4,99 €
„Osobliwość ciszy” Alicji Masłowskiej-Burnos to ostatnia część Trylogii ciszy, która stanowi kontynuację losów Mai i Adama z części pierwszej „Nie wchodź w moją ciszę” oraz „Odprowadzam ciszę” części drugiej.
W tej części Autorka odwołuje się do wydarzeń z przeszłości, odkrywając wiele tajemnic, ujawniając nowe fakty, a jednocześnie przeplatając to wszystko nowymi, poruszającymi i niepokojącymi wątkami.
Początkowo w prologu poznajemy kilkunastoletnią Majkę, która jest po tragedii rodzinnej, co rzutuje na całe jej dorosłe życie skomplikowaną naturę i postępowanie. Następnie mocno rozbudowany zostaje wątek osadzony w Opolu, w latach zanim Karewicz zaczęła pracę dla „Medicalu”. Poznajemy mechanizm działania układów i korupcji, napędzającej się niczym niezahamowaną pychą i bezkarnością Lenkiewicza i jego kompanów. Wszystkie elementy układanki zaczynają w przerażający sposób do siebie idealnie wręcz pasować, skłaniając tym samym do poważnej refleksji. Parę kochanków czeka niebezpieczeństwo, oraz bardzo trudne doświadczenia…
Wątek kryminalno - sensacyjny w ostatniej części jest najmocniej rozbudowany, a elementy pięknych choć czasami trudnych miłosnych opisów, idealnie w niego wkomponowane.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Alicja Masłowska-Burnos „Osobliwość ciszy”
Copyright © by Alicja Masłowska-Burnos, 2017
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017
Wydanie I
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Korekta: Bożena i Janusz Sigismundowie, Justyna Dopytalska
Skład: Jacek Antoniewski
Projekt okładki: Robert Rumak
Ilustracje na okładce: © eugenesergeev [1] – Fotolia.com
ISBN: 978-83-8119-047-3
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Dziękuję firmie Astar z siedzibą w Bielsku‑Białej, za udostępnienie mi niezliczonych ofert handlowych i charakterystyki sprzętu medycznego, niezbędnych do napisania powieści. W szczególności dziękuję przedstawicielowi tej firmy Jackowi Zygmie.
Dziękuję Danielowi Wołk‑Łaniewskiemu z Wydziału Techniki Kryminalistycznej Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, bez którego cennych informacji, wskazówek i wielkiej życzliwości względem mnie, nie byłabym w stanie „wejść w głowę” przestępcy…
Dziękuję Pani Iwonie Kuraś, specjalistce do spraw zamówień publicznych, za wszystkie konsultacje.
Wszelkie podobieństwa do osób i zdarzeń rzeczywistych są przypadkowe. Firmy i obiekty medyczne oraz niektóre budynki opisane w powieści, zostały wykreowane na potrzeby „Trylogii ciszy”. Wymienione projekty są oparte na wnikliwej analizie dokumentów podobnych projektów, jednak te opisane zostały stworzone przeze mnie i są elementem
Przeszłość nie jest krainą, którą tak łatwo opuścić.
Éric‑Emmanuel Schmitt
Mijały tygodnie imiesiące, awiara wto, że jeszcze kiedyś będzie normalnie już tak ochoczo mi nie towarzyszyła. Myśl oprzyszłości drażniła mnie. Mama powtarzała wciąż, że „jakoś to będzie”. Rzucałam rysunkami po całym domu, nie miałam ochoty już ćwiczyć znikim, chciałam być sama, zatopiona we własnej samotności. Wswoistej ciszy, która była nie do wytrzymania dla człowieka potrafiącego wciąż normalnie myśleć iczuć. Zamykałam się wsobie coraz chętniej. Mama nie mogła tego znieść ani zaakceptować. Itak chodziła ze mną od specjalisty do specjalisty, ana linoleum prowadzącym do coraz to nowym gabinetów wyszukiwała jakichś wskazówek, porozrzucanych map do skarbu, do celu, jak mi pomóc, jak mnie uleczyć. Tracąc nadzieję, walczyłam jednak, walka była we mnie chorobliwa, stawała się chorą ambicją. To właśnie wtedy ukształtował się mój, na potrzebę sytuacji, mocny, bezkompromisowy iniezależny charakter. Dążenie do perfekcji, drobiazgowość, pragmatyzm. Tak, te cechy ukształtowały mnie. Ijeszcze ta systematyczność, wszystko po to, żeby wygrać, żeby odzyskać niesprawiedliwie utracone funkcje. Dokładnie wtedy zaczęła się moja choroba, uświadomiłam to sobie dopiero wdorosłym życiu, niestety. Wstydziłam się, to było tylko moje. Nikogo do tego nie zapraszałam.
* * *
Opole, zima 2000 r.
– Teresa, co ja mam ci powiedzieć? Przecież wiesz, jak jest, też jesteś lekarzem, od wypadku biegasz znią do specjalistów. Aty? Kiedy zajmiesz się sobą?
Jej oczy zbyt często na mnie patrzyły, drażniąc niepotrzebnie. Wszystkie spojrzenia obcych ludzi były dla mnie nachalne. Oczy tej kobiety były wyjątkowo dziwne, mroczne, ciemnozielone, przechodzące lekko wbrąz, wśrodku natomiast trochę pożółkłe, takie wielobarwne. Mama jej ufała, aona za bardzo się nie przejmowała, traktowała mnie jak dziecko. Schematycznie, tak było dla niej najprościej, nie wczuwała się we mnie, odbierała setki telefonów, podczas, jak to nazywała, terapii.
– Wiesz, Teresa, takie osoby wymagają wielopłaszczyznowej opieki, ona – tak omnie mówiła, nawet nie pamiętała, jakie noszę imię, mówiła omnie „ona” – …ona, może mieć nawet problemy, wiesz – przeciągała, aby ugrać na czasie ijeszcze szerzej otworzyć portfel mojej mamy. Ta zbezradności płaciła za wszystko wszystkim wokół. – Może mieć problem zprecyzowaniem czasu, określeniem przestrzeni, anawet, no wiesz, przyjrzyj się jej wdomu uważnie, bo to może mieć kluczowe znaczenie wterapii. Tak, zaobserwuj ją, czy nie ma problemu zrozpoznawaniem przedmiotów ijak zjej nastrojami bywa, bo mnie ostatnio kompletnie ignoruje. Może by trzeba psychiatrę jeszcze raz poprosić na konsultację. Po urazie mózgu wszystko może się zdarzyć. Pewne słowa wypowiada, niektóre przekleństwa, czasami kawałki jakichś sentencji, modlitw, ale co tak naprawdę kaleczy jej głowę, co wniej jest, nie wiem. Zostaw nas same, ta moja innowacyjna terapia wymaga spokoju, muszę się skupić, kochana, załatw sobie coś na mieście albo skocz do fryzjera, bo nie gniewaj się, ale od tej waszej rodzinnej tragedii jakoś się zaniedbałaś, pomyśl osobie czasem, co?