Do widzenia - Aleksander Sowa - E-Book

Do widzenia E-Book

Aleksander Sowa

0,0
2,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Krótkie i długie. O kobietach, mężczyznach, śmierci, przyjaźni. Każde inne. O miłości, pasji, walce i przeznaczeniu. Historie, które wszystko dzieli ale łączy koniec.Co się stało w kawiarni pod szkołą filmową? Dlaczego pewien ojciec wspominając szkołę, nie powiedział całej prawdy? Jak to możliwe, że serce może bić po śmierci? Co się stało zanim pilot samolotu Ił-62 Tadeusz Kościuszko 9. Maja 1987 roku nadał komunikat radiowy "Do widzenia! Cześć! Giniemy!".Czy to prawda, że samobójcy pozostają po śmierci z żywymi? I dlaczego bywa, że wysoko nad ziemią czasem milczy radio...Do widzeniaCzwarty dzień grudniaJej ostatnie samobójstwoJak słychać?Tak jest kapitanie!Syndrom złamanych sercOchroniarzPół godziny Tadeusza KościuszkiPierwszy krok w nieboZbiór zawiera nagrodzone pierwszym miejscem w ogólnopolskim konkursie literackim Mój Belfer opowiadanie pt. Tak jest, kapitanie!.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



DO WIDZENIA

Aleksander Sowa

Copyright by Aleksander Sowa 2013

Smashwords Edition

ISBN978-83-272-3837-5

Aleksander Sowa|Self-Publishing

www.wydawca.net

All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

Wydanie I, Opole 2013 r.

Do widzenia

Czwarty dzień grudnia

Jej ostatnie samobójstwo

Jak słychać?

Tak jest, kapitanie!

Syndrom złamanych serc

Ochroniarz

Pół godziny Tadeusza Kościuszki

Pierwszy krok w niebo

***

Do widzenia

Zdarzyło się to, kiedy nie miałem pojęcia, co robić z życiem. W jednej z tych studenckich, ciasnych i dusznych kawiarń gdzieś nieopodal Krakowskiej Szkoły Filmowej. Był maj, powietrze pachniało uroczo, słońce za oknem przyjemnie paliło w oczy. Włóczyłem się po mieście zakochany Baczyńskim, Szymborską i Gajcym. Zastanawiałem się wtedy, ja, głupi żółtodziób, dlaczego to Ferdydurke jest szkolną lekturą, a nie Pornografia. Wszedłem tam ugasić pragnienie. Zmrużywszy powieki, oddałem się w nastrój błogi, senny, lecz pozornie niewzruszony. Ten spokój lokalu mego chwilę później zburzyła ona.

– Poproszę kawę – rzuciła w kierunku barmana, wchodząc. – Cholerka, pomyliłam godzinę – dodając, błysnęła uroczym uśmiechem.

– Egzamin?

–Z filmu – odparła, trzymając pomiętą kartę papieru.

Włosy spięte w mysi ogonek. Biała koszulka, granatowy sweterek, czarna spódniczka do kolan. Wraz z jej wtargnięciem w nasz lokal wlał się przedziwny stan niepokoju. Niewytłumaczalne oczekiwanie na nie wiadomo co, które ma nadejść z nie wiadomo skąd. Ale bez wątpliwości, że przyjdzie.

–Rozumiem – barman odparł uprzejmie. – Ile musi pani czekać?

– Kwadrans.

– A, to akurat na kawę.

Po chwili, gdy filiżanka była już pełna, a barman dodał ciepłe „powodzenia”, skierowała się ku nam. Zaznaczyć bowiem muszę naprędce, że oprócz mnie był jeszcze pewien jegomość. Siedział w kącie salki tego absurdalnego lokalu, a oprócz trzech ipół metra dzieliła nas przepaść bezmiaru nieszczęścia.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!