8,00 €
Doktor Jim Tucker spędził ponad dziesięć lat, badając przypadki dzieci, które twierdzą, że pamiętają swoje dawne życia. W książce Powrót do życia przedstawia relacje z pierwszej ręki ze spotkań z tymi niezwykłymi dziećmi, głównie w Ameryce, prezentując ich historie rodzinne, a także własne poszukiwania. Jego celem jest rzetelne ustalenie faktów – co mówi dziecko, jak reagują na to rodzice, czy słowa dziecka pasują do wydarzeń z życia rzeczywistych osób zmarłych i czy dziecko mogło pozyskać wiedzę na ich temat tradycyjnymi sposobami.
Tucker dotarł do przypadków, które stanowią przekonujące dowody na to, że niektóre dzieci naprawdę pamiętają swoje życie z okresu, gdy były inną osobą, w innym czasie.
Czytelnicy poznają chłopca, który opisuje dawne życie na małej wyspie. Gdy Tucker zabiera go na tę wyspę, znajduje szczegóły, które dokładnie pasują do jego słów. Inny chłopiec pokazuje fotografię z lat 30. XX wieku, na której rozpoznaje sam siebie. Po wielu wysiłkach zmierzających do identyfikacji mężczyzny ze zdjęcia okazało się, że liczne wspomnienia chłopca odpowiadają elementom życiorysu tego mężczyzny. Inny chłopiec wkrótce po swoich drugich urodzinach zaczyna dzielić się wspomnieniami pilota z II wojny światowej, którego udało się zidentyfikować. Prowokująca i fascynująca książka Powrót do życia to propozycja nowego spojrzenia na kwestię życia po śmierci.
DOKTOR JIM B. TUCKER, profesor psychiatrii i nauk neurobehawioralnych na Uniwersytecie Wirginii. Jest dyrektorem Wydziału Nauk Poznawczych na Uniwersytecie Wirginii i następcą Iana Stevensona, który rozpoczął zbieranie raportów wspomnień z poprzednich żyć. Napisał również książkę Życie sprzed życia. Mieszka wraz z żoną Charlottesville w stanie Wirginia.
„Jim Tucker jest godnym następcą doktora Iana Stevensona. Przedstawia fascynujące
przypadki dzieci, które zdają się pamiętać poprzednie życia, z inteligentną ciekawością,
trzeźwym osądem i rzadką umiejętnością opowiadania historii”.
– Tom Shroder, laureat nagrody Pulitzera i autor książki Old Souls
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2025
Tytuł oryginału: Return to Life
Text Copyright © 2013 by Jim B. Tucker, M.D.
Published by arrangement with St. Martin’s Publishing Group
All rights reserved
Copyright © for the Polish edition by PURANA 2022
Przekład: Anna Sulińska
Projekt okładki: Krystyna Szczepaniak
Kompleksowe opracowanie książki:
Agencja Wydawnicza Synergy Elżbieta Meissner
www.agencja-wydawnicza-synergy.pl
Zespół w składzie:
Redakcja: Beata Wieseń
Korekta: Barbara Milanowska (Lingventa)
Skład i łamanie: Barbara Kryska
ISBN: 978-83-66200-60-9
Wydawca:
Wydawnictwo PURANA
ul. Agrestowa 11, 55-330 Lutynia
tel.: 71 35 92 701, 603 402 482
e-mail: [email protected]
www.purana.com.pl
Facebook: FB Wydawnictwo Purana
Zapraszamy do naszej księgarni internetowej:
www.purana.com.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana bądź przekazywana w jakiejkolwiek formie, żadnymi środkami elektronicznymi lub mechanicznymi, łącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem lub przez dowolny system przechowywania informacji, bez pisemnej zgody wydawcy.
Dla Iana, in memoriam
Przedmowa do wydania polskiego
Jim B. Tucker jest profesorem nadzwyczajnym psychiatrii i nauk neurobehawioralnych na Uniwersytecie Wirginii. Od 2014 roku kieruje Wydziałem Nauk Poznawczych (DOPS – Division of Perceptual Studies), który zajmuje się badaniem doświadczeń z pogranicza życia i śmierci, śmierci klinicznej, a także przypadkami dzieci, które twierdzą, że pamiętają inne, dawne życie. Takie przypadki, choć niezwykle rzadkie, skłaniają do zastanowienia się nad naturą świadomości. Tę książkę powinien przeczytać każdy wierzący i każdy ateista. Po lekturze może się okazać, że wszyscy mamy ze sobą więcej wspólnego, niż się wydaje: „Na Wydziale Nauk Poznawczych wierzymy, że ludzkość stoi u progu rewolucji intelektualnej, a my mamy w niej do odegrania swoją unikatową rolę. Obecnie główny nurt nauki i filozofii przedstawia umysł, osobowość i świadomość jako nic innego, jak tylko produkty aktywności mózgu, zamknięte w naszych czaszkach i znikające po śmierci. W swoich badaniach DOPS próbuje podważyć ten pogląd poprzez zbieranie dowodów doświadczalnych na to, że świadomość trwa także po śmierci i jest niezależna od mózgu i umysłu”.
Powrót do życia jest książką reportażową. Opisane tu zdarzenia miały miejsce w rodzinach hinduskich, chrześcijańskich, ateistycznych. Przypadki dzieci, które zachowały wspomnienia z innego miejsca i czasu, występują na całym świecie. Z pewnością w naszym kraju również są osoby, które pamiętały strzępki dawnego życia. Jeśli zatem wasze dziecko, wnuczek lub wnuczka mówi „dziwne rzeczy”, nie przejmujcie się tym zupełnie. Przestanie, gdy skończy 6–7 lat.
Nawet jeśli dziecko dużo i często mówi o innym życiu – nie ma powodu do niepokoju, choć potrzeba wyjaśnienia takiej sytuacji jest naturalna: mogą to być dziecięce fantazje, ale równie dobrze możecie mieć do czynienia z czymś głębszym. W celu rozwiania wątpliwości możecie napisać e-mail w języku polskim lub angielskim na następujący adres: [email protected]
Rozdział 1
Powrót dziecka?
Moim pierwszym przypadkiem był Patrick, sympatyczny chłopiec o długich ciemnych włosach, z zawadiackim uśmiechem. Gdy spotkałem się z nim i jego rodziną w ich niewielkim domu na przedmieściach Midwestern, właśnie skończył pięć lat. Towarzyszyłem wówczas doktorowi Ianowi Stevensonowi. Jako świeżo upieczony szef oddziału psychiatrii przed czterdziestką zrezygnował z kariery i sukcesu naukowego dla pasji, której następnie poświęcił 40 lat życia – były nią dzieci, które twierdziły, że pamiętają swoje poprzednie wcielenia. Ian dobiegał wtedy osiemdziesiątki, ale z wciąż niesłabnącą ciekawością spotkał się z rodziną Patricka, ponieważ matka chłopca była przekonana, że jej syn był kolejnym wcieleniem swojego zmarłego brata.
Ian ocenił ten przypadek jako potencjalnie znaczący. Opublikował wiele książek i artykułów poświęconych dzieciom wygłaszającym stwierdzenia, które pokrywały się z informacjami o osobach zmarłych, jednak najważniejsze z tych przypadków pochodziły z zagranicy, głównie z Azji, gdzie wiara w reinkarnację jest dość powszechna. Przypadki amerykańskie wydawały się mniej ciekawe. Można je podzielić na dwie podstawowe kategorie: dzieci, przy których można było odnieść wrażenie, że pamiętają życie zmarłego członka rodziny, a także dzieci, które mówiły o poprzednim życiu, ale nie podawały wystarczającej ilości szczegółów, aby można było zidentyfikować opisywaną przez nie osobę. Przypadki pamięci o poprzednich wcieleniach w rodzinie były o tyle wątpliwe, że dzieci mogły słyszeć coś o zmarłych od swoich bliskich. Właśnie taki był przypadek Patricka, ale było w nim coś jeszcze. Chłopiec od urodzenia miał trzy znamiona, które odpowiadały zmianom na skórze jego zmarłego brata. To nie było coś, co mógł od kogokolwiek usłyszeć.
Ian zaplanował trzydniową podróż, aby dokładnie zbadać ten przypadek. W pierwszym dniu miała się odbyć długa rozmowa z rodziną, w drugim zamierzaliśmy wyjaśnić wątpliwości, a w trzecim porozmawiać z ludźmi spoza rodziny, ważnymi w życiu chłopca. Mieliśmy nadzieję, że tyle czasu wystarczy, żeby Patrick przyzwyczaił się do nas i mógł swobodnie rozmawiać o swoich wspomnieniach.
Po przyjeździe usiedliśmy w salonie z matką Patricka, Lisą. Ian wyjął notes i dyktafon z wysłużonej torby, która pamiętała wiele podróży po całym świecie. Sprawdził dyktafon i ustawił go na stoliku kawowym. Najpierw poprosił Lisę, aby opowiedziała o swoim zmarłym synu, którego życie odpowiadało temu, co prawdopodobnie pamiętał Patrick.
– To nie jest dla pani trudne – rozmowa o tym – prawda? – zapytał Ian.
– Nie. To znaczy tak, ale nie. Od czego mam zacząć? – Lisa była konkretna.
Ian poprosił, by opowiedziała, jak jej pierwszy syn zachorował. Wtedy ona zaczęła spokojnym głosem swoją historię.
Kevin urodził się dwadzieścia lat temu. Początkowo Lisa, młoda matka, radziła sobie nieźle, mimo rozłąki z ojcem dziecka. Jednak w wieku 16 miesięcy Kevin zaczął kuleć. Najpierw zdarzało się to sporadycznie, ale po około trzech tygodniach utykał już przez cały czas, więc Lisa poszła z nim do lekarza. Spędził w szpitalu trzy dni. Badanie kości wyszło w normie, ale prześwietlenie wykazało nieprawidłową ilość płynu w lewym stawie biodrowym. Lekarz sądził, że doszło do infekcji.
Po wypisaniu ze szpitala Kevin nadal utykał. Dwa dni później upadł, a lekarze w innym szpitalu stwierdzili złamanie nogi. Umieścili ją w gipsie, ale było to dla chłopca tak bolesne, że po trzech dniach go zdjęli. Nie mógł znieść żadnego obciążenia nogi i przestał chodzić. Lisa udała się z nim do chirurga ortopedy. Zlecił kolejne badania rentgenowskie, które wykazały nieprawidłowości w dwóch kościach lewej nogi. Kevin znów trafił do szpitala. Lekarz powiedział Lisie, że chłopiec ma guza w nodze. Wszystko stało się jeszcze trudniejsze z powodu niepewności diagnozy. Lisa opowiadała, przez co przechodziła przez około dwa tygodnie:
– Lekarze mówili, że ma białaczkę, potem, że jednak nie ma. I tak na zmianę.
Kolejne wiadomości były jednak jeszcze gorsze.
W celu kontynuacji leczenia Kevina przeniesiono do szpitala dziecięcego. Poza spuchniętą nogą lekarze zauważyli, że chłopcu puchnie i sinieje lewe oko, a nad jego prawym uchem pojawił się guzek. Podejrzewali nerwiaka zarodkowego, raka, który zaczyna się od zwyrodnienia nerwów wewnątrz ciała, często w nadnerczach, a następnie rozprzestrzenia się w innych miejscach. Rentgen wykazał nowotwór nad lewą nerką. Podczas badania kości wykryto różne zmiany i nieprawidłowości nad spuchniętym lewym okiem. W czwartym dniu w szpitalu Kevin przeszedł operację. Lekarze pobrali biopsję z guzka nad prawym uchem, a także założyli wkłucie centralne po prawej stronie karku.
Biopsja potwierdziła przypuszczenia lekarzy – metastatyczny nerwiak zarodkowy. Przynajmniej postawiono ostateczną diagnozę, chociaż nie była ona optymistyczna. Rozpoczęło się leczenie Kevina. Otrzymał chemioterapię dożylną. Czasem dochodziło do zapalenia w miejscu wkłucia na szyi, ale w zasadzie znosił leczenie dość dobrze. Został również poddany radioterapii, która była kontynuowana po opuszczeniu szpitala i obejmowała lewe oko i lewą nogę. Po dziesięciu dniach wrócił do domu.
Przez jakiś czas czuł się dobrze. Lisa pokazała nam jego zdjęcia. Pierwsze zrobiono przed zachorowaniem. Przedstawia śmiejącego się, pulchnego bobasa o jasnych, kręconych włosach. Dwa pozostałe pochodzą z późniejszego czasu. Widać na nich wychudzonego małego chłopca bez włosów, z sińcem pod lewym okiem, które wyglądało nienaturalnie. Był za mały, by rozumieć, że umiera. Wydawał się szczęśliwy na obu zdjęciach – na jednym tryskał radością, na drugim był zajęty zabawkowym samochodem strażackim. Zdjęcia rozdzierały serce.
Kevin wrócił do szpitala po sześciu miesiącach od pierwszego pobytu. Krwawiły mu dziąsła, ponieważ rak przedostał się do szpiku kostnego i nie pozwalał na produkcję wystarczającej ilości płytek krwi. Miał nowe sińce wokół prawego oka i wyblakłe wokół lewego. Lisa mówiła, że w tamtym momencie już nie widział na lewe oko. Było to ostatnie stadium jego choroby. Lekarze wiedzieli, że mały chłopiec wkrótce umrze, ale wraz z transfuzją płytek krwi otrzymał jeszcze chemioterapię i jeden dzień naświetlań prawego oczodołu. Został wypisany i zmarł dwa dni później.
Lisa opowiadała o tym wszystkim wyjątkowo spokojnie. Może dlatego, że wraz z Ianem skupialiśmy się bardziej na faktach niż na emocjach. Ian skomentował, że śmierć Kevina musiała mocno na nią wpłynąć, ale ponieważ nie rozwijała tego tematu, przeszedł do innych kwestii. Nie oczekiwaliśmy, że będzie nam się zwierzać z własnych przeżyć. Zadawaliśmy tak wiele pytań wyłącznie po to, aby dowiedzieć się jak najwięcej o chorobie i śmierci jej syna.
Gdy Kevin zmarł, Lisa musiała jakoś sobie radzić. Od dawna nie miała kontaktu z jego ojcem. Jeszcze zanim Kevin zachorował, zaczęła się spotykać z innym mężczyzną. Pobrali się po śmierci chłopca i Lisa wkrótce urodziła córkę, Sarę. Para rozwiodła się po czterech latach, a Lisa ponownie wyszła za mąż. Miała drugiego syna, Jasona, a następnie, 12 lat po śmierci Kevina, urodziła Patricka (przez cesarskie cięcie). Powiedziała, że gdy tylko pielęgniarki podały jej Patricka, wiedziała, że w jakiś sposób był związany z Kevinem. Nie miała takiego uczucia, gdy urodziły się jej wcześniejsze dzieci, ale ten poród był nieco inny. Lisa mówiła, że po śmierci Kevina czuła pustkę i każdego dnia chciała, żeby wrócił. Gdy podano jej Patricka, jej nowe dziecko, miała wrażenie, jakby ktoś zdjął z niej ten ciężar, jakby jej żałoba po Kevinie właśnie się skończyła. Lisa dostrzegała fizyczne podobieństwo chłopców, ale łączyło ich coś jeszcze.
Wkrótce zauważyła białe zmętnienie na lewym oku Patricka. Lekarze zdiagnozowali je jako nowotwór rogówki. Patrick przeszedł szereg badań okulistycznych. Po kilku tygodniach zmętnienie zmniejszyło się, ale nie zniknęło całkowicie. Gdy był niemowlęciem, trudno było dokładnie ocenić jego zdolność widzenia, ale nie widział na lewe oko – dokładnie tak, jak Kevin pod koniec życia.
Lisa wyczuła także zgrubienie na głowie Patricka, nad jego prawym uchem, w tym samym miejscu, gdzie pobrano biopsję u Kevina. Gdy zbadaliśmy Patricka, wyczuliśmy ten guzek. W ciągu pięciu lat przesunął się lekko za ucho, ale Lisa mówiła, że w momencie urodzenia znajdował się dokładnie nad uchem. Był twardy, wzniesiony i mniej więcej okrągły. Zmierzyliśmy go – miał średnicę około jednego centymetra. Nie było to bolesne miejsce i Patrick pozwalał nam na nie naciskać.
Chłopiec urodził się także z niezwykłym znakiem na karku – ciemną skośną linią o długości około czterech milimetrów. Wyglądała jak małe nacięcie. Znajdowała się z przodu karku, po prawej stronie. Była dokładnie w miejscu, gdzie założono wkłucie centralne Kevinowi – choć mieliśmy kłopot z potwierdzeniem, po której stronie wprowadzono igłę. Gdy przeglądaliśmy badania medyczne Kevina, szukaliśmy dokumentacji, która wskazałaby lokalizację wkłucia. W końcu znaleźliśmy jedną wzmiankę w odręcznym opisie operacji. Na szczęście była jedną z bardziej czytelnych. Była to lista czynności, w tym „Wprowadzenie igły głównej (Est. Jugular), końcówki SVC lub Rt. Subcl.”. Po przetłumaczeniu oznaczało to, że port umieszczono w zewnętrznej żyle szyjnej, która znajduje się po obu przednich stronach karku. Końcówka igły sięgała więc albo prawej żyły podobojczykowej biegnącej pod kością obojczyka, do której dochodzi żyła, albo przebiegała wzdłuż tętnicy, która transportuje krew z innych naczyń do serca. Kluczowe dla nas było to, że chodziło o zewnętrzną żyłę szyjną, co oznaczało, że lokalizacja obejmowała kark i że była to prawa żyła podobojczykowa, co oznaczało, że było to po prawej stronie karku, tej samej, na której Patrick miał znamię.
Jedną z najbardziej zagadkowych cech tego przypadku było to, że Patrick utykał, gdy tylko zaczął chodzić. Miał specyficzny chód – charakterystycznie stawiał lewą nogę. Odpowiadało to sposobowi, w jaki chodził Kevin, kiedy po złamaniu nogi musiał nosić ortezę. Poprosiliśmy Patricka, aby przeszedł kilka razy wzdłuż pokoju. W wieku pięciu lat delikatnie utykał, chociaż nie było ku temu żadnych medycznych powodów.
Gdy Patrick miał cztery lata, zaczął mówić o życiu Kevina. Pierwszym, co powiedział, było to, że chce iść do innego domu. Patrick mówił o tym przez jakiś czas i momentami desperacko chciał tam iść. Lisa zapytała go, dlaczego chciał tam wrócić – czy chodziło o jakąś zabawkę albo ubrania.
– Nie pamiętasz? Zostawiłem tam ciebie – odpowiedział.
– Tak, ale teraz masz mnie tu – odparła Lisa i zapytała Patricka, jak wyglądał ich dom. Według niego był „czekoladowy i pomarańczowy”. Mieszkanie Lisy i Kevina, bo właściwie to było mieszkanie, a nie dom, rzeczywiście mieściło się w brązowo-pomarańczowym budynku.
Patrick zaczynał mówić o zdarzeniach z życia Kevina czasem zupełnie niespodziewanie. Gdy matka próbowała zachęcić go do mówienia, zwykle nie chciał. Później nagle wspominał o tym ni stąd, ni zowąd. Pewnego dnia Lisa przygotowywała się do pracy, gdy Patrick zapytał, czy pamięta, kiedy on miał operację. Gdy powiedziała, że nigdy nie miał operacji, odpowiedział:
– Oczywiście, że miałem, tutaj, na uchu – i dotknął miejsca nad swoim prawym uchem. To stąd pobrano biopsję u Kevina. Lisa poprosiła, by opisał operację, ale powiedział, że nie pamięta jej, ponieważ spał.
Innym razem Patrick zareagował entuzjastycznie, gdy zobaczył zdjęcie Kevina. Nigdy wcześniej go nie widział, ponieważ Lisa nie trzymała jego zdjęć w domu. Trzęsły mu się ręce i powiedział:
– To moje zdjęcie. Szukałem go.
Powiedział z całą stanowczością:
– To ja.
Raz mówił też o małym, brązowym szczeniaczku, który został z rodziną. Lisa i Kevin rzeczywiście mieli krótko takiego psa. Należał do matki Lisy, dopóki nie przeprowadziła się do mieszkania w budynku, gdzie nie wolno było trzymać psów.
Tydzień przed naszą wizytą Patrick siedział na kanapie, kiedy nagle zapytał:
– Czy pamiętasz, jak poszliśmy pływać?
Patrick nigdy nie pływał, ale opisał dzień, gdy Kevin pływał w basenie w apartamentowcu swojej babci. Mówił, że jego babcia była tam razem z ojcem jego siostry. Przypomniał sobie, jak zanurzali głowę mężczyzny pod wodę i naśladowali dźwięk, który z siebie wydawał, gdy się wynurzał.
Lisa powiedział nam też, że Patrick rozmawiał ze swoim bratem Jasonem o niebie. Gdy zapytaliśmy o to Jasona, podał nam kilka przykładów, gdy Patrick mówił, że chciałby zabrać swoją rodzinę do nieba, szczególnie mamę. Następnego ranka odwiedziliśmy siostrę Lisy. Ona też twierdziła, że Patrick wspominał o niebie. Opisała podobieństwa między Kevinem i Patrickiem, ich tendencję do cichego, nieśmiałego mówienia, a nawet drżenia głosu.
Później wpadliśmy na pomysł, który wydawał nam się świetny, ale ostatecznie nie przyniósł wielkich efektów. Zabraliśmy Patricka i Lisę do domu, w którym kobieta mieszkała z Kevinem. Patrick od jakiegoś czasu już nie mówił o tym domu, ale mieliśmy nadzieję, że jego widok wywoła u niego wspomnienia. Nie mogliśmy wejść do ich dawnego mieszkania, a Patrick nie okazywał w żaden sposób, że pamięta budynek. Mówił coś o samochodowym torze wyścigowym i Lisa sądziła, że chodziło o tor, który miał tam Kevin. Jednak Patrick wspomniał także o tym, że bawił się nim z Jasonem. Nie wiedzieliśmy już, co o tym myśleć. Ale przynajmniej potwierdziliśmy, że budynek był brązowo-pomarańczowy.
Później poznaliśmy ojca Patricka w jego pracy. Mówił, że Patrick na pewno miał znaki na ciele, gdy się urodził – zmętnienie oka, narośl na głowie i bliznę na szyi. Powiedział, że Patrick nie opowiadał mu o życiu Kevina, ale słyszał, jak synek rozmawiał o tym z Lisą. Uznał, że sytuacja była bardzo dziwna, ale zaakceptował to, że Patrick pamiętał życie Kevina.
Spotkaliśmy się także z byłym mężem Lisy, ojcem siostry Patricka. Pamiętał tamten czas, gdy wraz z Lisą wozili Kevina do różnych szpitali. Nie pamiętał jednak pływania w basenie, które opisywał Patrick. Od tego czasu minęło co najmniej 17 lat, więc rzeczywiście mógł zapomnieć. Za to pamiętał, że zabrał kiedyś Kevina do parku. Nie znał Patricka i nie miał zdania na temat życia po życiu, ale sądził, że ta sytuacja pomogła Lisie przeżyć żałobę. Mówił, że Lisa była niezwykle związana z Kevinem i po jego śmierci niewyobrażalnie cierpiała. Powiedział nam, że zgodził się na rozmowę, ponieważ miał nadzieję, że nasze badania mogą jej pomóc.
Następnego dnia Patrick był już nieco śmielszy w rozmowach z nami. Momentami mówił bardzo cicho, a ponieważ miał do tego słabą wymowę, chwilami trudno było go zrozumieć. W dodatku czasem mówił o Kevinie w trzeciej osobie, a nawet wspominał o rzeczach, które robili razem. Zastanawiałem się, czy było tak dlatego, że Patrick, wówczas pięciolatek, miał wspomnienia z życia Kevina i nie rozumiał, jak to możliwe, że jest teraz inną osobą.
Powiedział nam, że był w ogrodzie zoologicznym z Kevinem i ich kuzynem. Patrick był w zoo raz, dwa lata wcześniej, ale nie z kuzynem. Za to Kevin był w zoo kilka razy. Patrick mówił o sypialni Kevina z dwiema szafami. W rzeczywistości w pokoju Kevina stała tylko jedna szafa, ale miała dwoje drzwi rozsuwanych z obu stron. Patrick opisał „kulę wodną” w kształcie jabłka i Lisa powiedziała, że Kevin miał taką zabawkę do kąpieli. Mówił także o wyjeździe z Kevinem na ranczo, gdzie były byki. Patrick nigdy nie był w takim miejscu, ale Kevin odwiedził kiedyś ranczo z bydłem należące do jego ciotki.
Nasza podróż okazała się sukcesem. Poznaliśmy całą historię Lisy, przestudiowaliśmy dokumentację medyczną Kevina i nawet udało nam się osobiście usłyszeć, jak Patrick wspominał życie Kevina. Spotkanie z Lisą i jej rodziną było dla nas bardzo miłe. Byłem wdzięczny wszystkim, którzy zaangażowali się w tę sprawę. Już nie byli dla mnie tylko postaciami z raportów Iana. Byli ludźmi z krwi i kości. Doświadczyli tragedii, jaką było zakończenie życia dziecka, które to życie w jakiś sposób powróciło w pamięci innego dziecka.
Gdy wróciliśmy do domu, chcieliśmy oszacować, jakie jest prawdopodobieństwo, że znaki na ciele Patricka zupełnie przez przypadek odpowiadały tym, które miał Kevin. Nawet pomijając utykanie – jakie było prawdopodobieństwo urodzenia się dziecka z trzema znamionami, które odpowiadały tym, które miał Kevin? Ian ustalił wcześniej, że prawdopodobieństwo dwóch zmian odpowiadających ranom na innym ciele wynosiło około 1 do 25 000. Zaczął od tego, że powierzchnia skóry dorosłego mężczyzny ma około 1,6 m2. Następnie wyobraził sobie, że jeśli ta powierzchnia byłaby kwadratowa i rozłożona na płaskiej powierzchni, każdy bok tego kwadratu miałby około 127 cm. Uznał, że związek między znamieniem a raną jest warty zainteresowania, jeśli oba znaki znajdują się na powierzchni 10 cm2 w tym samym miejscu i obliczył, ile dziesięciocentymetrowych kwadratów mieści się na takiej powierzchni ciała, i okazało się, że 160. Zatem prawdopodobieństwo, że pojedyncze znamię odpowiada miejscu rany, wynosi 1/160. Prawdopodobieństwo dwóch znaków do dwóch ran wynosi (1/160)2 lub 1 do 25 600.
Krytycy zakwestionowali te liczby. W przypadku Patricka zdecydowaliśmy się poprosić o pomoc. Spotkałem się z dwoma statystykami ze szkoły medycznej i opisałem im sytuację. Wydawali się zainteresowani, ale jeden z nich ostatecznie przysłał mi raport z odmową oszacowania prawdopodobieństwa. Stwierdził, że wszelkie obliczenia upraszczają ten skomplikowany przypadek. Dodał, że do opisu sytuacji pasują stwierdzenia takie jak „wysoce nieprawdopodobne” i „niezwykle rzadkie”.
Iana od dawna intrygowały przypadki, w których występowały znaki na ciele. Zainteresował się powiązaniem między ciałem i umysłem jeszcze w czasach, gdy zajmował się tradycyjną medycyną psychosomatyczną. Na rok przed poznaniem Patricka opublikował liczącą dwa tysiące stron pracę pod tytułem Reinkarnacja i biologia. Powstawała ona przez wiele lat i opierała się na ponad 200 przypadkach dzieci urodzonych ze znakami lub skazami odpowiadającymi ranom, zwykle śmiertelnym, na ciałach zmarłych wcześniej osób.
O ile dla Iana te przypadki były intrygujące, o tyle ja miałem z nimi początkowo duży problem. Nie rozumiałem, dlaczego rana na jednym ciele miałaby pojawić się jako znamię na innym – nawet uznając powiązanie między obecnym a poprzednim życiem. Zapytał mnie o to student podczas jednej z moich prelekcji. Ian odpowiedział cytatem z Charlesa Richeta, laureata nagrody Nobla i fizjologa, który badał także ektoplazmę i zagadnienie seansów spirytystycznych: „Nigdy nie mówiłem, że to możliwe. Powiedziałem tylko, że to prawda”.
To wyjaśnienie mi nie wystarczało. Ian napisał w Reinkarnacji i biologii o pracy, która na różne sposoby pokazuje, jak wyobrażenia mogą wywołać szczególne efekty w ciele. Jako przykład podał przypadek mężczyzny, który wyraźnie pamiętał traumatyczne wydarzenie sprzed dziewięciu lat, podczas którego miał związane z tyłu ręce. W wyniku tego wspomnienia na jego przedramionach pojawiło się coś, co wyglądało na ślady po sznurach. Jeśli założymy, że wyobrażenia mogą wywoływać określone efekty na ciele oraz że umysł trwa po śmierci i staje się częścią rosnącego płodu, łatwiej będzie nam zrozumieć, jak wyobrażenia wpływają na taki płód. To nie rany na poprzednim ciele same w sobie wywołują znaki lub skazy, tylko raczej pamięć o tej ranie w umyśle osoby, która je wcześniej miała. Znamiona Patricka pasowały do zmian, które wywarły wielki wpływ na Kevina: utrata wzroku w lewym oku, narośl na głowie w miejscu pobrania biopsji i wkłucie, przez które poddano go chemioterapii.
Dwa lata później znów odwiedziliśmy Patricka i Lisę. Patrick nadal mówił niezwykłe rzeczy. Opowiadał o życiu, które miało miejsce jeszcze przed Kevinem, na Hawajach. Wspominał swoją rodzinę i syna, który zmarł. Mówił o pomniku, który stopił się po wybuchu wulkanu, i o tym, jak ludzie z miasta go odbudowali. Z jego opisów wynikało, że mówił o wydarzeniach z 1940 roku – tak sądzili jego rodzice.
Pewnego wieczora, kilka miesięcy przed naszym drugim spotkaniem, Patrick zaczął mówić, gdy jego matka przygotowywała kolację. Zapytał:
– Czy wiesz, że masz krewnego, o którym nikt nie mówi?
Powiedział, że spotkał się z tym krewnym w niebie, zanim się urodził. Tamten był wysoki i szczupły, miał brązowe włosy i piwne oczy. Powiedział Patrickowi, że miał na imię Billy i nazywano go „Billy Pirat”. Zabił go jego ojczym, jednym strzałem, w górach. Mówił, że było mu przykro, że nikt o nim nie mówił po jego śmierci.
Lisa nie wiedziała nic o żadnym krewnym o imieniu Billy. Gdy zadzwoniła do matki, aby o niego zapytać, dowiedziała się, że jej starsza siostra miała syna o imieniu Billy. Szczegóły podane przez Patricka odpowiadały rzeczywistości. Billy został zastrzelony przez swojego ojczyma trzy lata przed urodzeniem Lisy. Nikt w rodzinie nigdy nie mówił o tej zbrodni. Gdy Lisa zapytała o jego przezwisko, „Billy Pirat”, jej matka zaśmiała się. Nadano mu je, bo był naprawdę niesforny. Matka Lisy powiedziała, że nie słyszała go od śmierci Billy’ego. Zdaje się, że nie było możliwości, aby Patrick kiedykolwiek wcześniej słyszał o Billym i jego przezwisku.
NAUKOWIEC Z OTWARTYM UMYSŁEM
Historia Patricka może brzmieć znajomo. Streściłem ją w mojej pierwszej książce, a Carol Bowman, autorka dwóch książek o wspomnieniach z dawnych wcieleń, znając zainteresowania Iana, opowiedziała mu o Patricku. Opisała ten przypadek w jednej ze swoich książek. Ian słyszał wiele podobnych historii. Był wyjątkową osobą. Ściśle trzymał się podstaw naukowych, używał formalnego i precyzyjnego języka, podczas gdy przedmiot jego badań był naprawdę niezwykły. Zgłębianie go nie oznaczało automatycznie akceptacji. Ian nigdy nie stracił swojego sceptycyzmu wobec każdego badanego przypadku. Matka Patricka powiedziała, że Ian przypominał jej Jimmy’ego Stewarta, i to porównanie, wyjąwszy bezpośredniość Stewarta, wydawało mi się trafne. Obaj byli wysocy, dystyngowani i sympatyczni. Ian był bardzo przyjazny i wspierający – niezawodny, gdy stawiałem moje pierwsze kroki w tej dziedzinie – a jego specyficzne poczucie humoru czasem wywoływało piorunujące wrażenie. Oto jego komentarz dotyczący książki, której autor twierdził, że powstała z natchnienia ducha Williama Jamesa, wybitnego amerykańskiego psychologa i filozofa:
– Jeśli rzeczywiście jego duch stworzył tak jałowe dzieło, mogę tylko powiedzieć, że śmierć nie najlepiej wpłynęła na jego intelektualne możliwości (przetrwanie śmierci nie wydaje się zbyt atrakcyjną perspektywą, zważywszy na tak nieciekawy rozwój osobowości).
Przed rozpoczęciem wspomnianych badań Ian rozwijał karierę naukową. Wydał dziesiątki uznanych publikacji, zanim w 1957 roku przyjechał na Uniwersytet Virginia, aby zostać szefem Wydziału Psychiatrii. Od dawna interesował się parapsychologią i zagadnieniem przetrwania części umysłu po śmierci. Zaczął poświęcać więcej czasu tej tematyce i po dziesięciu latach zrezygnował z funkcji szefa, aby skupić się na niej całkowicie – w szczególności na przypadkach pamięci poprzednich wcieleń. Gdy zaczął pisać na ten temat, był już znany z sukcesów, które osiągnął w głównym nurcie nauki w swojej dziedzinie. Dzięki temu jego świetne publikacje przynajmniej zostały zauważone i otrzymały dobre opinie. W recenzji jednej z jego książek z 1975 roku „JAMA”, dziennik Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego, wspomniał, że „w kwestii reinkarnacji zbierał wytrwale i bez emocji szczegółowe raporty przypadków z Indii, przypadków, w których dowody trudno wyjaśnić w jakikolwiek inny sposób. Zebrał i nagrał tak wielką ilość danych, że nie można ich ignorować”. Dwa lata później „The Journal of Nervous and Mental Disease” (Dziennik Chorób Nerwowych i Umysłowych) poświęcił całe jedno wydanie pracy Iana.
Od tamtego czasu do naszego spotkania z Patrickiem wiele się zmieniło. Ian zawsze pisał z myślą o środowiskach naukowych, sporządzał szczegółową dokumentację przypadków bardziej dla naukowców niż dla opinii publicznej. Liczba czytelników zainteresowanych jego pracą z biegiem lat malała, ale Ian wciąż nie ustawał w wysiłkach. Pod koniec naszej podróży do rodziny Patricka, podczas obiadu Ian zaczął omawiać plan naukowego opracowania tego przypadku. Wymyślił tytuł: Niezwykły związek czterech fizycznych nieprawidłowości u chłopca i jego zmarłego brata i chciał napisać go dla brytyjskiego czasopisma „Lancet”, najważniejszego medycznego pisma na świecie.
Plan ten okazał się jednak zbyt optymistyczny. Dziewięć dni po wysłaniu rękopisu do czasopisma otrzymaliśmy odpowiedź stwierdzającą, że „po dyskusji kilku redaktorów zdecydowaliśmy, że artykuł lepiej opublikować gdzie indziej”. Zatem wysłaliśmy go do innego wydawnictwa. I następnego, i jeszcze następnego. W ciągu roku oddaliśmy artykuł do sześciu wydawnictw głównego nurtu i żadne z nich go nie zaakceptowało.
Ostatecznie zamieściliśmy historię Patricka w artykule opisującym przypadki znamion i wad wrodzonych u noworodków, który opublikowaliśmy w „Journal of Scientific Exploration” wydawanym przez Towarzystwo Odkryć Naukowych, organizację założoną przez grupę naukowców (w tym Iana), którzy interesują się zagadnieniami niepopularyzowanymi przez czasopisma naukowe, na przykład przez astronomów badających zjawisko UFO. Artykuły w nim zamieszczane pochodzą od naukowców, ale dotykają kontrowersyjnych tematów. Nasz artykuł pasował do tego czasopisma, ale przypadek Patricka nie wzbudził w środowiskach naukowych takiego zainteresowania, na jakie liczył Ian. Mimo wszystko jego optymizm nie był całkiem nieuzasadniony. Rok po odrzuceniu naszego artykułu „Lancet” opublikował list Iana opisujący 42 przypadki bliźniąt, w których co najmniej jedno z bliźniąt twierdziło, że pamięta swoje poprzednie życie. List był nieco dłuższy niż jedna kolumna i czasopismo zatytułowało go Minione życia bliźniąt, nawet bez znaku zapytania na końcu.
Gdy Ian zmarł, w 2007 roku, „Journal of Scientific Exploration” poświęciło całe wydanie recenzjom jego prac i wspomnieniom znanych mu osób. Był wśród nich Tom Shroder, wydawca „The Washington Post”, który towarzyszył Ianowi podczas dwóch podróży badawczych i potem napisał o nich książkę. Shroder zakończył swoje wspomnienie, pisząc: „Bez względu na to, co okaże się prawdą, praca Iana, te niezliczone akta wypełniane skrupulatnie z wielką precyzją badacza, to jest coś. To naprawdę coś”.
Wydanie zawierało także artykuł Iana z 1958 roku, który być może zadecydował o tym, jak później potoczyły się jego losy. Esej pod tytułem Naukowcy o umysłach w połowie zamkniętych powstał dla „Harper’s Magazine”, który przedstawiał różne przykłady odrzucania przez środowiska naukowe odkryć, które potem okazywały się przełomowe. Ian przestrzegał przed tendencją – szczególnie niebezpieczną u naukowców – do odrzucania nowych idei, które nie zgadzają się z wcześniej-szym rozumieniem rzeczy.
Miał świadomość, że tak to wygląda, ale to nie powstrzymało go przed prowadzeniem prac, które uznawał za ważne. Powiedział mi kiedyś – z uśmiechem – że umrze na darmo, bo nie osiągnął celu, który pierwotnie zakładał, a którym było przekonanie środowisk naukowych do poważnego potraktowania reinkarnacji jako jednej z możliwości. Może taki cel był donkiszoterią, ale Ian nigdy nie żałował drogi, którą wybrał. Przeciwnie, ta życiowa podróż sprawiała mu przyjemność. Miał szczęście, mogąc poświęcić tak wiele lat życia na badanie spraw, które go interesowały. I nawet jeśli nie przekonał oficjalnie mainstreamu naukowego, wielu ludziom otworzył oczy – w tym licznym naukowcom.
Przez całe swoje życie Ian zachował ciekawość i otwarty umysł – do czego też zachęcał w 1958 roku. Jego ostatni artykuł był wspaniałym podsumowaniem ostatnich 40 lat jego pracy i nosił tytuł Pół kariery na pograniczu normalności. Zakończył go słowami: „Niech nikt nie myśli, że znam odpowiedź. Wciąż jej szukam”.
Mam nadzieję, że potraktujecie przypadki przedstawione w tej książce z takim samym nastawieniem. Może myślicie, że koncepcja wspomnień z poprzedniego życia jest czystą fantastyką. Rozumiem taki sposób myślenia. Zajmuję się tym tematem nie dlatego, że wierzę w poprzednie wcielenia. Daleki jestem od promowania tej koncepcji. Zaangażowałem się w tę pracę, ponieważ chciałem przekonać się sam, czy życie po śmierci jest możliwe. Mimo że przekonałem się, że w niektórych przypadkach coś jest na rzeczy, nadal zastanawiam się nad różnymi możliwościami wyjaśnienia każdego z nich. Nie będę was zanudzał tymi rozważaniami przy omawianiu poszczególnych przypadków, ale zachęcam, abyście byli na nie otwarci, przyjmując różne rozwiązania jako potencjalnie możliwe.
W mojej pierwszej książce przedstawiłem historię badań, które liczą sobie już 50 lat. W tej publikacji skupiam się na wyjątkowych przypadkach, którymi zajmowałem się w ostatnich latach i których nie omawiałem w pierwszej książce (z wyjątkiem przypadku Patricka). Chcę jednak nie tylko przybliżyć wam to zjawisko, ale także pokazać jego sens. Jeśli macie kłopot z traktowaniem tego rodzaju badań serio, może jest tak dlatego, że przypadki wydają się dalece nienaukowe, wręcz nie z tego świata. Niezależnie od recenzji książki w „JAMA” podejrzewam, że właśnie dlatego przez tak wiele lat tak ogromny materiał był ignorowany. Na koniec książki odnoszę się do tego zagadnienia, pokazując, w jaki sposób pamięć poprzednich wcieleń może być spójna z obecnym stanem nauki. Jeśli macie wątpliwości, zachęcam was do wydania opinii dopiero po poznaniu wszystkich faktów. Postaram się również pokazać to zjawisko w kontekście jego zgodności z wiedzą naukową i udowodnić, że może ono prowadzić do nowych hipotez na temat natury rzeczywistości, zarówno jeśli chodzi o naszą egzystencję w świecie, jak i możliwość życia po życiu.
Mam nadzieję, że wszyscy możemy spróbować zastosować podejście Iana, który łączył sceptycyzm z otwartym umysłem. W ten sposób docenicie zadziwiające doświadczenia niektórych rodzin i będziecie mogli nadać dowolne znaczenie historiom takich dzieci jak Patrick, mały chłopiec, który urodził się być może z bliznami i wspomnieniami swojego zmarłego przyrodniego brata.
Rozdział 2
Przemierzając Azję
Gdy Ian napisał po kilku dekadach badań, że nadal szuka odpowiedzi, moje badania dopiero się zaczęły – w momencie, gdy poznaliśmy Patricka. Nic na mojej wcześniejszej drodze życia nie wskazywało na to, że pewnego dnia zajmę się eksploracją wspomnień z dawnych wcieleń. Dorastając w Karolinie Północnej, co tydzień chodziłem na mszę do kościoła baptystycznego, a że byłem grzecznym chłopcem, wierzyłem we wszystko, co tam słyszałem każdej niedzieli. Gdy rozpocząłem studia na Uniwersytecie Karoliny Północnej, chodziłem do kościoła coraz rzadziej. Przestałem zupełnie, gdy przeprowadziłem się z Chapel Hill do Charlottesville, by rozpocząć studia na wydziale psychiatrii. Zostawiłem za sobą większość dogmatów, które wpajano mi, gdy byłem dzieckiem. Nie porzuciłem całkowicie wiary w duchowość człowieka, ale rozmyślania o tym zeszły na drugi plan.