Pijacka nędza i lotto - Przemysław Rajchman - E-Book

Pijacka nędza i lotto E-Book

Przemysław Rajchman

0,0
2,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Pijacka nędza i lotto to wykrzywiony obraz typowej rodziny, składającej się z Ojca, matki i syna. Choć nie są ze sobą spokrewnieniu tworzą karykaturę tego, co nazwać można wzorcem. Są życiowymi wykolejeńcami, osobami, które straciły wszystko i nie ma dla nich nadziei. Zwykle mijamy takich ludzi na ulicy szerokim łukiem. Nikt nie lubi cuchnących pijaków. Sami zasłużyli na taki los. Taka jest nasza naturalna reakcja. Bohaterowie tacy właśnie są: cuchnący, zaniedbani, odpychający, nie ma w ich charakterach i zachowaniu niczego sympatycznego. Myślą tylko o piciu, picie wyznacza ich marny żywot. Nic więcej się nie liczy. A jednak coś w nich fascynuje. Brzydota? Chęć przyjrzenia się skrajnej nędzy? Także tej duchowej? Niezdrowa ciekawość? Trudno znaleźć w tej trójce coś pozytywnego. A jednak z czasem przyzwyczajamy się do ich stylu życia, dostrzegamy, że jest w tym jednak jakaś próba szukania godności.Ojciec, Stara Skóra i Chrabąszcz ciągnęli by tak swoją marną egzystencję do nieuchronnej i pewnie bliskiej śmierci z przepicia lub zapomnienia, gdyby nie… wygrana w lotto. Cud. Dar niebios, choć nieco wymuszony napadem i kradzieżą, zdaje się nieść im nadzieję na zmianę, na wyjście z nędzy. Ale czy na pewno? Czy ludzie przegrani są w stanie czerpać z życia pełnymi garściami tak nagle, jeśli do tej pory tego nie potrafili?Pijacka nędza i lotto to przerażający obraz człowieczeństwa postawionego w skrajnych sytuacjach: bieda i bogactwo. Pytanie, czy jest to obraz reprezentatywny czy jedynie marginalny? Można się nad tym zastanawiać. Podpowiedź może stanowić statystyka: liczba alkoholików i bezdomnych…Przemysław Robert Rajchman ur.1969-03-13 w PłockuMieszkam i pracuję w Płocku. Jestem żonaty i dzieciaty. Ogólnie z życia zadowolony, co najważniejsze nie schorowany.Postanowiłem zająć się pisaniem, bo w końcu ileż lat można wymyślać historyjki i je zapominać.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Przemysław Rajchman

Pijacka nędza i lotto

© Copyright by Przemysław Rajchman & e-bookowo

Grafika i projekt okładki: e-bookowo

ISBN 978-83-63080-33-4  

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl

Kontakt:[email protected]

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.

1.

Maciek przezywany Chrabąszczem siedział na ławce stojącej przy dużym dębie na tyłach domu Władysława Broniewskiego przy ulicy Kościuszki. Dygotał z zimna. Skulony jakby chciał ścisnąć swoje wynędzniałe ciało do najmniejszych rozmiarów i zniknąć. Zapaść się w niebyt i uciec przed zimnem. Mruczał coś sobie pod nosem. Często gadał sam do siebie. Jeszcze częściej tracił kontrolę nad sobą. Znajdował się wówczas gdzieś bardzo daleko od żywych. Zazwyczaj trwało to kilka minut, ale ataki utraty świadomości dopadały go kilka razy w tygodniu. Zapadał się gdzieś w jakieś dalekie mroki swojego zmęczonego życiem umysłu. Tracił kontakt ze światem. Zawsze po tych atakach bywał wystraszony i czuł swoją bezsilność, a nawet dziecięcą bezradność. Te złe momenty w jego życiu doprowadzały do jeszcze większej bezradności i zmęczenia. Beznadziejności, jaka ogarniała go po tych przeżyciach była jakby zimna czeluść. On w tej czeluści sam. Tak po prostu sam, bez nikogo na świecie. Teraz siedział na ławce i czuł ogarniającą go ciemność. W nocy miał atak. Nawet nie ma, komu opowiedzieć o swoich strachu, a ten coraz bardziej go zaczyna ogarniać, niczym woda człowieka, który zanurza się niej. Jeszcze ten chłód potęgował cierpienie. Poczuł, że zapada się i pod wpływem chłodu jak i ogarniającego go strachu zaczął kulić się w sobie. Nisko zwiesił głowę i ukrył ją między wychudzonymi barkami, które uniósł jak najwyżej tylko mógł. Szeptał coś pod nosem. Może dodawał sobie siły, albo przeklinał Boga, albo po prostu mamrotał coś bezsensu, albo wszystko razem na przemian. Wcześniej też tak robił. Przeklinał Stwórcę, a innym razem dziękował mu za wszystko, co dobre w jego życiu.