Ogień uczuć 3: Powrót Piekielnej Diablicy - seria erotyczna - Sandra Kulik - E-Book

Ogień uczuć 3: Powrót Piekielnej Diablicy - seria erotyczna E-Book

Sandra Kulik

0,0

Beschreibung

Trzecia część cyklu "Ogień uczuć" autorstwa Sandry Kulik. Pobyt w piekle dla wielu nie byłby powodem do szczęścia, jednak Piekielna Diablica od dawna tęskniła za miejscem, z którego ją wydalono. Powrót do podziemi nie oznacza jednak dla bohaterki powrotu do poprzedniego życia, gdyż ciąży na niej miano wygnańca, którego musi pozbyć się, żeby móc wieść spokojne życie. Czy jej dotychczasowy partner okaże się tym, za kogo go miała? Jakie tajemnice odkryje przed nią demon Clyde i dlaczego zaczął wywoływać w niej tak... sprzeczne uczucia? Jakie przygody spotkają ją na drodze do oczyszczenia swojego imienia i czy oby na pewno droga córki Dantaliona prowadzi do niezawikłanego żywota?

Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:

Android
iOS
von Legimi
zertifizierten E-Readern
Kindle™-E-Readern
(für ausgewählte Pakete)

Seitenzahl: 23

Veröffentlichungsjahr: 2022

Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:

Android
iOS
Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Sandra Kulik

Ogień uczuć 3: Powrót Piekielnej Diablicy - seria erotyczna

 

Lust

Ogień uczuć 3: Powrót Piekielnej Diablicy - seria erotyczna

 

Zdjęcie na okładce: Shutterstock

Copyright © 2022 Sandra Kulik i LUST

 

Wszystkie prawa zastrzeżone

 

ISBN: 9788728109113 

 

1. Wydanie w formie e-booka

Format: EPUB 3.0

 

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.

Miejsce, w którym się znalazłam, było zupełnie nieznajomą mi dotychczas przestrzenią, w której wirowałam wraz z pojawiającymi się co chwila, przeskakującymi wspomnieniami. Czy tak wygląda kolejny etap umierania? Smutek, radość, tęsknota, złość, spokój, histeria. Skok za skokiem, tyle emocji, ale brakowało jednej: gdzie to kojące uczucie ciepła – miłość? Gdzie te wszystkie wspomnienia o moim ukochanym brunatnozielonookim? Taka forma śmierci wydawała mi się absolutnie niesprawiedliwa! Nawet jeśli moje uczucia były tylko efektem nałożonego na mnie uroku, chciałam je zabrać ze sobą i nigdzie się bez nich nie zamierzałam wybierać!

Gwałtownie otworzyłam oczy i przeniosłam się do świata żywych, choć – jak się chwilę później okazało – nie ludzi, a diabłów. Leżałam kompletnie zdezorientowana, kiedy niewyraźny kształt niedaleko mnie wreszcie nabrał ostrości i szybko rozpoznałam sylwetkę odwróconego tyłem mężczyzny. Chciałam go zawołać, już otworzyłam usta, ale zamiast jego imienia wydobył się z nich tylko stłumiony jęk. Poczułam, jakby na mojej piersi stanęła rogata bestia, największe w całym piekle zwierzę występujące tylko w Krainie Ciemnych Mokradeł. Olbrzym ten znacznie przewyższał rozmiarami ziemskiego słonia i charakteryzował się tym, że jego rogi paliły się żółtopomarańczowym płomieniem, tak jak jego ślepia. Słynął również z agresywności, toteż nic dziwnego, że w Krainie Ciemnych Mokradeł nie powstała osada czartów gotowych na spotkania z tym zwierzęciem. Mnie zdawało się natomiast, że podobna bestia właśnie nadepnęła moją pierś swoim wielkim kopytem i przeszła po mnie, bo właśnie tak poturbowana się czułam.

– Ciii, niedługo ci się poprawi, ale na razie musisz leżeć spokojnie. – Czuły głos i widok brunatnozielonych oczu nieco ukoił ból w klatce, kiedy mężczyzna żwawo do mnie podbiegł i pogładził mnie po włosach. Jego dotyk był kojący do takiego stopnia, że oddalił mój strach spowodowany zdezorientowaniem. Odsunęłam od siebie myśli i nawet nie zastanawiałam się, co się ze mną stało, dlaczego źle się czuję i czemu nie mam siły się ruszyć. Liczyła się tylko jego bliskość i obietnica, że mi się poprawi. W końcu zawsze dotrzymywał słowa. Przyjemnie ciepłe podłoże i łagodne głaskanie niemal wprowadziło mnie w sen, lecz stan ten przerwało niosące się po jaskini głośne echo.

– Parszywa żmija. – Usłyszałam czyjeś bluzganie, ale nie rozpoznałam głosu, podobnie jak zbliżającej się sylwetki, lecz z zachowania brunatnozielonookiego wywnioskowałam, że nie ma powodu do obaw. – Och, trochę za szybko się ocknęłaś, diabliczko – powiedział nieznajomy blondyn, którego złośliwe nazwanie mnie diabliczką od razu mi się nie spodobało, podobnie jak ton jego głosu. Chwilę później nachylił się nade mną i wtedy przypomniałam sobie jego niebieskie, lodowate spojrzenie. Wydarzenia sprzed mojej utraty przytomności wróciły, a ja nie powstrzymałam się przed strzyknięciem śliną w górującą nade mną twarz czarta, na której zawsze gościł jaszczurzy uśmiech. Przerzuciłam wzrok na brunatnozielonookiego, szukając wyjaśnień, skąd bierze się jego tolerancja osoby, która przecież chciała go zabić.

– Clyde to dobry medyk, zapobiegł twojej śmierci – bronił go, czego zupełnie nie rozumiałam.