Woke S.A. - vivek ramaswamy - E-Book

Woke S.A. E-Book

Vivek Ramaswamy

0,0
16,00 €

oder
-100%
Sammeln Sie Punkte in unserem Gutscheinprogramm und kaufen Sie E-Books und Hörbücher mit bis zu 100% Rabatt.

Mehr erfahren.
Beschreibung

O tworzeniu się nowej oligarchii i niszczeniu przez nią wolności obywatelskich rękami skrajnej lewicy niektórzy już pisali. Ale dopiero Vivek Ramaswamy, whistle-blower w świecie milionerów, był w stanie opisać nam to wszystko tak dokładnie.
– R.A. Ziemkiewicz
Ramaswamy do niedawna był przedsiębiorcą, który odniósłszy sukces biznesowy, odsłonił mistyfikacje dzisiejszych – to biznesowo cynicznych, to kulturowo naiwnych – właścicieli korporacji i menadżerów wysokiego szczebla. […] Ramaswamy’ego niepokoi to, iż wielkie firmy obsadziły się w roli nauczycieli moralności całych społeczeństw.
– prof. Andrzej Zybertowicz
W naszym życiu gospodarczym i kulturalnym działa nowa, niewidzialna siła. Ma ona wpływ na każdą reklamę, którą widzimy i każdy produkt, który kupujemy, od porannej kawy po nową parę butów. „Kapitalizm interesariuszy” składa różne obietnice lepszego, bardziej zróżnicowanego i przyjaznego środowisku świata, ale w rzeczywistości ta ideologia, której orędownikami są amerykańscy liderzy biznesowi i polityczni, okrada nas z naszych pieniędzy, głosu i tożsamości.
Vivek Ramaswamy jest zdrajcą swojej klasy. Zakładał przedsiębiorstwa warte wiele miliardów dolarów, kierował firmą biotechnologiczną jako dyrektor generalny, został partnerem funduszu hedgingowego w wieku 20 lat, kształcił się jako naukowiec na Harvardzie i prawnik w Yale, a dorastał jako dziecko imigrantów w małym miasteczku w Ohio. Teraz zabiera nas za kulisy korporacyjnych gabinetów i pięciogwiazdkowych konferencji, do sal wykładowych Ligi Bluszczowej i tajnych organizacji pozarządowych, aby ujawnić definiujące oszustwo naszego stulecia. Współczesny kompleks przemysłowy dzieli nas jako ludzi.
Mieszając moralność z konsumpcjonizmem, amerykańskie elity żerują na naszych najskrytszych niepewnościach co do tego, kim naprawdę jesteśmy. Sprzedają nam tanie cele społeczne i naskórkowe tożsamości, by zaspokoić nasz głód sprawy i poszukiwanie sensu, w chwili, gdy Amerykanom, brakuje obu tych rzeczy. Ta książka nie tylko zdejmuje kurtynę z nowej agendy korporacjonizmu, ale także oferuje lepszą drogę naprzód. Amerykańskie elity mogą chcieć posortować nas w demograficzne pudełka, ale nie musimy w nich pozostać.
Woke S.A. zaczyna się jako krytyka kapitalizmu udziałowców, a kończy badaniem tego, co to znaczy być Amerykaninem w 2021 roku – podróżą, która zaczyna się od cynizmu, a kończy nadzieją.

Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:

EPUB

Veröffentlichungsjahr: 2025

Bewertungen
0,0
0
0
0
0
0
Mehr Informationen
Mehr Informationen
Legimi prüft nicht, ob Rezensionen von Nutzern stammen, die den betreffenden Titel tatsächlich gekauft oder gelesen/gehört haben. Wir entfernen aber gefälschte Rezensionen.



Wydanie pierwsze

Tytuł oryginału:

Woke, Inc.: Inside Corporate America’s Social Justice Scam

This edition published by arrangement with Center Street, New York, New York, USA. All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być powielana, przechowywana w systemie wyszukiwania lub przekazywana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób elektroniczny, mechaniczny, fotokopiujący, nagrywający lub inny, bez uprzedniej pisemnej zgody.

Tłumaczenie: Aleksander Janus Redakcja: Renata Nowak

Korekta: Monika Tańska

Skład i korekta poskładowa: Anna Śleszyńska

Projekt składu i okładki: Michał Banaś

Grafiki użyte na okładce:

Chloe Simpson / unsplash; Clay Banks / unsplash; Flavio Gasperini / unsplash; Ian Taylor / unsplash; Li-An Lim / unsplash; Yuri Arcurs / unsplash.

Fundacja Warsaw Enterprise Institute

Al. Jerozolimskie 30 00-024 Warszawa

ISBN: 978-83-67272-31-5

Spis treści

PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA

Świeckie opium dla mas?

WPROWADZENIE

Kompleks przemysłowy Woke

ROZDZIAŁ 1 Zasada Goldmana

ROZDZIAŁ 2 Jak stałem się kapitalistą

ROZDZIAŁ 3 Jaki jest cel istnienia korporacji?

ROZDZIAŁ 4 Wzrost znaczenia klasy menedżerskiej

ROZDZIAŁ 5 Bańka ESG

ROZDZIAŁ 6 Małżeństwo aranżowane

ROZDZIAŁ 7 Poplecznicy kompleksu przemysłowego Woke

ROZDZIAŁ 8 Kiedy dyktatorzy stają się interesariuszami

ROZDZIAŁ 9 Krzemowy Lewiatan

ROZDZIAŁ 10 Wokeness jest jak religia

ROZDZIAŁ 11 Właściwie Wokeness tak naprawdę jest religią

ROZDZIAŁ 12 Krytyczna teoria różnorodności

ROZDZIAŁ 13 Konsumpcjonizm woke i Wielki Sort

ROZDZIAŁ 14 Skażenie pojęcia służby na rzecz społeczności

ROZDZIAŁ 15 Kim jesteśmy?

Podziękowania

O autorze

Uwagi bibliograficzne

ROZDZIAŁ 1Zasada Goldmana

Jedenz moich ulubionych odcinków serialu South Park to ten, w którym dwóch nieuczciwych ludzi próbuje sprzedać mieszkańcom South Park, należącym do mniej zamożnej klasy średniej, tandetne mieszkania wakacyjne w miasteczku narciarskim „Asspen”. Ich sposób sprzedaży jest prosty: „Spróbuj powiedzieć: »Mam swoje małe miejsce w Asspen«. Te słowa same płyną z ust, czyż nie?”. Koniec końców mieszkańcy otwierają swoje książeczki czekowe1.

Dokładnie to samo się działo, gdy rekruterzy z Goldman Sachs pojawiali się na kampusach Ivy League początkiem XXI wieku. Nie dołączałeś latem do Goldmana jako stażysta, aby otrzymywać 1500 dolarów tygodniowo, choć samo to nie było złe. Albo by otrzymać ofertę pracy za 65 tysięcy dolarów rocznie w pełnym wymiarze czasowym trwającym ponad 100 godzin tygodniowo. Robiłeś to dla przywileju powiedzenia: „Pracuję w Goldman Sachs”. Było coś odurzającego w zatrudnieniu w najbardziej elitarnej instytucji finansowej w Ameryce. W tamtych czasach dla analityków z Goldmana radość, jaką dawało mówienie, że się tam pracowało, była odpowiednikiem tego, co czują dzisiejsi absolwenci, gdy mówią, że pracują dla „funduszu społecznego” lub „start-upu z branży czystych technologii w Dolinie Krzemowej”.

Wiosną 2006 roku byłem dwudziestoletnim studentem Harvard College i dałem się nabrać na tę sztuczkę. Tego lata rozpocząłem pracę w Goldman Sachs jako stażysta.

Pod koniec czerwca wiedziałem, że popełniłem straszny błąd. Ludzie chodzili po Goldman Sachs w wypolerowanych, czarnych skórzanych butach, wyprasowanych koszulach i krawatach Hugo Bossa. Zostałem przydzielony do pracy w prestiżowym wówczas dziale inwestycyjnym firmy, gdzie istota pracy nie różniła się zbytnio od tego, co w poprzednim roku wyjaśnił mi mój szef z funduszu hedgingowego: zamienić stos pieniędzy w jeszcze większy stos pieniędzy. Jednak realizowaliśmy tę misję w bardziej elegancki sposób.

Dyrektorzy zarządzający w Goldmanie – szefowie na szczycie łańcucha pokarmowego – nosili tanie zegarki cyfrowe z czarnymi gumowymi paskami na nadgarstkach, wyraźnie kontrastujące z ich drogimi koszulami szytymi na miarę. To była niepisana tradycja w Goldmanie.

Jeden z wielu wiceprezesów, który pracował w boksie naprzeciwko mojego, robił rozgardiasz za każdym razem, gdy musiał skorzystać z toalety. Zarówno szybko wychodził zza swojego biurka, jak i wracał do niego tak, aby pokazać wszystkim, jak bardzo jest zajęty. Tylko ja miałem bezpośredni widok na ekran jego komputera. Zazwyczaj przeglądał różne informacyjne strony internetowe. Po sześciu tygodniach stażu nie nauczyłem się ani jednej rzeczy – otrzymałem jedynie uprzejmą sugestię ze strony przełożonych, żebym nosił ładniejsze buty do biura.

Typowym wydarzeniem dla Goldman Sachs latem, kiedy tam pracowałem, nie był turniej pokerowy na wystawnym rejsie statkiem, po którym następowała rozpustna noc w klubie, jak to miało miejsce w bardziej ekscentrycznej firmie, w której byłem zatrudniony poprzedniego lata. Był to raczej „dzień służby”, w którym należało założyć T-shirt i spodenki, a następnie poświęcić czas na pracę na rzecz społeczności. W 2006 roku polegało to na sadzeniu drzew w ogrodzie w Harlemie. Ówczesny współprowadzący grupę miał pełnić funkcję lidera.

Ucieszyła mnie perspektywa spędzenia całego dnia z dala od biur Goldmana. Kiedy jednak pojawiłem się w parku w Harlemie, niewielu moich kolegów wydawało się zainteresowanych… cóż, sadzeniem drzew. Analitycy etatowi dzielili się biurowymi ploteczkami ze stażystami. Wiceprezydenci prześcigali się w przytaczaniu wojennych opowieści o transakcjach inwestycyjnych. I oczywiście nigdzie nie było widać kierownika grupy.

Praca miała trwać cały dzień, ale po godzinie zauważyłem, że tak naprawdę niewiele zostało zrobione. Jakby na zawołanie jeden z kierowników grupy pojawił się godzinę później – w garniturze o wąskim kroju i butach od Gucciego. Rozmowy między pozostałymi członkami zespołu ucichły, ponieważ czekaliśmy na to, co chce przekazać.

„W porządku, chłopaki” – powiedział z ponurą miną, jakby miał zamiar zdyscyplinować zespół. W powietrzu można było wyczuć napięcie. I wtedy przełamał lody: „Zróbmy sobie kilka zdjęć i wynośmy się stąd!”. Cała grupa wybuchła śmiechem. W ciągu kilku minut opuściliśmy to miejsce. Nie posadzono żadnych drzew. Pół godziny później wygodnie usiedliśmy w pobliskim barze, który był dobrze przygotowany na nasze przybycie – na stołach stały dzbany z piwem.

Zwróciłem się do jednego z młodszych współpracowników siedzących obok mnie przy barze. Zauważyłem, że jeśli chcemy mieć „dzień integracyjny”, to powinniśmy go tak nazwać, a nie – „dzień służby”.

Zaśmiał się i powiedział z niechęcią: „Słuchaj, po prostu rób, co mówi szef”. Po czym dodał żartobliwie: „Słyszałeś kiedyś o Złotej Zasadzie?”. „Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany” – odparłem. „Źle” – odpowiedział. „Kto ma złoto, ten ustala zasady”. Nazwałem to zasadą Goldmana. Mimo wszystko tamtego lata nauczyłem się czegoś wartościowego.

Niemal półtorej dekady po tym, jak dowiedziałem się, że kto ma złoto, ten ustala reguły, zasada Goldmana zyskała na znaczeniu. W styczniu 2020 roku na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos David Solomon, prezes Goldman

Sachs, oświadczył, że firma odmówi wprowadzenia na giełdę spółek, jeśli w ich zarządach nie będzie co najmniej jednego „różnorodnego” członka. Nie sprecyzował, kogo zalicza się do tego grona, powiedział jedynie, że „skupia się na kobietach”. Bank stwierdził, że „decyzja ta ma swoje korzenie przede wszystkim w naszym przekonaniu, że firmy, w których kadra kierownicza jest zróżnicowana, osiągają lepsze wyniki” oraz że taka różnorodność w zarządzie „zmniejsza ryzyko grupowego myślenia”.

Osobiście uważam, że najlepszym sposobem na osiągnięcie różnorodności myśli wśród członków zarządu firmy jest – po prostu – sprawdzanie kandydatów pod tym kątem, a nie koncentrowanie się na różnorodności ich cech odziedziczonych genetycznie. Nie to jednak najbardziej zaniepokoiło mnie w komunikacie Goldmana. Większy problem polegał na tym, że jego oświadczenie wcale nie dotyczyło różnorodności. Chodziło o korporacyjny oportunizm: przejęcie już popularnej wartości społecznej i umieszczenie na niej w widocznym miejscu logo Goldman Sachs. To była tylko zaktualizowana wersja udawania, że sadzi się drzewa w Harlemie.

Moment wydania oświadczenia przez Goldmana był wymowny. Rok wcześniej w zarządach spółek z indeksu S&P 500 około połowa wolnych miejsc przypadła kobietom. W lipcu 2019 roku do ostatniego w pełni męskiego zarządu w indeksie S&P 500 dołączyła kobieta. Innymi słowy, każda firma z indeksu S&P 500 stosowała się do standardów różnorodności Goldmana na długo przed tą deklaracją. Ogłoszenie Goldmana nie stanowiło raczej przykładu odwagi; był to po prostu idealny sposób na zdobycie uznania bez podejmowania realnego ryzyka. Kolejny świetny dla Goldman Sachs zwrot z inwestycji skorygowany o ryzyko.

Wyczucie czasu było nienaganne także pod innym względem. Jego proklamacja dotycząca przestrzegania różnorodności znalazła się na pierwszych stronach gazet z powodu dużo mniej szlachetnego wydarzenia: Goldman właśnie zgodził się zapłacić 5 miliardów dolarów grzywny rządom na całym świecie za rolę, jaką odegrał w systemie okradającym Malezyjczyków na miliardy2. W aferze znanej jako skandal 1MDB Goldman zapłacił ponad miliard dolarów łapówek, aby zdobyć pracę przy zbieraniu pieniędzy dla funduszu 1Malaysia Development Berhad, który miał rzekomo finansować publiczne projekty rozwojowe. W rzeczywistości Goldman umyślnie przymknął oko na to, że skorumpowani urzędnicy malezyjscy natychmiast zamienili fundusz w swoją prywatną skarbonkę, kupując dzieła sztuki i biżuterię. Część z tych pieniędzy dosłownie posłużyła do sfinansowania filmu Wilk z Wall Street3.

Wysiłki Goldmana, by zmienić narrację, nie pozostały niezauważone. Jak stwierdził jeden z użytkowników Reddita na słynnym już forum WallStreetBets: „Chcą mieć pewność, że w każdej ofercie publicznej, którą wprowadzają na rynek, w zarządzie spółki zasiada osoba rasy brązowej lub czarnej, ale nie mają nic przeciwko okradaniu milionów Malezyjczyków poprzez tworzenie funduszu na kolekcjonowanie biżuterii i zakup prywatnego odrzutowca przez potentata naftowego”4,5. Cóż, to prawda. Witajcie w kompleksie przemysłowym woke.

Duże banki, takie jak Goldman Sachs, szczególnie dobrze radzą sobie z zabawą w oświeconego kapitalistę. W rzeczywistości jednak do 2020 roku był to dominujący model biznesu w korporacjach amerykańskich. Kapitalizm interesariuszy – modna koncepcja, zgodnie z którą firmy powinny służyć nie tylko swoim udziałowcom, ale także innym interesom i całemu społeczeństwu – nie był już wyłącznie na fali wznoszącej. Został uznany za filozofię rządzącą wielkim biznesem w Ameryce.

Pod koniec 2018 roku Business Roundtable, czołowa grupa lobbystyczna zrzeszająca największe amerykańskie korporacje, unieważniła oświadczenie polityczne sprzed dwudziestu dwóch lat, zgodnie z którym nadrzędnym celem korporacji jest służenie swoim udziałowcom. W jego miejsce 181 członków podpisało i wydało zobowiązanie do prowadzenia swoich firm z korzyścią dla wszystkich interesariuszy – nie tylko udziałowców, lecz także klientów, dostawców, pracowników i społeczności. „Kapitalizm wielopodmiotowy jest odpowiedzią – w ujęciu holistycznym – na nasze wyzwania” – powiedział Doug McMillon, dyrektor generalny Walmartu i przewodniczący Business Roundtable6.

W następnych latach członkowie zarządu Business Roundtable skrupulatnie powtarzali swój nowy katechizm. „W sposób szczególny doceniamy nową definicję korporacji i krytyczny sposób myślenia, jaki reprezentuje ona dla biznesu” – powiedziała Beth Ford, dyrektor generalny Land O’Lakes. „Rola biznesu jest większa niż i tak już wysokie wymagania związane z dostarczaniem wartości tym, którzy kupują nasze produkty i usługi” – powiedział Scott Stephenson, dyrektor generalny Verisk Analytics.

„Verisk jest miejscem pracy sprzyjającym integracji, ceniącym różnorodność i [odmienne] perspektywy”. Oczywiście, „różnorodność i perspektywy” to coś innego niż różnorodność perspektyw7. Larry Fink, prezes BlackRock, największej firmy inwestycyjnej na świecie, wystosował list otwarty do prezesów, w którym opisuje „Radę Standardów Rachunkowości Zrównoważonego Rozwoju”, która zajęłaby się takimi kwestiami jak praktyki pracy, różnorodność pracowników czy zmiany klimatyczne. W ślad za nim poszło wiele innych osób.

Jeśli przełom dekad był punktem zwrotnym, to zabójstwo czarnego mężczyzny George’a Floyda z rąk białego policjanta, w maju 2020 roku, przerwało tamę. Firmy, takie jak Apple, Uber czy Novartis, wydały obszerne oświadczenia popierające ruch Black Lives Matter (BLM). Zaskakującym zwrotem akcji było to, że L’Oréal ponownie zatrudniło modelkę, którą wcześniej zwolniło za jej komentarze na temat „rasowej przemocy białych ludzi”. Szanowane firmy, takie jak Coca-Cola, wdrożyły programy korporacyjne uczące pracowników, jak „być mniej białym” oraz że „bycie mniej białym oznacza bycie mniej opresyjnym, mniej aroganckim, mniej samozadowolonym, mniej defensywnym, bardziej pokornym”, a także że „biali ludzie są socjalizowani w taki sposób, by czuć, że są z natury lepsi, ponieważ są biali”8. Starbucks zapowiedział, że wprowadzi obowiązek szkolenia kadry kierowniczej w zakresie przeciwdziałania uprzedzeniom i uzależni wysokość ich wynagrodzenia od zwiększenia reprezentacji mniejszości wśród swoich pracowników.

W 2021 roku tego trendu nie można było zatrzymać. W odpowiedzi na nowe zasady głosowania w Georgii w tym roku dyrektor generalny Delty oświadczył, że „ostateczny projekt ustawy jest nie do przyjęcia i nie odpowiada wartościom Delty”, nie wyjaśniając, dlaczego Amerykanów miałoby obchodzić, czy prawo wyborcze odpowiada wartościom wyznawanym przez firmę lotniczą9. Prezes Coca-Coli dodał: „Koncentrujemy się teraz na wspieraniu ustawodawstwa federalnego, które chroni prawo do głosowania i przeciwdziała prześladowaniu wyborców w całym kraju”, co brzmiało bardziej jak oświadczenie Super PAC niż producenta napojów gazowanych10. Liderzy branży biotechnologicznej wezwali dyrektorów generalnych do „aktywnego rozważenia alternatywnych rozwiązań odnośnie do inwestowania w stanach, które wprowadziły ustawy ograniczające prawo do głosowania” oraz do „organizowania konferencji i ważnych spotkań w innych miejscach”11. Setki firm wydało podobne oświadczenia.

Piętnaście lat temu kapitalizm interesariuszy mógł stanowić wyzwanie dla systemu. Dziś jest to system, a jego tolerancja dla odmiennych poglądów zanika. Al Gore oświadczył niedawno, że kapitalizm interesariuszy to „sprawdzony model dla biznesu” i dyrektorzy korporacji, którzy nie podejmą odpowiednich działań, mogą zostać pozwani do sądu za naruszenie swoich obowiązków powierniczych12. Marc Benioff, miliarder i założyciel firmy Salesforce, ogłosił, że kapitalizm akcjonariuszy jest „martwy”13. Politycy z obu stron, od Elizabeth Warren po Marco Rubio, hołdują tej modzie. Dziś sprawa jest w zasadzie zamknięta. W 2018 roku publicysta „The New York Timesa” Ross Douthat nazwał ten trend „woke capitalism”14. Nazywam to „Wokenomics” – nowy model ekonomiczny, który wnosi wartości woke do wielkiego biznesu.