3,49 €
Czteroaktowa tragedia Kazimierza Przerwy-Tetmajera z 1917 roku. Opowiada historię jednego z apostołów, tytułowego Judasza, którego złe działania autor próbuje racjonalnie uzasadnić. Bohater jest zadłużonym, nieszczęśliwym człowiekiem, pogrążonym w konflikcie ze swoimi dziećmi oraz matką, która w dzieciństwie źle go traktowała. Szuka ukojenia wśród uczniów Jezusa, jednak przez związek z szaloną kobietą rujnuje relacje z pozostałymi apostołami.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2020
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Judasz
Tragedia w czterech aktach
Warszawa 2020
TEMAT
XXVI, 6. A gdy Jezus był w Bethanii, w domu Symona trędowatego,
7. Przystąpiła do niego niewiasta, mając alabastr olejku drogiego, i wylała na głowę Jego, gdy u stołu siedział.
14. Tedy odszedł jeden ze dwanaście, którego zwano Judaszem Iszkariotem, do przedniejszych kapłanów,
15. I rzekł im: Co mi chcecie dać, a ja Go wam wydam?
16. A od onąd szukał pogody, aby Go wydał.
Evang. sec. Mat.
OSOBY
Judasz, lat około 40
Sella, lat 16, córka Judasza
Ada, lat 17, córka Judasza
Mawiael, lat 16, syn Judasza
Szalona – Nawrócona, lat 20
Jakób Zebedeuszów
Jan Zebedeuszów
Piotr
Andrzej
Mateusz
Symeon, znajomy Judasza
Ebal, lichwiarz
Lamech, sługa gminny
Nun i Kul, słudzy domowi
Sąsiedzi i sąsiadkiJudasza
Przekupnie i przekupki
Młodzieńcy: Rzymianin, Egipcjanin, Assyryjczyk
FIGURY WIZYJNE
Nieznany
Kaifasz
Annasz
Rada
Matka Judasza
Tłum dzieci, kobiet i mężczyzn
AKT PIERWSZY
Przed domem Judasza. Pod drzewem ławka, stół. Pod zachód słońca. Okolica pusta i posępna. Widok na jałowe wzgórza.
SCENA I
Judasz, niezamożnie, ale i nieubogo ubrany. Płaszcz na ramionach. Czarne włosy i broda. Wyraz twarzy posępny, odstręczający. Symeon, dobrotliwy staruszek z kijem podróżnym. – Siedzą pod drzewem.
JUDASZ
Dług mam zapłacić Ebalowi,
trzy srebrne – termin dziś już trzeci.
SYMEON
Nie masz?
JUDASZ
Skąd? Wszystko zjedzą dzieci
i –
macha ręką z niechętną rezygnacją.
SYMEON
Cóż więc poczniesz?
JUDASZ
Że odmówi
czwartej odwłoki, z góry wiem.
SYMEON
Hm...
JUDASZ
Szkołę jeszcze mi gotowi
zamknąć, że długów nie wypłacam.
Na uczyciela nie wypada – –
zły pogłos...
SYMEON
Hm... No, a sąsiedzi?
JUDASZ
Z sąsiedztwem tylko wieczna zwada.
Jak zwykle... Com pożyczył, zwracam,
nie dziś, to jutro. I nie zjem,
a płacę, com gdzie winien komu.
Dziś darmo głowa mi się biedzi,
przyjdzie się gorzko najeść sromu,
a może nawet ruszyć z domu...
SYMEON
Zaś by cię wygnać z domu miał?!
Lichwiarz przeklęty!
JUDASZ
Żebym dał
choć co – lecz groszam nie dał dotąd...
Com za naukę dzieci wziął –
macha ręką z niechętną rezygnacją.
SYMEON
Hm...
JUDASZ
wskazując na gardło
Już mam tego potąd! potąd!
Niech Szatan!...
SYMEON
Nie trza, abyś klął!
JUDASZ
Więc co?! Mam może błogosławić?!
Już mnie tak nędza życie dławi,
że rad bym czartu je zastawić,
jeśli mnie od tej nędzy zbawi!
SYMEON
Biedny nie jesteś –
JUDASZ
Biedy nie ma – –
ja jedną łyżką, inni trzema.
SYMEON
Nie trza zazdrościć, bracie, komu.
JUDASZ
Lecz mnie strach sromu – strach mi sromu...
Już dość przez dzieci – jeszcze i to –
niespłatny dłużnik – zbędę szkoły –
a wtedy jeno zagiąć poły
i w żebry –
SYMEON
Hm...
JUDASZ
Niech grom zatrzaśnie!
Bodaj mnie żywcem w ziemię wryto,
niźli doczekać tego właśnie
na ludzki śmiech, urągowisko!
Po całym życia znoju, trudzie...
SYMEON
Zaś by tak mieli źli być ludzie?
Pomogą raczej –
JUDASZ
Starcze, drwisz,
czyli udajesz niedorostka
z cielęcem okiem, z gęsią szyją?!
Kiełźnij się tylko nogą z mostka,
pchną, byś miał wodę głowy wzwyż!
Ludzki świat to jest gnój, śmietnisko!
Ludzie pomogą – bo dobiją!
SYMEON
Gorzkie są słowa te –
JUDASZ
Prawdziwe.
Tak mówi, kto zna sprawy świata.
SYMEON
Słuchajże... widzisz... bo to lata,
tych zębów nie ma, tamte krzywe,
człek więcej żyje już nabiałem,
otóż więc chciałem, u Anera,
wiesz, krowę ma, syryjka szczera,
cisula, łaty tak – łaciata –
posuwa rękę niby wzdłuż grzbietu
mleko, jak złoto – otóż chciałem
kupić, bo to wiesz, człowiek stary –
JUDASZ
niecierpliwie
Aha; więc co? co?
SYMEON
Otóż chciałem
kupić – bo to mi nie do wiary
robi –
JUDASZ
j. w.
Aha –
SYMEON
Za darmo nie da,
jakiś tam grosik uciułałem –
JUDASZ
j. w.
Więc co?! Więc co?!
SYMEON
Poczkajże, bracie;
więc wziąłem z domu –
JUDASZ
kończąc niecierpliwie
Pieniądze.
SYMEON
Tak.
A gdy ci, bracie, dzisiaj brak,
i kiedy cię przycisła bieda,
otóż – schowane mam w tej szmacie –
wydobywając z za pazuchy
poczkajże – zaraz... gdyś w kłopocie,
weź –
wydobywa z zawinięcia pieniądze.
JUDASZ
zdumiony
Ty byś – tyle mi pożyczył?!
SYMEON
rozdzielając pieniądze
Otóżem właśnie miedź odliczył –
JUDASZ
Trzy srebrne!... Tyle, ilem dłużen!
SYMEON
Tylko kiedy byś zwrócić mógł?
JUDASZ
O Symeonie! Niech ci Bóg
nagrodzi! Niech pomnoży w krocie!
Dzień twój niech będzie troski próżen!
SYMEON
zadowolony
Lecz kiedyż mógłbyś?
JUDASZ
W dwa miesiące –
jak ziemię widzisz i to słońce,
co teraz za górami schodzi.
SYMEON
Pamiętaj, – bo to ludzie młodzi
często najmniej to pamiętają,
kiedy, co winni, oddać mają.
JUDASZ
niecierpliwie
Niech Bóg nagrodzi po sto razy!
Idziesz już?
SYMEON
Pójdę dać zadatek.
Kwiatek nie krowa! A co płatek
to inny! No, bywaj mi zdrowy –
a gdzież to dzieci?
Judasz macha ręką z niechętną rezygnacją.
Nie w posłuchu?
JUDASZ
Serce na piętach – a świat w brzuchu –
klątwa – na sercu mojem głazy –
SYMEON
Co –
JUDASZ
j. w.
Czuję, widzę –
SYMEON
chcąc umknąć
Ja już pójdę –
JUDASZ
Ręka dosięgnie mnie Jehowy –
grzeszyłem – wiem, że Mu nie ujdę –
SYMEON