Finite Formulae & Theories of Chance - Wioletta Greg - E-Book

Finite Formulae & Theories of Chance E-Book

Wioletta Greg

0,0

Beschreibung

This book is also available as a eBook. Buy it from Amazon here. Using true stories from her own family annals, Wioletta Greg makes a literary journey through the last century, from Poland at the outbreak of the First World War to present-day Britain. In her own selection of verse and prose poems, set mostly in the geographical heart of Europe, she charts two world wars, life under Communism and the ensuing liberation, and her own experiences as a migrant living in the Isle of Wight.

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 83

Veröffentlichungsjahr: 2014

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



FINITE FORMULAE &

THEORIES OF CHANCE

Published by Arc Publications,

Nanholme Mill, Shaw Wood Road

Todmorden OL14 6DA, UK

www.arcpublications.co.uk

Original poems copyright © Wioletta Grzegorzewska 2014

Translation copyright © Marek Kazmierski 2014

Copyright in the present edition © Arc Publications 2014

978 1908376 91 6 (pbk)

978 1908376 93 0 (ebook)

978 1908376 92 3 (hbk)

Design by Tony Ward

Cover painting: ‘Ceremonials 4’ © Marcelina Amelia

(www.marcelinaamelia.com) 2014 by kind permission of the artist.

ACKNOWLEDGEMENTS

A number of these poems in earlier versions were published in book form by Off_Press in 2011 and some of them have appeared in Litro Magazine (126 / 2013) and Poetry Wales (50. 1 / 2014).

The author would like to thank Asia Monika Bakalar and Magda Raczyńska from The Polish Cultural Institute for continuous support in the publication of this book, as well as the translator of her poems, Marek Kazmierski.

The translator wishes to thank the Polish Book Institute for the generous grant which made the translation of this book possible.

The publisher wishes to thank The Polish Cultural Institute, London for its support of this book in the UK.

Particular thanks go to Stephen Watts for the help and advice he has given to both translator and publisher throughout the preparation of this book.

This book is in copyright. Subject to statutory exception and to provision of relevant collective licensing agreements, no reproduction of any part of this book may take place without the written permission of Arc Publications.

‘Arc Translations’

Series Editor: Jean Boase-Beier

Wioletta Greg

FINITE FORMULAE

& THEORIES OF

CHANCE

Translated by

Marek Kazmierski

2014

CONTENTS

PART I

Dziadek na moście, lipiec 1914

Grandfather on a bridge, July 1914

Dziadek jedzie do Warszawy…

Grandfather on his way to Warsaw…

Dziadek ucieka ze stalagu…

Grandfather escapes a stalag…

Trzynastoletnia w gułagu

Thirteen, in a gulag

Z puchem

With down

Wykopki

The digs

Zabawa obręczami

Rolling hoops

Ferie

Half-term

W szafie babci

In grandma’s wardrobe

Wszystko o mojej babce

All about my grandmother

Pamięć Smieny

Smena’s memory

Wiersz wielkanocny

An Easter verse

Zaginiona

Missing

Wiosna, 1986

Spring, 1986

Ruchy Browna

Brownian motion

Majowe fikcje, 1989

May fictions, 1989

Spóźnione dokarmianie pszczół

The late feeding of bees

Wszystko o moim ojcu

All about my father

Gwiezdne

Stargate

Zwijanie

Wrapping up

Polowanie na piżmaki

Hunting muskrats

Ojciec iluzjonista

My father the magician

Pestki

Pips

Lekcje pływania

Swimming lessons

Iskry

Sparks

Bajka o śmierci

A fairytale about death

Weselne rondo

A wedding party

Kołysanka

Lullaby

Oczy szerzej zamknięte

Eyes shut wider

Narzeczeni wędkują

Lovers angling

Zawiązki

Buds

List do koleżanki z Chin

A letter to my friend from China

Czasy zespolone

Complex times

Lektorzy

Readers

Bajka o życiu

A fairytale about life

Bezsenność w Ryde

Sleepless in Ryde

PART II

Notatnik z Wyspy

Notes from an island

Nie ma niczego słabszego na Ziemi niż człowiek –

napisał Homer. Procentowo nasze ciało wypełnia

głównie słona woda, a to może też znaczyć,

że jakiś szalony Odys chciałby w nas żeglować.

*

Homer said: “Nothing on Earth is weaker

than humans.” Percentage-wise, our bodies

are mostly water, which could also make

some crazed Odysseus set sail inside us.

(‘Lektorzy’ / ‘Readers’ pp. 78-9)

PART I

SELECTED POEMS

DZIADEK NA MOŚCIE, LIPIEC 1914

(GRANDFATHER ON A BRIDGE, JULY 1914)

Ci ludzie na moście i on siedmioletni

co tchu biegnie z nimi, porzucił na drodze

koszyk z pisklętami. Lizak wpadł do rzeki,

a spóźniona matka na siewierskim targu

kłóci się o ruble ze starą przekupką.

Szybciej, chłopcze, szybciej! Teraz masz okazję

pobawić się serio „w gąski, wilka z lasu”.

Ludzie, tam są dzieci! Jak miąższ malinówek.

Zdeptane grzechotki. Czarne proce z dętki

i pęknięte skrzypce. W górze tango ptaków,

tango bomb i butów. Metal traci gęstość.

Szybciej, chłopcze, szybciej! Zanim bomba spadnie,

zanim most się zwinie w płonące obręcze,

które wypchną ludzi w gorące powietrze,

ty skoczysz do wody i odzyskasz oddech:

w mule, w tataraku i

na brzegu łóżka.

GRANDFATHER ON A BRIDGE, JULY 1914

(DZIADEK NA MOŚCIE, LIPIEC 1914)

Crowds rushing the bridge, the boy barely seven

out of breath and running, forced to abandon

his basket of hatchlings. His lolly slips into

the river, while mother, so late for the market,

haggles over roubles with an old babushka.

Faster, boy, faster! Do not waste your chances

to play it for real, be wolf to their geese.

People, the children! Like apples, abandoned.

Toys trampled by boots, slings made of old rubber,

a broken violin. Above, birds in tango,

a tango of shelling. Metal uncohering.

Faster, boy, faster! Before the bombardment

twists the steel bridge into rings of wild fire,

bodies cast like feathers up into flaming air,

you will dive into the water and find breath recovered

in the silt, the sweet flag and

the shore of your bed.

DZIADEK JEDZIE DO WARSZAWY, WRZESIEŃ 1939-1945

(GRANDFATHER ON HIS WAY TO WARSAW, SEPTEMBER 1939-1945)

Ja Władysław, syn Marianny i Józefa, stolarz

z dziada pradziada, urodzony na gołym klepisku

jako dziecko od pasania krów uciekałem,

modlić się pod kapliczką do anioła stróża,

by choć raz pozwolił mi pojechać do Warszawy,

którą widziałem na obrazie u księdza w Kamyku.

Ożeniłem się z panną – zamiast serca kamyk.

Wysłali rozkaz, abym jechał do Warszawy.

Wcielili mnie do armii. Pytajcie anioła stróża,

jak pognali mnie do obozu, gdy uciekałem

z Sudetów, żułem z głodu korę. Na klepisku

konałem jak bydlę, ja syn Józefa, stolarz,

jak postrzelona kuna w lesie na klepisku

i nie wyniuchał esesmański pies stolarza.

W rynnie pod mostem dziękowałem Stróżowi,

że mnie nie zawiódł do płonącej Warszawy,

co paliła się jak stodoła. Tam nie było kamyka,

którego by nie podeptał wojskowy but. Uciekałem

na furmance, za pazuchą mój Anioł Stróż

heblował mnie na człowieka, mnie stolarza?

Dał cynk, gdy podchodziłem do Warszawy,

że ślubna z byle cepem urzęduje na klepisku.

Chciałem babie manto spuścić, ale uciekła,

perliczka jedna. Z domu nie został kamyk.

Wystrugałem nowe gniazdko, ale uciekałem

do gospody przed miejscowym aniołem stróżem,

co partią mamił, obiłem mu mordę na klepisku,

przyjechali mundurowi i wsadzili mnie, stolarza,

ojca dzieci, po których został cmentarny kamyk.

Długo śniłem na pryczy z aniołem stróżem,

że leżę w hotelu i oglądam ulice Warszawy

przez okienko jak oko waserwagi stolarza,

leżę w srebrnej wannie, nie na klepisku,

wącham małe mydełko jak rzeczny kamyk,

leżę tak sobie bez wiórów i nie uciekam.

Ze snu wyrywa mnie klawisz – wredny stróż.

Ja stolarz, syn Józefa, urodzony na klepisku

uciekałem całe życie przed Aniołem Stróżem do Warszawy.

Niech spadnie z serca kamyk.

GRANDFATHER ON HIS WAY TO WARSAW, SEPTEMBER 1939-1945

(DZIADEK JEDZIE DO WARSZAWY, WRZESIEŃ 1939-1945)

I, Władysław, of Józef and Marianna, a carpenter

like my father before me, born on a bare stone floor.

When a child, from the chore of herding I’d escape,

to go and pray by the chapel of our holy guardian

for the chance to travel all the way to Warsaw,

once glimpsed engraved in semi-precious stone.

I had married a girl – her heart of such stone.

They sent an order, so I travelled to Warsaw

to enter the army. Ask our angel guardian

how they took me captive when I escaped

the Sudeten, chewing on bark. On a floor

almost dying like a dog, I, Józef’s son, a carpenter,

or like a shot marten on the woodland floor,

but the SS dogs didn’t find me, such a meek carpenter.

Hiding beneath a bridge, I thanked my own Guardian

that he let me escape the battling furnace of Warsaw,

burning like a barn. There was no stone

unturned by the army spies. I escaped

on a horse cart, shouldering my angel guardian,

who kept planing away at me, a coarse carpenter.

He let me know, as we approached Warsaw,

that my bride had lain with others on our own floor.

I wanted to hand her a hiding, but she escaped,

the little weasel. Our house torn down, not a stone

left for me to make a new nest of, but I escaped

to the inn from a communist militia guard,

the Party lapdog, I smashed his face into the floor,

the secret police took me away, me, an ordinary carpenter,

a father who’s had to make so many grave stones.

I then dreamt, in a prison bed, with my saintly guardian,

that I’m lying in a hotel, watching the streets of Warsaw

through a window with the keen eye of a carpenter,

submerged in a silver bath, not on any cold floor,

smelling a tiny bar of soap like a riverside stone,

lying there without bedding and not escaping.

Dragged out of dreams by a turn-key – the damn guard.

I, a carpenter, son of Józef, born on a stone floor,

all my life escaping the Guardian Angel of Warsaw.

Let my heart never turn to stone.

DZIADEK UCIEKA ZE STALAGU I UKRYWA SIĘ NA JURZE, 1941

(GRANDFATHER ESCAPES A STALAG AND HIDES OUT IN THE JURASSIC HIGHLANDS, 1941)

Noce wyryte na ścianach jaskiń,

talerzyki z kory, na których układał

rozłupane kamieniem renety.

Łasica dzieliła z nim gniazda

polnych ptaków i królicze nory.

Lisy schodziły mu z drogi.

Zamarznięte owoce jarzębiny

czy świąteczne bombki? Opłatek

czy historia? Czarnoziem czy kości

tych, którzy z nim poszli we wrześniu?

Myślał, że kolejna zima go dobije,

lecz przeżył, by śpiewać w gospodach

zakazane piosenki, budować chlebowe piece.

Noce są polem granicznym. Krzaki świecą

ślepiami niemieckich owczarków.

Gałęzie odbezpieczają magazynki rosy.

GRANDFATHER ESCAPES A STALAG AND HIDES OUT IN THE JURASSIC HIGHLANDS, 1941