, a ci powiem. – Zatrzymał się, stał idealnie przed jej ręką, wystarczyło nacisnąć guzik, a gaz by w niego uderzył, dając jej czas na ucieczkę."To sen, sen, sen!" – krzyczała do siebie w myślach, a jednocześnie zdawała sobie sprawę, że sen nie może być aż tak wyraźny, tak pachnący. "Ma zimną dłoń, niczym listopadowa noc" – przyszło jej znów do głowy. Wyłuskał jej spray z dłoni i rzucił go niedbale na podłogę. Trzymała kołdrę niczym tarczę, zdając sobie sprawę, że sama pozwoliła sobie na bezbronność."Pierwsze opowiadanie z cyklu "Czarci dom" autorstwa Catriny Curant.Julia od dzieciństwa miewała wyraźne, mocne sny, które starała się naszkicować, ale otoczenie tego nie akceptowało, uważając za dziwne i nienaturalne. Przestała więc, nałożyła maskę i odsunęła się od wszystkich. Teraz fantazje wkradły się do jej snu i... twierdzą, że istnieją naprawdę. Jak na złość, są podejrzanie przystojne, kuszące i złośliwe, oraz z pełną zjadliwością żądają, aby się wyniosła. Gdzie kończy się sen, a zaczyna jawa?O serii: Co kryje się w starym domu w środku lasu? Pożądanie krąży jej w żyłach jak trucizna, która zatruwa zdolność odróżniania jawy od snu. A może sny tak naprawdę są jawą? Julia zawsze miała problemy z nawiązywaniem znajomości i relacji, samotność jej odpowiada, więc gdy dostaje w spadku stary dom, uznaje to za zrządzenie losu. Pakuje cały dobytek i Bohuna – wielkiego kocura – i wprowadza się do ruiny po ciotce, którą ledwo znała. Sielanka przestaje być sielanką, gdy okazuje się, że dom jest zamieszkany, a dziki lokator absolutnie nie chce z nią mieszkać. Nie wie, czym jest: wytworem umysłu, duchem czy demonem, który bawi się jej snami, ale oprócz niechęci, którą do siebie czują, pojawia się też pożądanie, któremu nie potrafią się oprzeć. Dodatkowo coś czai się w lesie, a mieszkańcy z lękiem opowiadają o starej Kruczycy.Czarci Dom skrywa wiele tajemnic, a Julia niebawem pozna te mroczniejsze oraz te, które rozpalą jej krew...

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 35

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Catrina Curant

Czarci dom 1: Nocny demon – seria erotyczna

 

Lust

Czarci dom 1: Nocny demon – seria erotyczna

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 Catrina Curant i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728112281

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Samochód, którym jechała, miał dokładnie tyle lat, co ona. Z jednej strony trochę ją to bawiło, z drugiej zdawała sobie sprawę, że jest w tym coś okrutnego. Za każdym razem, gdy dochodziła nowa rysa, gdy kolejna cześć się psuła albo gdy nie chciał odpalić, wyobrażała sobie, że się starzeje. Powinna była sprzedać mazdę już szmat czasu temu, ale prawda była taka, że kochała ten samochód. Jego brzmienie, to, że miał w sobie tak mało elektroniki, i to, że przeżył z nią tyle przygód. Teraz jechała na kolejną, rzucając wszystko, co znała do tej pory, z nadzieją, że może chociaż raz w życiu rzeczywistość jej pomoże zamiast rzucać kłody pod nogi na każdym kroku.

– Za pięćset metrów skręć w lewo. – Nawigacja prowadziła ją od kilku godzin, a teraz miała doprowadzić do miejsca, które – jak się okazało miesiąc wcześniej – dostała w spadku. Dom z osiemnastoma hektarami ziemi. Podatek spadkowy pogrążył całe jej oszczędności; niewiele myśląc, sprzedała też kawalerkę, a teraz z resztą gotówki oraz bagażnikiem rzeczy jechała zobaczyć, jak będzie wyglądał jej nowy dom. Na tylnym siedzeniu rozpaczliwie zamiauczał kot, miał dosyć podróży, zresztą ona także.

– No już, Bohun, zaraz dojedziemy.

Bestia z tyłu zasyczała w odpowiedzi. Kota przygarnęła rok wcześniej ze schroniska. Już wtedy, mimo że był mały, wyglądał jak kawał zabijaki. Nie miał lewego oka, syczał w klatce na każdego, kto podchodził, i podobno drapał. Jej nie podrapał. To była miłość od pierwszego wejrzenia, chociaż gdy zabrała go do domu, stwierdziła, że to będzie toksyczna miłość. W pierwszym dniu podarł jej książkę, zaatakował chłopaka i zajął fotel, który do tej pory był jej. Chłopak zerwał z nią miesiąc później, a ona podejrzewała, że Bohun miał w tym zerwaniu dosyć duży udział; nie zmieniało to faktu, że odetchnęła z ulgą, bo sama zbierała się do odejścia od pół roku. Miłość z liceum w pewnym momencie stała się przyzwyczajeniem, które przeszło w lekką niechęć, ale wspólne mieszkanie i znajomi jakoś trzymały ich razem. Bohun stał się piękną kością niezgody, a fakt, że nienawidził Jakuba żywą nienawiścią, stanowczo pomógł.

Nawigacja poinformowała, że jest u celu podróży. Zatrzymała samochód i sprawdziła w telefonie, jednak komunikat brzmiał jasno: była na miejscu. Spróbowała się połączyć z internetem, ale strony nie chciały się załadować. Wcześniej w domu sprawdzała w Google Earth, jak wygląda teren. Odpaliła silnik – z tego, co pamiętała, powinna pojechać polną drogą do stawu, a potem skręcić w prawo. Ruszyła wolno. Droga nie należała do najlepszych, a jej samochód stanowczo nie był terenowy, więc z każdą kolejną dziurą modliła się o to, aby nic się nie urwało. Od miesiąca zastanawiała się, czemu ciotka przepisała dom na nią – praktycznie się nie znały, zresztą ciotkę mało kto znał. Siostra jej mamy trzymała się na uboczu rodziny, pojawiała na ślubach, pogrzebach, zresztą to na pogrzebie rodziców widziała ją ostatnio, ale oprócz kondolencji nie zamieniły ani słowa. O jej śmierci usłyszała dopiero w dniu odczytania testamentu, na które to wydarzenie dostała oficjalne wezwanie sądowe.

Staw był duży, porośnięty z każdej strony, z małym pomostem, który ewidentnie nadawał się tylko do spalenia. Dom znajdował się kawałek dalej, a ona jęknęła na wpół rozczarowana. Był piękny, olbrzymi, w pałacowym stylu, ale był też praktycznie ruiną. Wysiadła i wyciągnęła kota, który fuknął i się wyrwał. Stała i patrzyła. Kot siedział i zdawało się, że też patrzy. Cały budynek porastały dzikie winorośle, a ona zadrżała na myśl, że ich macki wdzierają się do środka. Połowa budynku miała okna zabite deskami, byle jak dobudowano mały ganek, ale wyglądało na to, że właśnie tam znajdowało się wejście do bardziej zamieszkanej części. Klucz pasował, drzwi skrzypnęły i ku jej niewysłowionej uldze światła się zapaliły. Weszła do kuchni, drewniane podłogi wymagały cyklinowania, kaflowy piec był w rewelacyjnym stanie, szafki kuchenne i stół wyglądały na solidne. Nie było brudno, chociaż wszędzie zdążyły się pojawić pajęczyny i kurz, który pokrył blaty regularną warstwą. Odkręciła kran i przez chwilę wstrzymała oddech, ale kran zakaszlał i wypluł wodę.