2,99 €
"Oddech Kaliny przyśpiesza, gdy faun podnosi kobietę, rozrywa jej sukienkę i odwraca do kamery. Jej twarz nie jest już bez wyrazu jak na początku. Maluje się na niej pożądanie, usta ma spuchnięte, sutki są ciemne, dużo ciemniejsze niż jasne ciało. Stworzenie za nią jest wielkie, nieludzkie. Kalina zdaje sobie sprawę, że to charakteryzacja, a jednak i ona daje się zwieść magii obrazu. Jej ciało wygina się nieznacznie do tyłu jak ciało aktorki. Kamera robi zbliżenie na jej twarz, nie pozostawiając złudzeń – jest właśnie pieprzona, mocno, tak, że jej usta się otwierają, oczy rozszerzają, a Kalina wydaje jęk". (Sylwester: Kraina snów) Podniecają Cię mocne fantazje seksualne? Marzysz o ostrzejszych doznaniach, ale hamuje Cię lęk przed oceną partnera/partnerki? Być może ten zbiór zainspiruje Cię do tego, by znaleźć w sobie odwagę i spróbować czegoś nowego. Bohaterki i bohaterowie eksplorują uśpione dotychczas obszary swojej seksualności, przekraczają granice uznawane za społeczne tabu, wchodzą w zakazane relacje. BDSM, rzadkie fetysze, erotyczny teatr, seks anonimowy, grupowy, na oczach publiczności - tu nie istnieją żadne bariery, wystarczy zgoda i gotowość... W skład zbioru wchodzi 11 opowiadań przesyconych mrocznym erotyzmem i najbardziej wyuzdanymi fantazjami seksualnymi: Licytacja Plan Alfa Śpiąca królewna Dla nieznanej publiczności Do usług Przypływ żądzy Witaj w Kitty Fabryka Poziomek: Glory hole Sylwester: Kraina snów Żądze carskiej Rosji Praktykantka
Das E-Book können Sie in Legimi-Apps oder einer beliebigen App lesen, die das folgende Format unterstützen:
Veröffentlichungsjahr: 2025
B. J. Hermansson Elena Lund Alicia Luz SheWolf Annah Viki M. Catrina Curant
Tłumaczenie LUST, Katarzyna Kot, Michał Lis, Grzegorz Aleksander
Lust
LUST poleca: Hardcore – opowiadania erotyczne
Tłumaczenie LUST, Katarzyna Kot, Michał Lis, Grzegorz Aleksander
Tytuł oryginału LUST poleca: Hardcore - opowiadania erotyczne
Język oryginału szwedzki
Zdjęcie na okładce: Shutterstock
Copyright © 2023, 2025 B. J. Hermansson, Elena Lund, Alicia Luz, SheWolf, Annah Viki M., Catrina Curant i LUST
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788727094304
1. Wydanie w formie e-booka
Format: EPUB 3.0
Żadna część niniejszej publikacji nie może być powielana, przechowywana w systemie wyszukiwania danych lub przekazywana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy, ani rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie oprawy lub z okładką inną niż ta, z którą została opublikowana i bez nałożenia podobnego warunku na kolejnego nabywcę. Zabrania się eksploracji tekstu i danych (TDM) niniejszej publikacji, w tym eksploracji w celu szkolenia technologii AI, bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi.
www.sagaegmont.com
Saga jest częścią Grupy Egmont. Egmont to największa duńska grupa medialna, należąca do Fundacji Egmont, która każdego roku wspiera dzieci z trudnych środowisk kwotą prawie 55 milionów złotych.
Vognmagergade 11, 2, 1120 København K, Dania
Przyciskasz mnie do zimnej ściany w bramie i rozgniatasz moje usta swoimi. To nasz pierwszy pocałunek, pierwszy dotyk. Ulga chłodu i twojego dotyku jednocześnie. Prowadziłeś mnie przez rozpalone miasto. Tam, na peronie, od razu powiedziałeś mi, bym za tobą poszła, a ja zrobiłam to, ufając, że wszystko, co mnie z tobą czeka, jest odpowiedzią na moje pragnienia. Teraz wciskasz się we mnie całym sobą. Myślę sobie, że gdybym chciała uciec, nie dałabym rady wyswobodzić się z twoich mocnych ramion. Jesteś dużo wyższy, silny. Ale ja nie chcę być nigdzie indziej. Twój zarost drapie boleśnie moją brodę. Zaciskam uda, czując nagły przypływ pożądania. A może to wcale nie tak? Może pragnęłam cię już po pierwszej rozmowie telefonicznej? Albo jeszcze wcześniej, gdy napisałeś, że zbierasz znaczki? Nie znam nikogo, kto zbierałby teraz znaczki. Mój tata zbierał, pamiętam. Razem oglądaliśmy klasery. Fascynował mnie ten miniaturowy, kolorowy świat. Teraz wolę ten prawdziwy, namalowany barwami natury. Słońce maluje obrazy na szarych ścianach kamienicy, którą widzę, gdy mnie puszczasz. Czuję nagły chłód, choć na dworze jest prawie trzydzieści stopni. Biała, krótka sukienka lepi mi się do ciała. Wyciągasz rękę i pocierasz sutek mojej prawej piersi, wyrywając tym samym jęk z mojego gardła. Ruch twoich palców jest szybki i krótki, mój sutek napręża się pod nim. Jak gdyby nigdy nic łapiesz moją dłoń i pociągasz za sobą w oślepiające słońce.
Żar leje się z nieba, nawet na Nowym Świecie życie zwolniło. Przyglądam się twoim plecom w białej koszuli opinającej mięśnie. Pośladki masz takie, jak lubię – mięsiste, wystające, mocne. Widać, że nie kłamałeś, pisząc o siłowni. Ludzie kłamią w Internecie, kreują swoje wizerunki. Ja też, na pewno, nie da się uniknąć kreacji. Nie pokazuję przecież wszystkiego, jedynie wybrane elementy, fragmenty życia, dobre ujęcia. Dla ciebie chciałam być prawdziwa. Starałam się. Poranne zdjęcie prosto z łóżka, bez makijażu; zaraz po prysznicu, z mokrymi włosami zawiniętymi w ręcznik. I z rozwianymi na plaży. Widziałeś mnie przy jedzeniu, przy pracy, na spacerze. Widziałeś, gdy byłam zła, smutna i wesoła. Żyliśmy ze sobą, lecz nie obok siebie. I w końcu jesteś, prawdziwy. Czuję, jak zaciskasz palce na moich. Jakbyś się trochę bał, że ucieknę. Ale ja już nie chcę przestać cię dotykać, nie chcę, byś ty przestał dotykać mnie. Chcę być twoja. Należeć do ciebie. Byś mógł zrobić ze mną wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Na to się przecież umawialiśmy. I na wiele więcej.
Lewy sandałek zaczyna obcierać mi mały palec. Czuję to, lecz nic nie mówię, dając się prowadzić przez rozświetlony świat. Nie wiem, gdzie mnie zabierasz. Powiedziałeś tylko, że nie zapomnę. Nic nie chcę zapomnieć z tego dnia. Zapamiętuję każdy szczegół. Zmarszczkę między twoimi brwiami, gdy mi się przyglądałeś w milczeniu na peronie. Tłum wokół parł do wyjścia, a my patrzyliśmy, potrącani przez przechodniów. Zapamiętam także to uczucie ściskania w gardle, zanim wysiadłam z pociągu. Paraliżujący strach, że nie przyjdziesz, że mnie od ciebie odrzuci, że wszystkie złudzenia opadną, a ja będę musiała czekać na pociąg, który zabierze mnie do domu. I pamiętam ulgę, gdy w twoich oczach zobaczyłam aprobatę, gdy sama również chciałam zostać. Może tylko tego narastającego bólu małego palca u stopy nie chcę pamiętać, ale nic nie przysłoni mi tego, co czuję, idąc za tobą. Roztapiam się w tym uczuciu tak, jak moje ciało roztapia się w upale.
Siadasz na ławce, ciągnąc mnie na siebie. Okrakiem obejmuję twoje uda. Nie zwracamy uwagi na ludzi. Bezwstydnie zadzierasz moją sukienkę i gładzisz nagie, spragnione dotyku nogi. Robi mi się jeszcze gorącej. Prawie nie mogę oddychać. Zabierasz mi przestrzeń, wypełniając ją sobą. Całujemy się zachłannie. Chcę cię dokładnie w tym momencie. Marzę, byś zdarł ze mnie sukienkę i stringi, a potem wtargnął we mnie jak do siebie.
Tymczasem twoje palce wędrują po moich udach, łydkach i znów w górę. Napieram na ciebie biodrami. Twoje podniecenie rośnie, czuję wyraźnie. Jesteś napalony jak ja. Tyle czekałam na to – aż w końcu jesteś, dotykasz, a mnie brakuje cierpliwości. Zarzucam ci ręce na szyję, wciskam się w ciebie i czuję, jak nadchodzi wybuch wulkanu. Moja głowa eksploduje tysiącem uczuć, które zalewają mnie jak lawa z Etny. Jest żywiołem, który mnie porywa, już nie ma odwrotu. Wdrukowujesz się we mnie, pochłaniasz, daję ci się połknąć.
Ktoś chrząka znacząco w pobliżu. Przeszkadzamy mu, tacy napaleni, radośni, spragnieni siebie, w objęciach. Nic sobie z tego nie robisz. Twój penis ociera się o moją cipkę. Mam na sobie jedynie cienkie, białe, koronkowe stringi. Mogłabym ich nie mieć. Twój oddech przyspiesza.
Znów ktoś chrząka. Zagarniasz mnie dla siebie, dociskasz moją głowę. Chrząkanie ustaje. Ty też przerywasz. Wpatruję się w twoje zielone oczy. Jesteś poważny, a jednak oczy ci się śmieją.
– Proszę – szepczę, bo nie mogę znieść tego napięcia. Przekrzywiasz głowę. Pierwszy raz widzę twój uśmiech na żywo. Tyle razy śmiałeś się do mnie poprzez kamerkę. Robią ci się takie seksowne dołeczki, na widok których chochlik w moich trzewiach wywija fikołka.
– O co mnie prosisz? – Głos masz głęboki, ciepły. Zakładasz mi loka za ucho. Prawie czule przesuwasz kłykciami po moim policzku. Nastawiam się jak pies do drapania, proszący o pieszczotę. Zjeżdżasz niżej, przez szyję, ale nad piersią zamierasz. Twoja dłoń parzy to miejsce, w którym się zatrzymała.
– O więcej – mówię, bo ty dobrze wiesz, czego chcę i czego pragnę.
– Chodź. – Podnosisz mnie lekko, ale stanowczo, i stawiasz na ziemi. Znów idziemy w nieznanym mi kierunku, jednak chcę już dotrzeć tam, gdzie mnie prowadzisz. Mam wrażenie, jakby ludzie się nam przyglądali. Jakby wiedzieli, że nasze ciała spala lawa pożądania. Pot spływa po moim ciele, drażniąc i tak wrażliwą już skórę. Znam cię całe życie, jakbyś zawsze trzymał moją dłoń w swojej. Tu jest moje miejsce. Wiem to.
W tym momencie skręcasz gdzieś w boczną uliczkę, przyspieszasz, ja z tobą. Wystukujesz kod do domofonu. Na klatce jest przyjemnie chłodno. Chwilowa ulga dla rozpalonego ciała. Drewniane schody skrzypią, opowiadając tajemnice kamienicy.
Rzucasz się na mnie zaraz za drzwiami, przyciskając mnie plecami do nich. Wgniatasz się we mnie boleśnie i niczego innego w tej chwili nie pragnę tak, jak poczuć tę żądzę.
– Wspaniale pachniesz – szepczesz mi do ucha, by zaraz ugryźć mnie w kark. Stajesz się nachalny, brutalniejszy niż tam, w środku miasta. Jakbyś powstrzymywał się resztką sił. Ale wiem, że oboje będziemy musieli poczekać. Nasze przedstawienie jeszcze się nie zaczęło. To dopiero aperitif, który rozbudza nasz apetyt.
– Chciałabym wziąć prysznic po podróży – dyszę, gdy twoje palce sięgają moich majtek. Pocierasz koronkę, drażniąc mnie. Zapach mojego pożądania unosi się w powietrzu.
– Dobrze, weźmiemy prysznic – akcentujesz „my” i gryziesz mnie w płatek ucha.
Nic ze sobą nie mam, ale ty wszystko przygotowałeś. Zadbałeś o kosmetyki, ubrania, ręczniki. Tak się umawialiśmy. Kiwam głową z aprobatą, widząc białą, delikatną, prawie niewidoczną bieliznę. Zdejmujesz mi sukienkę. Następnie klękasz, by zdjąć majtki. Wsadzasz nos w moją cipkę i zaciągasz się zapachem. Widzę z góry, jak kiwasz głową, uśmiechasz się. Czuję, że moje policzki nabierają koloru purpury. Wstydzę się, ale lubię to uczucie. Nakręca mnie. Chcę być zawstydzana na oczach innych. Wstajesz, odsuwasz się ode mnie i patrzysz. Twój wzrok pali. Doskonale zdaję sobie sprawę, że musisz widzieć bliznę na moim lewym udzie, która ciągnie się aż od kolana. Pamiątka po wypadku na rowerze. Pewnie widzisz też rozstęp na moim brzuchu. Jedna, cienka, jasna linia. Powstał, gdy szybko przytyłam, objadając się po rozstaniu z Karolem. Teraz jestem szczupła, został tylko ten rozstęp. Moje drobne piersi prężą się do ciebie. Ale tym razem ich nie dotykasz. Wskazujesz podbródkiem w stronę szklanej kabiny prysznicowej.
Gdy sięgam po słuchawkę prysznica, kręcisz głową i wyjmujesz mi ją z ręki. Odkręcasz wodę, ustawiasz temperaturę i odpowiedni strumień. Jest chłodna, co daje ulgę. Polewasz mnie od góry, moczysz włosy, kark, ramiona. Woda masuje moje spragnione i rozgrzane ciało.
– Zamknij oczy i nie otwieraj – mówisz, a ja wykonuję polecenie. Słyszę, jak otwierasz szklane drzwi kabiny prysznicowej, przez chwilę czuję, że się oddalasz, ale zaraz wracasz. – Nie otwieraj – powtarzasz.
Ściskam powieki, gdy twoje dłonie wędrują po moim brzuchu, aż do wzgórka. Wciągam powietrze, a ty zjeżdżasz niżej i rozstawiasz moje uda. Najpierw wsuwasz we mnie jeden palec, po chwili kolejny, sprawdzasz, czy jestem odpowiednio podniecona. Płynę pożądaniem od momentu, gdy wysiadłam z pociągu. Strach zamienił się w palącą potrzebę. Czuję, że wciskasz coś w moją pochwę. Wibruje i drażni mnie od środka.
– Możesz już otworzyć. – Twój głos wdziera mi się w mózg. Patrzymy sobie w oczy.
Bierzesz porzuconą słuchawkę od prysznica i kierujesz strumień wody wprost między moje nogi. Krzyczę, doznanie mnie obezwładnia. Przytrzymujesz mnie drugą ręką, bym nie upadła, podczas gdy masujesz wodą moją łechtaczkę. W moim środku coś wibruje i ociera ścianki pochwy. Twoje oczy wpatrują się we mnie intensywnie. Drżę, a fala doznań zalewa moje ciało. Wczepiam się w ciebie paznokciami. Jednocześnie chcę błagać, byś przerwał tę torturę, i prosić o więcej. Dostaję kolejne uderzenie wprost w pulsującą łechtaczkę. Z moich ust wydobywa się krzyk, gdy dopada mnie obezwładniający orgazm. Wyciągasz w jego trakcie to, co wibrowało w środku. Krzyczę w spazmach.
– Ubierz się w tę bieliznę, będę czekał w salonie – mówisz i wychodzisz, całując mnie w ramię. Wciąż to, co się dzieje, to dopiero przedsmak, cała noc przed nami. Przyjechałam do ciebie, byś spełnił wszystkie obietnice. Chcę tego.
Patrzę w lustro. Moje brązowe włosy są wciąż wilgotne. Nie będę ich suszyć. Uśmiecham się do siebie. Czekoladowe oczy błyszczą z podniecenia. Ten orgazm nie sprawił, że przestałam pragnąć. Wręcz przeciwnie. Chcę mocniej i więcej. Już tęsknię za tobą, choć nie minęło piętnaście minut, od kiedy wyszedłeś, zostawiając mnie w wielkiej łazience. Maluję rzęsy czarnym tuszem, na usta nakładam czerwoną szminkę, lekkim różem podkreślam policzki. Moje piersi w tym staniku, który dla mnie wybrałeś na ten wieczór, wyglądają na większe, niż są w rzeczywistości. Dotykam się, przypominając sobie twoje palce na mojej skórze. Powoli znów wulkan odzywa się, budząc się do życia. Ostatnie spojrzenie w lustro i boso wychodzę na trzęsących się nogach.
Przez jedną sekundę chcę zawrócić, zrezygnować, uciec, ale stawiam kolejny krok i kolejny, i jeszcze jeden. Pukam do drzwi, za którymi powinieneś czekać.
– Wejdź. – Twój głos jest ciepły i stanowczy.
Gdy otwieram drzwi, oczy zebranych spoczywają na mnie. Znów chcę uciec. Wszyscy patrzycie intensywnie. Ja spoglądam na ciebie. Twój uśmiech jest pokrzepiający. Stoisz obok okrągłego łóżka obitego czerwienią, wskazując mi dłonią, bym do niego podeszła. Zbliżam się do ciebie, a ty nachylasz się do mojego ucha i szepczesz:
– Czuję, że jesteś moja, tylko moja. Chcę móc się tobą chwalić przed innymi.
Po twoich słowach moje serce na chwilę gubi rytm. Rozglądam się po pokoju. W fotelach siedzi trzech mężczyzn ubranych w garnitury i dwie kobiety, obie w czerwonych sukniach. One przyglądają mi się z wyjątkową uważnością. Najchętniej zamknęłabym oczy, by ich nie widzieć, mówiłam ci o tym, zanim się spotkaliśmy, ale zdecydowałeś, że będzie inaczej. To dla mnie trudne. Nie widząc ich, mogłabym sobie tylko wyobrażać. Wzrok tych ludzi pali moje prawie nagie, wystawione na widok publiczny ciało. Dudnienie serca zagłusza mój przyspieszony oddech. Wskazujesz mi głową łóżko.
Materac jest dość twardy, lecz sprężysty. Układasz mnie jak lalkę. Broda do góry, ręce rozłożone delikatnie na boki z palcami skierowanymi ku górze, kolana ugięte, nogi rozstawione. Pod biodra wkładasz wałek, by wyeksponować moje pośladki. Widzę, jak ze stolika obok bierzesz nożyczki i zbliżasz je do mojej waginy. Zimna stal dotyka uda, a następnie rozcinasz majtki, które miałam na sobie ledwie kilka chwil. Materiał opada, a ja zdaję sobie sprawę, że leżę z rozłożonymi szeroko nogami przed obcymi ludźmi, z nagą, rozwartą cipką zaczynającą wypełniać się sokami. Moje ciało przeszywa dreszcz. W tle słyszę muzykę. Musiałeś włączyć ją przed chwilą. Rozpoznaję japońskie dźwięki. Przedstawienie się zaczyna. Gram w nim główną rolę.
Podchodzisz i tym razem rozpinasz mi stanik, który zapięcie ma z przodu. Uwolnione piersi lekko spływają na boki. Sutki sterczą, napięte i bolesne. Poprzez muzykę przebijają się przyspieszone oddechy. Odchodzisz na chwilę, a gdy wracasz, twoje dłonie rozpoczynają podróż po moim ciele. Wcierasz we mnie olejek, zaczynając od bolącego palca lewej stopy. Nie omijasz cipki. Wmasowujesz oliwkę w jej nabrzmiałe, opuchnięte wargi, drażniąc mnie tym i podniecając jednocześnie. Jestem świadoma wzroku osób będących z nami w pomieszczeniu, lecz nie patrzę w ich kierunku. Musiałabym podnieść głowę, nie chcę tego widzieć. Wystarczy mi świadomość. Suniesz wyżej, po brzuchu, piersiach, zataczasz kółka wokół sutków. Zatrzymujesz się na czubku mojej głowy, twój dotyk ustaje ku mojemu niezadowoleniu. Stajesz obok, milczysz. Ja także nic nie mówię. Wszyscy milczą. Moja cipka pulsuje.
W końcu słyszę ruch, ktoś wstaje z fotela. To jeden z mężczyzn. Myślę, że jest co najmniej dwadzieścia pięć lat ode mnie starszy. Musi mieć pięćdziesiątkę na karku. Wskazują na to jego pokryte siwizną, jeszcze gdzieniegdzie brązowe włosy i zmarszczki na czole oraz wokół oczu. Nie dotyka mnie. Patrzy, okrąża. W końcu wraca i siada ponownie w fotelu. Wstaje kolejny i wykonuje dokładnie to samo. I następny. Żaden z nich mnie nie dotyka. Teraz podchodzi kobieta. Zgrabna blondynka, może lekko po trzydziestce. Chyba jej wiek jest dla mnie problemem. Ona, dama, którą stać, by zapłacić za fascynującą noc, i ja, leżąca naga, wypięta i dająca się oglądać obcym jak klacz na targu. To upokarzające. Blondynka jest bardziej wścibska niż mężczyźni. Zbliża twarz do mojej, podnosi lekko nos, wciąga zapach moich włosów. Na dłużej też zatrzymuje się między moimi nogami, ogląda moją cipkę. Drżę z upokorzenia. Policzki palą mnie ogniem. Odruchowo chcę złączyć nogi, ale wiem, że nie mogę. Zerkam na ciebie. Stoisz niewzruszony. W końcu blondynka odchodzi i pojawia się ostatnia osoba. Ta kobieta ma czarne włosy, trochę krąglejsze ciało i jakieś czterdzieści lat. Nie przygląda mi się długo. Zerka jedynie, jakby z dezaprobatą, okrąża szybko i odchodzi.
– A więc zaczynamy – mówisz, gdy ona siada.
– Tysiąc – pada z sali. Nie wiem, który z mężczyzn to mówi.
– Podwajam. – To głos blondynki, jestem tego pewna.
– Dwa sto. – Znów mężczyzna, inny. Walczą, chcą mnie, chcą spędzić ze mną noc. Cieszę się i boję. Prowadzisz licytację. Jestem twoja, więc mnie sprzedajesz.
– Trzy dwieście. – Męski głos. Ostatnia kobieta chyba nie bierze udziału w licytacji. Kątem oka widzę, jak wstaje i wychodzi. Nie chce mnie. Za to pozostała czwórka walczy nadal.
– Pas. – Słyszę w końcu.
– Pięć osiemset po raz pierwszy, drugi, sprzedane. – Klaszczesz raz w dłonie na znak zakończonej licytacji. To ona mnie kupiła. Blondynka w czerwieni. Przy fotelach ruch. Dziewczyna zatrzymuje innych ręką.
– Zostańcie, jeśli chcecie – mówi. – Możecie patrzeć, jak będę ją pieprzyć i jak zabawię się z jej facetem. – Tu patrzy na ciebie wyzywająco. Uśmiechasz się do niej, a mnie ściska w żołądku. Jeden z mężczyzn rezygnuje i wychodzi, jednak dwóch postanawia ponownie usiąść na swoich miejscach.
Dziewczyna podchodzi do ciebie i całuje cię w usta. Oddajesz pocałunek. Patrzę na to lekko przerażona, ale podoba mi się ten widok. Wiem, że nie zostawicie mnie tu samej. To ja jestem atrakcją wieczoru. I rzeczywiście po chwili kobieta odrywa się od ciebie, ściąga przez głowę sukienkę, pod którą jest zupełnie naga, przechodzi obok, wyciąga coś zza fotela, chyba małą walizeczkę, i podchodzi do mnie. Staje między moimi nogami. Widzę, jak wyjmuje korek analny, i moje mięśnie się spinają. Jest ogromny, nie wiem, czy się zmieści. Uda mi drżą.
– Przywiąż jej nogi wysoko, proszę – zwraca się do ciebie. Kiwasz głową i sięgasz po jakieś urządzenie leżące na stoliku. Po chwili dostrzegam, jak z sufitu spuszcza się długa, metalowa, pozioma rura na łańcuchach, do której przytwierdzone są skórzane kajdany. Podchodzisz, twoja dłoń sunie po moim udzie, po łydce, rozpalasz mnie. W końcu podnosisz moją stopę wysoko i przypinasz kajdanami do rury. Leżę tak z jedną nogą wysoko w górze, a drugą wciąż na łóżku. Rozwarta szeroko czuję, jak moje mięśnie napinają się boleśnie. Ale już powtarzasz czynność i po chwili obie moje nogi są w górze, szeroko rozłożone. Moje pośladki unoszą się lekko nad wałkiem, który mam pod biodrami. Teraz dziewczyna ma do mnie idealny dostęp. Wykorzystuje to i przejeżdża palcem między wargami mojej waginy, między pośladkami, a następnie wciska go w mój ciasny odbyt, za nawilżenie mając jedynie soki z mojej cipki. Kwilę.
Mężczyźni podchodzą i stają po obu moich bokach. Wpatrują się w palce blondynki, lustrują moje ciało, które jest tu dla ich przyjemności. Jest zabawką, za którą zapłacono. Czuję z tego powodu niesamowite podniecenie. Pulsowanie mojej cipki nabiera tempa, jej płatki ciągną, boleśnie napęczniałe. Jej się to podoba, być nagą, wyeksponowaną dla innych. Blondynka rusza palcem w moim środku. Staram się rozluźnić, a gdy w końcu mi się to udaje, mruczy z aprobatą. Wpycha palec głębiej, ale zaraz go wyjmuje. Daje jednemu z mężczyzn korek analny, po czym wylewa na niego lubrykant, rozsmarowuje i ruchem głowy pokazuje mu, żeby to on go we mnie włożył. Czuję lekki ból i rozpychanie. Boję się, że nie mam tak szerokiego odbytu. Mężczyzna jednak napiera. Oddycham głęboko, starając się rozluźnić. W końcu przedmiot wnika we mnie z plaśnięciem, a moje ciało zasysa go w sobie. Ból miesza się z narastającą przyjemnością. Oddycham szybciej. Powoli przyzwyczajam się do obcego ciała, które rozpycha mi ścianki odbytu. Moje uda drżą. Tymczasem blondynka uśmiecha się zadziornie.
– Noo, mała, nie mogę się doczekać, by cię zerżnąć. Właśnie spełniam swoje marzenie, zawsze chciałam mieć taką wyuzdaną szmatkę jak ty, co tak to lubi, że daje się sprzedać w zamian za pieprzenie. Lubisz, jak inni patrzą?
Jej słowa wwiercają mi się w mózg, który wybucha setką fajerwerków. Nie wiem, co chce ze mną zrobić, ale wiem, że chcę tego. Przez chwilę zapominam o tobie. Istnieje tylko ona i ten przedmiot, który rozpycha się w moim wnętrzu. Jestem bezwolna, w sidłach rozkoszy, w sidłach namiętności, która pochłania moje ciało. Przestaje się cokolwiek liczyć poza obietnicą spełnienia. Uczucie jednoczesnego oddania i zniewolenia otula mnie przyjemnym ciepłem. Nie muszę nic robić, nie muszę myśleć, mogę jedynie trwać i brać. Spoglądam na obu mężczyzn. Ich oczy lśnią z podniecenia. Jednemu wystąpił pot na czoło. Widać, że najchętniej by się z nią zamienił, wyjął fiuta ze spodni i wpakował go we mnie. Ale nie może tego zrobić. Rozpina jednak rozporek i zaczyna się masturbować, patrząc na moje wyprężone, wyeksponowane ciało.
Tymczasem blondynka znów podchodzi do ciebie. Całujecie się namiętnie. Widzę od dołu. Jesteś podniecony, masz wzwód. Marzę, by cię posmakować. Twoja dłoń dotyka jej piersi, ugniatasz je ochoczo i z zaangażowaniem. Łapie jedną i kładzie sobie na łonie. Wsuwasz rękę między jej szczupłe uda i pocierasz. Jej jęk dociera do mnie. Ten widok wypełnia mnie sokami. Mam ochotę dotknąć mojej cipki i także pocierać, ale wiem, że nie mogę. Takie są zasady. Torturujecie mnie tym widokiem. Wkładasz w nią palce, zaczynasz posuwać. Rusza biodrami, ujeżdżając twoją rękę. Jęczy. I ja jęczę z potrzeby wypełnienia. Masturbujący się mężczyzna także wydaje z siebie dźwięki, poruszając się szybciej i szybciej. Ten drugi tylko patrzy jak zahipnotyzowany. A ja leżę porzucona i pragnąca. W końcu jej krzyk przecina powietrze. Widzę, jak jej ciało wpada w dygot, i zazdroszczę jej tego.
Wyciągasz z niej świecącą i lepką od soków dłoń. Ona sięga do twoich lnianych, białych spodni i wydobywa z nich wielkiego, nabrzmiałego kutasa. Pręży się nade mną. Nachyla się do twojego ucha, ale nie słyszę, co szepcze. Po chwili jednak już wiem, że powiedziała ci, byś zerżnął mnie w usta. Odchylam głowę do tyłu, gdy ty wkładasz mi penisa do buzi i posuwasz szybko. Krztuszę się, z ust ścieka mi stróżka śliny, ale nie zważasz na to, robisz swoje. Skupiam się na tym, lecz czuję, że dziewczyna wkłada mi coś w dłoń. Rozpoznaję, że to penis któregoś z mężczyzn. W mojej drugiej dłoni także ląduje penis. Zaciskam palce, a oni trzymają mnie za nadgarstki i masturbują się za pomocą moich rąk. Jesteś brutalny w tym, co robisz, ale nie mam ci za złe. W tej chwili potrzebuję tej brutalności. Ostrego pieprzenia. Mało mi.
I wtedy wyciągasz kutasa z mych ust, podnosisz moją głowę, przytrzymujesz, bym mogła zobaczyć, jak blondynka wkłada we mnie wielki, czarny strap-on, który przytwierdziła do pasa u bioder. Wciągam powietrze, gdy wciska go we mnie, rozpychając moją drugą dziurkę. Teraz jestem w pełni wypełniona. Kobieta zaczyna posuwać biodrami. Korek analny poruszany strap-onem drażni mój odbyt. Ścianki mojej pochwy są pocierane przez sztucznego penisa. Krzyczę, ale po chwili ty znów wpychasz we mnie swojego penisa i robisz z moimi ustami to, co blondynka robi z moją cipką. Dwaj mężczyźni masturbują się moimi palcami. Jestem waszą lalką. Zalewa mnie fala dreszczy, jestem cholernie rozpalona, chcę tego, nie wiem, gdzie się kończę ja, a gdzie zaczynają inni. Wszystkie doznania zlewają mi się w jedno. Jestem w centrum, czuję się jak Etna, wielka, nabrzmiała, bliska wybuchu. I w końcu to się dzieje. Orgazm wybucha niespodziewanie, pochłaniając mnie. Zapadam się w nim, zalewają mnie jego fale jedna za drugą, targa mną. Czuję twoją gorzkawą spermę w ustach. Połykam i krzyczę, chcąc uwolnić napięcie, jakie się we mnie zgromadziło. Spazmy szarpią moim ciałem. Obaj mężczyźni także kończą, zostaję z lepkimi dłońmi. Tylko ona nie przestaje. Pieprzy mnie zapamiętale, nie zważając na to, że jestem wyczerpana. Krzyczę w szale zapomnienia. Dopada mnie kolejna fala orgazmu, a ja spadam wraz z nim.
***
Jesteśmy sami. Odpinasz moje nogi i układasz mnie delikatnie na łóżku. Dopiero teraz czuję, jaka jestem obolała. To przyjemny ból. Uśmiechasz się do mnie, otulasz sobą. Poranek wdziera się przez okna. Dryfujemy między jawą a snem. Obiecałeś, że dziś pokażesz mi swoje znaczki.
Największy samolot pasażerski Airbus A380 majestatycznie sunął w przestworzach. Anna uwielbiała latać. Siedziała wygodnie, sącząc drinka i przeglądając sprawozdania oraz raporty finansowe. Dla przeciętnego Kowalskiego gęste kolumny cyfr były kompletnie niezrozumiałe, dla niej natomiast stanowiły czytelną i wyraźną mapę. Widziała w nich sieć powiązań między spółkami, nieuchwytne na pierwszy rzut oka zależności, które sugerowały możliwe kierunki przejęć i stanowiły obietnicę dalszego rozkwitu. Większość z tych informacji mogła zdawać się nudna, ale dla Anny były one niczym zawiłe uliczki, które zawsze ostatecznie prowadziły ją do celu. A niejednokrotnie ten cel stanowiło przejęcie ogromnej firmy lub rozszerzenie współpracy na arenie międzynarodowej.
Stewardessa podeszła, niosąc tacę z kieliszkiem. Szampan delikatnie mienił się kryształowymi bąbelkami.
– Dla pani to, co zwykle? – spytała z uśmiechem. Anna spojrzała na nią.
