Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
"Kobieta była naga, jej jasne ciało odznaczało się na tle kory dębu, to ona krzyczała raz za razem, gdy mężczyzna w nią wchodził, gdy wbijał się w nią mocno, dociskając do drzewa. Stałam oniemiała, zachwycona, przerażona. Sutki stwardniały mi, poczułam wilgoć, znałam już ją, towarzyszyła mi coraz częściej, a ja odpowiadałam na jej pojawienie się dotykiem." Jako nastolatka widziała w parku mężczyznę i kobietę splecionych w miłosnym uścisku. Wtedy pierwszy raz poczuła się wolna od tego, co wkładało jej w głowę konserwatywne środowisko. Chciała poczuć się jak obserwowana kobieta. To był moment. Chwilowe zatrzymanie świata i ucieczka. Ale wspomnienie pozostało w niej na dłużej. Po dziesięciu latach nieobecności Margaret wraca do miejscowości, w której spędziła młodość. Dziś zarządza biznesem i ma szansę osiągnąć niebywały sukces. Wtedy w jej życiu pojawia się tajemniczy mężczyzna, a dawne wspomnienie odżywa. Czy tym razem pożądanie wygra z chęcią ucieczki?
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 15
Veröffentlichungsjahr: 2022
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Catrina Curant
Lust
Momenty. Skradziona rozkosz – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022, 2022 Catrina Curant i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728460139
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Są momenty, które zmieniają życie. Dla niektórych jest to ślub, dla innych zdobycie wymarzonej pracy, jeszcze inni mówią tak o dniu, w którym narodziło się ich dziecko. Moje życie zmieniło się pewnej wiosny. To była ładna wiosna, ten jej moment, w którym śnieg staje się już odległym wspomnieniem, ale poranne przymrozki jeszcze się zdarzają. To wiosna, gdy brzozy i wierzby już się zielenią, ale dąb jeszcze czeka, bo on przy nich jest jak dorosły mężczyzna przy trzpiotkach. To była wiosna, gdy dowiedziałam się, że wyjeżdżam z kraju i że praktycznie nie mam w tej kwestii prawa głosu, bo rodzice zdecydowali za mnie. Cóż, to była wiosna, gdy straciłam niewinność, nie tę fizyczna i namacalną, ale tę ulotną – dziewczęcą niewinność. Szłam wściekła, na świat, na rodzinę, na życie, chwilę wcześniej wybiegłam z domu, z oczu kapały mi łzy, chciałam być sama, jakby samotność miała być cichym protestem, formą sprzeciwu przed nieuniknionym. Ruiny pałacu i stary park, teraz porośnięty, zaniedbany, były moim azylem od zawsze. To tutaj zmierzałam, aby przejść pod ogrodzeniem i schronić się w miejscu, do którego nikt nie przychodził. Teraz szłam przed siebie, ścieżką, którą próbowała przejąć roślinność. Wchodziłam w stary park głębiej, tym razem chciałam dojść do dębu, starego i wielkiego, usiąść i się pożalić. Przecież nie mogli kazać mi rzucić wszystkiego i pojechać w nieznane. Do innego kraju, do miejsca, w którym nie chcę być.