1,99 €
O czym myśli kobieta, widząc przystojnego mężczyznę? Co rodzi się w głowie mężczyzny, gdy na jego drodze pojawi się atrakcyjna kobieta? To samo zdarzenie w oczach dwojga ludzi. Odmienne przemyślenia, rozbieżne oczekiwania, inna interpretacja sytuacji, a przede wszystkim zupełnie przeciwstawne cele. Tylko różnice, a jednak coś ich połączyło.Dwa opowiadania, które prawdopodobnie zbulwersują Czytelnika, może nawet zszokują, ale na pewno pozostaną w pamięci.
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2016
Martin Cross
Niebywała okazja
© Copyright by Martin Cross & e-bookowo
Grafika i projekt okładki: Małgorzata Greguła
ISBN 978-83-7859-688-2
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2016
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Gdy w najmniej oczekiwanym momencie spełniają się marzenia, okazuje się, że coś nagle może całkowicie je zepsuć.
Zdenerwowany Aleksander Dębowski śpiesząc się do rodzinnego miasta, szybko wyjechał z bankowego parkingu. Został w pracy dłużej, bo przełożony prawie godzinę tłumaczył, że zespół, którym kieruje Alek nie wypracowuje limitów udzielania kredytów we frankach szwajcarskich, a to przynosi negatywne skutki dla całego oddziału. Podczas spotkania Dębowski niecierpliwił się, bo miał świadomość, że późniejsze wyjście z pracy może spowodować zdecydowanie poważniejsze kłopoty niż irytacja szefa. Akurat dzisiaj miał zawieźć mamę Marusię i jej siostrę Ewę na popołudniową wizytę u lekarza, i to było najważniejsze. Nie obchodził go zysk banku, skuteczność pracowników, wielkość udzielonych kredytów i tym bardziej jakieś odgórnie ustalone limity, jednak obiecał szefowi tak zmotywować zespół, by w najbliższym czasie poprawił wydajność. W swej naiwności wierzył, że zdąży na umówioną godzinę, bo w mieście nie było korków, a droga do domu prowadziła mało uczęszczaną trasą. Myślał: „Pod maską czai się blisko sto siedemdziesiąt zrywnych, sportowych koni, które sprawnie wprowadzają w ruch cztery łapki – dam radę”. Lubił animalistyczne porównania i często w ten sposób fantazjował. Na razie wszystko układało się pomyślnie i był pewien, że nie przekraczając zbytnio dozwolonych prędkości, nadrobi stracone minuty.
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!