Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Dark erotica. Młoda dziennikarka udaje się w podróż służbową do Rotterdamu, dręczona wspomnieniem niedalekiej przeszłości. Ma zastąpić kolegę z redakcji podczas wywiadu z niszowym muzykiem jazzowym. Czy ich spotkanie i nieoczekiwany wybuch namiętności to dzieło przypadku czy perfekcyjnie zaplanowany scenariusz?
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 21
Veröffentlichungsjahr: 2022
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
M. J. Baczyñska
Lust
Kontrowersyjny scenariusz – Dark Erotica
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022 M. J. Baczyńska i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728076378
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Kto by pomyślał, że dam się w to wkręcić.
Wchodzę na taśmę ruchomych schodów stacji centralnej w Rotterdamie. Formują się, a walizka zjeżdża na taśmie nisko, o całe dwa stopnie, więc opieram się o rączkę, by utrzymać równowagę. Na szczycie schodów uderza we mnie gwar i zgiełk wielkiego miasta, a promienie słońca przyjemnie grzeją skórę policzków. Życie w metropolii nigdy mnie nie pociągało, tłum nieco przytłacza, czuję się nieswojo. Trzeci raz mam przyjemność – lub nie – zawitać do Rotterdamu – i to teoretycznie z powodów służbowych.
Thijs mnie wplątał w tę sytuację. Miałam być teraz w redakcji, opracowywać nudny reportaż na wczoraj, z szefową pochyloną nad biurkiem i pożerającą wzrokiem każdą linijkę tekstu. Tak byłoby lepiej, nie mam najmniejszej ochoty na pracę w terenie. Nie po maratonie, który mi zafundowano. Podczas minionego półrocza zwiedziłam pół kraju. Dla introwertyka to jak kąpiel w jeziorze przy minusowej temperaturze. I nie, nie lubię morsować.
Walizka trzeszczy na nierównościach placu przy budowli z kopulastą konstrukcją dachu. Tłumy zasiadają na ławeczkach lub dekoracjach z kamieni, głównie starsi ludzie i dzieci biegające wesoło, śmiejące w głos z sobie jedynie znanego powodu. Wygrzewają się w upale lipcowego dnia. Wzdycham ciężko, szorując podeszwami butów po równiutkim chodniku. Wyciągam z kieszeni telefon, by zlokalizować hotel, dopóki nie dociera do mnie, że znajduje się dokładnie po drugiej stronie ulicy. Jak można przeoczyć takie dzieło sztuki? Drapacz chmur z wyraźnym szyldem „Marriott”. Jedynym plusem zaistniałej sytuacji jest to, że prześpię się w luksusowym hotelu, zjem dobrą kolację i z samego rana wrócę pierwszym pociągiem do Gennep.
Drogę przecina mi stary tramwaj z numerem dwadzieścia trzy. Duże miasta mają to do siebie, że na jednej ulicy poruszają się auta, piesi i transport publiczny. Świateł brak. Czy wspominałam, że o wiele bardziej wolę spokój i ciszę mojej mieściny?
Z wiadomości od Thijsa dowiedziałam się tylko, że mam przeprowadzić rozmowę z niszowym muzykiem jazzowym. Thijs był stałym bywalcem koncertów i festiwali, sam przygrywał czasem do kotleta. Jako pasjonat i niespełniony jeszcze muzyk lepiej się czuł w tym klimacie, tym bardziej byłam zdziwiona, gdy podesłał mi cały scenariusz.
Wczoraj przyszedł mail. Rozpaczliwy, napakowany emotikonami, z kilkunastoma wykrzyknikami. Błagał, bym pojechała dziś do Rotterdamu i wzięła tę robotę.
Nigdy wcześniej mnie o coś takiego nie prosił.