Tajemnice Jana Pawła II - Antonio Socci - E-Book

Tajemnice Jana Pawła II E-Book

Antonio Socci

0,0
5,99 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

Historia, której nie sposób czytać bez dreszczu emocji. Bezwzględnie jedna z najbardziej frapujących i odkrywczych książek o polskim Papieżu! Wieloletni przyjaciel Karola Wojtyły, kardynał Andrzej Deskur, wyjawia autorowi niezwykłą informację. Okazuje się, że osoba Jana Pawła II ma jeszcze jeden, dotąd nieodkryty przez biografów wymiar: Karolowi Wojtyle od 26. roku życia towarzyszyły niezwykłe doświadczenia mistyczne! „Jakich tajemnic strzegł Karol Wojtyła? O czym wiedział?” – pyta autor i by potwierdzić te informacje, podąża tropami tajemnic z Fatimy, związków z Ojcem Pio, przepowiedni i objawień maryjnych, wydarzeń z Medjugorje i wielu nadprzyrodzonych znaków towarzyszących posłudze – jak określa sam autor – Jana Pawła Wielkiego. Konfrontuje je z relacjami świadków, watykańskimi dokumentami, opiniami bliskich Papieżowi osób. Wyniki tego śledztwa są absolutnie zaskakujące! Rzucają zupełnie nowe światło na rolę, jaką odegrał Jan Paweł II w dziejach świata nie tylko jako wybitny przewodnik duchowy, ale i człowiek, który miał realny kontakt z Bogiem w wymiarze, jaki trudno sobie wyobrazić...

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Okładka

Karta tytułowa

Widziana jestem do głębi, przejrzana jestem łaskawie – jakże wzbieram od tego widzenia i jak się w nim cicho zanurzam, chociaż przez długi czas nikt o tym nie wiedział, bowiem o Twoim wzroku nie mówiłam niczego ludziom. Przecież skupienie Twoje nie ustanie we mnie nigdy.

Karol Wojtyła, Matka

Rodzaj ludzki żyje dzięki nielicznym; gdyby ich nie było, świat przestałby istnieć.

Pseudo-Rufin (cytowany przez Benedykta XVI w encyklice Spe salvi, nr 15)

Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje.

Jezus do św. Faustyny Kowalskiej

Dziękuję tym wszystkim, którzy udzielili mi wskazówek i pomocy w tej pracy. Dziękuję mojej żonie Aleksandrze jak zawsze za cierpliwość, przyjaciołom za bliskość, wielu znajomym siostrom, które się za mnie modlą, ojcu Livio Fanzanga za jego cenne refleksje, Lii Trancanelli (której zawdzięczam wywiad z Mirjaną) oraz innym, którzy tak jak ona, cichą, pokorną i niestrudzoną pracą świadczą o miłości naszego Zbawcy i Jego Matki, i tym wszystkim, którym dedykuję tę książkę.

Wstęp

Jakich tajemnic strzegł Karol Wojtyła? W książce, po którą sięgnęliście, badane są tajniki życia człowieka posłanego dla wypełnienia nadludzkiej misji i przygotowania świata na czekające go wielkie wydarzenia.

O czym „wiedział”? W jaki sposób zdołał tak bardzo zadziwić i rozkochać w sobie nasze pokolenie? Nie poznaliśmy jeszcze tak dobrze tego człowieka, najbardziej umiłowanego, a jednocześnie przez pewne kręgi ludzi znienawidzonego. Jego pontyfikat był jednym z najdłuższych w historii Kościoła1 i bez wątpienia jednym z największych, a także najbardziej tajemniczych.

Książka, po którą sięgnęliście, opowiada o tym, czego dotąd nie poznaliśmy, co działo się gdzieś w ukryciu, niedostępne dla naszych oczu. Mówi również o tym, co działo się na naszych oczach, lecz czego nie pojęliśmy w pełni. I wreszcie o tym, co wkrótce się wydarzy, a co nie działo się nigdy wcześniej, i co zobaczymy na własne oczy. O tym, co dotyczy nas, mnie i ciebie, przyjacielu, który to czytasz, „mój bliźni, mój bracie”. A także (choć to wcale nie poezja) kwitnących czereśni, oceanów, ludów, miast i pustyń, matek i dzieci, których oczy również to ujrzą.

A.S. w święto św. Katarzyny ze Sieny, 29 kwietnia 2009 r.

1. Najdłuższy pontyfikat przypisuje się św. Piotrowi (37 lat), następny w kolejności jest pontyfikat Piusa IX (32 lata), zaś na trzecim miejscu Jana Pawła II (27 lat).

Nieoczekiwane odkrycie

Imię twoje powstało z patrzenia.

Karol Wojtyła, Imię

Tajemnicze spotkanie

Gdzieś około świąt Bożego Narodzenia 2007 roku przyjechałem do Rzymu. Zatrzymałem się w pobliżu placu Risorgimenta spowitego czerwienią miejskiego zmierzchu. Zaparkowałem samochód i ruszyłem wzdłuż rozświetlonych i świątecznie przyozdobionych ulic, pośród beztroskiego tłumu, do pewnej kamienicy, której znałem jedynie numer. Zadzwoniłem, wszedłem po schodach z dziwnym uczuciem w sercu. Oczekiwano mnie na półpiętrze, po czym wprowadzono do pokoju, gdzie przyjął mnie katolicki dostojnik. Miał cichy głos i starannie dobierał słowa. Ponieważ nie mogę zdradzić kim był, nazwę go Petrus.

Kiedy godzinę później, po zakończeniu rozmowy, opuszczałem to miejsce, czułem się wstrząśnięty, bo choć jestem dziennikarzem, to przecież mam serce. Myślałem o moim dziesięcioletnim synu. Byłem poruszony, a zarazem pełen niepokoju. Intuicja podpowiadała mi, co mogę odkryć w kolejnych miesiącach, kierując się otrzymanymi wskazówkami...

Dostojnik był bardzo miły, bezpośredni. Poczęstował mnie kawą i podsunął tacę z herbatnikami. To właśnie on kazał mnie odszukać, ja zaś chętnie przyjąłem jego zaproszenie. Mówił niewiele, za to słuchał uważnie. Pytał o moją pracę, o przeszłość. Miałem nieodparte wrażenie, że wszystko, co opowiadam o sobie, jest mu już wiadome. Tym niemniej, śledził z uwagą moje słowa; wydawało się, że chce mnie dyskretnie wybadać.

Znał moje książki o prześladowaniu współczesnych chrześcijan, Medjugorje, problemie aborcji, Fatimie i Ojcu Pio. Zauważył, że w każdej z nich powtarzało się, i to na marginesie, lecz w sposób dobitny, pewne nazwisko, nazwisko człowieka mojej epoki, ojca mojego pokolenia: Karola Wojtyły. Tak rzeczywiście było, choć wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. Zapytał mnie, czy nie sądzę, że to właśnie ten człowiek jest godną zbadania tajemnicą. „Dlaczego tajemnicą?” – zapytałem.

Rozmawialiśmy długo o polskim papieżu. Wspominałem pełen emocji niektóre epizody, jego spojrzenie, moje z nim spotkania, jego słowa, wyraz twarzy, poruszenie serca, które wywoływał u tak wielu z nas. Niezapomniana była jego niewzruszona wiara, humanizm, urzekający sposób modlenia się, jego otwarcie na transcendencję, które odróżniało go od wielu innych duchownych. Mimochodem wspomniałem o wydarzeniu związanym z figurką Matki Boskiej z Civitavecchia.

W tym momencie mój rozmówca, który dobrze znał Jana Pawła II – choć nie pamiętam już dokładnie słów, jakich użył – wtrącił półgłosem, tak jakoś en passant, kilka zdań. Otóż Papież wiedział już wcześniej, że nastąpi ten „znak” od Matki Bożej u wrót Rzymu, tak jak wiedział, że Stanom Zjednoczonym grozi tragedia islamskiego ataku terrorystycznego, do którego potem doszło 11 września 2001 roku w Nowym Jorku. Dostojnik nadmienił, że Ojcu Świętemu zostały przepowiedziane, czy raczej objawione, ­przyszłe ­zdarzenia, z których jedne już nastąpiły, inne zaś miały się dopiero dokonać.

Zrozumiałem, że miało to coś wspólnego, choć sam nie wiem jak, z którymś z owych nikomu nieznanych mistyków żyjących w ciszy klasztorów, ­posiadających niezwyczajny charyzmat i kontakt z niebem. Ale przede wszystkim – i to dopiero była wiadomość! – że sam Jan Paweł II doznawał mistycznych przeżyć.

Próbowałem dowiedzieć się czegoś więcej, uzyskać wyjaśnienia, lecz mój rozmówca sprowadził od razu rozmowę na inne tory, jak gdyby wezwał mnie do siebie wcale nie po to, by powierzyć mi ów sekret. Było jasne, że pragnął otworzyć mi oczy na tajemnicę otaczającą Papieża, nie chciał jednak słyszeć dalszych pytań. Dał mi do zrozumienia, że nie wypowie już ani jednego słowa na ten temat ponad to, co – pozornie mimochodem – mi wyjawił.

Chciałem drążyć dalej, usłyszeć jakieś wyjaśnienia, zrozumieć, lecz mój rozmówca, choć tak uprzejmy, był niczym niedająca się sforsować kasa pancerna. Interesowało mnie przede wszystkim, co wiedział Jan Paweł II; czy chodziło o wydarzenia, które miały się dokonać na pewno, czy też o proroctwa sub conditione, czyli takie, których ziszczenia się można było jeszcze uniknąć. Tysiące myśli kłębiło się w mojej głowie, a wśród nich dominująca, o „tajemnicy” Jana Pawła II.

Czy naprawdę ten papież, który pozostawał na Stolicy Piotrowej przez 27 lat i który przeszedł niczym tajfun przez naszą historię, żył w czasie realnym i w wieczności? Takie nadzwyczajne przeżycia nie są wśród ludzi Kościoła rzadkością. Również w życiu dwóch niedawno zmarłych wielkich postaci naszych czasów, Matki Teresy i kardynała Van Thuâna, zachodziły zjawiska nadprzyrodzone2 i pewnie dotyczy to także innych. Tym niemniej w przypadku Jana Pawła II chodzi o doznania mistyczne, które towarzyszyły mu w ciągu całego życia. Jakich zjawisk mistycznych doświadczył? Gdzie szukać ich potwierdzenia albo zaprzeczenia? Te rewelacje są prawdziwie dowodem na to, iż najbardziej niesamowita siła historycznej przemiany płynie z głębokiego źródła kontemplacji i niezmierzonych pokładów mistyki.

Wszyscy pokochaliśmy Jana Pawła II, kiedy jako jeszcze młody, pełen życia człowiek ukazał się, niczym poranne słońce, na balkonie Bazyliki św. Piotra 16 października 1978 roku i od razu wywrócił do góry nogami wszelkie ustalone ceremonie, mając tak nieprawdopodobną swobodę bycia i ujmujący uśmiech. Pokochaliśmy Papieża zdolnego oczarować słowami i osobowością miliony młodzieży, które wychodziły mu na spotkanie we wszystkich zakątkach świata, umiejącego żartować i śmiać się wraz z nimi3; Papieża, który jako dwudziestolatek był robotnikiem, poetą, aktorem, który uczestniczył w podziemnej walce przeciw wyniszczającej okupacji swojej ojczyzny, najpierw nazistowskiej, a później komunistycznej, który był w tajnym seminarium, a jako młody ksiądz ukochał górskie wędrówki ze swoimi studentami; Papieża, który jako nieustraszony czterdziestoletni biskup krakowski przeciwstawiał się szykanom komunistycznej tyranii, który uczestniczył w II Soborze Watykańskim, a potem, kiedy wybrano go na Stolicę Piotrową, niczym tajfun zmiótł ów moloch marksistowskiego totalitaryzmu4 rozbrajającą siłą swojego świadectwa graniczącego niejednokrotnie z męczeństwem.

A więc ten człowiek o legendarnym życiu, który przemierzył wszystkie kontynenty, widział na własne oczy Przedwiecznego, oglądał oblicze Chrystusa i jasne spojrzenie Dziewicy z Nazaretu, o której tak często mówił całej ludzkości! Doprawdy, była to wiadomość zapierająca dech w piersiach.

Przez pewien czas tamta dziwna rozmowa pozostała w mojej pamięci niejako w zawieszeniu, choć z tysiącem pytań. Dlaczego wcześniej nikt nie uchylił rąbka tajemnicy, chociaż ukazało się już tyle książek o Janie Pawle II? Uderzyło mnie to, co Wojtyła napisał na początku swojego dramatu, który powstał w latach 1945-1950: „Będzie to próba przeniknięcia człowieka. Sama postać jest ściśle historyczna. Niemniej pomiędzy samą postacią a próbą jej przeniknięcia przebiega pasmo dla historii niedostępne (...). Pierwiastek pozahistoryczny w nim tkwi, owszem, leży u źródeł jego człowieczeństwa. Próba zaś przeniknięcia człowieka łączy się z sięganiem do tych źródeł”5.

Jak dotrzeć do tej nieosiągalnej sfery życia Jana Pawła II? I oto po pewnym czasie od tamtej rozmowy w Rzymie przytrafiło mi się „przypadkowe” spotkanie. Choć bardzo rzadko jestem gościem watykańskich pałaców, to pewnego dnia musiałem się udać ponownie w pobliże miejsca pamiętnego spotkania. Wychodząc z bramy kamienicy przy via della Conciliazione, niemal zderzyłem się z jasnowłosym mężczyzną o przyjaznym wyrazie twarzy, który popatrzył na mnie i powiedział: „Przecież to pan Antonio Socci. Czy możemy porozmawiać? Śledzę z uwagą to, co pan pisze...”.

Nieco zaskoczony, uśmiechnąłem się, podziękowałem, a potem podaliśmy sobie ręce. „Jestem księdzem” – powiedział mój rozmówca, ja zaś zauważyłem, że jego akcent i wygląd świadczą, iż nie jest Włochem. Wtedy on wyjaśnił: „Jestem Polakiem. Ksiądz Jarek Cielecki, szef Vatican Service News”. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o jego pracy i zaraz potem – prawie nie dowierzając ­okolicznościom – zapytałem, czy nie znał przypadkiem Karola Wojtyły. Ksiądz Jarek uśmiechnął się i powiedział: „Urodziłem się w parafii w Niegowici, tej samej, w której został on po raz pierwszy wikarym po przyjęciu święceń kapłańskich i powrocie z Rzymu w 1948 roku”.

Rzeczywiście, Jan Paweł II opowiadał o tym we wzruszających wspomnieniach o swoim powołaniu zatytułowanych Dar i Tajemnica. Wielce zdumiony tym szczęśliwym zbiegiem okoliczności zaryzykowałem dość banalne pytanie: „Zatem pewnie ksiądz miał okazję go spotykać...”, na co mój rozmówca odpowiedział, że oczywiście tak. Odkryłem też, że znał dobrze księdza Pavla Hnilicę, słowackiego biskupa bardzo zaprzyjaźnionego z Papieżem. Okazało się, że ksiądz Jarek napisał książkę gromadzącą świadectwa jego krajanów o „młodym księdzu Wojtyle”. Kiedy zaniósł ją Ojcu Świętemu, ów postanowił nieco skorygować najbardziej entuzjastyczne peany dzielnych parafian, stosując zwroty skromniejsze i bardziej wyważone.

Gdy po jakimś czasie spotkałem ponownie tego sympatycznego polskiego księdza, zapytałem go:

– Czy tam, w Niegowici, pamiętają może, jak modlił się Wojtyła?

Ksiądz zamyślił się, po czym odparł:

– Jego sposób modlitwy był bardzo szczególny. W ostatnich latach nie wypuszczał prawie z rąk różańca. Ale najbardziej rzucała się w oczy, i to od jego wczesnych młodych lat, inna cecha: zwykle modlił się, i to całymi godzinami, rozciągnięty na posadzce przed ołtarzem. Wielu ludzi z parafii dobrze to pamięta.

O tym zwyczaju6 wspomina zresztą sam Papież.

– A co jeszcze pamięta się w Niegowici z tego charakterystycznego sposobu modlitwy?

– Jego oczy. Kiedy modlił się, jego spojrzenie nie ginęło gdzieś w pustce jak nasze, kiedy się modlimy; jego oczy zdawały się spoglądać na coś. Nieco później powiedziano mi, że kiedy działo się coś ważnego, on podchodził do ołtarza lub do obrazu Matki Bożej Wniebowziętej...

– I co robił?

– Mówił...

– Jak to mówił? To znaczy, że się modlił...

– Nie, mówił, tak jakby rozmawiał ze stojącym przed nim człowiekiem.

Co to znaczy? Z kim rozmawiał?

Pod koniec marca 2009 roku doszło do wywiadu, który dziwnym trafem przeszedł niezauważony, jaki Bruno Volpe, szef internetowego dziennika „Pontifex”, przeprowadził z prałatem Konradem Krajewskim. Ksiądz Krajewski, będąc papieskim ceremoniarzem, miał sposobność stać bardzo blisko Jana Pawła II podczas rozmaitych uroczystości.

Zapytany, jak określiłby sposób modlitwy Papieża, tak go opisał: „Wspaniały, głęboki, rzekłbym mistyczny, właśnie, «mistyczny» to właściwe słowo”. Następnie powtórzył, dobitnie akcentując słowa: „Był prawdziwym, autentycznym mistykiem”. Jaki sens nadać tym słowom?

Ksiądz Krajewski nie wyjaśnił wprost, lecz stwierdził: „Moje wspomnienia dotyczą oczywiście ceremonii liturgicznych. Muszę panu powiedzieć, że zachowywał się podczas nich jak człowiek doskonałej, głębokiej modlitwy, stawał się niemal nieobecny, nie komunikował się już z nikim, rozmawiał jedynie z Bogiem”. Potem dodał, że za każdym razem, przed celebracją, Ojciec Święty pragnął skupić się na modlitwie w zakrystii przez kilkanaście minut: „Był wtedy praktycznie nieobecny, wchodził w głęboką i silną relację z Bogiem... Nie pozwalał nigdy nikomu przerywać tej medytacji. Dawało to wrażenie jego nieobecności, całkowitego zatracenia się w Bogu, przed mszą świętą nic go nie interesowało. To był milczący, lecz jakże głęboki dialog z Bogiem, przywodzący na myśl wielkich mistyków w dziejach Kościoła”.

Powtarzało się to również po zakończeniu mszy: „Uważał za słuszne podziękować Panu za możliwość celebrowania ofiary Chrystusa. Tak więc przed celebracją Eucharystii i po jej zakończeniu miał taką chwilę nie tyle modlitwy, co żarliwej ekstazy. Niczym prawdziwy mistyk”.

Ekstazy? Kiedy André Frossard zapytał Papieża wprost, jak się modli, ten nieco zakłopotany odparł: „To bardzo osobisty temat”7. Dlaczego odpowiedział w ten sposób? Jaki sekret osłaniały te wymijające słowa? Kim był naprawdę Jan Paweł II? Jakich tajemnic strzegł?

George Weigel napisał: „Kiedyś, nawiązując do pewnych biograficznych prób i nacisku, jaki kładą one na jego rolę jako męża stanu, papież Jan Paweł II zauważył: «Usiłują zrozumieć mnie od zewnątrz. Ale mnie można zrozumieć tylko od wewnątrz?». Co to jest to «wewnątrz», w jaki sposób można się do niego zbliżyć?”8.

2. Matka Teresa z Kalkuty (1910-1997) miała owo „powołanie w powołaniu” wyrażające się poprzez wewnętrzne głosy i inne nadprzyrodzone zjawiska począwszy od 10 września 1946 roku. Stwierdzono to podczas procesu beatyfikacyjnego (zob. Matka Teresa. Pójdź, bądź moim światłem, (oprac.) Brian Kolodiejchuk, Znak, Kraków 2008). Kardynał François-Xavier Nguyen Van Thuân (1928-2002) był arcybiskupem koadiutorem Sajgonu, kiedy 18 marca 1976 roku policja reżimu komunistycznego, narzuconego także w części południowej kraju, przyszła go aresztować, o czym zresztą wcześniej wiedział. Więziono go i torturowano w nieludzkich warunkach do roku 1988, kiedy to został wydalony z kraju. W Rzymie otrzymał nominację kardynalską od Jana Pawła II, który powierzył mu przewodnictwo Papieskiej Rady do Spraw Sprawiedliwości i Pokoju Iustitia et Pax. Umarł w opinii świętości, a w 2007 roku rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. Historia kardynała stanowi niezwykły przykład heroizmu i miłości, dzięki którym przeżył tragiczne lata więzienia, zaś wielu współtowarzyszy niedoli nawróciło się pod jego wpływem. W jednej z książek ujawniono, co przydarzyło mu się w sierpniu 1977 roku. W sanktuarium w Lourdes „wydało mu się, że słyszy wyraźnie słowa Matki Bożej. Podczas modlitwy przed grotą, w miejscu, gdzie Maryja ukazała się Bernadetcie, popłynęły z jego serca zdania, które czytał wiele razy: «Nie obiecuję ci szczęśliwości na tym świecie, lecz na tamtym». On zaś nadal modlił się i słuchał. Nie wiedział jeszcze, do czego konkretnie odnosiły się te słowa, lecz rozumiał już, że było to powołanie do męczeństwa. Pozostając na kolanach, wyszeptał: «Przez imię Twego Syna, Maryjo, przyjmuję ból i cierpienie»” (A. Valle, Il cardinale Van Thuân, Cantagalli 2009, s. 51-52). Ta historia jest dowodem prawdziwego wewnętrznego głosu.

3. Ksiądz Stanisław Dziwisz, sekretarz Jana Pawła II, obecnie kardynał krakowski, opowiadał o niezwykłym wydarzeniu. Kiedy po zakończeniu konklawe Papież podszedł do niego, „mówił o kardynałach i o swoim wielkim zdziwieniu tym, że go wybrali. Chciał przez to powiedzieć: «Co oni zrobili?!»” (zob. kard. Stanisław Dziwisz, Świadectwo, Warszawa 2007, s. 61).

4. Kardynał Dziwisz opowiadał jeszcze, że tuż przed wyjazdem na konklawe władze komunistyczne zabrały Wojtyle paszport dyplomatyczny i dały zwykły, turystyczny. „Jeden z prowincjonalnych sekretarzy partii powiedział: «Niech jedzie, policzymy się z nim po powrocie»” (tamże, s. 63).

5. Chodzi o dramat Brat naszego Boga poświęcony malarzowi Adamowi Chmielowskiemu, który przybrał imię Brat Albert i zmarł w opinii świętości pośród krakowskich kloszardów. Postać tego artysty odegrała bardzo ważną rolę w młodości Karola Wojtyły i w dokonywanych przezeń wyborach (w: Karol Wojtyła, Poezje, dramaty, szkice, Znak, Kraków 2007, s. 314).

6. Papież wyjaśnił, że takie ułożenie ciała przypomina przede wszystkim moment wyświęcenia na kapłana: „Jest coś dogłębnie przejmującego w tej prostracji ­ordynandów: symbol głębokiego uniżenia wobec majestatu Boga samego, a równocześnie ich całkowitej otwartości, ażeby Duch Święty mógł zstąpić, bo przecież to On sam jest sprawcą konsekracji (...). Mający otrzymać święcenia pada na twarz, całym ciałem, czołem dotyka posadzki świątyni, a w tej postawie zawiera się wyznanie jakiejś całkowitej gotowości do podjęcia służby, jaka zostaje mu powierzona. Ceremonia ta pozostawiła głęboki ślad w moim życiu kapłańskim” (Jan Paweł II, Dar i Tajemnica, Kraków 1996, Wydawnictwo św. Stanisława BM Archidiecezji Krakowskiej, s. 43-44).

7. Zob. André Frossard, Nie lękajcie się. Rozmowy z Janem Pawłem II, Znak, Kraków 1983.

8. George Weigel, Świadek nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II, Znak, Kraków 2005, s. 18.

Wyznania przyjaciela

Kardynał Andrzej Deskur był bez wątpienia dla Jana Pawła II jednym znajbliższych ludzi. Od najmłodszych lat wyróżniał się silną osobowością iwielkim talentem. Pochodził ze szlacheckiej rodziny francuskiego pochodzenia, był trzy lata młodszy od Karola. Po ukończeniu studiów prawniczych w 1945 roku odnalazł wpowołaniu przyjaciela godny podziwu przykład do naśladowania. Także dzięki Wojtyle odkrył drogę zawierzenia Maryi Pannie, która będzie jego gwiazdą przewodnią przez całe życie.

Tak więc od lat młodości Deskur był dla Wojtyły bratem, aprzez pewien okres, wlatach II Soboru Watykańskiego nawet jego spowiednikiem: jego życie splotło się wsposób nierozerwalny ienigmatyczny zżyciem Papieża.

Kiedy podjąłem próbę nawiązania kontaktu zkardynałem, okazało się, że zuwagi na wiek ichorobę rzadko spotyka się już zludźmi. Jedynie nieliczni mogli się znim umówić na krótką rozmowę. Dla mnie, pragnącego zbadać tajemnicę, jaką stanowił Jan Paweł II, kardynał był głównym inajbardziej wiarygodnym świadkiem. Wiedziałem, że szanse na spotkanie są nikłe, tym niemniej postanowiłem zatelefonować do jego sekretarza.

„Dzień dobry, mówi Antonio Socci...”. Od razu przerwał mi młody iserdeczny głos: „Jakże mi miło! Tu ksiądz Stefan, sekretarz kardynała Deskura. Znam pana dobrze...”. Pozytywnie zaskoczony zapytałem, skąd mnie zna, iokazało się, że czytał moją książkę oMedjugorje.

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!