W dobrej wierze - Małgoarzata Zając - E-Book

W dobrej wierze E-Book

Małgoarzata Zając

0,0
5,49 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.
Mehr erfahren.
Beschreibung

W dobrej wierze” to powieść obyczajowa. Akcja toczy się we współczesnym świecie i dotyka aktualnych problemów społecznych. Bohaterowie – ludzie dobrze sytuowani, cieszący się powszechnym poważaniem, spełnieni rodzinnie i zawodowo – kierują się w życiu zasadami religii katolickiej. Dzięki temu wszystko wydaje im się proste. Do czasu, gdy los wystawia ich na próbę. Nieoczekiwanie przychodzi im się zmierzyć z problemem homoseksualizmu i aborcji, do tej pory rozważanymi wyłącznie teoretycznie. Pojawiają się pytania dotyczące wierności małżeńskiej i konieczność stawienia czoła chorobie alkoholowej. Dylematy moralne zmuszają bohaterów do weryfikacji poglądów, wcześniej uznawanych za oczywiste i niepodważalne. Okazuje się, że nic nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać, kiedy spotyka człowieka osobiście.Małgorzata ZającAbsolwentka Pedagogiki na Uniwersytecie Śląskim. Miłośniczka literatury. Odkąd pamięta czytała wszystko, co wpadło jej w ręce. Od najmłodszych lat również pisała. Początkowo traktowała to jak hobby, z czasem jednak zrozumiała, że pisarstwo jest jej największą pasją. Myśl ta przyszła równocześnie z pomysłem na pierwszą powieść, którą niniejszym oddaje w ręce Czytelników. Marzy, by z pisania zrobić sposób na życie.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Małgorzata Zając

W dobrej wierze

 

© Copyright by Małgorzata Zając & e-bookowo

 

Projekt okładki: Daniel Jaros

Korekta: Patrycja Żurek

 

ISBN  978-83-7859-440-6

 

 

 

 

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: [email protected]

 

 

 

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości

bez zgody wydawcy zabronione

Wydanie I 2014

Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa

Tę książkę dedykuję moim dzieciom

– Hani i Jasiowi –

które jeszcze są zbyt małe, by to zrozumieć,

ale które kiedyś przecież dorosną,

by iść przez życie własną drogą.

Część pierwsza Rodzina jak z obrazka (lata 2004–2005)

Rozdział pierwszy

Lá Fhéile Pádraig. Dzień Świętego Patryka.

Patrick oderwał wzrok od wizerunku imiennika i powiódł nim po sali.

Zabawa trwała w najlepsze. 17 marca był dniem wolnym od pracy, wszyscy więc byli w wyśmienitych humorach. Po tradycyjnej mszy i paradzie, w której uczestniczyły całe rodziny, wieczorem, jak zwykle, mieszkańcy Carraroe zebrali się w pubie. Przyszli, by bawić się razem przy wypełnionej po brzegi szklaneczce whiskey, oddając hołd patronowi Irlandii. Większość gości ubrana była na zielono. Stroje nielicznych, którzy przełamywali tę konwencję, miały przynajmniej akcent w kolorze narodowym – symbolizującym koniczynę, za pomocą której przed wiekami święty Patryk tłumaczył pierwszym irlandzkim chrześcijanom dogmat o jedności Trójcy Świętej. Panowała radosna atmosfera. Przy stolikach nie było wolnych miejsc. Ludzie wznosili tradycyjne toasty, rozmawiali, raz po raz wybuchając gromkim śmiechem i podrygiwali w takt irlandzkiej muzyki. Ci, którzy nie siedzieli, tańczyli na specjalnie przygotowanym z tej okazji parkiecie pośrodku sali.

Niewielki podest w rogu pomieszczenia spełniał rolę prowizorycznej sceny dla przygrywających tego dnia muzyków. Stamtąd właśnie Patrick zeskoczył przed kilkoma minutami, by „przepłukać gardło”, oddając prym starym znajomym, którzy ochoczo wykonywali kolejne utwory. Słychać było dudy, skrzypce, flet, gitarę i głuchy dźwięk bębnów, co razem tworzyło niepowtarzalny klimat charakterystyczny dla tych stron.

Patrick zanurzył usta w szklaneczce whiskey, uśmiechając się sam do siebie. Na pierwszym planie jeden z jego dawnych sąsiadów dawał popis stepowania. Wystukiwał obcasami rytm w postawie dumnie wyprostowanej, z rękami tradycyjnie splecionymi na plecach. Po jego prawej stronie, zarumieniona z emocji i radośnie roześmiana, naśladowała go Marie. Nie było dla niej sekwencji kroków nie do powtórzenia, choć każda kolejna zdawała się być trudniejsza od poprzedniej. Stepujący mężczyzna nie mógł wyjść z podziwu, Patrick nie był jednak ani odrobinę zaskoczony. Taniec zawsze był pasją Marie i zajmował w jej życiu szczególne miejsce. Dopóki następujące po sobie w krótkich odstępach czasu kolejne ciąże nie zmusiły jej do ograniczenia aktywności w tym zakresie, tańczyła niemal bez przerwy. Spędzała na parkiecie wiele godzin dziennie – z łatwością osiągała coraz wyższe poziomy umiejętności i uczestniczyła w wielu krajowych konkursach, będąc dumą Szkoły Tańca, którą reprezentowała. Dziś zostały z tamtych czasów tylko wspomnienia, jednak Marie nigdy do końca nie zrezygnowała ze swej pasji. Można ją było czasem przyłapać, jak tworzy sama dla siebie układy choreograficzne i trenuje je z uporem, mimo iż nigdzie ich potem nie wykorzystywała. Nierzadko dawała spontaniczny pokaz umiejętności tanecznych na koncertach, pozwalając się ponieść muzyce. Kilka lat temu podjęła współpracę ze Szkołą Tańca w Carlingford, gdzie – teraz już jako wykwalifikowana instruktorka – prowadziła dwa razy w tygodniu zajęcia dla najmłodszych. Patrick sam ją do tego namówił. Nie mógł pozwolić, by talent żony został zmarnowany. Wiedział, że Marie kocha taniec. Bez niego trudno byłoby jej żyć. Musiała realizować się na tym polu, by być w pełni szczęśliwą. A on chciał, żeby była szczęśliwa.

Utwór dobiegł końca i Marie zeskoczyła ze sceny, kierując się w stronę baru. Zamieniła kilka słów z Rachel polerującą szkliwo i obie wybuchnęły śmiechem. Patrick obserwował je przez chwilę. Żona i siostra zawsze miały ze sobą dobry kontakt, mimo że dzieliła je duża różnica wieku. Marie była osiem lat młodsza od Patricka, a Rachel siedem lat od niego starsza. Kiedy się poznały, jedna była jeszcze dzieckiem, a druga dawno rozpoczęła dorosłe życie. Zaprzyjaźniły się jednak bardzo szybko – na długo przedtem, zanim stało się jasne, że zostaną rodziną. Od Rachel emanowało ciepło, do którego Marie lgnęła, pozbawiona w dzieciństwie miłości najbliższych. Zawsze otwarte ramiona, opiekuńczość i budujący optymizm Rachel przyciągały jak magnes. Patrick wiedział o tym, bo sam niejednokrotnie znajdował u niej ukojenie. Kiedy stracili matkę, miał 4 lata. Siostra w naturalny sposób zastąpiła jej miejsce w jego życiu. Układała go do snu, ocierała łzy, gotowała ulubione potrawy i szyła ubrania. Udzielała mu rad i mobilizowała do pracy nad sobą. Pomagała, gdy miał problemy i była dumna, gdy osiągał sukcesy. Zamartwiała się o niego i w niego wierzyła. Karciła i wybaczała, śmiała się z nim i płakała, a przy tym myślała o nim zawsze lepiej, niż, w swoim mniemaniu, na to zasługiwał. Wcześnie przyszło jej wziąć na siebie rolę kobiety i matkowanie innym weszło jej w krew. Nic dziwnego, że historia Marie tak ją poruszyła, a ta wyczuła w niej swojego anioła. Dziś łączyła je zupełnie inna, dojrzała kobieca przyjaźń, jednak wspomnienie dawnych lat na pewno w nich ciągle żyło. I choć widywały się bardzo rzadko, kiedy się na nie patrzyło, nie można było mieć wątpliwości, że są ze sobą bardzo blisko.

W odpowiedzi na głośne prośby rozbawionych gości muzycy zaczęli grać kolejny skoczny utwór. Ludzie ochoczo poderwali się do tańca, a siedzący przy stolikach biesiadnicy śpiewali razem z wokalistą, którego gromki głos potoczył się po sali. Patrick kojarzył większość twarzy zgromadzonych w pubie osób. Wychował się w tej okolicy. Dom, w którym dorastał, należał dziś do jego siostry. Ci, którzy mieszkali w pobliżu w czasach jego dzieciństwa, podobnie jak Rachel, założyli własne rodziny, nie wyprowadzili się jednak daleko. Wioska, przez miejscową ludność zwana Cheathrú Rua,słynęłaztradycyjnych łodzi rybackich. Większość mieszkańców tego regionu pracowała przy ich produkcji – ojciec Patricka również. Synowie na ogół przejmowali rzemiosło od rodziców. On był jednymznielicznych, którzy wybrali inną drogę.

Po śmierci ojca Patrick przeniósł sięzżoną na wschodnie wybrzeże IrlandiiiosiadłwCarlingford. Nie znaczyło to jednak, że całkiem odciął się od tych stron. Godzinę drogi stąd,wmalowniczej wiosce rybackiej Roundstoneupodnóża gór Errisbeg, miał posiadłośćichętnie spędzał tam czas, gdy nie krępowały go żadne zobowiązania zawodowe. Nie zdarzało się to często. Patrick prowadził bardzo aktywne życie. Był muzykiemiwspólniezżoną wiele podróżował, dając liczne koncerty. Każdego roku spędzał również kilkanaście tygodniwstudiu nagraniowym, utrwalając na taśmie najnowsze kompozycje – swojeiMarie, co średnio raz na dwa lata owocowało wydaniem kolejnej płyty formacjiTHE ONENESS, którą razem tworzyli. Przy tym wszystkim Patrick sporo uwagi poświęcał rodzinie, której oddany był całym sercem. Dzieciaki byływróżnym wieku – sprostanie ich potrzebom było nie lada wyzwaniem. Zaangażowanie zawodowe niejednokrotnie pochłaniało mnóstwo czasu, dlatego kiedy kontrakty płytoweikoncertowe wygasały, nadchodził moment, by wynagrodzić dzieciom częstą nieobecność rodziców. Marie zawsze robiła wszystko, by córkiisynowie nie odczuli, że ich rodzina prowadzi niecodzienny tryb życia. Patrickwmiarę możliwości jąwtym wspierał, często martwił się jednak, że jego starania są niewystarczające. Dlatego chwile wolne od pracy całkowicie poświęcał żonieidzieciom.

Ale, niezależnie od wszystkiego, 17 marca Patrick zawsze zjawiał się tutaj –wCarraroe. Uczestniczył tournée

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!

Lesen Sie weiter in der vollständigen Ausgabe!