Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Odkąd pamięta, chciała podróżować - odkrywać niezwykłe miejsca, podążać za intuicją i doświadczyć wszystkiego, co świat ma do zaoferowania. Niestety ciągła presja ze strony rodziny i znajomych, próby dopasowania się oraz uwikłanie się w toksyczną relację sprawiają, że wciąż tkwi w jednym miejscu. Kiedy Alex, wirtualny znajomy z Bangkoku, zaprasza ją do siebie i proponuje niezwykły tour po stolicy Tajlandii, rzuca wreszcie pracę, chłopaka, pakuje niezbędne minimum i kupuje bilet w jedną stronę. Już w samolocie poznaje niezwykle impulsywną i ponętną Elizę, z którą przegrywa zakład i zgadza się mówić "tak" na wszystkie jej propozycje w Bangkoku... co jeszcze czeka bohaterkę po drugiej stronie świata?
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 22
Veröffentlichungsjahr: 2022
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
Carmilla
Lust
Dzienniki z podróży cz.1: Bangkok – opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022 Carmilla i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728048931
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Przez całe moje ciało przechodzi dreszcz podniecenia, a z ust wydziera się okrzyk radości:
– Robię to! Udało się!
Czekam na autobus, który zabierze mnie na lotnisko, gdzie po dwóch godzinach wsiądę do samolotu w jednym, a wysiądę już w zupełnie nowym świecie i rzeczywistości. Czeka tam na mnie Alex „Princess”, przyjaciel drag queen, z którym utrzymuję kontakt już od ponad pięciu miesięcy, a który od czterech nieustannie mnie namawiał, abym do niego przyjechała.
Ze sobą mam jedynie mały plecak, tysiąc dolarów, paszport, aparat (moje dotychczasowe źródło utrzymania), kindle (a na nim ponad pięćset książek) i breloczek na szczęście, czyli mój wibrator, z którym nie rozstaję się nigdy. Znajoma zapytała mnie kiedyś, co wzięłabym ze sobą na bezludną wyspę. Nie zawahałam się nawet przez sekundę i odpowiedziałam:
– Joego, mój wibrator.
Nazwałam go po chłopaku, którego rzuciłam dla niego ponad trzy lata temu – naprawdę nie był w stanie z nim konkurować. Joe pomógł mi chyba w każdej sytuacji życiowej – nudny obiad z rodziną (Joe w łazience), brak planów na weekendowy wieczór (Joe z Netflixem), przerwa w pracy (Joe pod biurkiem)… Często powtarzam, że to on jest głównym źródłem mojego szczęścia (albo raczej niekończące się orgazmy, które mi dostarcza), a także motorem do podejmowania ważnych decyzji – takich jak ta, aby rzucić pracę, rzucić toksycznego chłopaka, sprzedać większość wartościowych rzeczy (za równowartość tysiąca dolarów) i oznajmić rodzinie, że „kupiłam bilet w jedną stronę”, a znajomym, że „nie, nie zwariowałam” i „tak, będę czasem się odzywać”.
Przygotowania zajęły mi dwa miesiące, choć z większością i tak postanowiłam iść na żywioł – uwielbiam spontaniczność, nie znoszę zakazów i raczej wolę iść pod prąd niż podążać tą samą ścieżką, co wszyscy – tak, jestem buntowniczką, mam gdzieś konwenanse! Wiele lat próbowałam się dopasować – dla rodziny, dla społeczeństwa, dla partnerów, nawet dla przyjaciół – każdy jednak chciał czegoś innego, niż ja mogłam dać, aż w końcu postanowiłam zrobić to, o czym myślałam, marzyłam, fantazjowałam i do czego sekretnie dążyłam od zawsze – wyjechać sama w świat i robić tam tylko to, na co ja mam ochotę! Mieć otwartą głowę i serce na wszystko, jechać tam, gdzie doprowadzi mnie intuicja – niech to sam świat pokieruje moimi działaniami, a ja będę płynąć wraz z nim.