Erhalten Sie Zugang zu diesem und mehr als 300000 Büchern ab EUR 5,99 monatlich.
Związki bywają skomplikowane, a stają się jeszcze trudniejsze, kiedy nikt z bliskiego otoczenia o nich nie wie. Weronika zaplanowała hotel spa i inne niespodzianki na urodziny swojej dziewczyny, Wiki, ale ta musi wybrać się tego dnia w delegację z szefem. Plany Werki legną w gruzach, a ich związek zostanie wystawiony na próbę. Czy dziewczyny to przetrwają? Poznajcie dwie kobiety, które z determinacją szukają drogi do siebie.-
Sie lesen das E-Book in den Legimi-Apps auf:
Seitenzahl: 35
Das E-Book (TTS) können Sie hören im Abo „Legimi Premium” in Legimi-Apps auf:
M. Martinez & K. Krakowiak
Lust
Urodziny mojej dziewczyny – lesbijskie opowiadanie erotyczne
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2022 M. Martinez & K. Krakowiak i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788728223628
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Wydawcy oraz autora.
Jak w każdą środę tego dnia zamierzałam się wybrać na większe zakupy. Wyszłam wcześniej z pracy, bo moja dziewczyna miała w tym tygodniu urodziny, i postanowiłam ją nieco zaskoczyć. Chciałam kupić dla niej piękną bieliznę, kwiaty i zabrać ją na weekend do hotelu ze spa. Obie ciężko pracowałyśmy i uważałam, że ten wypoczynek nam się zwyczajnie należy. Najpierw jednak musiałam iść na zakupy. W pracy wyszykowałam się do wyjścia na bieg po sklepach i odrobinę relaksu z kawą w mojej ulubionej kawiarni. Włożyłam sukienkę, bo wiedziałam, że wycieczka po sklepach wymaga ode mnie stroju, który łatwo będzie ściągnąć. Złapałam torebkę i już po chwili siedziałam w taksówce, która wiozła mnie do centrum handlowego.
W galerii poszłam do mojej ulubionej kawiarni na kawę i jeszcze raz przestudiowałam listę zakupów. Kwiaty, prezent, nowa bielizna i jakieś dobre wino, którego napijemy się w hotelu. Nagle zadzwonił mi telefon.
– Weroniko, hej, kochanie. – Usłyszałam w słuchawce głos mojej słodkiej ukochanej. – Słuchaj, niestety ten weekend odpada, nie będziemy mogły się spotkać. Mój szef zaplanował służbowy wypad do siedziby firmy w Warszawie i muszę na nim być jako jego asystentka, przepraszam cię, skarbie. – Słuchałam tego, co do mnie mówi. Nie wierzyłam w to, co słyszę, więc się odezwałam:
– Wiki, nie uważasz, że to nie fair? Jest środa, a delegację masz w piątek. Naprawdę niezły z niego cham, że informuje cię o czymś takim tak późno. Masz w sobotę urodziny! Tak się cieszyłyśmy na ten wyjazd. – Wściekałam się do słuchawki, bo wszystko miałam zaplanowane w najdrobniejszym szczególe.
– Weroniko, wynagrodzę ci to, spotkajmy się jutro – poprosiła.
– Jutro nie mogę. Wiesz o tym, mówiłam ci, że muszę odrobić godziny w pracy, żeby mieć wolny piątek, to naprawdę niemożliwe, a cały przyszły tydzień też pracuję. Wieczory oczywiście będą nasze, ale to nie to samo, tym bardziej że ty często zostajesz po godzinach w pracy. No i mamy zarezerwowany pokój w hotelu i zabiegi w spa, to wszystko przepadnie! – Byłam już zła nie na żarty.
– Przykro mi, kochanie. Nie mogę, nie złość się na mnie, proszę, jakoś to sobie odbijemy. Zostaję w Warszawie dwie noce, ale w niedzielę rano o szóstej mam pociąg, więc chociaż ten dzień spędzimy na przyjemnościach. Dobrze? – Mówiła to takim głosem, że nie mogłam się dłużej na nią gniewać. Zresztą to nie była jej wina. Obie miałyśmy pracę i obie musiałybyśmy się w swojej pracy wykazać.
Rozłączyła się, pożegnawszy się ze mną i przeprosiwszy jeszcze trzy razy. Ja nadal siedziałam w kawiarni, ale już wszystkiego mi się odechciało. Przede wszystkim nie chciało mi się już biegać po zakupach, bo i w sumie po co? Aczkolwiek prezent nadal chciałam jej kupić, no i przecież miała rację, mogłyśmy się spotkać w niedzielę, u mnie lub u niej w domu, najważniejsze, że razem. Z odrobinę zmienionym nastawieniem ruszyłam na bieg po sklepach.
Najwięcej czasu spędziłam w sklepie z bielizną, którą obie uwielbiałyśmy. Wybrałam kilka kompletów dla niej i dla siebie. Swoje poszłam przymierzyć do przymierzalni. Szybko założyłam pierwszy z nich w kolorze bordo. Cieniutka koronka otulała moje piersi, a majtki układały się pod brzuchem w literkę V, co wysmuklało moje szerokie biodra. Przeglądałam się sobie dobrą chwilę, kiedy wpadłam na szalony pomysł. Zrobiłam sobie w przymierzalni kilka fotek i wysłałam komunikatorem do Wiktorii z podpisem: „Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, co stracisz w ten weekend”. Dosłownie po sekundzie dostałam wiadomość zwrotną „Nie rob mi tego, proszę. Mam zaraz ważne spotkanie”. Odpisałam głupkowate „przepraszam”, dołączając do tego selfie z palcem wsuniętym w usta, i zaczęłam przymierzać kolejne komplety. Mój telefon już się nie odezwał, a ja spokojnie podążyłam do kasy. Po drodze do wyjścia z centrum handlowego miałam jeszcze sklep z winami i jubilera. Kupiłam też czekoladki nadziewane wiśniami w likierze, które Wiki uwielbiała, i po skończonych zakupach wróciłam do domu.