3,49 €
"W cztery strony świata"Dzisiaj rano przeczytałem w Internecie artykuł o ludziach, którzy postanowili porzucić swoje dotychczasowe życie i wybrać się w roczną podróż dookoła świata.Taki wpis umieściłem w pamiętniku dokładnie na rok i dwa miesiące przed wyjazdem. Wtedy był to jedynie kiełkujący pomysł zakochanych w sobie narzeczonych, po których spodziewano się, że po ślubie (nastąpił trzy miesiące później) postarają się o dziecko i będą żyli spokojnie jak Bóg przykazał. Tak się jednak nie stało. Wraz z Asią postanowiliśmy bowiem wybrać się w podróż dookoła świata… W trakcie tej wspaniałej dziesięciomiesięcznej podróży odwiedziliśmy Rosję, Uzbekistan, Kazachstan, Mongolię, Chiny, Wietnam, Kambodżę, Birmę, Malezję, Indonezję, Peru, Boliwię, Paragwaj i Argentynę. Podróżowaliśmy autobusem, samolotem, statkiem, pociągiem, samochodem, motocyklem, na koniach, a w końcu pieszo. Spaliśmy w hotelach, motelach, domach tubylców, w namiocie, na łódce, i gdzie tylko popadło. Widzieliśmy mnóstwo fantastycznych rzeczy i przeżyliśmy wiele, wiele wspaniałych chwil. W trakcie podróży wszystkie przeżycia zapisywałem na naszym podręcznym komputerze. Dzięki uprzejmości portali gazeta.pl i naszemiasto.pl publikowane były one w formie relacji z podróży przez cały okres jej trwania. Stare pisarskie porzekadło brzmi jednak, że pisze się raz, aby później już tylko przepisywać. Wszystkich tych, którzy mieli więc wcześniej styczność z naszymi tekstami chcemy zapewnić, że teraz po prostu są jeszcze lepsze. Ponadto udało nam się dodatkowo w e-booku zawrzeć 105 najlepszych fotografii z podróży, które czasem więcej mówią niż same słowa. Całkowicie świeże są natomiast porady praktyczne zawarte pod każdym podrozdziałem, jak i w osobnym rozdziale na końcu książki. Pod każdym podrozdziałem zamieściliśmy adresy agencji turystycznych, sprawdzone hostele, i inne przydatne informacje dotyczące wyżej opisanego kraju. W rozdziale "PORADY PRAKTYCZNE" na końcu książki zawarliśmy natomiast ogólne wskazówki ważne podczas całej naszej podróży. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się co to jest „wódka dla duszy”, jak wygląda taniec mongolskiego szamana, kto jest dla Chińczyków prawdziwym mężczyzną, dlaczego w Tybecie córka może mieć czterech ojców, gdzie jeżdżą prawdziwi „Easy Riders”, czy jak w końcu smakuje miłość w hotelu na godziny – sięgnijcie po tą książkę. Do zobaczenia w drodzeAsia i Grzegorz Zalescy Patronat medialny: twojakultura.pl
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2013
Grzegorz Zaleski
W cztery strony świata
© Copyright by Grzegorz Zaleski & e-bookowo
Fotografie: Joanna i Grzegorz Zalescy
Projekt okładki: Aleksandra Twardokęs
ISBN 978-83-7859-082-8
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl
Kontakt:[email protected]
Patronat medialny:
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione.
Próbuję sobie wyobrazić pierwszego w historii ludzkości podróżnika. Znużony nieustannym siedzeniem na drzewie, spogląda na ziemię i rozmyśla, jak wygląda świat z innej strony. Nie bez trudności schodzi z legowiska, urządza sobie przechadzkę, po czym wraca do swoich zarośniętych towarzyszy i zaczyna za pomocą dziwnych min i gestów opowiadać im swoje przygody.
Po co w ogóle zszedłeś z drzewa? – nie mogą nadziwić się koledzy z jednej gałęzi.
Ot tak, z ciekawości – odpowiada nasz bohater.
Od tego czasu dokonało się wiele epokowych wypraw, z których powstało mnóstwo fantastycznych książek. Motywy działania pozostały jednak te same : zobaczyć co czai się za rogiem, a później wrócić i o tym opowiedzieć.
Nie należymy do grona wielkich odkrywców, naukowców – pasjonatów, ani wiecznych wagabundów. Po prostu pewnego dnia postanowiliśmy przemierzyć sobie świat dookoła. Mimo to czujemy się wyjątkowo spośród osób, które wciąż boją się zrobić pierwszy krok w stronę nieznanej przygody.
Dla nich właśnie powstała ta książka. Starałem się jak najbarwniej i jak najciekawiej opisać to, co stanęło przed naszymi oczyma podczas wspaniałej dziesięciomiesięcznej podróży. Mam nadzieję, że dzięki temu udało mi się w erze wirtualnej rzeczywistości pokazać realny świat jako wciąż fascynujące i zdumiewające zjawisko. Być może dzięki temu po przeczytaniu tej książki podejmiecie również ową jedną szaloną decyzję, która odmieniła całe nasze dotychczasowe życie.
Wszystkie relacje były już wcześniej publikowane na bieżąco w serwisach www.gazeta.pl, oraz www.naszemiasto.pl. Stare pisarskie porzekadło brzmi jednak, że pisze się raz, aby później już tylko przepisywać. Wszystkich tych, którzy mieli więc wcześniej styczność z naszymi tekstami chcemy zapewnić, że teraz po prostu są jeszcze lepsze…
Całkowicie świeże są natomiast porady praktyczne zawarte pod każdym podrozdziałem, jak i w osobnym rozdziale na końcu książki. Pod każdym podrozdziałem zamieściliśmy adresy agencji turystycznych, sprawdzone hostele, i inne przydatne informacje dotyczące wyżej opisanego kraju. Część z nich być może w tej chwili traci na aktualności, będziemy jednak szczęśliwi gdy choć jedna przyda się komuś w podróży. W rozdziale „PORADY PRAKTYCZNE” na końcu książki zawarliśmy natomiast ogólne wskazówki ważne podczas całej naszej podróży. Nie chcemy bynajmniej zamieniać się tutaj w wujków i ciocie „Dobra Rada”, jednak sami z uwagą słuchaliśmy przed wyjazdem innych podróżników, nie mając bynajmniej ochoty wyważać wcześniej otwartych drzwi. Grzechem byłoby więc teraz nie podzielić się bogatym doświadczeniem, które zebraliśmy podczas trwania całej naszej wyprawy.
Do zobaczenia w drodze.
Asia i Grzegorz Zalescy
Stare miasto w Khivie.
Gościnny Uzbek i śpiąca kasjerka
Po dokładnej kontroli na lotnisku (łącznie ze zmianą obuwia na szpitalne, foliowe kapcie) wsiedliśmy do samolotu linii Air Uzbekistan, lecącego z Moskwy do Taszkientu. Tak, nam też nazwa linii lotniczej od początku wydawała się egzotyczna i lekko napawała strachem. Tymczasem – nic z tych rzeczy. Na miejscu okazało się, że samolot jest produkcji amerykańskiej, załoga doświadczona, a posiłek serwowany na pokładzie zdeklasował inne linie lotnicze – w tym znanych, zachodnich potentatów z branży. Wszystko byłoby więc pięknie, gdyby nie nasz sąsiad, kompletnie pijany Uzbek, który w karykaturalny sposób przejawiał narodową gościnność. Uzbek chciał mnie poczęstować wszystkim, co miał, czyli dokładnie starą gumą do żucia wyjętą z wymiętej kieszeni, natomiast w rewanżu domagał się skosztowania mojego obiadu z winem w pierwszej kolejności. Szczęśliwie lot trwał tylko cztery godziny i obyło się bez poważniejszych starć.
Po wylądowaniu nie mieliśmy czasu na kulturową aklimatyzację, ponieważ zaraz po przekroczeniu bramek kontroli paszportowej wyszliśmy prosto na ulicę w objęcia taksówkarzy gotowych przewieźć nas gdziekolwiek, byle za dolary. Wokół żadnych kantorów, jedyny znajdował się w hali odpraw, do której można się było dostać tylko… z biletem wylotu z Uzbekistanu. Trzeba było więc włączyć tryb kombinowania, pogadać z ochroniarzami, dostać się do kantoru, obudzić śpiącą w nim kasjerkę i wymienić sto dolarów na zawrotną sumę stu sześćdziesięciu tysięcy sum, potwierdzonych zawodowym certyfikatem. Niedługo potem miałem się dowiedzieć powodu niezmąconego snu panienki w kantorze. Otóż na każdej legalnej wymianie traciliśmy około trzydziestu procent w porównaniu z czarnym rynkiem. Wymiana czarnorynkowa jest podobno nielegalna i podobno można za nią trafić do więzienia, dlatego warto znaleźć kogoś zaufanego do tej operacji. Dzięki odrobinie szczęścia także i my dokonaliśmy udanej transakcji – ale gdzie i z kim, tego już nie mogę napisać.
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!
Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!